Mieliśmy w historii wiele obron:
- najwięcej przed Niemcami, zaczynając od Niemczy i Głogowa, a na obronie karnego w słynnym meczu na wodzie we Frankfurcie skończywszy.
- mieliśmy też obronę Częstochowy i to nawet dwie (najpierw przed Szwedami, a potem – przed Anglikami, na Wembley w 1973),
- Warszawy (znów przed Szwedami, Ruskimi i Niemcami),
- obronę reduty (Ordona – znowu przed Ruskimi)
ba! - nawet obronę grobli (w Falentach, przed Austriakami),
a teraz nam przyszło jakiegoś progu bronić.
Próg ma 55% i każdy, kto jest pełnoletni wie, że to brzmi mocno, a z pewnością mocniej, niż marne 40%, o żałosnych 38% nie wspominając.
Heroiczna obrona progu trwała do 31 grudnia włącznie, a komplikowała ją dziwna zależność:
otóż, żeby obronić próg, trzeba było obronić kurs.
Było ciężko, jak powiedział klasyk, ale na szczęście tuż przed godziną 0, jakiś niezidentyfikowany inwestor zatrząsł rynkiem i zarówno kurs, jak i próg zostały obronione.
Podnieceni żurnaliści powtarzają, z wiarygodnych oczywiście źródeł otrzymaną poufnie wiadomość, że to nasz NBP czy BGK albo inna specgrupa tak tych spekulantów nastraszyli, że podwinąwszy ogony, uciekli spod naszego, obronionego progu, szczerbiąc sobie zęby na kursie.
Hm…takie bajki, to są dobre dla dzieci, a i to tych mało rozgarniętych.
Jeśli ktoś widział, jak wygląda na ścianie rozpaćkany gazetą komar, to widział, co by się stało ze wspomnianym progiem, gdyby wraży spekulanci chcieli go naprawdę przekroczyć.
Wszystko o tej mafii (to nie epitet – to wyraz szacunku) można powiedzieć, tylko nie to, że głupi są.
Gdyby pękł ten bastion nr 55, ta Festung funfundfunfzig, od Nowego Roku, Minister, który ma imię prawie tak oryginalne jak moje, nie mógłby na przykład dowolnie zaciągać nowych pożyczek, a to by było niedobrze (dla mafii niedobrze).
No, bo jak się raz owcę zarżnie, to się jej już ostrzyc nie da – można tylko skórę zedrzeć, ale to też raz tylko jeden.
Dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że za ową bohaterską obroną progu, stali ci sami spekulanci finansowi, którzy nas w Nowym Roku ostrzygą.
Zyskali bowiem coś nieporównanie cenniejszego, niż jednorazowe skasowanie Srarmatów (nie poprawiać) na jakieś marnych parę miliardów:
przez 12 miesięcy, będzie można złotego rozhuśtać w tę i z powrotem, w tę i z powrotem… i to nie raz, a razy kilka.
I teraz, przez 12 miesięcy, będzie się Srarmatów doić, jak krowinę, i to dojarką elektryczną, a nie paluszkiem.
A kolejna różnica, jaką zobaczymy w tym roku, to wyższe odsetki, które będziemy musieli zachodnim bankom za kolejne pożyczki zapłacić.
No nic - Srarmaci naród posłuszny i w odróżnieniu od takich Greków na przykład, wszystko, co do grosza spłaci, bo pacta sunt servanda (to też klasyk, ale inny).
A dlaczego na zdjęciu spod tego linka* Minister się śmieje?
To proste – bo jego premierem pierwszego wyboru jest niejaki David Cameron, a to oznacza bezpieczeństwo portfela, emerytury, osobiste wreszcie, gdyż Zjednoczone Królestwo jest państwem prawa. Takim prawdziwym, a nie malowanym.
------------------------
*
http://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/373392,rostowski-gora-policzyli-dokladnie-dlug-publiczny-w-sylwestra.html
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2834
Kiedys mielismy dlugoterminowe prognozy, np. pieciolatki, plany byly, wiadomo bylo, ze na cud nalezy czekac. 5 lat!
Dzis mamy plany na okolo 2 miesiace, bo tyle czasu pracuje Tusk i Rostowski.
Reszte roku maja dla siebie.
A co? Odpoczywac w domu lub na urlopie - ludzka rzecz!
A cuda sie zdarzaly, wiec i teraz sie nie zdarza!
Narod spokojny, polknie kolejne papu!
Pozdrawiam!
"A cuda sie nie zdarzaly..."
Przepraszam, Panie Ewaryscie!
Dobre, dobre! Minister się śmieje. Onegdaj np. tańczył. Ale i był prezydent co chciał tańczyć i śpiewać. I świat co się śmiał.No i się tak jakoś na czerwono zapętliłem. Boleśnie mnie dotyka, ze nikt z tej paczki żuczków podśmiechujków ( łać: Anoplotrupes chichotus z rodziny : gnojarzowatych Geotrupidae)nie usiłuje szanować naszej inteligencji i funduje nam takie sraty, taty i oj dana, dana. A prosty dowód jest taki: jest sobie płot a na nim napis dumnie głosi "d...". Czy to znaczy, że to jeszcze płot, czy już d...?
Pozdrawiam C