
Każdy rozpad państwa zawsze był i będzie korzystny dla wszystkich. Na rozpadzie Austro-Węgier czy Imperium Brytyjskiego, wszyscy skorzystali, w tym i sami Austriacy, Węgrzy i Anglicy. Rosjanie też bardzo odżyli, gdy ZSRR upadł. Każdy rozpad scentralizowanej organizacji jest korzystny, ma same plusy, a żadnych minusów.
Moim zdaniem już nie ma innego wyjścia jak to, że Rosja też rozpadnie się na wiele mniejszych państw, tak jak rozpadł się ZSRR. Sankcje i międzynarodowa koalicja traktująca ich jako wrogów może tylko i wyłącznie tak z tym skończyć - pozostawienie Rosji w obecnych granicach będzie zawsze groziło tym, że znów wywoła wojnę - niezależnie od ustroju.
Ten rozpad będzie dobry podwójnie. Po pierwsze zlikwiduje mocarstwowe aspiracji Rosjan, zlikwiduje zagrożenie wojną, ale po drugie pokaże wszystkim, że lepiej żyć w małym państwie, niż w wielkim mocarstwie czy imperium, bo nikt tych porosyjskich państw nie najedzie, nie zagarnie, nie będzie okupował - będą się spokojnie same rządzić. Bo po prostu to się nikomu nie opłaca. To będzie już ostateczny dowód tego, że wielkość i agresja są nierozłącznie powiązane - a małość nie jest skazana na zagładę.
To da też do myślenia Unii Europejskiej, czyli Niemcom i dlatego zaniechają budowania supermocarstwa, jakiegoś europejskiego imperium. Wielkoskalowe wojny się po prostu nie opłacają. Koalicje mają sens, zjednoczenie nie. Lepsza jest konfederacja niż federacja. Lepszy pluralizm niż jednolitość. Lepszy prowincjonalizm niż centralizm. Lepszy kapitalizm niż socjalizm. Lepszy wolny rynek niż etatyzm. Rozpad Rosji będzie zbawienny dla świata, bo to wszystko dobitnie udowodni.
Nie trzeba w tym celu likwidować Putina, nie trzeba atakować i okupować Rosji. Nikomu nie udało się zlikwidować Stalina. Nikt nigdy nie odważył się zaatakować ZSRR. A mimo to ZSRR się rozpadł. Z Rosją będzie dokładnie tak samo - już weszła na drogę rozpadu i nie da się z niej zawrócić. Wojna na Ukrainie to taki sam gwóźdź do trumny Rosji jak wojna w Afganistanie dla ZSRR.
Mieszkańcy Federacji Rosyjskiej mają już z tym związany precedens - wiedzą, że rozpad ZSRR i powstanie takich małych kraików jak państwa bałtyckie spowodował ich duże wzbogacenie się, a nie spowodował, że jakieś państwo z zewnątrz ZSRR zagroziło im utratą niepodległości. Więc każdy mały kraik opanowany przez Rosję nie musi obawiać się samodzielności - jedyne czego się musi bać to Kremla. Dziś Ukrainie grozi tylko Rosja i nikt więcej.
Z Rosją można wygrać - wygrała z nią nawet malutka Czeczenia w pierwszej wojnie. Gdyby wtedy powstało więcej takich Czeczenii, to wszystkie one razem w koalicji pokonałyby Rosję. Więc klęska Rosji to będzie wolność, niepodległość i dobrobyt dla wszystkich jej kawałków.
Na razie Niemcom do myślenia daje tylko to, że nie opłacało się im zbliżenie z Rosją. Ale jeszcze nie wiedzą, że lepiej żyć w wielu małych państwach niż w jednym wielkim. Choć Niemcy powinni to wiedzieć najlepiej, bo swój rozkwit przeżywali, gdy byli podzieleni na wiele małych księstewek, a zjednoczenie dało im tylko to, że wywołali i przegrali dwie wojny światowe i stali się największymi w dziejach świata ludobójcami. Jednoczenie się to ich klęska. Jeśli już teraz mają swoje osobne, niepodległe niemieckojęzyczne państewka i nic im nie grozi, to tak samo mogliby prosperować, gdyby RFN z federacji zamienić na konfederację niepodległych państwa, taką jak kantony Szwajcarii.
Taka różnorodność i konkurencja prawna z pewnością wzbogaciłaby Niemcy bardziej niż jednolite mocarstwo. Muszą to wreszcie zrozumieć - ponowny rozpad imperium rosyjskiego pokaże to im najdobitniej. Widać przecież wyraźnie, że rozpadanie się prowadzi do pokoju i dobrobytu, a jednoczenie do biedy i ludobójstwa - historia Europy to jaskrawie udowadnia.
Tworzenie dużych tworów politycznych zwanych mocarstwami czy imperiami było naturalne, wynikało z praw biologii, socjologii i ekonomii. Ale te prawa, na bazie których tworzenie mocarstw było naturalne, nie są stałe, niezmienne, uniwersalne. Głównym, kluczowym, najważniejszym prawem to regulującym jest wydajność pracy. Dawniej była niska, więc opłacało się kraść, a zatem opłacało się budować wielkie grabieżcze organizacje zwane państwami. Opłacało się też budować podobne organizacje w obronie przed tymi bandyckimi. Ale wydajność pracy rośnie i przy przekroczeniu pewnego limitu kradzież przestaje się opłacać. W takim stanie naturalne jest rozpadanie się mocarstw i imperiów. Co właśnie obserwujemy.
Wszystkie państwa rozpadną się w sposób nieuchronny, czy ktokolwiek tego chce, czy nie, czy będzie temu pomagał, czy przeszkadzał. Ta nieuchronność wynika z praw ekonomii - dokładnie tak samo jak prawa fizyki powodują tworzenie się gwiazd, a potem ich rozpadanie.
Grzegorz GPS Świderski
Artykuły powiązane:
- Polska jest podzielona
- Dlaczego w małym księstwie jest bezpieczniej niż socjalistycznej Polsce?
- Utopia enklaw
- Rozpraszanie aparatów przemocy
- Wydatki militarne
- Wartość prowincji
- Konkurencja polityczna a banan
- Państwo się nie opłaca
- Amnestia za lokalną niepodległość! Secesja prawem człowieka!
- Ład bezpaństwowy a wojny
- Dlaczego w sposób nieunikniony mocarstwa zanikną?
Tagi: gps65, polityka, rozpad, mocarstwa, rozbicie dzielnicowe, imperia, upadek
No właśnie odwrotnie. Dopiero zlikwidowanie Stalina przez jego lekarza zapoczątkowało obalenie kultu jednostki.
PS. A Rosja rozpadnie się tak czy siak, bo wkrótce zaatakuje ją ChRL. To są proste sprawy :-)
Nie tak znowu długo, zaledwie 4 dekady. Zlikwidowanie Stalina zapoczatkowało nieuchronny proces rozpadu nieludzkiego imperium.
Pustosłowie, USA w przeciwieństwie do Rosji nie terroryzuje swoich obywateli, a nawet cudzych.
Nonsens, zawsze jest czyjaś szkoda, czy to jednostki, czy społeczeństwa. To są proste sprawy, ale nie dla "wolnościowca" anarchisty, który chce likwidacji wszystkiego. Typowe agenturalne podejście kuńfy, która nieprzypadkowo jest nazywana na świecie Partią Rosji :-)
Np. w haśle: https://pl.wikipedia.org… - jest tak napisane: "Głównymi przyczynami dekolonizacji były: 1. znacząco coraz większe koszty polityczne oraz ekonomiczne utrzymania i kontroli kolonii; 2. zmniejszające się przyzwolenie dla utrzymywania represyjnego systemu w państwach kolonizujących oraz pozostałych państwach (głównie USA) (...)".
Dokładnie z tego samego powodu rozpadną się wszystkie inne mocarstwa i państwa - z powodu zwiększenia się proporcji kosztów terroryzowania ludności w porównaniu z dobrowolnym uczestnictwem we wszelkich organizacjach. Koszty ekonomiczne to są właśnie kwestie wydajności pracy. Dekolonizację spowodował rozwój technologii i związany z tym wzrost wydajności pracy.
A ogólnie o dominacji ekonomii nad wszelkimi innymi dziedzinami dotyczącymi ludzkich społeczności można przeczytać w największym dziele Misesa: "Ludzkie działanie".