Timeo Donaldos et dona ferentes

Koalicja PO-PSL nie zrealizowała większości obietnic, które Donald Tusk złożył podczas kampanii wyborczej. Nie wprowadzono podatku liniowego, nie zmieniono ordynacji wyborczej ani sposobu finansowania partii, nie przeprowadzono reformy KRUS.

Z wdziękiem drwala naprawiającego zegarek siekierą i z równą skutecznością zabrał się natomiast Tusk do spraw bardzo trudnych, takich jak walka z pedofilią. Na szczęście zdążył już chyba zapomnieć o swych niefortunnych pomysłach.

Niestety nie porzucił innych projektów, przedstawianych teraz jako sztandarowe osiągnięcia rządu. Jednym z nich jest zmiana ustawy o ewidencji ludności. Tak zwany obowiązek meldunkowy był typowym przepisem restrykcyjnym, umożliwiającym władzy nękanie niewygodnych obywateli. Należało więc znieść sankcje za jego niedopełnienie i koniec. Obowiązek zamieniłby się w wymóg, a osoba nie dbająca o posiadanie stałego adresu sama ponosiłaby konsekwencje swojej niefrasobliwości. Na przykład nie odebrałaby w terminie ważnego pisma.

Tymczasem zgodnie z projektem nowej ustawy, każda osoba ma sama zgłaszać do gminy swój stały adres definiowany jako: „miejsce, w którym koncentrują się jej więzi osobiste, w którym najczęściej spędza codzienny czas wolny od pracy i do którego zwykle powraca..”. Nigdy nie spotkałam tak nieprecyzyjnej, wręcz idiotycznej definicji. W jej świetle miejscem zamieszkania alkoholika byłaby ulubiona knajpa , a dewotki pobliski kościół. A co na to właściciel knajpy i ksiądz? Nic, bo ustawa dopuszcza rejestrację bez zgody i udziału dysponenta lokalu.

Teraz poważnie. Trudno uwierzyć, że autor projektu ustawy nie rozumie konsekwencji takiego zapisu. Przecież opłaty za media, ciepłą wodę czy wywóz śmieci zależą od liczby przebywających w lokalu osób. Każdy łaskawca, który bez mojej wiedzy i zgody raczy zarejestrować się w moim mieszkaniu naraża mnie zatem na wymierne straty. A kto zrekompensuje właścicielowi mieszkania z niechcianymi lokatorami, straty wynikające z niemożliwości jego sprzedaży?

Ustawa przewiduje wprawdzie sankcje karne za podanie fałszywych danych, ale łatwo się domyślić, że nikt nie będzie ich egzekwował, bo kryteria są nieprecyzyjne. Trudno na przykład ustalić jak długo wyrzucony za drzwi kochanek ma prawo „ koncentrować więzi osobiste” w mieszkaniu byłej ukochanej i jak długo może używać naszego adresu osoba, której udostępniliśmy lokal na czas wyjazdu.

Jak większość ustaw pozornie chroniących prawa słabszych, nowa ustawa działa na ich niekorzyść. Zauważmy, że choć ceny mieszkań spadają ceny wynajmu rosną, między innymi dlatego, że wielu właścicieli bojąc się praw nabytych przez lokatorów, trzyma mieszkania puste.

Wbrew szumnym deklaracjom, nowa ustawa o ewidencji ludności proponowana przez PO jest nieprzyjazna dla obywatela, bo zwiększ chaos prawny.