W naszej rzeczywistości duchowni regularnie stają się celebrytami. Jeszcze całkiem nie zapomnieliśmy o księdzu Lemańskim, a tu już bryluje na salonach ojciec Wiśniewski i groźnie kiwa palcem klęczącej w kościele władzy.
Sytuacja ta wydaje się absurdalna, gdyż zarzuty o polityczną agitację lub zaangażowanie duchownych najczęściej stawiane są przez lewicę, gdy katolicki kapłan wyrazi swoją opinię na temat spraw bieżących. Jeżeli jednak duchowny tak zapętli się w swoim rozumowaniu i poglądach, że zaczyna popierać lewicę, staje się celebrytą.
Lewica chętnie promuje duchownych, którzy, z sobie jedynie znanych powodów, zaczynają atakować instytucję Kościoła lub głosić poglądy zbieżne z lewicową ideologią. Obok ks. Wiśniewskiego przychodzi na myśl ks. Boniecki broniący anty-chrześcijańskich wystąpień Negrala, ks. Sowa udzielający poparcia skorumpowanym politykom PO, lub wspomniany już ks. Lemański.
W powyższych przypadkach, co najmniej kontrowersyjne wypowiedzi i publiczne manifestowanie poglądów politycznych, było promowane przez krytyków Kościoła, jako słuszne „działanie obywatelskie” podejmowane z „troską” i kierowane chęcią naprawy „zepsutej instytucji”.
Na drugim biegunie dyskursu pojawiają się osoby takie jak były kapłan, pan Międlar. Duchowny będący cierniem w boku lewicy, głoszący skrajne poglądy, nie tylko poszedł po bandzie, ale można śmiało powiedzieć, że przez tę bandę dawno wyleciał i na szczęście ze stanu kapłańskiego wystąpił.
Jednak pomiędzy Międlarem a Bonieckim, znajdują się dziesiątki tysięcy duchownych potrafiących zachować zimna głowę i z rozwagą patrzeć na świat. Czy ludzie ci powinni brać aktywny udział w życiu nie tylko społecznym, ale i politycznym?
Kiedyś taka działalność była normą. Postacią poniekąd skrajną był kardynał Richelieu, de facto sprawujący władzę we Francji w okresie jej rosnącej potęgi. Podobnie jak w Francji, w okresie złotego wieku Rzeczypospolitej Jagiellonów, istotne funkcje pełnili duchowni jak choćby kardynał Fryderyk Jagiellończyk. Czasy Oświecenia zmniejszyły udział duchowieństwa w kreowaniu polityki, i za wyjątkiem Watykanu, duchowni w nowoczesnych państwa świeckich nie sprawują funkcji politycznych, ani państwowych.
Kapłani katoliccy mogą jednak z powodzeniem kreować rzeczywistość tak, aby świat rządzony był zgodnie z chrześcijańskimi wartościami. Niektórym, jak na przykład księdzu Rydzykowi, taka działalność udaje się z powodzeniem, wywołując niepokój i ataki paniki w środowiskach lewicowo-liberalnych.
Najskuteczniejszym w kreowaniu chrześcijańskiego świata naszych czasów był Jan Paweł II, jednak postacie takie jak Maksymilian Kolbe lub Jerzy Popiełuszko, ukazują potencjał i moc z jaką nawet duchowni niskiego szczebla wpływać mogą na doczesny świat. Tego oczywiście wrogowie chrześcijaństwa się boja, ale to też dowodzi, że księża powinni agitować politycznie. Agitacja ta jednak musi być zgodna z nauką Kościoła.
Jako namaszczeni przez Kościół oficjalni przedstawiciele tegoż, zobowiązani są do obrony wartości chrześcijańskich. A co za tym idzie, do popierania organizacji i polityków kierujących się chrześcijańskimi wartościami. Niepokojące przejawy promowania przez duchownych zjawisk lub zachowań sprzecznych z chrześcijaństwem są na szczęście zjawiskiem rzadkim. Martwi jednak, brak reakcji ze strony kościelnych hierarchów. Gdy ta milczy, jestem przekonany, że wierni mają prawo wyrazić własną opinię.
I tu wracamy do ks. Wiśniewskiego. Żadna sztuka proszę księdza, grozić placem władzy siedzącej pokornie w ławie kościelnej. Dużo trudniej przypominać o prawach modlących się w kościele zwykłych ludzi, gdy na zewnątrz czekają kaci z workiem kamieni i sznurem.
=====
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4086
To był jakiś zawoalowany przekaz. Natomiast dalsza aktywność zakonnika pokazuje zupełnie coś innego. Czego się boi o swój stary łeb, a ile by zyskał, i my wszyscy.
przed rozbiorową czasu konfederacji warszawskiej II i III z jej późniejszymi konsekwencjami.
Stąd znajdujące się pomiędzy Międlarem a Bonieckim, środowisko tysięcy duchownych
namaszczonych przez Kościół do obrony wartości chrześcijańskich ma obowiązek wyrazić
niepokój przy braku opinii kościelnych hierarchów. Faktem jest, są zniechęceni do rządu
duchowni popierający lewicę, z sobie znanych powodów krytykują postawę Kościoła
stając się z automatu celebrytami. Czy ktokolwiek pamięta opinię tych kilku duchownych
dotyczącą „Klątwy” czy jakąkolwiek wypowiedź krytykującą interesy Sorosa? Czy ktokolwiek
będzie pamiętał o tych kilku duchownych, hmm tysiące księży codziennie kontynuuje
patriotyczne dzieło i jestem z nimi?
Pozdrawiam serdecznie, Jan.