Podniesienie przez polski rząd kwestii niemieckich odszkodowań za II Wojnę Światową wywołuje skrajne komentarze. Od biadolenia, że to początek procesu wychodzenia Polski z Unii Europejskiej, do entuzjazmu pod hasłem: "teraz im pokażemy". To pierwsze, wbrew intencjom straszących, opisuje UE jako niemiecki protektorat, a nie grupę państw mających równe prawa. To drugie zaś to opis świata w kategoriach naiwnie-moralnych, bardzo daleki od rzeczywistości.
Pozostawmy kwestie czysto prawne, to materia ekstremalnie skomplikowana. Każdy kto twierdzi, że oczywiste jest iż żadne odszkodowania za II Wojnę Światową nie należą się Polsce, jak i że są one łatwe do uzyskania, myli się. Istnieje co najmniej kilkanaście kluczowych przesłanek, z których każda jest niejasna i często sprzeczna z pozostałymi. Brak wpisania umowy z Niemcami do rejestru ONZ, domniemanie, że umowa dotyczyła tylko NRD, postanowienia konferencji pokojowych 3 mocarstw, umowa pod przymusem ZSRS, sposoby publikowania i wiele innych. Bez wątpienia to będzie batalia prawna, której stawką są kwoty zbliżone do 1 biliona USD (jedno z oszacowań samych strat materialnych, nie wliczające kosztów ludzkich, to 845 miliardów USD).
Nie ma sensu także dywagować o kwestii moralnej, bo ta akurat jest oczywista: Niemcy nigdy nie pokryły gigantycznych kosztów swojej agresji. Polska straciła w majątku około 13 lat PKB (dla UK i Francji to były wartości ok 10%-30% rocznego PKB, a więc proporcjonalnie jakieś 100 razy mniejsze), w wartości majątku narodowego 38% stanu z 1939 roku. Straty ludności były przerażające, największe ze wszystkich krajów biorących udział w II Wojnie Światowej:

Znacznie ciekawszą kwestią są skutki polityczne. Niemcy są dziś naszym sąsiadem i partnerem, a nie wrogiem, ale w wielu sprawach bardzo różnią się nasze cele i priorytety.
- Polityka historyczna Niemiec, wspierana przez liberalno-lewicowe środowiska poza ich granicami.Od kilku dziesięcioleci trwa proces zorganizowanego zapominania o niemieckiej odpowiedzialności za tragedię II WŚ. Nieustanne używanie słowa "naziści" zamiast Niemcy, określenia "polskie obozy koncentracyjne" oraz wmawianie polskiej współodpowiedzialności za Holocaust były przez lata tolerowane w imię "polityki pojednania" oraz "i tak nic się nie da zrobić". Filmy pokazujące, że Polacy ponoszą winę za zbrodnie na Żydach otrzymywały liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach. Filmy pokazujące polski heroizm z wielką trudnością zdobywały fundusze na realizację lub pozostawały przemilczane za granicą. Sama dyskusja o reparacjach wojennych stanowi poważny cios w tak rozumianą politykę historyczną Berlina oraz jego sojuszników.
- Polityka historyczna Polski. Heroizm i tragedia IIRP oraz polskich obywateli stanie się bardziej widoczna za granicą. Mało zdajemy sobie sprawę z tego, jak niewiele typowy Brytyjczyk, Francuz oraz Amerykanin o tym wie. Dyskusja o reparacjach wojennych przetoczy się przez światowe media i otworzy oczy wielu ludziom. Nie muszą zgodzić się z polskim stanowiskiem, ale dowiedzą się czegoś o tamtych czasach. Gdy przyjadą do Polski jako turyści, z tym większym zrozumieniem odwiedzą muzea i przyjmą polską narrację historyczną.
- Berlin krytykujący polską demokrację, stawiający się w roli mentora. Powszechna wiedza o skali tragedii IIWŚ znacznie utrudnia taką narrację. Co więcej, może uniemożliwić zdarzające się dotąd dość bezczelne próby bezpośredniej ingerencji Niemiec w polską politykę. Staną się one nie do zaakceptowania przez większą liczbę Polaków niż dziś, straci też siłę odgrywanie roli na "zatroskanego starszego brata".
- Budowa ideologicznej Unii Europejskiej pod przywództwem Niemiec. Brak rozwiązania lub zgody w sprawie reparacji wojennych, stanowi przeszkodę dla tego wielkiego politycznego projektu. Nie decydującą, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, to że inne państwa mogą także w ślad za Polską żądać od Niemiec odszkodowania, sprawa staje się coraz bardziej skomplikowana. Grecja już to zrobiła, nawet prezydent Gauck stwierdził, że właściwie to Niemcy powinny Grecji zapłacić.
- Współpraca niemiecko-rosyjska. Mimo sankcji nałożonych na Rosję, Niemcy pozostają jej najważniejszym sojusznikiem w Europie. Gazociąg North Stream stanowi tego widoczny dowód. Także wściekłość Berlina, gdy po ogłoszeniu nowych amerykańskich sankcji, budowa drugiej nitki gazociągu stanęła pod znakiem zapytania. Przypominanie o tragedii IIWŚ w kontekście Polski utrudnia blokowanie zwiększenia obecności wojsk NATO w Polsce. Przypominanie 17 września 1939, zwiększa koszt prowadzenia takiej polityki dla Niemiec.
- Żądania odszkodowań od Polski ze strony niemieckich wypędzonych. Rośnie liczba takich spraw kierowanych do polskich sądów, np. w Olsztynie. Trudno ocenić, czy sprawa niemieckich reparacji wojennych dałaby się jakoś z tym połączyć pod względem prawnym i tym samym zmniejszyć ryzyko wygrywania spraw przeciw Polsce. Logicznie i medialnie może jednak pomóc.
Wysunięcie sprawy roszczeń wojennych wobec Niemiec niesie także ryzyka. Może ona niepotrzebnie zaognić stosunki międzynarodowe, bez żadnych płynących z niej korzyści. Istotne jest, aby wzajemna współpraca Polski z Niemcami, zarówno gospodarcza jak i kulturalna, były jak najlepsze. Aby tak się stało, sprawa roszczeń musi być rozgrywana bardzo ostrożnie i w oddzieleniu od normalnej współpracy i codziennych kontaktów. Trzeba także przygotować się na ideologiczne kontrataki, bowiem polityka międzynarodowa prowadzona jest przez zimnych graczy, a nie rozentuzjazmowane panienki. Sprawa win za 2WŚ jest bardzo niewygodna dla takich krajów jak Francja i Holandia, których rządy z dużym zaangażowaniem administrowały wymordowaniem własnej ludności żydowskiej. Dla wielu podejście pod hasłem "ciszej nad tą trumną" wydaje się optymalne. Niemcy mogą mieć więc sojuszników w ew. sporach z Polską.
Poważnym błędem byłoby rozgrywanie kwestii roszczeń w formie wielkiej batalii, aż do końcowego zwycięstwa. To może bowiem nigdy nie nastąpić. Przypomnienie nigdy niezapłaconych kosztów niemieckich zbrodni stanowić może jednak silne narzędzie w polityce międzynarodowej. Samo uruchomienie dyskusji o reparacjach wydaje się być sensownym celem.
Właściwie potraktowana kwestia niemieckich reparacji wojennych może stanowić znakomite narzędzie do realizowania skutecznej realpolitik, dla dobra polskiej racji stanu. I tak należy do tego podchodzić.
Pieniądze od Niemca to dudek na dachu, a idiotyzmy wygadywane przez Ministra MON to nawet nie wróbel, tylko guano w garści.
Polecam wystawę u Franciszkanów w podoświęcimskich Harmężach (http://harmeze.franciszk…), albo choć wypowiedź jej autora, prof. Mariana Kołodzieja, w filmie "Między piekłem a Niebem" [https://www.youtube.com/… ]. Tam można usłyszeć PRAWDĘ ocalonego świadka o tej tautońskiej nacji.
Nieskromnie dodam o moich rodzinnych doświadczeniach, o czym pisałem na tym forum:
"Radziłbym przemyć sobie oczy mydłem z tłuszczu ludzkiego – natychmiast na własnej skórze i z odoru pod nosem poznacie prawdziwą historię "przemysłowej awangardy" Teutonów (jeśli Auschwitz-Birkenau wam za daleko lub nie po drodze, to co ja na to poradzę...?). Wiem co mówię, bo w moim domu kwaterowali okupanci-Włosi i kilka przydziałowych skrzynek z kostkami "szarego mydła", którego nie tknęli z obrzydzenia, pozostawili mi w spadku; jeden taki niemiecki drewniany kuferek leży na strychu jako dowód bestialstwa, wykluczającego tę nację na zawsze z Ligi Narodów; rasę Panów, co to w praktyce chciała wdrożyć ideę nadludzi, stając się sama moralnymi podludźmi." [http://naszeblogi.pl/309… ]
A także tutaj: http://naszeblogi.pl/420…
kieruje do Pana prosbe o nie uogolnianie i o nie sugierowaniu o odpowiedzialnosci zbiorowej czy, co znacznie gorsze jest, o odpowiedzialnosci
pokoleniowej bo nie kazdy Niemiec zyjacy w tamtym czasie byl zbrodniarzem.
p.s.
Sprawe ewentualnych reparacji za II WS.mozna rozwiazac jedynie poprzez Traktat Pokojowy z Niemcami, ktory uregoluje ta sprawe.
Adresatem do ktorych Polska powinna sie zwrocic w tej sprawie sa panstwa uczestnicy Konferencji Poczdamskiej czyli do zwycieskich
czterech mocarstw.
bo nie kazdy Niemiec byl zbrodniarzem, a ofiarami hitlerowskiego terroru byli nie tylko Polacy i Zydzi ale takze dziesiatki tysiecy Niemcow.