Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Krótka niekulturalna opowieść o kulturze
Wysłane przez JacBiel w 19-09-2016 [17:48]
Niemieckie władze i niemieckie media z determinacją spięły poślady i dalejże nauczają społeczeństwo, że głównym priorytetem każdej normalnej formacji politycznej jest po pierwsze primo dbanie i zabieganie o asymilację uchodźców, a po drugie primo, o zabezpieczenie im na odpowiednio europejskim poziomie świadczeń socjalnych. Partie o innym podejściu do problemu nielegalnych imigrantów, w celu uproszczenia dyskursu oraz łopatologicznego objaśnienia zła, jakie kryje się w każdym odchyleniu od obowiązującej narracji poprawności politycznej, określane są bez ceregieli, jako niedemokratyczne, z którymi rozmawiać nie tylko nie warto, ale po prostu nie można.
Jeżdżąc przez dwa tygodnie po Niemczech, chcąc nie chcąc zmuszony jestem do słuchania ich radia, więc wiem.
Bez końca rozprawiają o różnorodności kulturowej, konieczności akceptowania różnic oraz sposobach asymilacji. Może to nie najlepszy pomysł, żeby dyskutować z Niemcami na NB, ale ponieważ usłużne media polskojęzyczne pracowicie sączą te niemieckie myśli do polskich głów, warto im nieco rozjaśnić sytuację.
Sama idea asymilacji jest jak najbardziej słuszna, i to jest haczyk, który się zarzuca. Przynętą jest humanitaryzm, prawa człowieka, równość, wolność i braterstwo.
Problem z masową emigracją, jest w naszych czasach czymś nowym, także łatwo manipulować opinią społeczną, wmawiając ludziom za prawdę swoje fantasmagorie. W takich razach, dość skuteczną metoda jest rozumowanie przez analogię. Popatrzenie, w jaki sposób i na czym polegały udane, bądź nie udane próby asymilacji różnych wyalienowanych grup w ostatnich czasach.
Przykład pierwszy z brzegu - pederaści. No alienowali się strasznie, w szczególności od kobiet. Teraz można powiedzieć, że nie wzbudzają już emocji. Zasymilowali się ze społeczeństwem. Czy znaczy to, że polubili kobiety, albo wyrzekli się poróbstwa?
Dobrze wiemy, że nie. Udana asymilacja polegała na zdepenalizowaniu seksualnego współżycia homoseksualnego oraz rygorystycznego, czyli normalnego, wymogu przestrzegania prawa w innych dziedzinach współżycia społecznego.
Asymilacja więc nie oznaczała zmiany pederastów w nie-pederastów, tylko zmianę prawa. Wszystkie różnice kulturowe pozostały nienaruszone, a wręcz przeciwnie - prawne przyzwolenie dla praktyk homoseksualnych nasiliło te różnice zachęcając pederastów do podkreślania swojej pederastyczności i wręcz do narzucania innym, swojej jednopłciowej wizji świata, wbrew faktom i powszechnej wiedzy na ten temat.
Teraz weźmy drugi, ostatni przykład udanej asymilacji (potem będzie już o „uchodźcach”), który znamy a własnego doświadczenia.
Rozwodnicy, konkubenci i wesoła poliamoryczna młodzież. Do niedawna każdy rozumiał różnicę pomiędzy mieszkaniem wynajmowanym, a własnym domem. O mieszkanie czynszowe się nie dba, bo każda inwestycja polepsza majątek właściciela, czyli pracuje się za darmo na kogoś. Co innego być na swoim. Właściciel swojego domku, najpierw pracowicie i pieczołowicie go buduje, a potem dba, żeby dach nie przeciekał, żeby trawka była ładnie wystrzyżona, a to wiatę postawi, a to altankę dobuduje - wszystko mu się opłaca - bo to jego. Nieszczęście zaś jakieś, czy altanki, czy szkody poczynione przez piorunową burzę bolą i jego i wszystkich domowników.
Tym właśnie różni się dożywotnie monogamiczne małżeństwo od kontraktów cywilnych zawieranych na czas nieokreślony z półrocznym okresem wypowiedzenia, czy od zwykłych umów „na gębę”.
Teraz jednak dzięki sprawnie działającej inżynierii społecznej, ta podstawowa wiedza gdzieś znikła i wyparowała z głów. Wszystko jest tak samo dobre i akceptowalne. Ale czy z tego wynika, że zmianie uległa kultura osób samolubnych myślących przede wszystkim o sobie i swoich różnorodnych uciechach z kolejnymi „partnerami”, czy „lepszymi modelami”, czy też zmienili się tradycyjnie myślący ludzie rozumiejący te różnice? nic z tego. Obie strony okopały się na swoich pozycjach. Zmianie uległo jedynie prawo.
Czy mamy więc do czynienia z różnicami kulturowymi? Otóż pułapka w tak postawionym problemie tkwi w fakcie, że musimy na tak sformułowane pytanie odpowiedzieć "tak".
Podobnie, jak różnice kulturowe wyrażają się zarówno w kolorystyce i ornamentach malowanych na powałach wiejskich chałup w różnych stronach Polski, jak i w tym, że jedni stroją swoje chałupki kwiatami, malunkami, wycinankami i makatkami, a inni którzy nawet dachu nie załatają, udają, że nie widzą, jak spróchniałe i przegniłe belki zaraz zwalą się im na łby.
Mówiąc eleganckim, arystotelesowskim językiem, mylimy tutaj istotę z przypadłością. Obserwując różnice istotowe, myślimy o nich, jako o przypadłościach, cechach czegoś, co posiada jedną istotę.
Wracając do społeczeństwa, mylimy różnice kulturowe, z cywilizacyjnymi, a skutki tej pomyłki są katastrofalne. Różnice kulturowe są bowiem jak najbardziej potrzebne i pożyteczne - każdo bowiem uniformizacja, czy unifikacja jest anty-twórcza, a przez to anty-ludzka. I różne kultury zgodnie ze sobą żyją, co widzieliśmy chociażby na Światowych Dniach Młodzieży, gdzie różnorodność ubiorów, sposobów wspólnej modlitwy, czy nawet tańców na dyskotekach była oszałamiająca.
Jednak różnice międzycywilizacyjne są nie do pogodzenia, i należy to w końcu zrozumieć, zwłaszcza, że prof. Koneczny trąbił o tym już od lat dwudziestych zeszłego wieku.
W przypadku różnic cywilizacyjnych, jedyną metodą „asymilacji” jest zmiana prawa. Jeżeli dostosujemy nasze prawo do prawa szariatu, do poligamii, pedofilii, samosądów rodowych, mobingu i dyskryminacji kobiet, wtedy muzułmańscy „uchodźcy” zasymilują się w Europie.
Czy należy więc, w związku z tym ulec im, albo ich wyrzucić? to kolejna fałszywa alternatywa, w której każdy wybór jest zły. Należy powiedzieć im to otwarcie i zrozumiale, i zapewnić że każdy dobrowolnie może bez problemu przyjąć zasady cywilizacji, którą prosi o gościnę i pomoc, a jeśli przerasta to jego możliwości, zawsze ma prawo wrócić do siebie i żyć po swojemu, jak zgrabnie wyłożyła to już półtora roku temu premier Australii Julii Gillard.
Słuchając więc nieustannie paplaniny utytułowanych rozmówców, profesorów, doktorów, socjologów, teologów i polityków, jak to bardzo trzeba się wytężać, i jak naprężać, żeby zasymilować w końcu te kulturowe różnice, co spowoduje że znów będzie pięknie i bogato, powiedzieć należy, że wszystko to jest jednym wielkim pieprzeniem kota przy pomocy młota.
Komentarze
19-09-2016 [18:30] - admin | Link: ZA pomocą młota. A nie PRZY.
ZA pomocą młota. A nie PRZY. Młot nie człowiek.
19-09-2016 [18:44] - Anna Borycka | Link: Nam Polakom kiedyś się udało
Nam Polakom kiedyś się udało z muzułmanami, nie wiem czy Pan wie. Na terenach Rzeczypospolitej kilkaset lat temu osiedlono całą tatarską Ordę Lipków. Było na początku trochę kłopotów, ale ostatecznie ucywilizowali się na obywateli RP i wiernie jej służyli w każdej potrzebie.
19-09-2016 [18:59] - Jabe | Link: Asymilacja jest, tylko nie z
Asymilacja jest, tylko nie z tej strony.
19-09-2016 [19:27] - xena2012 | Link: niebezpieczeństwo przyjęcia
niebezpieczeństwo przyjęcia imigrantów do Polski nie polega jedynie na różnicach kulturowych czy religijnych.Już sobie wyobrażam jak UE będzie monitorowała,nadzorowała czy aby przybyszom nie dzieje się krzywda,czy socjal terminowo wypłacany a warunki życia godne,meczety pobudowane.Dla UE Polska jest tak wdzięcznym tematem,a dzięki rodzimym donosicielom tak wspaniałym chłopcem do bicia.że nie odpuszczą sobie unijni oficjele i lewactwo pouczania ,zakazywania i nakazywania.
20-09-2016 [07:56] - Stoczniowiec | Link: Tak, na przykład Kmicic
Tak, na przykład Kmicic bardzo skutecznie zasymilował swoich turków :)
https://gloria.tv/postings/+/v...