Każdy w miarę rozgarnięty obserwator życia codziennego w III RP zauważa, że język elit zdecydowanie różni się od języka plebsu, czyli takich ludzi, jak ja na przykład.
To nic dziwnego, bo język ma to do siebie, że w zależności od warunków zewnętrznych ewoluuje, a co jak co, ale alienacja to jest nic innego, jak warunki zewnętrzne i to posunięte do skrajności.
Ot – kilka przykładów tego zróżnicowania, takich zupełnie pierwszych z brzegu:
zbrodniarz - to człowiek honoru,
kapuś = autorytet moralny,
Bolek - to Lech,
a menda – kardynał.
Mogę też podać przykłady z brzegu drugie, ale czasu szkoda, no, może jeden taki, smakowity bardzo:
k... to dziennikarz i to wybitny do tego.
Ale co tam najstarsze zawody świata – przejdźmy do elit:
„Nie ma groźby dla uczciwości przebiegu wyborów”, napisali prezesi Sądu Najwyższego. Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz wiceszef KRS we wspólnym apelu.
To oczywiście w języku elit, bo takie tuzy, to elity są, jak za przeproszeniem w mordę strzelił.
Na język plebsu tłumaczy się to stwierdzenie prosto:
„nie ma groźby dla uczciwości przebiegu wyborów” = „nie ma zagrożenia, że wybory przyniosą uczciwy wynik”.
Prawda, że ładnie?
Jest jeszcze pytanie, co w języku plebsu znaczy „elita” :
aaa... wiem, ale nie powiem, bo nie mam czasu na bycie ciąganym po przybytkach wymiaru tzw. sprawiedliwości.
---------------------
Informacja dla Czytelników:
w związku z permanentnym trollowaniem moich tekstów, wzorem pisowskich europosłów pp. Czarneckiego i Kuźmiuka, nie odpowiadam na żadne komentarze.
EF
niektórych sędziów, prokuratorów oraz milicjantów należy POwiesić..
Pzdr.
Andrzej Wolak - Radom.