Czy autorytatywne stwierdzenie, że torebka z aromatyczną zieloną substancją, to kadzidełko, a nie marihuana, powinno być wystarczające jako wyjaśnienie, tylko dlatego, że twierdzi tak minister, albo premier przyłapany na gorącym uczynku?
Tak się jednak dzieje. Otrzymujemy wyjaśnienie, których nikt nie sprawdza, oparte tylko czołobitnym serwilizmie, który stał się dominującym standardem naszego życia publicznego. A nawet więcej – każda próba weryfikacji takich wyjaśnień, zgodnie z drugą zasadą, czyli poprawnością polityczną, byłaby potraktowana, jako zamach na instytucje państwowe, i byłaby powodem do wyeliminowania nadgorliwego urzędnika.
Dokładnie taką sytuację obserwujemy, patrząc na próbę przeszmuglowania do Polski „Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”.
Ogólnie chodzi tu o przemyt prowadzony w sposób zorganizowany, w powiazaniu z instytucjami państwowymi, czyli o działalność mafijną.
Po pierwsze, przemyca się prawo niezgodne z polską konstytucją – chodzi o punkt 1. słynnego ustępu 12. Konwencji:
„Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.” (http://amnesty.org.pl/uploads/media/konwencja_przemoc_wobec_kobiet.pdf)
W porównaniu do Art. 18 Konstytucji RP:
„Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.”
– to w skrócie nasze tradycje i stereotypy modeli społecznych, o których również jednoznacznie wypowiada się Konstytucja w preambule:
„…nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej, zobowiązani, by przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponadtysiącletniego dorobku…”;
(warto zresztą przeczytać całą preambułę, gdyż mimo wszystko, jest to jeszcze dokument z zupełnie innego świata).
Warto też, dla porządku już, wspomnieć o źródle tych naszych tradycji i stereotypów społecznych – wskazane są one również w Konstytucji, w Art. 30:
„Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.”
Jest to proste nawiązanie do prawa naturalnego (przyrodzonego), ale to już kolejny temat, jakby.
Po drugie, gwałci się procedury decyzyjne państwa prawa (i zdrowego rozsądku), uspakajające komentarze przemytników zaś, są wynikiem nieznajomości podstawowych zasad lub kolejnym elementem manipulowania opinią społeczną.
Prawo publiczne bowiem, w przeciwieństwie do prawa prywatnego, obowiązuje tylko w zakresie swoich literalnych zapisów. To nie jest tak, że pewne interpretacje wynikające z litery, nie muszą być wprowadzane w życie – muszą! Tylko w prawie prywatnym, co nie jest zabronione, jest dozwolone.
I to jest gruby błąd w argumentacji albo manipulacja grubymi nićmi szyta.
Procedury zaś decyzyjne, wymagają od decydentów (jeśli ci nie chcą gwałcić sztuki decydowania i rządzenia), oszacowania skutków społecznych wprowadzanych decyzji oraz skutków społecznych powstrzymania się od danej decyzji. Ta prosta analiza pozwala zadecydować słusznie lub wypracować decyzję właściwszą.
Jak wiemy, żadnych analiz nie było, może poza analizą, czy Bruksela się nie obrazi i nie zabierze apanaży, jeśli spróbowalibyśmy (spróbowaliby) myśleć samodzielnie.
Problem jest jednak głębszy. Głównym argumentem podnoszonym przez „onych” jest aksjomat (dogmat) światopoglądowej neutralności państwa. Otóż czas wreszcie zacząć mówić głośno, że takie pojęcie nie posiada desygnatów. Jest to tylko zbitka słów o pewnym brzmieniu, która nie odzwierciedla żadnego bytu, ani relacji politycznej.
Ideopolityka jest bowiem drugą stroną tej samej monety, na której istnieje geopolityka, i aby zrozumieć geopolitykę, nie można nie zauważać równie istotnej warstwy naszego życia społecznego i politycznego.
Kto nie docenia lub celowo pomija kwestie ideowe, które są nie mniej istotne, niż kwestie militarne, kto neguje istnienie wartości i zasad moralnych w polityce, i kto nie potrafi poddać ich racjonalnej ocenie, ten jest albo całkowitym ignorantem, którego tak gargantuiczna ignorancja wyklucza z rozumienia polityki, albo jest fanatykiem światopoglądowym, który nie cofa się przed fałszem, ani manipulacją, ani nawet przed intelektualnym terrorem, aby tylko implementować w życie społeczne swoje fanatyczne poglądy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4621