Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Usiadłem na Lechu Wałęsie

Siukum Balala, 06.02.2014
Wściekle zawyły motory. Maszyna gwałtownie ruszyła do przodu i z każdą chwilą  nabierała prędkości. W okienkach po lewej stronie, jak w iluzjonie, błyskało rozlewisko rzeki Mersey, z prawej mignęła wieża. Po następnych kilku sekundach ustał łoskot  kół. Znak, że samolot buja w przestworzach. Wraz z samolotem bujającym w przestworzach, w trzewiach zaczął bujać się pokarm. Nie u mnie, u pasażerki siedzącej na miejscu 27D, obok mnie. Spotkałem w życiu wiele zielonych kobiet, jednak kobiety tak zielonej - w znaczeniu dosłownym - nie spotkałem nigdy.
- Pani Heleno, proszę się nie denerwować, dolecimy cali i zdrowi - powiedziałem spokojnym głosem
- Pan zna moje imię ? - spytała
- Znam nie tylko imię, ale i nazwisko pani Heleno M....... wska
- Skąd pan zna moje imię i nazwisko ? - oczy kobiety wyrażały bezkresne zdziwienie
- Może z wojska, a może jestem pani aniołem stróżem ? - zażartowałem
Gdybyś  nie wymachiwała kartą pokładową podczas odprawy, pewnie bym się nigdy nie dowiedział. Cóż za nieostrożność i  jaki wdzięczny materiał do przekrętu " na wnuczka " Masz szczęście, że spotkałaś faceta, z którym kobieta może stracić wszystko prócz pieniędzy i biżuterii. Helena wyglądała na kobietę w okolicach " ryczącej czterdziestki " to trudne kobiety,  łatwiej opłynąć dmuchanym kajakiem przylądek Horn, niż sprostać ich wymaganiom. Nie była kobietą chudą ani też przesadnie grubą. O takich  mówi się " ... dożywotni etat u Rubensa " Jasne, mocne włosy z rudawym odcieniem, kształtna twarz i ładnie skrojone usta. W czasach rządów Mazowieckiego musiała być naprawdę piękną kobietą. Tak, wtedy wszyscy byliśmy piękni, nawet Adam Michnik niosący z Heleną Łuczywo kaganek politycznej oświaty. Byłaby Helena jeszcze piękniejsza gdyby nie przerażenie w oczach i ten zielonkawy odcień policzków. Postanowiłem działać.
- Pani Heleno naprawdę nie ma powodów do zdenerwowania, podróżowanie
samolotem to najbezpieczniejsza forma podróżowania. Gdyby teraz jechała pani autobusem mogłaby pani już nie żyć, gdyby jechała pani samochodem to już nie żyłaby pani na pewno, no chyba że w schowku byłby alkotest. Statystyki, jeśli nie są robione na potrzeby propagandowe rządzącej kliki oddają prawdziwy stan rzeczy.
- Musiałaby pani wylatać 12, 5 miliona godzin aby stała się pani jakaś krzywda. Powiem inaczej - musiałaby pani być 25 milionowym pasażerem, żeby ulec jakiemuś wypadkowi. Próbowałem uspokoić kobietę na wszystkie możliwe sposoby.
- Wcale mnie pan tą makabrą nie uspokoił, Czesław stwierdził niedawno, że jestem kobietą jaka trafia się raz na 25 milionów, więc jednak się trafia a samoloty spadają
- Kim jest Czesław ?
- Jaki Czesław ? mój Czesław ? to przecież mój mąż.
- Dokładnie tak powiedział kiedy  wyjeżdżałam z zięciem do Anglii. Martwi się teraz biedak czy wrócę. Wrócę, wrócę. To dobry człowiek, pije tyle ile powinien, na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy podniósł na mnie rękę, a nawet jeśli przez ostatnie 20 lat podniósł to nie za mocno - zakończyła dobitnie.
Icebreaker w postaci " znam pani imię " zadziałał, pani Helena rozgadała się i zieleń z policzków powoli ustępowała, a nad Kingston upon Hull  pojawił się nawet lekki rumieniec. Wlatywaliśmy nad Morze Północne. Pani Helena mieszkała na wsi gdzieś pod Grudziądzem, leciała pierwszy raz samolotem, podróż do Anglii odbyła samochodem. Wracała z wizyty inspekcyjnej,  odwiedziła córkę i nowonarodzonego wnuczka, z wnuczka była bardzo zadowolona. Z innych rzeczy niekoniecznie. Jak każda kobieta zdająca sobie sprawę ze swojej urody, była kobietą - jak zauważyłem - bardzo kapryśną. W Anglii nic jej się nie podobalo. Nie podobały się " nie  otrynkowane " domy z czerwonej cegły, inne niż w Grudziądzu. Nie podobały się zbyt małe okna w kuchni ani malutkie living roomy, pozwalające nogą zmieniać  programy  w telewizorze, gdyby akurat pilot się gdzieś zawieruszył. Najbardziej jednak nie podobało się Helenie to, że przechodząc przez ulicę patrzyła nie w tą stronę z której mogło nadejść śmiertelne niebezpieczeństwo. Dwa razy - na samym początku - zamiast pojechać do miasta, została z miasta wywieziona, bowiem wsiadła do autobusu po niewłaściwej stronie ulicy. Kiedy stwierdziła, że angielskie owce i barany są brzydzsze od polskich, nieśmiało  zaprotestowałem.
- Pani Heleno, baran to baran, owca to owca. Polska czy angielska jest taka sama i strzyc pozwala się z jednakową pokorą.
- Nieprawda, każda owca jest inna i baran baranowi nie równy. Hodowaliśmy z Czesławem owce przez 10 lat, na owcach i baranach znam się dość dobrze.
- Pani jest rolniczką ? ... i hoduje pani owce ?
- Tak, choć teraz owiec nie hodujemy, przerzuciliśmy się na tytoń. Odstawiamy do monopolu w Grudziądzu, blisko i szybsze pieniądze.
- Pani dłonie nie wyglądają na dłonie rolniczki - powiedziałem tonem powątpiewania.
- Bo Czesław nie pozwala mi nic robić, ciągle powtarza, że jestem ozdobą gospodarstwa.
- Teraz kiedy w Polsce jest takie duże bezrobocie jest o wiele lepiej.
- ? ? ? ? - co pani opowiada pani Heleno ?
- A tak, bo tak jest. Ludzie garną się do roboty przy tytoniu jak nigdy przedtem Poza tym Czesław dobrze i na czas płaci.
- A ileż to można u was zarobić przy tym tytoniu ?
- Pięć złotych za godzinę + złotówkę za obciągnięcie  druta.
- Pani Heleno ! Proszę trochę powściągnąć język, w samolocie sami Polacy.
- Ale o co panu chodzi ? Jakby pan wysuszył tytoń i odstawił do monopolu ?
Bierzesz 2 metry drutu, pętelkę  wywijasz na kciuku, obciągasz tego druta tytoniem, pętelka z drugiej strony i wieszasz na stojak... i następny i następny a potem stojak do suszarni.
- Aha, nie wiedziałem, że to się tak fachowo nazywa. Przepraszam, głodnemu chleb na myśli - mruknąłem przepraszająco
- Głodny pan ? mogę poczęstować, córka zrobiła sandacze na drogę.
- Chyba sandwicze ?
- Sandacze, sandwicze, swołocze. Jak zwał tak zwał, po polsku i tak najładniej. Kanapka i wiadomo o co chodzi.
- Nie wiem pani Heleno czy lord Sandwich był swołoczą ?  był na pewno karciarzem, a przy okazji I Lordem Admiralicji i on to aby nie poplamić kart i nie przerywać gry na posiłek, wymyślił te nieszczęsne, składane - jak pani nazywa - sandacze.
- Aleś pan oblatany, ciekawe czy w " tych sprawach " też pan taki oblatany ? - pani Helena wyraźnie się rozkręcała, musiałem to przerwać, żeby nie wpadła w turbulencje.
- Pani Heleno, nie wiem co pani ma na myśli, mówiąc " te sprawy " Wiem o pani wszystko, pani nie wie o mnie nic.
- Pozwoli pani, że się przedstawię. Jestem słynnym polskim pisarzem jednak nie na tyle słynnym aby pani o mnie słyszała. Przyczyna tego jest bardziej  prozaiczna, niż działalność prozatorska, którą uprawiam. Niestety, jak na pisarza to ja mam bardzo słabą pamięć. O miejscach, o sytuacjach, które mi się przytrafiają, o ludziach, których spotykam, a których mógłbym unieśmiertelnić na kartach moich powieści, natychmiast zapominam i kiedy wracam do domu, zasiadam do maszyny to naprawdę nie mam o czym pisać. Wszystko gdzieś z głowy wyfrunęło.
- Chi, chi, chi , pan pisarz, a to Czesiu będzie zazdrosny jak się dowie - zaperlił się chichot pani Heleny
- Pani Heleno, proszę sobie przejrzeć ofertę biur podróży, może za rok za dwa polecicie gdzieś z Czesławem. Proponuję Virginię, tam podobno pola tytoniowe po horyzont. Ja tymczasem spiszę to wszystko o czym pani mi opowiedziała. Może kiedyś panią unieśmiertelnię na kartach mojej powieści. Wyjąłem niewielką maszynę do pisania marki " Remington - travel " i zacząłem pisać, pisać i pisać. Na śnieżnobiałych kartkach formatu A4 rozlał się - jak Kattegat - pierwszy rozdział mojej nowej powieści. Byliśmy nad Danią. Zmęczony pisaniem spojrzałem na zegarek ( własny, nie pożyczony ) od startu minęło prawie dwie godziny. Folder reklamowy leżał na podłodze a pani Helena lubieżnie chrapała. Nie zwracałem na to uwagi, za mało czasu. Wyjrzałem przez okienko, rozpoznałem charakterystyczny kształt jeziora Wdzydze, rzeczywiście mało czasu. W tym samym momencie stanowczy głos stewardessy nakazał pozostanie na miejscach i zapięcie pasów.
Po sekundzie na pokładzie zgasło światło. Rozpoczęła się procedura lądowania. Obróciłem się w stronę pani Heleny i objąłem ją w pół, następnie wsunąłem dłonie pod jej rozłożyste pośladki, delikatnie macając odnalazłem klamerkę. Wielokrotnie ćwiczonym ruchem rozpiąłem klamerkę i po krótkiej szamotaninie wyciągnąłem dwie połówki pasa bezpieczeństwa spod pośladków pani Heleny. Teraz pozostało tylko wykonać sprawne click - clack i moja współpasażerka będzie bezpieczna. Całą siłą moich delikatnych pisarskich dłoni sciągnąłem pas. Teraz była naprawdę bezpieczna. Brzuch pani Heleny przedzielił się równo na dwie części. Wyglądała apetycznie i kusząco, jak dwie połówki rajskiego jabłuszka przypięte do fotela.
- Co pan wyprawia ? - wymamrotała
- Zapinam panią - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dziwne nic nie czuję, to pewnie dlatego, że tak trzęsie.
- Pani Heleno ! zapinam panią dosłownie a nie metaforycznie. Teraz już pani nie spadnie kiedy usiądzie na Lechu Wałęsie - powiedziałem poirytowany faktem, że Helena wszystko pojmowała opacznie. W tej samej sekundzie samolot gruchnął o beton Lecha Wałęsy. To nie było przyziemienie jak zwykle. Uczymy się całe życie, piloci również. Mimo, że lądowanie nie było przyjemne to  po podkołowaniu i tak rozległy się fanfary, a z glośników popłynęła informacja, że poprawiliśmy i tak dobre statystyki Rynaira dotyczące punktualności. Odpiąłem siebie, a następnie uwolniłem z opresji panią Helenę. Na jej rumianej twarzy malowała się radość i wdzięczność. Jako pisarzowi zrobiło mi z tego powodu miło. Pisarz powinien służyć swojemu narodowi, najlepiej jak potrafi.
Podstawiono schody, stewardessy odblokowały drzwi, na pokład wdarło się zimne rębiechowskie powietrze. Stanęliśmy na ojczystej ziemi i ruszyliśmy w stronę hali kontroli paszportowej. Szliśmy równym rządkiem wzdłuż białej linii z napisem " Non Schengen " za nami majaczyła gigantyczna sylwetka Boeinga 737. Gdyby nam teraz wcisnąć do rąk linę wyglądalibyśmy jak włodarze Trójmiasta ciągnący Embraera. Pani Helena szła przodem, ja za nią drobnym kroczkiem, wiał zimny północny wiatr nasuwający nad Gdańsk obszar niskiego ciśnienia. Szła jakaś zmiana, to się czuło. Helena wyglądała zjawiskowo, maszerowała lekko pochylona a rozwiany snop rudawych włosów łopotał jak szturmówka na Placu Czerwonym w dniu 9 Maja. Przypominała Nike, albo może Henrykę Krzywonos pchającą tramwaj, któremu odcięto zasilanie ? Weszliśmy do hali dworca lotniczego im. Lecha Wałęsy. Helena przysunęła do mnie swój rumiany - jak wyczułem chłodny policzek - i wyszeptała.
- Proszę się ode mnie odsunąć i stanąć w drugiej kolejce, jeżeli Czesław zobaczy nas razem, domyśli się co między nami zaszło i mnie zabije.
- Pani Heleno ! Między nami nic nie było!
                        Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych!
                        Nic nas z sobą nie łączyło —
                        Prócz wiosennych marzeń zdradnych;

                        Prócz tych woni, barw i blasków,
                        Unoszących się w przestrzeni;
                        Prócz szumiących śpiewem lasków
                        I tej świeżej łąk zieleni;
- Nie mam pojęcia skąd ten wierszyk wpadł mi do głowy ? ani czyj był, ale pisarze tak czasem mają, wyobraźnia podpowiada im różne niestworzone rzeczy.
- Dobra, dobra mój pisarczyku, a kto mnie cały czas obłapywał kiedy spałam ?
- Ja tylko panią zapiąłem - powiedziałem nieśmiało.
Helena uśmiechnęła się melancholijnie, odebrała paszport i szepnęła
- Czesław czeka na mnie na parkingu, proszę się do mnie więcej nie zbliżać
To były ostatnie słowa jakie słyszałem z ust tej pięknej kobiety.
- Paszport poproszę !
Wyrwał mnie ze smętnych myśli nieprzyjemny głos. To jest to czego w Polsce nie lubię, to taksujące, nieprzyjemne spojrzenie pograniczników, skóra cierpnie. Nowa generacja, młodzi ludzie a buta jak u towarzyszy sierżantów z lat 80 - tych... i te kopyta kaliber 9 mm. Po co to wśród cywili ? W normalnym świecie działa dyskretnie ukryty jakiś Tactical Unit i to on wchodzi do akcji kiedy zachodzi potrzeba. A tu może się okazać, że resort nie miał pieniędzy na zakup amunicji, albo miał pieniądze na broń i amunicję ale nie miał na szkolenie strzeleckie i będzie tak jak zawsze. Państwo " zda " egzamin. Rządzony przez dyletanta kraj dyletantów.
Odebrałem paszport i wyszedłem przed budynek dworca zapalić, aby wesprzeć biznes pani Heleny, a przy okazji zaczerpnąć świeżego powietrza. Helena wsiadała właśnie do koralowego Volkswagena Golfa. Czesław stał oparty o drzwi z nonszalancją typową dla hodowcy tytoniu. Sporo się na Lechu Wałęsie zmieniło od ubiegłego roku. Podoba mi się tradycja nadawania imienia portom lotniczym. To nadaje jakieś indywidualne piętno lotnisku. Wszystkie one jednakowe, a dzięki tej tradycji jednak się różnią i dłużej  pozostają w pamięci. Nawet jak ktoś z Burkina Faso czy innego Czadu wyląduje w Belfaście na lotnisku im. Georga Besta i zobaczy gigantyczną piłkę zawieszoną pod sufitem, zobaczy gigantyczne fotosy ze stadionów, od razu wie kim był George Best. Wyląduje taki w Doncaster na lotnisku im. Robin Hooda wita go sporych rozmiarów Robin Hood w zawadiackim kapelusiku z kołczanem na plecach i łukiem w dłoni. Wiemy już, że gdzieś tu w pobliżu musi być las Sherwood. Podobnie na John Lennon Liverpool Airport powita na maszerujący dziarsko Lennon z rozwianą grzywą w rozpiętej marynarce i  w okularkach. Już wiemy, że " above us only sky " W Gdańsku jest podobnie, całe lotnisko otoczone jest wysokim płotem i przybysz z Burkina Faso czy innego Czadu wie od czego zaczęła się kariera Lecha Wałęsy, patrona portu lotniczego. Szkoda tylko, że nie ma motorówki, w Liverpoolu bardziej wierni historycznej tradycji, bo Yellow Submarine  stoi przed dworcem lotniczym. Tak rozmyślając patrzyłem za odjeżdząjącą Golfem piękną Heleną. Za 20 minut odbieram samochód z Hertza, może dopędzę ją gdzieś pod Grudziądzem i zobaczę po raz ostatni.
PS. Informuję Szanownych PT Czytelników, że za 20 minut wyruszę na południe nie nazwaną jeszcze autostradą Solidarności, w związku z moim wyjazdem blog będzie nieczynny przez 2 tygodnie. Do następnego razu.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2851
jazgdyni

jazgdyni

06.02.2014 11:26

Witam
Fajne! Powiem więcej nawet bardzo fajne!
Choć Szanowny Autor koloryzował, jak jakiś dziennikarz głównych mediów.
Taka twarzowa zielenina przy wylocie z Liverpoolu to się raczej nie zdarza. Nawet u tych co pierwszy raz.
No i ten Kattegat też nie na trasie.
Ale dalej się nie wymądrzam, bo podróż zawsze jest przeżyciem pobudzającym wyobraźnię.
Serdeczności
Siukum Balala
Nazwa bloga:
Siukum Balala
Zawód:
wszelkofachowiec czyli nikt
Miasto:
Bolton UK

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 490
Liczba wyświetleń: 1,827,101
Liczba komentarzy: 1,354

Ostatnie wpisy blogera

  • Pokaż mi swoje buty, a powiem ci kim jesteś
  • Polski antysemityzm międzywojnia
  • Gustawie! Widzisz i nie grzmisz?

Moje ostatnie komentarze

  • Dziwne, ze ludzie boją się poparcia
  • Fakt, podobno ma ksywe Sophia Loren 
  • Moze państwo duńskie? 

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Czy Nasze blogi odblokują blogera echo24 ?
  • Czy Olbrychski wyemigruje ?
  • Dlaczego Lech Wałęsa jeszcze nie siedzi ?

Ostatnio komentowane

  • Jan1797, I i II wojna światowa to dla gospodarki niemieckiej czas niedoboru, brak surowców, brak materiałów, więc konieczność poszukiwania surogatów, z niemiecka ersatzów. Stąd wziął się chleb z mąki…
  • Jan1797, @Darek, Dużo w tym racji, ale w konsekwencji powtórzą swą historię. V Międzynarodówka po kolejnym konflikcie między socjalistami a anarchistami nie będzie się różnić się od poprzednich. Koniec XIX…
  • u2, elegancie w eleganckich butach firmy " Salamander " Chodziłem w nich przez ładnych kilka lat PRL-u, aż do upadku komuny. Kupione w NRD. Praktycznie nie do zdarcia. Po upadku komuny pojawiły się nowe…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności