Ce n'est pas le ton qui fait la chanson
Z mieszanymi uczuciami oglądałam orędzie Jarosława Kaczyńskiego do przyjaciół Moskali. Wszystkie elementy, za które otrzymał od komentatorów pochwałę, mnie okropnie raziły. Wystudiowana poza na tle pianina i lampy, okulary na nosie i samo przesłanie, mają być sygnałem, że Jarosław nareszcie zmądrzał i rozumie, że w polityce liczy się wyłącznie wizerunek i składna narracja. Czyli eleganckie ( według kryteriów scenografa) wnętrze, makijaż i bajeczki, które kandydat opowiada wyborcom. Doskonale przy tym wiedząc, że wszyscy doskonale wiedzą, że meble są pożyczone, na pianinie i tak nie umie zapewne grać, a z obietnic wyborczych nikt go nie będzie rozliczał. Kampania wyborcza staje się w ten sposób gombrowiczowskim pojedynkiem na miny, farsą, w której dobrowolnie uczestniczą obydwie strony.
Kiedy swego czasu Maria Kaczyńska wsiadła do samolotu z plastikową torbą, media rzuciły się na nią z niezwykłą zajadłością. Dla mnie ( zgodnie z teorią, że brak przekazu jest też przekazem) był to sygnał, że pani prezydentowa nie zamierza uczestniczyć w polityce rozumianej jako licytacja na krawaty i torebki.
Powoływanie się na standardy elegancji w kraju, w którym nikomu nie przeszkadza, że urzędujący prezydent państwa wpada po pijanemu do grobu pomordowanych w Charkowie oraz, że mąż urzędującej prezydent miasta zawłaszczył kamienicę na podstawie sfałszowanych dokumentów, jest swoją drogą dość humorystyczne.
Wolałabym żeby mój prezydent, Jaroslaw Kaczyński nie dał się wciągnąć w pojedynek na miny. My też nie dajmy się wciągać w grę. Wybieramy prezydenta kraju, a nie miss mokrego podkoszulka i nie pozwalajmy narzucić sobie takich kryteriow wyboru jak krawat dobrany do koloru oczu.
Specjaliści od wizerunku chwalą również Kaczyńskiego za to, że swym orędziem ubiegł Komorowskiego w umizgach do Moskwy. Młodzi ludzie tego nie rozumieją, ale starsi dobrze pamiętają, że dla kolejnych namiestników tej części Europy jedyną legitymacją do sprawowania władzy było pomazanie w Moskwie. Komorowski poleciał salutować przed Putinem biorąc ze sobą Jaruzelskiego jako najlepszy dowód ciągłości tej tradycji.
Wolałabym, żeby mój prezydent się od niej odciął.
Kandydaci licytują się honorowymi komitetami wyborczymi. Napieralskiego popiera na przykład Jaruzelski, a Komorowskiego Szymborska.
Idź złoto do złota. To jedyny stosowny komentarz.