Jestem wdzięczny Gazecie Wyborczej

Po opublikowaniu przez GW artykułu  „Hotel na Starówce. Tu 150 lat temu zbrojono terrorystów” w sieci zawrzało. Wszyscy oburzyli się na użyte słowa "terroryści" i terrorystyczna" Ja jednak proponuję zastanowić się czy nie można z tego "zła" wywieść jakiegoś "dobra" Przeczytajmy spokojnie poniższy cytat:

"Sztyletnicy"

"To nazwa zbrojnej (dziś powiedzielibyśmy: terrorystycznej) organizacji powołanej w powstaniu styczniowym przez Komitet Centralny Narodowy. „Sztyletnicy” byli bojowcami od mokrej roboty. Mieli wykonywać wyroki śmierci na rosyjskich agentach, prowokatorach, szpiegach i zdrajcach powstania oraz egzekwować wyroki orzeczone przez powstańcze sądy narodowe. Jak w antycznym Rzymie, posługiwali się sztyletami - stąd ich nazwa. Czasem mówiono tez o nich „żandarmi wieszający”, co wiele mówi o ich metodach. „Szczególnie znanym miejscem wykonywania wyroków był szynk staromiejski »Pod zdechłym zającem «. Ludzie ci w razie dostania się w ręce wroga nie mogli liczyć na żadną pobłażliwość, a rekrutowali się głównie spośród rzemieślników i robotników warszawskich” - pisała Bożena Krzywobłocka w artykule o powstańczej Warszawie. „
 
Czyż nie jest to piękny historyczny opis? Czy fragment o sztyletnikach nie może być inspiracją dla patriotycznej młodzieży w czasach nie daj Boże kolejne próby?
Kto obroni Rzeczpospolitą? Czy zdoła obronić nas Armia, której siły bojowe /ilość żołnierzy zdolnych do walki/ nie wypełniają nawet w połowie stadionu piłkarskiego?
Wszak mamy w bród zdrajców i prowokatorów a "sztyletników" u nas jak na lekarstwo. Nie liczę komandosów Gromu bo oni zajęci są w Afganistanie...
 
Ojcowie i dziadkowie opowiedzmy  swoim synom, wnukom o  sztyletnikach.
_____________________________________________________________________________________________________

Zwracam uwagę na komentarz dogarda, który zachwiał moja wiarę w dobre intencję autora podsuwając swój pomysł na tytuł pisząc:

"mógł przecie napisać--już 150 lat temu szkolono MŚCICIELI--JEST ROŻNICA, HĘ!!"