Nowy ideowy tekst Renaty Rudeckiej Kalinowskiej musiał powstawać w ogromnych bólach (bulach?). Eska, którą bardzo pozdrawiam, starała się rozszyfrować przesłanie tego manifestu. Ja pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze na temat nazewnictwa (inaczej nomenklatury), wedle którego wielu z nas zostało wrzuconych przez tubę PO do koszyka z naklejką „sukinsyn”. Jak według niej rzeczony sukinsyn wygląda i gdzie spotkać go można? Wystarczy przeczytać poniższy fragment, a wszystko się wyjaśni:
Świat pełen babochłopów, głupawych pind, wulgarnych kiboli rwących się do bicia, starych, przegranych repów wywalających z siebie bebechy własnych klęsk w nadziei na lepszą przyszłość swoją i gorszą przyszłość lepszych od siebie. Świat piątego szeregu nauki, dziesiątej wody po kisielu kultury i sztuki, elit tworzonych według klucza partyjnego z pospiesznie dobieranych fryzjerczyków i dewotek – ten świat od wielu lat, tuż obok, równolegle do mojego świata, toczył swoją brudną wojnę ze mną. Przy czym, mówiąc „ze mną” - mam na myśli tych wszystkich Polaków, którzy zaledwie rok temu , w wyborach po raz szósty z rzędu, powiedzieli temu światu swoje dobitne: NIE!
No właśnie. Tu zaczyna się problem z interpretacją tego tekstu, który przecież idealnie opisuje naszą partię przewodnią. Czyżby pani Rudecka przeżyła olśnienie i się nawróci? Określenie „babochłop” jak ulał pasuje do pewnego senatora, co to odziany w niewieście ciuszki wciągał nosem proszek… od bólu głowy. „Głupawa pinda” to chyba ministra. Zwłaszcza, że autorka mówi coś o pospiesznie dobieranych fryzjerczykach. Rep natomiast to zgodnie ze Słownikiem języka polskiego człowiek z wieloletnim doświadczeniem w jakiejś dziedzinie. Któż to, a któż może się takim doświadczeniem pochwalić? W dziedzinach wszelakich – „profesor”, w aktorstwie - następca klanowego „Rysia”, w historii – Tomasz Nałęcz etc. Niezliczona jest grupa członków komitetów PO-parcia. Po prostu świat piątego szeregu nauki, dziesiątej wody po kisielu kultury i sztuki, elit tworzonych według klucza partyjnego z pospiesznie dobieranych fryzjerczyków i dewotek…
Lubię czasami poczytać teksty Renaty Rudeckiej Kalinowskiej. Ona utwierdza mnie w przekonaniu, że władza nie ma już ludziom nic do powiedzenia. A ten styl, który jest mieszanką Trybuny Ludu z początku lat osiemdziesiątych i obecnego Stefana Niesiołowskiego... Jednym słowem: powrót do późnego PRL-u z jednym tylko przekazem o przewodniej roli partii. I śmieszno, i straszno.
A propos tytułu. Jak już wspomniałem wylądowaliśmy w pudełku z napisem „sukinsyn”. Zadałem sobie pytanie: do pudełka z jaką etykietą można byłoby przypisać ReRuKę? W uznaniu zasług, musiałoby to być samodzielne pudło w wygódką. Pierwsze skojarzenie - „Anty-sukinsyn” to był kiepski pomysł. Nie zgadza się rodzaj. Potem powstał tytuł tego felietonu. A może macie inne propozycje? Zapraszam.
Nowy ideowy tekst Renaty Rudeckiej Kalinowskiej musiał powstawać w ogromnych bólach (bulach?). Eska, którą bardzo pozdrawiam, starała się rozszyfrować przesłanie tego manifestu. Ja pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze na temat nazewnictwa (inaczej nomenklatury), wedle którego wielu z nas zostało wrzuconych przez tubę PO do koszyka z naklejką „sukinsyn”. Jak według niej rzeczony sukinsyn wygląda i gdzie spotkać go można? Wystarczy przeczytać poniższy fragment, a wszystko się wyjaśni:
Świat pełen babochłopów, głupawych pind, wulgarnych kiboli rwących się do bicia, starych, przegranych repów wywalających z siebie bebechy własnych klęsk w nadziei na lepszą przyszłość swoją i gorszą przyszłość lepszych od siebie. Świat piątego szeregu nauki, dziesiątej wody po kisielu kultury i sztuki, elit tworzonych według klucza partyjnego z pospiesznie dobieranych fryzjerczyków i dewotek – ten świat od wielu lat, tuż obok, równolegle do mojego świata, toczył swoją brudną wojnę ze mną. Przy czym, mówiąc „ze mną” - mam na myśli tych wszystkich Polaków, którzy zaledwie rok temu , w wyborach po raz szósty z rzędu, powiedzieli temu światu swoje dobitne: NIE!
No właśnie. Tu zaczyna się problem z interpretacją tego tekstu, który przecież idealnie opisuje naszą partię przewodnią. Czyżby pani Rudecka przeżyła olśnienie i się nawróci? Określenie „babochłop” jak ulał pasuje do pewnego senatora, co to odziany w niewieście ciuszki wciągał nosem proszek… od bólu głowy. „Głupawa pinda” to chyba ministra. Zwłaszcza, że autorka mówi coś o pospiesznie dobieranych fryzjerczykach. Rep natomiast to zgodnie ze Słownikiem języka polskiego człowiek z wieloletnim doświadczeniem w jakiejś dziedzinie. Któż to, a któż może się takim doświadczeniem pochwalić? W dziedzinach wszelakich – „profesor”, w aktorstwie - następca klanowego „Rysia”, w historii – Tomasz Nałęcz etc. Niezliczona jest grupa członków komitetów PO-parcia. Po prostu świat piątego szeregu nauki, dziesiątej wody po kisielu kultury i sztuki, elit tworzonych według klucza partyjnego z pospiesznie dobieranych fryzjerczyków i dewotek…
Lubię czasami poczytać teksty Renaty Rudeckiej Kalinowskiej. Ona utwierdza mnie w przekonaniu, że władza nie ma już ludziom nic do powiedzenia. A ten styl, który jest mieszanką Trybuny Ludu z początku lat osiemdziesiątych i obecnego Stefana Niesiołowskiego... Jednym słowem: powrót do późnego PRL-u z jednym tylko przekazem o przewodniej roli partii. I śmieszno, i straszno.
A propos tytułu. Jak już wspomniałem wylądowaliśmy w pudełku z napisem „sukinsyn”. Zadałem sobie pytanie: do pudełka z jaką etykietą można byłoby przypisać ReRuKę? W uznaniu zasług, musiałoby to być samodzielne pudło w wygódką. Pierwsze skojarzenie - „Anty-sukinsyn” to był kiepski pomysł. Nie zgadza się rodzaj. Potem powstał tytuł tego felietonu. A może macie inne propozycje? Zapraszam.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2698
ReRuKa anty-suka, przednie określenie. Nie potrafię nic lepszego wqymyślić.
A najważniejsze jest to, że nie obraża suki, która należy do bardzo przyjaznego ludziom gatunku.
Gratulacje !!!