Otrzymane komantarze

Do wpisu: RADEK-ZDRADEK I KARIERA NIKODEMA DYZMY
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
:-)))
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny Panie, Ziarnko do ziarnka i uzbierała nam się całkiem niezła miarka. Dzięki za uzupełnienie mojej notki. Serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani, Zawsze czekam na Pini komentarz. I tym razem się nie zawiodłem. Miło mieć takich gości na blogu. Dziękuję za komentarz i jak zawsze serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani / Szanowny Panie, To dla mnie wielka satysfakcja jak czytam, że ktoś myśli podobnie jak ja. To dodaje skrzydeł do pisania. Serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani Kseno, W pełni się z Panią zgadzam. Ile razy go widzę dostaję gęsiej skórki jakby mnie brała grypa. Wyjątkowo antypatyczny jegomość. dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani Joanno, No! No! Ostro Pani pojechała po bandzie. Musiał Pani nieźle wleźć za skórę. Pozdrawiam Panią serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani, Cieszy mnie nasze współmyślenie. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
:-))) Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny Panie, Dzięki za potwierdzenie moich obserwacji. Tylko wciąż nie mogę zrozumieć, że wciąż tylu Polaków zdaje się nic nie widzieć. Pozdrawiam Pana serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani, Operacje bankowe nie są moją silną stroną, ale dziękuję Pani za uzypełnienie mojej notki. "Coraz trudniej będzie w Warszawie kupić puder. Premier maskuje brak twarzy, Sikorski - brak duszy!" Muszę przyznać, że zgrabnie powiedziane. Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Do wpisu: IDZIE NOWE !!!
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
Proszę nie nie załączać więcej tego typu komentarzy! Miało być dowcipnie! Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Panowie!!! na litość boską!! Wyluzujcie proszę, bo mi zamkną bloga. Pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Droga Dano, Nawet Pani nie wie jak bardzo się wzruszyłem oglądając filmik, który Pani załączyła. Myślę, że występująca w nim patnerka pana Frączewskiego, nie będzie mi miała za złe, jak wspomnę rok, nie ważne który, kiedy jako pachnące niewinnością dziewczę, nie zdając sobie sprawy, co robi, zdała do krakowskiej Szkoły Teatralnej.  A w grodzie Kraka poznała pewnego birbanta, który jej pokazał rzeczywisty urok tego miasta. Oj, zakręciła mi się w oku łezka. Dziękuję Pani serdecznie za ten wspomnieniowy komentarz, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Nooooo! Jest także Emigrant!!! Tak się cieszę. Widzę, że na mojego bloga schodzą się dawno nie widziani goście. Proszę do salonu! Czego się Pan napije? Już biegnę do kuchni zrobić kanapeczki. Dzięki za komentarz, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
:)))
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani, W statystyce, co ze wstydem przyznaję nigdy nie byłem mocny. A co do kobiet, to z ogromną satysfakcją donoszę, że właśnie wróciłem z przeuroczej promocji książki Pani Kiki Szaszkiewiczowej. pt. "Podwójne życie Szaszkiewiczowej", która miała miejsce, a jakże by inaczej w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Było pięknie, uroczyście i dostojnie. Bohaterce wieczoru zaśpiewały największe gwiazdy baśniowego kabaretu Piotra Skrzyneckiego. Bardzo się wzruszyłem. Panią Kikę Szaszkiewiczową pamiętam przez mgłę jeszcze z lat pięćdziesiątych, gdy się produkowała w "Przekroju", który jeszcze był "Przekrojem". Później spotykałem ją w Piwnicy pod Baranami, ale nie miałem śmiałości by do niej kiedykolwiek podejść. Potem wyjechała do Norwegii, skąd właśnie powróciła po prawie półwiecznej emigracji do Krakowa na stałe, jak bocian do rodzimego gniazda. Dziś wieczór miałem zaszczyt zobaczyć prawie stuletnią, acz niezmiennie przepiękną i urokliwą, ulotnie zwiewną kobietę, pełną wdzięku, uśmiechniętą, życzliwą dla wszystkich. Artystkę i Królową Piwnicy pod Baranami. Bohaterkę pierwszego w Polsce „Przekrojowego” komiksu. Uczennicę lwowskiego liceum. Działaczkę akowskiej partyzantki. Matkę dwóch synów. Pomywaczkę w restauracji i robotnicę w fabryce lnu, a zarazem Artystkę, przed którą można się tylko skłonić. Obecnie autorkę zaczarowanych obrazów malowanych szydełkiem. Proszę sobie tylko wyobrazić. Rocznik 1917. Czyli przyszła na świat wtedy, gdy z pancernika „Aurora” padły pierwsze wystrzały rozpoczynające Rewolucję Październikową. A przed godziną wpisała mi własnoręcznie piękną dedykację. Pani Kika to żywy dowód niezniszczalnego pokolenia, Legionistów nad Legionistami, Kolumbów nad Kolumbami, Emigrantów nad Emigrantami, a obecnie Krakowian nad Krakowianami. A przy tym wszystkim rozbrajająco skromna, przeurocza, zawsze uśmiechnięta i wiecznie pięknie kobieta. Nie dziwcie się Państwo tedy, że nasze współczesne feministki, mogłoby się zdawać żarliwie walczące o prawa kobiet, ale tak naprawdę jakoś dziwnie nienawistne, wrogie ludziom i zakompleksione odrobinę mnie śmieszą. I dlatego właśnie napisałem moją prześmiewczą notkę. Pozdrawiam Panią i wszystkie polskie kobiety najserdeczniej jak umiem, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Oooooo! Pani Ontaryjka!!! Jakże się cieszę!!! Witam znów na blogu! Proszę do salonu! Czym chata bogata! Dziękuję za wzruszający komentarz, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny Panie, Ale a propos kobiet, z ogromną satysfakcją donoszę, że właśnie wróciłem z przeuroczej promocji książki Pani Kiki Szaszkiewiczowej. pt. "Podwójne życie Szaszkiewiczowej", która miała miejsce, a jakże by inaczej w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Było pięknie, uroczyście i dostojnie. Bohaterce wieczoru zaśpiewały największe gwiazdy baśniowego kabaretu Piotra Skrzyneckiego. Bardzo się wzruszyłem. Panią Kikę Szaszkiewiczową pamiętam przez mgłę jeszcze z lat pięćdziesiątych, gdy się produkowała w "Przekroju", który jeszcze był "Przekrojem". Później spotykałem ją w Piwnicy pod Baranami, ale nie miałem śmiałości by do niej kiedykolwiek podejść. Potem wyjechała do Norwegii, skąd właśnie powróciła po prawie półwiecznej emigracji do Krakowa na stałe, jak bocian do rodzimego gniazda. Dziś wieczór miałem zaszczyt zobaczyć prawie stuletnią, acz niezmiennie przepiękną i urokliwą, ulotnie zwiewną kobietę, pełną wdzięku, uśmiechniętą, życzliwą dla wszystkich. Artystkę i Królową Piwnicy pod Baranami. Bohaterkę pierwszego w Polsce „Przekrojowego” komiksu. Uczennicę lwowskiego liceum. Działaczkę akowskiej partyzantki. Matkę dwóch synów. Pomywaczkę w restauracji i robotnicę w fabryce lnu, a zarazem Artystkę, przed którą można się tylko skłonić. Obecnie autorkę zaczarowanych obrazów malowanych szydełkiem. Proszę sobie tylko wyobrazić. Rocznik 1917. Czyli przyszła na świat wtedy, gdy z pancernika „Aurora” padły pierwsze wystrzały rozpoczynające Rewolucję Październikową. Pani Kika to żywy dowód niezniszczalnego pokolenia, Legionistów nad Legionistami, Kolumbów nad Kolumbami, Emigrantów nad Emigrantami, a obecnie Krakowian nad Krakowianami. A przy tym wszystkim rozbrajająco skromna, przeurocza, zawsze uśmiechnięta i wiecznie piękna kobieta. Nie dziwcie się Państwo tedy, że nasze współczesne feministki, mogłoby się zdawać żarliwie walczące o prawa kobiet, ale tak naprawdę jakoś dziwnie nienawistne, wrogie ludziom i zakompleksione, odrobinę mnie śmieszą. I dlatego właśnie napisałem moją może nieco nazbyt prześmiewczą notkę. Pozdrawiam  wszystkie polskie kobiety najserdeczniej jak umiem, Krzysztof Pasierbiewicz
Do wpisu: BLOGO-TELE-ZGADYWANKA
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
PRZEPRASZAM, ŻE PISZĘ NIE NA TEMAT. ALE ZDUMIONY NIEOCZEKIWANIE MAŁĄ LICZBĄ KOMENTARZY WŁĄCZYŁEM ODRUCHOWO TELEWIZOR. PATRZE, A TU SPIKER MÓWI, ŻE NOWY RZĄD WŁAŚNIE ZAPOWIEDZIAŁ DOTKLIWE PODWYŻKI. NO TAK. TERAZ JUŻ ROZUMIEM, ŻE POLAKOM NIE DO ŚMIECHU. ŻYCZĘ PAŃSTWU WYTRWAŁOŚCI, A WYBORCOM PLATFORMY GRATULUJĘ TRAFNEGO WYBORU. KRZYSZTOF PASIERBIEWICZ
Do wpisu: KOLCZASTA RÓŻA TRZECIEJ RZECZPOSPOLITEJ
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
Sic!!! Pozdrawiam serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani Kseno, Bardzo trafna uwaga. Również podejrzewam, że nasza europarlamentarzystka nie ma w domu lustra. Dziękuję za komentarz i goroąco pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny Panie, Pisze Pan w komentarzu: "Jeszcze trochę "kryzysu" i odrobina "integracji europejskiej" a ludzie mogą tego nie wytrzymać...". Odpowiadam: Święte słowa. Przykro mi to pisać, ale doświadczenie ostatnich lat uczy, że nad Wisłą ludzie się budzą wtedy, gdy im zaczyna brakować kiełbasy. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowna Pani, Bardzo trafna uwaga! Bardzo dziękuję. Już wniosłem stosowną poprawkę. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny Panie, Pyta Pan w komentarzu: "jak to możliwe,  że ciosana toporem Róża dostała się do parlamentu EU?...". Odpowiadam: Ano tak proszę Pana, że pani Róża jest córką profesora Jacka Woźniakowskiego, który jest czymś w rodzaju guru wywodzącej się z krakowskiej Unii Demokratycznej i forowanej przez Michnika części podwawelskiego Krakówka.  To ci właśnie ludzie plując na Polskę na Zachodzie torowali swoim dzieciom drogę do Parlamentu Europejskiego, w którym zasiadają tacy sami protegowani tyle, że z innych krajów. Słowem lokalne różowo-lewackie kliki na szczeblach państwowych utworzyły klikę centralną na szczeblu Unii Europejskiej. Pisze Pan dalej: "z inteligenckiego Krakowa...". Wyjaśniam: Status "inteligenckiego" Krakowa już dawno się zdewaluował. Dowodem może być choćby to, że najlepsza krakowska uczelnia w rankingach europejskich zamyka czwartą setkę. Na podstawie moich 37-letnich doświadczeń w pracy na uczelni mogę śmiało stwierdzić, że na dziesięciu losowo wybranych profesorów, na ten tytuł rzeczywiście zasługuje dwu, no może w porywach trzech. Reszta to profesoropodobne twory bez twarzy i rodowodu zawdzięczające karierę i tytuły naukowe li tylko i wyłącznie stosownym układom.   Kraków już od dłuższego czasu jest zarządzany przez post komusistów, czego efekty widać jak na dłoni. O tym wszystkim najlepiej napisał prozaik i poeta Roman Wysogląd, który o mojej książce pt. "Wielkie nic, czyli zagubiona tożsamość" tak pisał, cytuję: Od urokliwego bankietu w Piwnicy pod Baranami promującego bezwstydną spowiedź autora, z co pikantniejszych grzeszków birbanckiego życia (odważnie wyjawioną w dziele pod tytułem "Podaj hasło") nie mi-nęło więcej jak siedem miesięcy, gdy na przełomie roku narodziła się powieść pod znamiennym tytułem "Wielkie nic, czyli zagubiona tożsamość". Na ponad trzystu stronach dostajemy wspaniały, niemal renesansowy opis krakowskich klimatów drugiej połowy dwudziestego wieku. Fascynujące są strony, na których autor bawiąc się językiem ( jak niektórzy politycy nami), w sposób ujmująco zabawny wprowadza nas w świat starych krakowskich domów i kultowych miejsc spotkań lokalnej socjety, skażonych znamiennym krakauerskim piętnem, poczynając od Franca Józefa, poprzez Karola Wojtyłę, na Skrzyneckim kończąc. Okres ostatniej transformacji, to w powieści Krzysztofa wymowne studium postaw i zachowań ewoluujących (nie zawsze w dobrą stronę) krakowskich artystów, naukowców, nowofalowych biznesmenów i bardziej lub mniej upierdliwych nieudaczników, którymi schyłek wieku brutalnie wybrukował koślawe chodniki podwawelskiego grajdołka. Krzysztof nie byłby sobą, gdyby w pozornie prostą i pogodną akcję nie wplótł okazowych postaci naszych nowych czasów, czyli mówiąc jaśniej "mentalnie nowobogackich, nadętych kretynów poprzebieranych w garnitury od Armaniego, z cygarami w zębach, którzy aromatu Cohiby nie odróżniają od swądu skisłego ogórka". Nie oszczędził też osobników z poważnym cenzusem, "którym w durnej pogoni za Nową Europą zaczęła wystarczać jedna książka rocznie - katalog turystyczny z Biura Necker-mann'a". Lwią część swojej powieści autor poświęca postępującej erozji morale i wrażliwości politycznie poprawnych (czytaj bezjajecznych) kameleonów, którzy w młodości ( i nie tylko) zdawali się dawać asumpt by nas tytułowano dumnie Krakowianami. W powieści Krzysztofa, zbyt szybko odchodzący w przeszłość autentyczny Kraków, który jeszcze nie tak dawno był na wyciągnięcie ręki (a może nam się tak tylko wydawało), odkąd nadeszło nowe, "mizdrzy się do niego w chocholim tańcu pawi z przyjezdnymi, gubiąc nieuchronnie swoją szczytną tożsamość". Tożsamość miasta, gdzie "kiedyś nie było nudy, choć życie toczyło się wolno, jak stara dorożka, ale bardziej do spodu, gdzie tętniło sedno". To wszystko w zamyśle autora jest jedynie pikantną przyprawą romantycznego opisu magicznego miasta nawiedzonego z nagła pandemią wyścigu szczurów, kiedy "człowiek zapomniał, że pośpiech poniża". Ale mimo wszystko chce się żyć, szczególnie po przeczytaniu powieści Krzysztofa. Naturalnie pan Pasierbiewicz nie będzie miał łatwego życia (a kiedy miał?), gdy wyleniałe, kasandryczne hieny starego Krakowa i młode, karmione serialami drapieżne zwierzątka rzucą się na niego by go roze-rwać na strzępy za to, iż się ośmielił drasnąć od zawsze nietykalny mit galicyjskiego Krakówka. Na szczęście prawdziwa sztuka broni się sama, co w przypadku powieści "Wielkie nic, czyli zagubiona tożsamość" rozumie się samo przez się. Gdyby Pasierbiewicz tej książki nie napisał, to i tak by istniała, ponieważ wszystko, o czym pisze jest w nas, niestety, na zawsze...". W końcowej części komentarza Pan napisał: "Uważam, że rządzący przez 2 lata PIS bał się nieprzychylnych mediów, profesorów akademickich. Umizgiwali się i próbowali przeciągnąć ich na swoją stronę, zamiast zdecydowanie, konsekwentnie budować swoje, prawicowe media, mocno wspierać, czy wręcz tworzyć naukowe środowiska, będące w stanie kształtować patriotyczne postawy wśród młodzieży. Odpowiadam: Święte słowa. Nie wiem jacy profesorzy weszli po wyborach do sejmu z list PISu. Mam jednak nadzieję, że nie tacy, jakich jest ostatnio coraz więcej. Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam, Krzysztof Pasierbiewicz
Do wpisu: DEUTSCHLAND, DEUTSCHLAND ÜBER ALLES – MEMENTO !!! (Odzyskany)
Data Autor
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowni Państwo, Ponieważ tekst wczoraj zniknął, udało mi się go odzyskać i skopiować wraz z Waszymi komentarzami. Wyszło jak wyszło, ale dobre i to. Teraz już można dalej dodawać komentarze według normalnej procedury. Przepraszam za niedogodność, ale to nie moja wina, że tekst zniknął lecz personelu obsługującego  portal. Obsługa portalu przerzuciła przedwczoraj tekst oryginalny do opcji "Dyskusja dnia", po czym następnego dnia nie wrzuciła go na swoje miejsce. Pozdrawiam Państwa serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz