Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

O martwych owcach i twardym życiu

Coryllus, 03.05.2013
Najpierw umarł bloger Ambiwalentna Anomalia, o którym mało kto już dziś pamięta, a który był stałym i mile widzianym komentatorem na moim blogu, po nim zmarło jeszcze dwóch kolegów, których nicków nie mogę sobie przypomnieć. Następny był Paweł Paliwoda, a teraz Seawolf. Taki jest bilans siedmiu lat istnienia blogosfery. To co ja tu dziś napiszę nie będzie dotyczyło ani śmierci ani Seawolfa w szczególności, ani mnie. Będzie ów tekst dotyczył pieniędzy oraz naszego, mam na myśli wolnych publicystów, miejsca w świecie. Oczywiście bardzo często będę się posługiwał przykładem Seawolfa, bo wybrał on pewną charakterystyczną drogę, która miała zaprowadzić go do sukcesu. Bo o sukcesie marzył i ja to wiem, choć ani go znałem, ani z nim rozmawiałem. Seawolf chciał osiągnąć sukces jako polityczny publicysta i autor, podobnie jak wielu z nas. Czy to jest w ogóle możliwe i czy to jest łatwe? Moim zdaniem jest to możliwe, ale wymaga pewnej szczególnej psychicznej predyspozycji, chodzi mi mianowicie o całkowitą i absolutną nieufność wobec wszystkich, którzy oferują człowiekowi tak zwane szanse. To są pułapki mające jeden tylko cel: sprawić, by autor niezależny przestał sprawiać kłopoty. Kiedy myślimy o sukcesie, musimy zastanowić się co jest jego miarą. Nie wiem co było miarą sukcesu dla Seawolfa, ale podejrzewam, że miał on o tym wyobrażenie zbliżone nieco bardziej do realności niż wyobrażenia o sukcesie, które kolebią się w głowach dziennikarzy TV Republika chociażby, czy Janka Osieckiego, czy kogokolwiek z tego środowiska. Ponieważ jednak Seawolf był człowiekiem spoza branży, nie rozumiał, że sukces na rynku publicystyki nie jest możliwy bez całkowitego zaangażowania. A nawet gdyby zrozumiał to co? Przestałby pływać? Nie wiem, myślę, że nie, choć oczywiście mogę się mylić, bo przecież go nie znałem.

W pewnym momencie Seawolf otrzymał propozycję pisania w Rzeczpospolitej, potem w innych prawicowych mediach, ale z tego co można było się zorientować nie uważał tego za sukces. Być może, tak jak wielu innych autorów, uważał przez moment, że wystarczy zaistnieć na łamach, by ludzie poruszeni jakością i dynamiką tekstów, zwrócili się do redakcji z prośbą o więcej. To jest oczywiście złudzenie, nic takiego nigdy się nie dzieje. Podobnie jak wydanie jednej czy nawet dwóch książek na rynku tak zniszczonym i zmarnowanym jak nasz nie tworzy autora i nie daje mu ani sukcesu, ani satysfakcji. Jeśli zaś chodzi o prawdziwą miarę sukcesu to każdy ma swoją i moim zdaniem powinien trzymać ją w tajemnicy. Nie istnieje bowiem nic takiego jak sława w naszym dzisiejszym świecie. Nie istnieje nic takiego na rynku znaczeń na którym się poruszamy. Nagrodą zaś za nasze zaangażowanie może być jedynie to co tak lubiliśmy oglądać w filmach produkcji japońskiej: śmierć w walce lub uniknięcie hańby. Nic więcej. Nie czeka nas na końcu żaden czarodziejski ogród, w którym toczą się zdroje mleka i miodu.

Pewnego dnia Seawolf napisał do mnie list z pytaniem, czy nie wydałbym jego książki. Nieźle się zaambarasowałem. Człowiek który ma stałe felietony w ważnych prawicowych mediach, pisze do mnie człowieka, który jest przez te same prawicowe media przemilczany i pyta czy ja bym mu nie wydał książki. Ponieważ ja mam poważne plany własne, za każdym razem kiedy ktoś zgłasza się do mnie z taką propozycją, odmawiam. Odmowa ta wiąże się z bardzo prozaicznymi kwestiami, z podatkiem i powierzchnią magazynową. Nie mogę dać firmy na książkę i nie zarabiać na tym ani złotówki oraz pozwolić, by nakład był rozprowadzany przez kogoś innego z przyczyn oczywistych i nie mogę także – mając na widoku plany własne – trzymać u siebie w domu jakichś dodatkowych nakładów. Nie ma tu po prostu na to miejsca, bo książki leża już dosłownie wszędzie. Tak mu napisałem, a on się zdziwił trochę i powiedział, że poszuka jakiegoś normalnego wydawnictwa. Normalne to takie, w moim rozumieniu, które płaci autorowi od 1,5 do 3 złotych za egzemplarz. Nie wiem na jaką stawkę umówił się Seawolf, ale pewnie zbliżoną. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia dystrybucji. Będąc sam autorem książek nie mogę się zajmować dystrybucją innych autorów, wystarczy mi już tego, że dystrybuuję Toyaha. Nie chce być bowiem popularnym sprzedawcą, ale popularnym autorem. Było jeszcze coś z czego Seawolf być może nie zdawał sobie sprawy. Byłem i nadal jestem pewien, że gdybym mu wydał tę książkę, żadna z gazet, w której umieszczał on swoje felietony nie napisałaby o tej książce ani słowa, cała zaś promocja opierałaby się na jego blogu. To jest za mało żeby sprzedać nakład, nawet jeśli autor jest bardzo popularnym blogerem. Wielu ludziom może wydawać się, że jest inaczej, ale ja wiem dokładnie jak jest, bo przeszedłem już prawie wszystkie stopnie wtajemniczenia. Wiem, że z tych co najgłośniej krzyczą i najmocniej się entuzjazmują prawie nikt nie kupuje książek. Sprzedaż zaś nakładu pierwszej książki nawet nakładu niskiego jak 1000 egzemplarzy trwa rok albo nawet ponad rok. I trzeba mieć do tej sprzedaży i do obsługi tego nakładu mnóstwo cierpliwości. Kto tego nie rozumie niech się w ogóle lepiej nie zabiera za takie rzeczy jak wydawanie książek.

Tak to więc było z tą książką. O tym, że Seawolf jest chory, dowiedziałem się przed kilkoma dniami. Zdziwiłem się, bo przy jego pozycji i ilości fanów wieść o tej chorobie powinna obiec blogosferę już dawno, a zważywszy na temperaturę emocji jakie wywoływała jego twórczość wiadomości o stanie zdrowia kapitana Seawolfa powinny być podawane przez fanów codziennie, na wszystkich platformach blogerskich. Ja tu oczywiście troszkę drwię, choć moment nie po temu. Bardzo jest jednak ów fakt znamienny, ta wielotygodniowa cisza i ten festiwal funeraliów, który rozpoczął się wczoraj.

Przejdźmy jednak wreszcie do pointy lub ad remu jak kto woli. Umiera oto autor który miał wielką chęć na życie i wielki apetyt na poważne polemiki polityczne. Wielokrotnie też okazywało się ma wszystkie potrzebne predyspozycje i talenty by swoje cele osiągnąć. Okazało się jednak, że to co on i my wszyscy mamy przed oczami, ta drabina po której wspinają się publicyści i autorzy by osiągnąć wreszcie swój indywidualny sukces nie jest prawdziwa. Zrobili ją specjalnie dla nas z pianki montażowej, a sami siedzą trochę dalej jak małpy na drzewach i uśmiechają się głupio wydłubując paluchami miąższ z kokosów. Ta drabina nie istnieje drogi Seawolfie i nigdy nie istniała. I niepotrzebnie doprawdy na nią właziłeś. Dla niezależnych autorów bowiem nie ma innej nagrody niż ta o którą zabiegali samurajowie w starych japońskich filmach. Zostaje tylko śmierć w walce albo uniknięcie hańby. Tak to jest, wierz mi, bo na tym świecie to ja, twój niedoszły wydawca posiadłem wiedzę tajemną.

Chciałbym, żeby dziś w tym szczególnym bardzo dniu, w tym dniu wielkiej samotności każdego z nas, kiedy wreszcie okazało się poprzez śmierć naszego kolegi Seawolfa jak jest naprawdę, każdy kto może kupił jego książkę. Tyle możemy dla niego zrobić, załatwić mu promocję na ten nakład. Nie będzie nas za to ścigać skarbówka i nie zawalą nam te książki miejsca w domu. To nie jest dużo, naprawdę. Książki można ponoć kupować pod tym adresem: http://www.slowaimysli.p…




Gabriel Maciejewski Coryllus
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 13251
Domyślny avatar

Studentka

03.05.2013 11:30

że rzadka gnida z Pana, Panie Maciejewski.
Domyślny avatar

marianna

04.05.2013 07:58

Dodane przez Studentka w odpowiedzi na jedyna moja myśl po Pana wpisie, to to,

Gdybym miała nadzieję na możliwość zrozumienia tekstu przez Panią zaleciłabym ponowne jego przeczytanie. Niestety, nie mam złudzeń co do poziomu rozumowania "Studentki".
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 13:03

Dodane przez Studentka w odpowiedzi na jedyna moja myśl po Pana wpisie, to to,

co to jest studentka? Powiem ci. To jest mianowicie taka dętka...
Domyślny avatar

Studentka

03.05.2013 13:10

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na wiesz

to jest wszystko, na co pana stać.
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 13:29

Dodane przez Studentka w odpowiedzi na No właśnie,

że nie, to jest wszystko na co mnie stać względem ciebie, bo na więcej nie zasługujesz niestety. Nie wiem też po co tu przychodzisz i zostawiasz te swoje idiotyczne komentarze.
Domyślny avatar

kociol

03.05.2013 13:43

Dodane przez Studentka w odpowiedzi na No właśnie,

To był komplement. Myśl dalej.
Domyślny avatar

nikt_inny

03.05.2013 14:21

Dodane przez kociol w odpowiedzi na Panienko nie pękaj.

co to jest kocioł? Powiem ci. To jest mianowicie taki osioł...
Domyślny avatar

kociol

03.05.2013 20:23

Dodane przez nikt_inny w odpowiedzi na Komplementy wg Koryłki

Tylko niepotrzebnie się tu rozdrabniasz. Polska na ciebie czeka, a ty koryłkami i osłami się zajmujesz.
Domyślny avatar

nikt_inny

03.05.2013 20:35

Dodane przez kociol w odpowiedzi na Genialne.

Zrozumiałem, towarzyszu Kociołek.
Domyślny avatar

Minimoa

03.05.2013 11:41

Samurajskie filmy mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co ta drabina z pianki montażowej. Króciótka relacja Tsuchimochiego Nobuhide po bitwie: "Ponieśliśmy ciężkie straty, nasze siły stopniały prawie do zera, uciekliśmy".
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 13:04

Dodane przez Minimoa w odpowiedzi na Off topic

To co napisałeś jest tak porażająco głupie, że nawet nie chce mi się ci tego wyjaśniać.
Domyślny avatar

mostol

03.05.2013 11:45

w oku i po jego "konfitury" nie włazi się po drabinie. Ty chlastasz tych, co im nie po drodze w waadzą i przyrównujesz się do samotnego samuraja. Wychodzi na to, że niczego nie rozumiesz.
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 13:03

Dodane przez mostol w odpowiedzi na Seawolf nie miał pięciozłotówki

Całe szczęście, że ty wszystko rozumiesz, bez ciebie świat rozpadłbym się na kawałki.
danuta

danuta

03.05.2013 13:18

Proszę wybaczyć szeregowej blogerce, ale... właściwie po co Pan to wszystko napisał?
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 13:27

Dodane przez danuta w odpowiedzi na ja tylko pytam

Miałem taką silną potrzebę spozycjonowania wroga raz jeszcze. Myślę, że mi się udało, bo cała ta nędza jest na tym przykładzie jeszcze bardziej widoczna.
Stary Wiarus

Stary Wiarus

03.05.2013 13:38

Czy mógłby pan promować się jako Twórca i Wydawca stojąc na czymś innym, nie na trumnie Seawolfa? Jest tyle innych możliwości: kubeł odwrócony do góry dnem, skrzynka po mleku, karton z książkami...
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 14:20

Dodane przez Stary Wiarus w odpowiedzi na Szanowny Panie Maciejewski

A czy pan mógłby nie zaśmiecać mojego bloga? Próbujemy tu sprzedać kilka książek zmarłego. Czy pan już jakąś kupił? Może ma pan kłopot z pay palem?
Domyślny avatar

nikt_inny

03.05.2013 14:30

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na stary wirus

Próbujecie? Kto? Z kim? Ty z osiejukiem? Zbytek łaski, darujcie sobie. Osiejuk wczoraj u siebie, pełen udawanego żalu, napisał: "Proszę, pomódlmy się za duszę Seawolfa, i wesprzyjmy osieroconą Jego odejściem rodzinę, choćby kupując książkę, którą ostatnio napisał i szczęśliwie jeszcze zdążył wydać" U pana, na s24, juz był sobą: "To są szmaty niewyobrażalne ( to minn. o mnie - przp. mój). A ja mam tylko jedno pytanie: Ilu z nich kupiło ten jego, nikomu niepotrzebny, "Alfabet"? Wtedy, kiedy, jak się okazuje, i o czym wielu z nich wiedziało, umierał, i teraz, kiedy któryś z jego przyjaciół apeluje, by w ten sposób wesprzeć Jego rodzinę? Kiedy się dowiedziałem, że on umarł, pierwsze co zrozbiłem, to kupiłem tę pieprzoną książkę, która mi na nic." I kto tu jest szmatą, panie Maciejewski?
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 15:25

Dodane przez nikt_inny w odpowiedzi na oj, Panie Maciejewski...

Ty jesteś szmatą. Nie zauważyłeś, że Darski wyrzucił przez ciebie wszystkie komentarze pod wczorajszym tekstem? Dziś już wyrzuci ciebie. Nie może być inaczej.
Domyślny avatar

nikt_inny

03.05.2013 15:46

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na nikt inny

A ja uważam, że kasując wszystkie wczorajsze komentarze, w tym przede wszystkim te twoje chamskie i furiackie, Darski uszanował pamięć Seawolfa. Dobrze się stało. Przy okazji zlitował sie nad tobą, wyrzucając te twoje groźby i bluzgi pod moim adresem. Myślę, że chciał ci oszczędzić przykrości. Ja screena mam, jakby co... Powinieneś Darskiemu podziękować.
Oona

Oona

03.05.2013 14:38

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na stary wirus

To znaczy kto probuje? Ty i Toja, przepraszam Toyah? Ty z Tojem (albo jakby to napisal Komo'Ruski "ty stojem")? Przeciez nie masz miejsca w domu i grosza na tym nie zarobisz!
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 15:24

Dodane przez Oona w odpowiedzi na Próbujemy?

To Pani mózg w powiększeniu? gratuluję.
Oona

Oona

03.05.2013 16:38

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na to na zdjęciu

To kpina z ciebie i Toja... przepraszam, Toyah. Urbanus, twoj sarkazm to bardzo niska i prostacka obrona. Twoj wpis to jest wlasnie twoj, Urbanus, mozg w powiekszeniu. Nie przypisuj innym swoich cech i tego na co sam cierpisz.
Oona

Oona

03.05.2013 14:06

“Bo o sukcesie marzył i ja to wiem, choć ani go znałem, ani z nim rozmawiałem.” Skoro Go nie znales i z Nim nigdy nie rozmawiales to skad wiesz o czym On marzyl? “O tym, że Seawolf jest chory, dowiedziałem się przed kilkoma dniami. Zdziwiłem się, bo przy jego pozycji i ilości fanów wieść o tej chorobie powinna obiec blogosferę już dawno, a zważywszy na temperaturę emocji jakie wywoływała jego twórczość wiadomości o stanie zdrowia kapitana Seawolfa powinny być podawane przez fanów codziennie, na wszystkich platformach blogerskich. Ja tu oczywiście troszkę drwię, choć moment nie po temu.” Jesli moment nie po temu to po cholere wogole o tym wspominasz?! Urbanus, nie ma w tobie krzty zwyklej, ludzkiej wrazliwosci i zrozumienia skromnosci Seawolfa… Jego dyskrecji na temat wlasnego stanu zdrowia. “To co napisałeś jest tak porażająco głupie, że nawet nie chce mi się ci tego wyjaśniać.” Ty zwykly szczur ladowy (taki zwykly, parszywy szczur jakim ty jestes Urbanus) nie maz pojecia o zadnym wilku morskim i nie powinienes sie wogole na temat Seawolfa wypowiadac. To twoje okreslenie szoku jaki wywolala smierc Seawolfa, “festiwal funeraliów”, stawia cie w rzedzie padliny blogerow.
Coryllus

Coryllus

03.05.2013 14:22

Dodane przez Oona w odpowiedzi na “Bo o sukcesie marzył i ja to

Czy kupiłaś już książkę seawolfa? Może umieść tu jakieś fragmenty chętnie przeczytamy.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,845
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności