Jak tylko opowiedziałem się publicznie po prawej stronie sceny politycznej, krakowski "różowy salon", albo lepiej grono dętych kabotynów zmutowane z popłuczyn komuszej wierchuszki wydało na mnie wyrok, którego sentencja brzmiała: „dożywotni ostracyzm ze strony beneficjentów okrągłego stołu”.
Na posiedzeniu plenarnym odbytym w pewnej willi na Woli Justowskiej nazywanej w kręgach prawicowych „Rayskim żmijowiskiem na Jontkowej Górce”, pod groźbą wykluczenia z tak zwanego „towarzystwa”, salonowa kapituła zakazała swoim członkom i członkiniom jakichkolwiek kontaktów zarówno duchowych, jak cielesnych z niejakim Pasierbiewiczem.
Ze sztabu rozesłano do salonowych Komitetów Dzielnicowych stosowny okólnik i z dnia na dzień, z naukowca stałem się niewydarzonym tłumokiem, z duszy towarzystwa namolnym pierdołą, z autora poczytnych książek niegramotnym grafomanem, a także niepoprawnym politycznie dewiantem i zboczonym ludojadem pożerającym na czczo post-komusze niemowlęta.
W efekcie jak wpadam na kawę do RIO, kłębiące się tam na tarle grono pań profesorowych, mecenasowych, doktorowych, prezesowych, et consortes na mój widok wybałusza gały, prycha, złorzeczy i nienawistnie syczy wypisz wymaluj, jak to mają zwyczaj czynić wsiowe baby na widok miejscowego odszczepieńca, co nie chodzi do kościoła.
A ostatnio, pewien emerytowany profesor uniwersytetu, który niegdyś był Uniwersytetem Jagiellońskim – domokrążny filozof, kawiarniany prelegent i guru lokalnych michnikowych „elit”, w regionalnym miesięczniku, którego żaden szanujący się Krakowianin nie bierze do ręki, naskarżył na mnie i na moje blogi aż na sześciu szpaltach w stylu, jakiego by się nie powstydził żaden z najbardziej zagorzałych konfidentów epoki, o której pragniemy zapomnieć.
Lecz jeśli myślicie, że oni mnie tak nienawidzą ze względów ideologicznych to jesteście Państwo w bardzo grubym błędzie.
Bowiem, chodzi o to, że w ich chorej wyobraźni stałem się emisariuszem Jarosława Kaczyńskiego, który jako pierwszy w Krakowie zdobył się na odwagę, by na blogu zdemaskować nazywany „salonem” i kręcący pod Wawelem lody kumoterski układ działający na zasadzie: Ty pochwalisz bądź obgadasz kogo trzeba, przedstawisz odpowiednio sprawę na senacie bądź radzie wydziału, zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz recenzję, zagrasz lub zaśpiewasz komu trzeba, a w rewanżu my się postaramy o ciepłą posadkę w jakiejś spółce, awans na uczelni, w prokuraturze, sądzie lub redakcji, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, przetarg bądź zlecenie i tak ustawimy jurorów żebyś dostał jakąś statuetkę, nagrał płytę, wydał książkę i tak dalej.
Więc myślę, że teraz rozumiecie Państwo, że się ostracyzmem takiego „salonu” czuję uhonorowany.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również:
Salon III RP
http://salonowcy.salon24…
Kilka uwag o teorii rozwoju gatunków Karola Darwina
http://salonowcy.salon24.pl/434586,kilka-uwag-do-teorii-rozwoju-gatunkow-karola-darwina
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8009
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
"Przemycił Pan nieco treści patriotycznych, więc i pod tym względem książka jest wartościowa".
Dla mnie, własnie pod tym względem ta książka jest wartościowa. To samo doceniło Wydawnictwo ARCANA, które się odważyło wydać ten "romans ptrioyuczny".
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam Pana Panie Bolesławie jak najserdeczniej.
Krzysztof Pasierbiewicz
Oni wiedzą jak się to robi. Bo mają wypróbowane wzorce.
Pozdrawiam Pana serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
http://salonowcy.salon24.pl/271686,nabrani-przez-redaktora
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Proszę zajrzeć na Salon24, gdzie również ten wpis zamieściłem. Tam się dopiero dzieje!
http://salonowcy.salon24.pl/488019,uhonorowany-ostracyzmem-salonu
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz