Swego czasu zajmowałam się ekologią. Teraz wstyd się do tego przyznawać. Uczestniczyłam w pracach zespołu wydającego bezdebitowe pisemko „ Serwis ochrony środowiska”. Mam swój rozdział w książce Anny Kalinowskiej „ Ekologia wybór przyszłości”. Anna Kalinowska jest autentycznym, rzetelnym naukowcem. Przez 25 lat kierowała Centrum Badań nad Środowiskiem i Zrównoważonym Rozwojem na Uniwersytecie Warszawskim. Pisemko „Serwis ochrony środowiska” zajmowało się prawdziwą ekologią a nie ekologiczną ideologią. W czasach realnego socjalizmu ekologia z trudem przebijała się do głównego nurtu problemów społecznych. Góry i jeziora były zasypane śmieciami. Rolnicy nagminnie stosowali pestycydy i herbicydy sypiąc je na pole gołą ręką, bez żadnej kontroli. Zatruwali w ten sposób nie tylko konsumentów produkowanej żywności, lecz sami też często padali ofiarą zatrucia i chorób cywilizacyjnych.
Mój niepokój zaczęło budzić stwierdzenie faktu, że po wybuchu tak zwanej niepodległości, czyli po 1989 roku, nowe władze zaczęły intensywnie popierać i promować wszelkie organizacje pozarządowe, tak zwane NGO. Przy czym im bardziej odjazdowy był ten ruch i im bardziej absurdalne postulaty stawiał tym łatwiej było mu zdobyć środki na swoją działalność. Jednym z pierwszych otrzeźwiających mnie wydarzeń było spotkanie mnożących się wówczas jak króliki ruchów ekologicznych w Kolumnie pod Łodzią, podczas którego miałyśmy z Anią Kalinowską prowadzić warsztaty ekologiczne. Do ośrodka zgłosiły się tłumy bardzo sympatycznej młodzieży, chętnie śpiewali przy ognisku, lecz na ogół nie odróżniali jodły od sosny i pszenicy od żyta. Warsztaty przybrały formę wycieczek podczas których Ania uczyła uczestników rozpoznawania roślin. Było kilka referatów, których przesłania oczywiście nie pamiętam i kilka miłych wieczorów spędzonych przy dźwięku gitary. To nie było jeszcze tak bardzo niepokojące, młodzież często traktowała spotkania różnych ruchów i organizacji jako formę tanich wczasów. Wiele młodych osób podobnie traktowało wyjazdy oazowe, czy papieskie „ dni młodzieży”.
Kolejnym kubłem zimnej wody był dla mnie zjazd ogromnej liczby ekologów z bożej łaski protestujących przeciwko posadowieniu elektrowni jądrowej w Darłowie. W kwestii energetyki jądrowej mam zupełnie inne zdanie niż większość prawicowych ugrupowań lecz w tym tekście nie ma miejsca ani okazji do przedstawienia moich racji. Argument, że optujący za energetyką jądrową ludzie nie mają pojęcia o czym mówią bo są na ogół z wykształcenia historykami, socjologami lub psychologami można uznać za nieelegancki bo należący do kategorii tak zwanych argumentów „ad hominem”.
Przeciwnicy energetyki jądrowej przerazili mnie jednak jeszcze bardziej niż jej zwolennicy. Otóż podstawowym argumentem przeciwko tej lokalizacji elektrowni jądrowej było przeświadczenie, że zrzuty gorącej wody do Bałtyku będą szkodliwe dla planktonu. Ten argument wpisano również do protokołu końcowego, którego nie podpisałam i wyjechałam z niesmakiem. Było to niedługo po katastrofie w Czarnobylu. Brytyjski film pokazywał rosyjskie domy opieki w których przetrzymywano i głodzono potwornie zniekształcone dzieci urodzone przez matki napromieniowane podczas tego wybuchu. Bardzo lubię wszelkie zwierzątka w tym plankton. A poważnie - dobrze rozumiem, że wyginiecie planktonu może wywołać poprzez efekt domina nie tylko ekologiczną lecz społeczną katastrofę. Inaczej mówiąc – ekologiczną w sensie, w jakim ja postrzegam ekologię. Wyginięcie planktonu może, przerywając łańcuch pokarmowy, doprowadzić do wyginięcia wielu gatunków, a nawet do powszechnego głodu. Ale przejmowanie się bardziej planktonem niż ludźmi było dla mnie niepokojące. Świadczyło, że ekologia grawituje w kierunku nowej ideologii, nowej zastępczej – jak marksizm - religii. A plankton między innymi w tej ideologii będzie pełnił rolę zastępczego proletariatu.
Jeszcze groźniejszy wydawał mi się zrodzony wówczas trend nazwany potem ekoterroryzmem. Liczne ugrupowania ekologiczne, również drobniejszego płazu (jak to nazywa Stanisław Michalkiewicz) wpadły na pomysł czynnego blokowania różnych inwestycji do czasu przekazania przez inwestora dotacji na ich konto. Aktywiści przykuwali się do drzew czy układali się do snu po środku placu budowy, a gdy na ich konto wpłynęła całkiem legalna zresztą dotacja odstępowali od akcji. Nie warto nawet wspominać o dotacjach nielegalnych czyli zwykłych łapówkach. Nie docenialiśmy wówczas siły nośnej rodzącej się na naszych oczach zielonej, jak się okazało równie groźnej jak marksizm, ideologii. Traktowaliśmy różne nieprawidłowości jako efekty uboczne każdej formy ludzkiej działalności. Wśród fundacji zajmujących się chorymi dziećmi może znaleźć się złodziej okradający jej konto, wśród obrońców zwierząt są paniusie, które zamiast cieszyć się, że ktoś chce zaopiekować się bezdomnym kotkiem czy psem, przeprowadzają w domu kandydata do adopcji wizje lokalną i nakazują mu modernizację tego domu jako warunek przekazania zwierzęcia, a potem nękają dobroczyńcę wizytacjami. Nie doceniliśmy nadciągającego niebezpieczeństwa.
Myślę, że podobnie mogli czuć się szlacheccy rewolucjoniści marzący o uwłaszczeniu chłopów i broniący ludzi poniżanych przez ich pozycję społeczną, którzy spotkali się oko w oko z sowiecką swołoczą rabującą, gwałcącą kobiety i podpalającą dwory, a potem terroryzującą przez kilkadziesiąt lat społeczeństwo kraju. Słuszna troska stała się zbrodniczą ideologią. Podobnie słuszna troska o środowisko w którym żyjemy, o unikanie chorób cywilizacyjnych związanych z zatruciem tego środowiska, a również o zwierzęta i zachowanie ich gatunków przerodziła się w groźną ideologię dającą pretekst do terroryzowania ludzi. Ideologia ta ma wiele wspólnego z marksizmem. Jest równie głupia i niszcząca dla ludzkości, a jej latający odrzutowcami guru nie stosują się do propagowanych przez siebie idiotycznych zasad, bo przecież „drogowskaz nie biegnie w kierunku, który wskazuje”. Wypuściliśmy dżina z butelki.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7638
O władzach gminy Gietrzwałd i powiatu OLSZTYŃSKIEGO (!!!) można tylko powiedzieć, że albo są skrajnie głupie, albo dobrze przekupione, a najprawdopodobniej jedno z drugim.
Ciekawe - może ktoś wie - czy te władze się zmieniły po ostatnich wyborach, i czy jest szansa zawrócić to anty boskie (i antypolskie) wariactwo?
Nie możliwości "zawrócić wariactwo" ponieważ parking pod Lidlem był dziś tak zapchany, że klienci parkowali po trawnikach, a nawet blokując myjnię w pobliżu. Dodatkowo w biedrze za trzy masła dawali sześć więc od jutra zamiast wosku uszami będzie wychodziło masło.
Gdyby parking był pusty, to za rok obca sieć byłaby do sprzedania (i kupienia) za marne grosze...
Wszyscy po trochu?
https://www.rp.pl/biznes/art376401-mateusz-morawiecki-zrezygnowal-z-drugiego-weta-cel-klimatyczny-zaakceptowany
To dobry przykład zjawiska " ariergarda staje się awangarda. Faktycznie za czasów tej przebrzydłej komuny mleko sprzedawano w butelkach, co więcej butelki były surowcem wtórnym i trafiały do hut szkła. Podobnie papier był cennym surowcem wtórnym i makulaturę zbierało się w szkołach i w zakładach pracy a poza tym można było ją sprzedać. Zbieraniem butelek i makulatury zajmowały się nagminnie dla zarobku dzieciaki ucząc się przy okazji życia, operowania pieniędzmi I własnymi) pracowitości i zaradności. Po spopularyzowaniu opakowań plastikowych w wielu sklepach pakowano każdą bułeczkę czy marchewkę w plastikowy woreczek a osoby przynoszące własne siatki były źle widziane. Czy jest powrót do baniek na mleko? Wątpię. Ale zamiast zajmować się bredniami "globcia" należy opracowywać technologię wykorzystania surowców wtórnych.
Żeby zwyciężył globalny komunizm o wymiarach azjatyckich należy zaplanować i wykonać, co następuje:
- przyciągnąć inwestorów w celu skopiowania technologii, poczynając od prostych,
- wysłać swoicj młodych ludzi na najlepsze zachodnie uczelnie w celu pozyskania wiedzy gromadzonej przez setki lat,
- zbudować moce produkcyjne o wymiarze globalnym w celu odessania pieniędzy z reszty świata,
- zarzucić produktami w celu zniszczenia konkurencji,
- utopić niepotrzebne ludzkie śmieci w fentanylu.
Żeby tego dokonać trzeba mieć ideologiczne spoiwo i odwracacza uwagi w jednym - ekologię.
https://naszeblogi.pl/69…
Jadąc przez wsie widzimy miliony plastikowych kubłów w różnych kolorach, które same i z niczego się nie wyprodukowały i będą się rozkładać tysiące lat ale to nie o to chodzi. To konieczny koszt tresury by później wprowadzić np. równie bezsensowne maseczki czy bliżej nie określone injekcje które niektórzy chcą nazywać szczepionkami. I już się zbliżamy do pigułki "dzień po". I to "po" może być bardzo szerokie.....by powstał wolny świat, konkretnie wolny od wolności.
Nakaz segregacji śmieci daje prawo do kontrolowania mieszkania czy nałożenia mandatu. Czyli coś co być może ma sens staje się podstawą terroru. Wymaganie zero-emisyjności wszelkich budynków może prowadzić do utraty własności. Czyli coś co być może jest pożądane staje się podstawą terroru i rabunku. Sprawiedliwość społeczna wydaje się być wartością. Lecz w jej imię zamordowano miliony ludzi a resztę doprowadzono do nędzy. Tak to działa.
do naiwniaczkow i oszolomow nad Rozpuda dolaczyli wowczas A&J Gwiazda. to przyklad ze porzadni i wyksztalceni ludzie tez daja sie podejsc a potem trzeba retuszowac biografie. efektem opoznienia budowy via baltica z krajow pribaltiki bylo zmarginalizowanie polskich portow na dekade. tyle trzeba bylo wlasnie rosji i niemcom zeby podupadle owczesnie porty petersburg i rostock przejely i utrwalily pozycje dominujace w baltyckich przeladunkach tranzytowych
Gwiazdowie popierali również Wałęsę choć mieli o nim dostateczne informację. W prywatnej rozmowie powiedzieli, że uważali, że takim durniem da się łatwo sterować a potrzebny był im jako trybun ludowy. Ten otyły dżin też wymknął się im z butelki.
to co Pani pisze o Gwiazdach, nie pokrywa się z tym co, choć niewiele, wiem o nich, a są to całkiem przeciwne wiadomości.
Gwiazdowie byli w pierwszej Solidarności, Wałęsa ją przejął, eliminując Gwiazdów.
Początkowo krążyły informacje o agenturalności Wałęsy, ale wielu miało wątpliwości, czy są prawdziwe, nawet Kaczyńscy mieli wątpliwości, o czym mówił Jarosław Kaczyński.
Znam jednego z 'Solidarucha", przewodniczącego jego okręgu, który przygotował ludzi do strajku generalnego, potem jak Wałęsa się pojawił i spokojnie odwołał strajk, ten go złapał złapał za klapy i wywalił za drzwi z sali ich komitetu, a to jest kawałek chłopa. Po pewnym czasie, zjawili się u niego pewni ludzie, dostał wybór, idzie do wojska, albo opuszcza Polskę, wojska by nie przeżył, więc wybrał emigrację do USA, która przyjmowała takich jak on. Dowiedziałem się wiele ciekawych rzeczy o wielu "działaczach S" i nie są to rzeczy chwalebne, a w oczach Polaków uchodzą za bohaterów, nawet byli wysoko odznaczani, a to kanalie. Dodam, że dobrze znał Gwiazdów, Kuklińskiego i wielu innych, z prezydentem Reaganem na czele.
Opinię, że lekceważyli Wałęsę wyraził Andrzej Gwiazda podczas " poprawin" spotkania wigilijnego zorganizowanego przez Jerzego Zalewskiego. Poprawiny odbyły się jak pamiętam w knajpie Baszta w Pyrach. Wszyscy byli w nastroju do zwierzeń, choć pani Joanna temperowała jak zwykle Andrzeja. Słów w jakich to wyraził dokładnie nie pamiętam. Pamiętam za to dobrze moje zdumienie gdy Ania Walentynowicz ( z którą byłam zaprzyjaźniona ) opowiadała przy świadkach, że dysponowali nagraniem w którym Bolek przyznał się im do donoszenia. To nagranie gdzieś zgubił Borsuk czyli Borusewicz. " Ale wybraliście sobie powiernika"- powiedziałam złośliwie. " Borsuk - nigdy"- wykrzyknęła Ania. Cytuję dosłownie. Była bardzo lojalna wobec przyjaciół. Naiwnie lojalna. Nie mam wiedzy na temat Borsuka, nie znam go więc nie ciągnęłam tematu . Zawstydziłam się swojej podejrzliwości.
Na szczęście autor się nie podpisał, więc za parę lat nikt mu nie zarzuci, że pisał durnoty na zamówienie, sr.jący wieloryb jeden. Pewnie nawet nie wie, że CO2 stanowi ledwie 0,04% wszystkich gazów na świecie i jego znaczenie w przepływie ciepła i masy w atmosferze ziemskiej jest żadne.
Znalazłam autora "wieloryba":
Sonia Stępień
gospodarkamorska.pl
Ciekawe, czy chodziła na jakieś lekcje biologii i chemii?