Na wstępie chciałbym bardzo wyraźnie zaznaczyć, że moja wypowiedź jest kierowana do szeregowych członków i sympatyków Platformy.
Ostatnie wydarzenia pokazują bezsprzecznie, że Premier Tusk i jego ekipa nie radzą sobie z rządzeniem Państwem. Platforma znalazła się w głębokim kryzysie. Potwierdzają to ostatnie wypowiedzi Grzegorza Schetyny, Jarosława Gowina, a nawet Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, nie mówiąc już o skrajnie krytycznych ocenach lewicy i ludzi Palikota.
Nasuwa się więc pytanie jakim cudem Platforma Obywatelska mogła się tak długo utrzymać przy władzy, pomimo opinii, że raczej administruje, niż rządzi.
Otóż moim zdaniem sekret „sukcesu” Platformy leży w utwierdzeniu jej szeregowych członków w poczuciu społecznego awansu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby to poczucie nie przerodziło się, a dokładniej mówiąc nie zostało podstępnie przekute przez ideologów III RP w świadomość przynależności grupy społecznej, która jest „lepsza od gorszej reszty”.
Postaram się podać genezę i rys historyczny problemu tylko błagam, zwracam się do szeregowców Platformy, nie uprzedzajcie się Państwo i postarajcie się spokojnie przeczytać do końca.
Otóż w latach powojennych (lata 40/50) komuniści przerzucili z zabiedzonej prowincji do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Niestety większość z nich nie wyniosła z domu głębszych wartości narodowych. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”. Słowem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu.
Chodziło o skłócenie Polaków celem osłabienia Państwa, a dokładniej stworzenie konfliktu pomiędzy resztkami inteligencji przedwojennej a siewcami nowego porządku. W miastach pobudowano dla nich bloki z wielkiej płyty i umożliwiono zrobienie matury, co oni uznali, i słusznie, za awans społeczny. Jednocześnie komusza propaganda tłukła im do głów, że swój awans zawdzięczają dbającej o ich interesy władzy ludowej.
W następnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokończyły już częściowo studia tworząc podwaliny „nowej inteligencji”, charakteryzującej się atawistycznym parciem cenę do kariery. Ludzie ci, choć nieźle wykształceni zawodowo, nie mieli jednak świadomości, bądź nie dopuszczali do siebie, iż są obciążeni piętnem swoistego „zobowiązania” wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom promocję społeczną.
Po upadku komuny, wydawało się przez moment, że Polacy się zjednoczą. Niestety, proces ten storpedował skutecznie zapatrzony na Wschód, „kochający Polskę inaczej” Adam Michnik, który wtedy dysponował potężnym opiniotwórczym orężem lewackiej Gazety Wyborczej, a „nowa inteligencja” została z premedytacją „wykorzystana”, trzeba przyznać genialnie, do ponownego podzielenia Polaków. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzić „nową inteligencję” w poczuciu społecznego awansu dzieląc tym samym Polaków na lepszych i gorszych.
O ile jednak sztuczka z „awansem społecznym” w latach powojennych polegała na utwierdzeniu prostych i nie wykształconych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty społeczeństwa awangardy władzy ludowej, to trik z „awansem społecznym” po upadku komuny polegał na utwierdzeniu ich wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy światlejszych i bardziej od reszty społeczeństwa postępowych ELIT III RP. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotę i niedouczenie, w drugim zaś, grzech pychy i psychologicznie zrozumiałe parcie do kariery ludzi wykształconych w pierwszym, bądź drugim pokoleniu.
Bezsprzecznie sprytny redaktor wspomnianej Gazety doskonale znał magiczną moc utwierdzenia „świeżo upieczonego inteligenta” w przekonaniu o przynależności do elity. Pan redaktor wiedział, że jak tym ludziom powie, że tworzą crême de la crême III Rzeczpospolitej, to oni nie dość, że w to głęboko uwierzą, to jeszcze, co jest w pewnym sensie ludzkie, będą owego „awansu” bezkrytycznie bronić. Więcej, że w obawie przed utratą pozycji wyróżniającej ich ponad resztę „prawicowego ciemnogrodu”, ludzie ci zrobią praktycznie wszystko, co im każe zrobić „Gazeta Wyborcza”, byle tylko utrzymać status przynależności do „elitarnej kasty”.
I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowań Platformy popieranej w znakomitej większości przez obywateli, którym sprytnie wmówiono, że ewentualny upadek Platformy Obywatelskiej grozi weryfikacją elit, czyli de facto utratą dopiero, co przez nich osiągniętej "wyższej" pozycji społecznej.
W tym miejscu - co bardzo ważne! - pragnę stanowczo zaznaczyć, że tych ludzi nie wolno, broń Boże, społecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. I nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś pochodzi z miasta, czy ze wsi, kiedy i jak się wykształcił. Liczy się człowiek i wartości jakie wyniosł z domu. Mam wielu Przyjaciół pochodzących ze wsi.
Natomiast tym, których rodzice nie uodpornili na komuszą propagandę trzeba uświadomić, że ktoś im sprytnie zawrócił w głowach. Że dali się podstępnie nabrać bawiącemu się Polską Michnikowi, iż są grupą ludzi bardziej światłych, więc de facto lepszych od reszty społeczeństwa.
Ktoś teraz spyta, czy można naprawić ten błąd?
Otóż moim zdaniem, nadrzędnie w tym momencie ważną rolą polskich publicystów jest wytłumaczenie inteligentom Trzeciej Rzeczpospolitej, że choć bardzo solidnie wykształceni i obyci, stanowią jednakże grupę inteligencji szeregowej, której daleko jeszcze do „elit”.
Więcej, trzeba tych ludzi przekonać, że dobrowolne odstąpienie od nienależnego im statusu przynależności do wymyślonej przez Michnika „elity elit” to nie żadna klęska czy społeczna degradacja, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie należny im szczebel w hierarchii społecznej. Że to nie żaden obciach, jak im pokrętnie wmawiają ideolodzy III RP.
Trzeba tym ludziom wyjaśnić, że jeśli sami zrzekną się nienależnego im statusu, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni.
Że nie będą już musieli trwać w zakłamaniu, w które ich podstępnie wpędził Michnik. I co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.
Myślę że tędy wiedzie droga do pojednania Polaków.
Bo to nieprawda, jak niektórzy prawicowcy błędnie zakładają, że w szeregach Platformy są sami źli. Jest tam gros ludzi przyzwoitych. Problem tylko w tym, że niewiele mogą zdziałać wobec doktrynerskiej ideologii i bezwzględnego zamordyzmu pana Tuska, który się nota bene ostatnio kompletnie pogubił.
Ci ludzie, mówię o szeregowcach Platformy, nie chcą źle dla Polski, a jedynie dali się sprowadzić na drogę prowadzącą do podzielenia Polaków, celem osłabienie Państwa. O co chodzi dokładniej to już temat na oddzielną notkę.
„Errare humanum est”. Każdy człowiek może zbłądzić. Ważne by chciał powrócić na właściwą drogę.
Dalsze skakanie sobie do gardeł nic nie da. Żeby coś naprawdę zbudować, trzeba rzeczywiście skończyć wojnę polsko polską. Lecz do tego jest potrzebna obustronna wola.
I myślę, że Pan Tusk powinien oddać władzę, a po nowych wyborach, Polacy idąc za przykładem podpisanego min. przez Karola Wojtyłę i Stefana Wyszyńskiego listu biskupów polskich do niemieckich z roku 1965, powinni powiedzieć: „zapominamy o tym, co było złe i próbujemy coś razem zbudować, dla wspólnego dobra”.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również: http://salonowcy.salon24.pl/356648,pieta-polska-rzady-tuska-i-sposob-na-pojednanie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8139
Tak. Udało mi się, co wiem choćby z komentarzy do moich tekstów. Ale zgadzam się z Panią, że łatwo nie jest. Ale nie wolno odpuszczać i trzeba nadal przekonywać. Uparcie, ale grzecznie, nie wdając się w kłótnie. I nie dawać się zakrzyczeć.
W każdym razie w krakowskich kawiarniach i salonach nie są już tak pewni swoich racji.
Dziękuję Pani za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pani komentarz zdaje się być najlepszym przykładem jak bardzo nas podzielono i skłócono.
Proszę sobie przypomnieć, że list polskich biskupów do niemieckich początkowo też wzbudzał kontrowersje, a nawet protesty Polaków. Ja sam w pierwszej chwili zaprotestowałem.
Ale ten list proszę Pani podpisali Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński - dwaj najwięksi Polacy w naszej powojennej historii i trzeba było lat, byśmy zrozumieli jak ten list był potrzebny.
Do tej pory napisałem na blogu podad setkę tekstów o draństwach i bezeceństwach Platformy. Tak samo mnie to boli, jak Panią.
Ale jak trochę nie odpuścimy, to się wzajamnie pozagryzamy, pogrążając przy okazji Polskę. A przecież ideologom III RP właśnie o to chodzi.
Czy Pani nie rozumie, że ideolodzy Platformy prowokują nas do nienawiści li tylko i wyłącznie po to, żeby się tą nienawiścią żywić. Przecież oni bez PISu przestaliby istnieć!
Oczywiście, że winy są nieporównywalne, ale my też nie jesteśmy barankami, choćby dlatego, że daliśmy się tym łotrom wielokrotnie sprowokować, rzucając wiele niepotrzebnych słów, które były pożywką dla mediów sprzyjających Platformie.
Bo proszę Pani, ideolodzy Platformy to są, w przeciwieństwie do nas szkoleni w Moskwie zawodowcy! I nie mamy z nimi szans jako amatorzy!
Proszę zauważyć, że mój tekst jest skierowany do szeregowców Platformy, a nie do cynicznych ideologicznych oprawców Rzeczpospolitej, którzy tej partii przewodzą!!!
Żyjemy w wytworzonym prze Michnika świecie Franca Kafki. Ludzie są kompletnie skołowani. Ale to skołowanie nie jest dziełem przypadku, lecz wytworem szkolonych w Moskwie ideologów Platformy.
Dlatego trzeba się czegoś trzymać, bo w przeciwnym razie pójdziemy wszycy do czubków, o czym marzy Michnik i jego drużyna.
Ja się trzymam tego, co głosili Jan Paweł II i Kardynał Stefan Wyszyński. Stąd właśnie mój list do szeregowców Platformy.
Dziękuję Pani za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Dziękuję Pani gorąco za komentarz, który znakomicie uzupełnia to, co chciałem przekazać w moim tekście.
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Prawda o Smoleńsku wcześniej, czy później i tak wyjdzie na jaw. To tylko kwestia czasu. Bo prawda broni się sama. Tylko, jak Pan słusznie pisze znów na przyjdzie poczekać na stworzenie wspólnego Państwa.
Ale coś mi mówi, że się doczekamy wcześniej niż się może zdawać,
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Napisał Pan między innymi:
"Okopaliśmy się i koniec...".
Odpowiadam:
Mój list napisałem między innymi dlatego, żebyśmy z tych okopów wyszli. Jeszce żadna armia tkwiąca w okopach nie wygrała wojny.
Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Proszę pozwolić, że w ramach komentarza powtórzę za Panem:
"Wydaje mi się, że to więcej niż efekt jakichś naszych zaszłości; to bardziej wygląda na ukryty "rasizm", ten emocjonalny stan niechęci do kogoś o kim myślimy gorzej, aby sie czuć lepiej. Divide et impera!...".
Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Wiedziałem, że mogę na Pana liczyć.
Mój tekst jest na pierwszy rzut oka kontrowersyjny. Pan go zrozumiał tak, jak chciałem, za co dzięki przeogromnie.
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Jeszcze raz powtórzę to, co napisałem już w odpowiedzi na komentarz Pani Anny:
"Pana komentarz zdaje się być najlepszym przykładem jak bardzo nas podzielono i skłócono.
Proszę sobie przypomnieć, że list polskich biskupów do niemieckich początkowo też wzbudzał kontrowersje, a nawet protesty Polaków. Ja sam w pierwszej chwili zaprotestowałem.
Ale ten list proszę Pana podpisali Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński - dwaj najwięksi Polacy w naszej powojennej historii i trzeba było lat, byśmy zrozumieli jak ten list był potrzebny.
Do tej pory napisałem na blogu podad setkę tekstów o draństwach i bezeceństwach Platformy. Tak samo mnie to boli, jak Pana.
Ale jak trochę nie odpuścimy, to się wzajamnie pozagryzamy, pogrążając przy okazji Polskę. A przecież ideologom III RP właśnie o to chodzi.
Czy Pan nie rozumie, że ideolodzy Platformy prowokują nas do nienawiści li tylko i wyłącznie po to, żeby się tą nienawiścią żywić. Przecież oni bez PISu przestaliby istnieć!
Oczywiście, że winy są nieporównywalne, ale my też nie jesteśmy barankami, choćby dlatego, że daliśmy się tym łotrom wielokrotnie sprowokować, rzucając wiele niepotrzebnych słów, które były pożywką dla mediów sprzyjających Platformie.
Bo proszę Pana, ideolodzy Platformy to są, w przeciwieństwie do nas szkoleni w Moskwie zawodowcy! I nie mamy z nimi szans jako amatorzy!
Proszę zauważyć, że mój tekst jest skierowany do szeregowców Platformy, a nie do cynicznych ideologicznych oprawców Rzeczpospolitej, którzy tej partii przewodzą!!!
Żyjemy w wytworzonym prze Michnika świecie Franca Kafki. Ludzie są kompletnie skołowani. Ale to skołowanie nie jest dziełem przypadku, lecz wytworem szkolonych w Moskwie ideologów Platformy.
Dlatego trzeba się czegoś trzymać, bo w przeciwnym razie pójdziemy wszycy do czubków, o czym marzy Michnik i jego drużyna.
Ja się trzymam tego, co głosili Jan Paweł II i Kardynał Stefan Wyszyński. Stąd właśnie mój list do szeregowców Platformy.
Dziękuję Panu za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz