O długości życia mówią statystyki GUS, dane ZUS, nekrologi i nawet żarty. Oto przykłady dowcipów o zdrowiu:
* Po co myć zęby, jutro i tak będą brudne.
* Czy wiesz, że jeśli odżywiasz się zdrowo, dobrze sypiasz, chodzisz na siłownię i pijesz dużo wody… to i tak umrzesz?
* Rada Starców obsiadła dookoła palmę i rozpoczęła dyskusję o długości życia: coś nie jest w porządku. -- Nasze powietrze jest czyste. Pijemy tylko źródlaną wodę o odpowiedniej strukturze cząsteczek. Gimnastykujemy się po kilka godzin dziennie. Nasze jedzenie jest surowe i wolne od pestycydów. Ale nikt z nas nie dożywa trzydziestki. Mamy problem do rozwiązania… W tym momencie wypadły z buszu dwa tygrysy szablozębne (czynnik „t” z iloczynu zdrowia, wg Olgi) i … przerwały obrady.
* Nie ma uzależnienia od palenia papierosów! Byłem idiotą -- to paliłem. Poszedłem po rozum do głowy -- to przestałem palić z dnia na dzień. (z zeznań Kazimierza Jarząbka)
* Nie ma potrzeby poszukiwać środków na odchudzanie. Wystarczy naśladować życie naszych Praprzodków i nasza waga z tygodnia na tydzień, bez żadnego wysiłku i starań, będzie spadać. Ja, szybko powróciłem w ten sposób do wagi, którą miałem w wieku 20 lat. (z zeznań Kazimierza Jarząbka)
* Nie ma żadnej potrzeby odzwyczajać się od cukru, chleba, soli, lekarstw, słodyczy, kawy i innych osiągnięć naszej cywilizacji – wystarczy wyobrazić sobie, że nasi Praprzodkowie (Adam, Noe czy Matuzalem) tych produktów nie znali i żyli długo w sprawności fizycznej i umysłowej. (z zeznań Kazimierza Jarząbka)
* Lekarzu, lecz się sam! -- Żyj sprawny fizycznie i umysłowo przynajmniej 90 lat.
Przekonanie, że żyjemy dłużej, jest równocześnie i prawdziwe, i fałszywe. Prawdą jest, że wprowadzenie w życie elementarnych zasad higieny zapobiega np. śmierci matek przy porodach i zgonom niemowląt. Rewolucyjne zmiany, które zaszły w chirurgii w XIX wieku (związane z zakładaniem przez lekarzy i pielęgniarki rękawic, masek i czepków) zapobiega zakażaniu pacjentów i umożliwia ich przeżycie. W państwach europejskich, w XXI wieku śmiertelność i choroby z powodu niedożywienia zostały prawie zlikwidowane, chociaż globalnie jest to nadal ogromny problem. Na naszej planecie mieszka w 2018 roku około 7,6 miliarda ludzi i co 4 sekundy ktoś umiera z głodu, codziennie -- ok. 22 tysiące, rocznie -- ok. 8 milionów. Życie ok. 900 milionów ludzi jest bezustannie zagrożone śmiercią głodową.
Głód zawsze był i nadal jest regulatorem liczby ludności. Trafnie ujął to Mikołaj Niekrasow. (Ciekawostka: matką poety była Polka, Helena Zakrzewska) – „W mirie jest car: etot car biesposzczadien, golod nazwanie jemu”.
Obecnie, w państwach dobrobytu, głównym zagrożeniem dla zdrowia stało się -- obżarstwo.
Pora odpowiedzieć na pytanie: żyjemy w Polsce dłużej czy krócej? Warto zajrzeć do danych statystycznych. -- Niestety, fakty są jednoznaczne i bardzo niekorzystne dla młodych. Młodsze roczniki Polaków żyją krócej niż starsze i nie byłoby to takie okropne, gdyby zgonu nie poprzedzały przewlekłe choroby. Zjawisko to szokuje, więc natychmiast pytam o przyczynę. – Czy konsumpcyjny tryb życia oraz blokowanie naturalnych procesów oczyszczania organizmu przy pomocy leków ma w tym swój udział? -- Czy służba zdrowia bardziej troszczy się o zyski pseudomedycznego biznesu, czy o zdrowie pacjentów?
Wszyscy żyjemy wielokrotnie krócej od Patriarchów. Nasze sylwetki, nasze choroby i naszą niesprawność fizyczną można oglądać na ulicy i w innych miejscach publicznych, zaś niesprawność umysłową prezentuje np. to, że na oszukańczą totalną opozycję (razem wziętą) głosuje więcej niż 5% Polaków.
Pozdrawiam serdecznie P.T. Czytelników, Kazimierz Jarząbek
Za trzy tygodnie: „Od czego zacząć poprawę zdrowia?”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15115
Geny mamy przodków ale żarcia pełno wokoło - i jak się temu oprzeć ? Na dodatek mało ruchu i to żarcie jest pełne konserwantów, różnych polepszaczy smaku i innych świństw - przypuszczam, że i takich wzmagających apetyt. Problem otyłości w Polsce obserwuje się raptem od trzydziestu lat - ciekawe dlaczego ?
" Z przedstawionych przez GUS danych wynika, że w styczniu 2016 r. łączna liczba zgonów sięgnęła 33 tys. To dużo, ale jeszcze gorzej było rok później. W styczniu 2017 r. zmarło aż 44 tys. 400 osób. To aż o 35 proc. więcej! " Dlaczego
Natychmiastowa opinia ekspertów - wszystkiemu winny SMOG.
Coś trzeba dodawać ? Pzdr
Dziękuję :)
20 lat temu, kiedy umierałem, ogarniała mnie żałość i pretensje do lekarzy, poczynań tajnych służb i losu. W końcu ogarnęła mnie złość na samego siebie. Powiedziałem sobie: zacznij myśleć i weź się do roboty.
Wiadomo, każde zadanie np. w matematyce można rozwiązać na wiele sposobów (np. udowodnić prawdziwość twierdzenia Pitagorasa) tak samo jest z rozwiązywaniem problemów zdrowotnych. Zawodowcy (lekarze, aptekarze...) próbują to robić zgodnie z osiągnięciami współczesnej wiedzy medycznej. W wielu przypadkach (zatrucia, urazy, wypadki) wychodzi im to nieźle. Słabiej poczynają sobie z chorobami wynikającymi z "osiągnięć" naszej cywilizacji.
My, którzy nie ukończyliśmy studiów medycznych musimy ciągle się uczyć własnej anatomii i wiedzy o procesach zachodzących w naszym organizmie. Z jednej strony, lekarze mają nad nami przewagę, ale z drugiej strony pozycja lekarzy jest słabsza zniewoleniem zawodowym. Tylko niewielu lekarzy potrafi podjąć ryzyko i wyłamać się z pęt współczesnych medycznych i "naukowych" zabobonów.
Osobom takim jak ja, nikt nie może zabronić szukania własnych dróg na poprawę swojego zdrowia. -- Mnie się już sporo udało osiągnąć. Każdemu człowiekowi życzę, aby dojrzał konieczność przejęcia odpowiedzialności za swoje zdrowie. :)
Dlaczego dzisiaj rada starców jest starsza? Bo wcześniej zaszczepili się przeciwko ukąszeniu tygrysa szablozębnego.
Świetnie to Pan zauważył, gratuluję poczucia humoru, pozdrawiam :)
Och, trzeba wpisać do wyszukiwarki "długość życia w Polsce" i otrzyma się kilka lub nawet kilkanaście milionów wyników. Jest w czym przebierać. :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia, K.J.
https://www.wprost.pl/kr…
Za 2017 rok nie znalazłem.
https://stat.gov.pl/file…
Tym razem pewnie będzie dla Pana pomocny :) Pozdrawiam, K.J.
Ach, zapomniałem o: "Wystarczy przejść się na pierwszy lepszy cmentarz by samemu stwierdzić że to co podaje GUS, to pic. "
Też odnoszę takie wrażenie. Zbliża się Wszystkich Świętych -- będziemy mieć okazję trochę poczytać, w jakim wieku ludzie umierają i uwzględnić kilka lat ciężkiej choroby, która zwykle poprzedza zgon, aby dojść do wniosku, co mamy zrobić, aby tego uniknąć.
Pozdrawiam i życzę zdrowia, K.J.
Ma Pani rację, z jednej strony, żyjemy dłużej od naszych polskich przodków sprzed 100 czy 500 lat, bo połowa kobiet z tamtych czasów, przy którymś tam połogu, umierała wskutek braku elementarnej higieny. Połowa noworodków i niemowlaków też umierała. Zranione osoby umierały wskutek zakażenia itd. itp.
Wszyscy żyjemy krócej od naszych Praprzodków, wykorzystujemy tylko ok. 10% możliwości.
Młodsze roczniki w Polsce żyją krócej niż starsze, bo prowadzą niezdrowy tryb życia, a będzie jeszcze gorzej. -- Można tę tendencję odwrócić, jeśli młodzi ludzie pójdą po rozum do głowy i przejmą odpowiedzialność za swoje zdrowie. Aktualnie, przeciętny Polak myśli, że choroby na niego napadają razem z wirusami i bakteriami i tylko jakieś lekarstwo może go uratować. Czyli -- ciemnota, zacofanie i nowoczesne zabobony.
Miło było znów z Panią porozmawiać, dziękuję, pozdrawiam, K.J.
To mniej więcej tego rodzaju mechanizm "dowodowy". Niczym nie są poparte także tezy, że wirusy i bakterie to są zabobony.
Odpowiadam:
a) Najpierw sprawa prostsza: "Niczym nie są poparte także tezy, że wirusy i bakterie to są zabobony."
Ja tak nie napisałem. Trochę wyżej, napisałem do @ xena2012:
Aktualnie, przeciętny Polak myśli, że choroby na niego napadają razem z wirusami i bakteriami i tylko jakieś lekarstwo może go uratować. Czyli -- ciemnota, zacofanie i nowoczesne zabobony." -- Czy mam to udowodnić?
b) "Wszyscy żyjemy krócej od naszych Praprzodków" - te dane nie są niczym poparte oprócz hagady..."
Zarzut ten jest chybiony, albowiem dane te są potwierdzone prostymi wyliczeniami opartymi na iloczynie zdrowia. Nie wypada mi Pana zanudzać, więc tylko krótko przypomnę:
W publikacji pt. "Iloczyn ZDROWIA" dokonałem pobieżnej oceny dwóch pierwszych czynników, ich realna wartość wynosi nie więcej niż 70% wartości idealnej. Łatwo zauważyć, że podobnie kształtuje się wartość pozostałych czynników. Jeśli przemnożymy te 0,7 kilkakrotnie, to zauważymy, że stan naszego zdrowia, który ma przeciętny człowiek jest co najmniej 10 razy gorszy od idealnego. -- Zatem, wykorzystuję tylko 10% swoich możliwości i żyję np. 80 lat, gdybym wykorzystał 50% danej mi szansy, mógłbym żyć 400 lat. Co było do udowodnienia.
Proszę Pana, na iloczynie to już ktoś liczył szanse na spotkanie cywilizacji pozaziemskiej, a wcześniej podobne wyliczenia robili "specjaliści" udowadniając unikalność planet typu Ziemia, jeszcze wcześniej gwiazd typu Słońca. Dziś już można się śmiać z tych wyliczeń, gdyż "Ziem" nawet w naszej galaktyce może być miliardy (ukłony w stronę astronomów z Torunia). Proszę nigdy nie mylić rzeczywistości z modelem. Powtarzam to młodym za każdym razem, gdy chcą mnie do czegoś przekonać, jak powiedzmy w dziedzinie mechaniki kwantowej coś tam z prawdopodobieństwem. Tymczasem prawdopodobieństwo tam w tak prosty sposób jak w teorii nie działa i jest o tym więcej w tw. Bella. Model należy potwierdzić realnymi eksperymentami, a nie dalszymi obliczeniami w tym samym środowisku pojęciowym, bo powstaje masło maślane. Będę bardzo zdziwiony, jeśli kiedykolwiek spotkam w życiu człowieka 120 letniego w pełnym zdrowiu i z jasnością umysłu. Jednym z najważniejszych programów biologicznych, które dała nam natura, jest bowiem zabijanie własnych komórek, gdy zaczynają się starzeć lub wyradzać. To chroni nas przed chronicznym rakiem i innymi mutacjami. Ponadto bez tego mechanizmu apoptozy nie mielibyśmy nóg, rąk i palców.
To ile człowiek żyje nie ma związku z posiadaną przez niego wiedzą. Wiedza nie jest liniową funkcją czasu i nie dostaje się jej za wysługę lat, niestety. Moja prababcia żyła niemal 100 lat, a komputera ani samolotu nie widziała, a do samochodu wsiąść nie chciała. Babcia żyła osiemdziesiąt parę i do końca życia czytała gazetki kościelne. Przy okazji argument o braku ogona u przodków jest związany z bajką żydowską o podobieństwie Boga do Człowieka. Tak jest, Bóg z nogami i pupą. Już samo to jest niegrzeczne wobec Stwórcy. :]
Ad a: Połowa z tych wszystkich badań klinicznych, to są właśnie substancje, markery i różne odczyny, które mogą wskazywać na przyczynę choroby lub jakiegoś stanu złego samopoczucia. Czytam to już od lat, bo mama przybiega do mnie z jakimś takim skrótowcem i pyta, czy to może być bakteria, wirus, czy może rak. Tak to właśnie robią dzisiejsi lekarze - konsylium zastąpili "markerem".
Najlepszym przykładem do pokazania związku modelu z rzeczywistością jest dynamika cieczy, czyli równania Naviera-Stokesa. Wtedy hydrodynamika mówi o tym, co może zostać policzone i wyjaśnione, ale nie koniecznie może być zaobserwowane, zaś hydraulika mówi o tym, co może zostać zaobserwowane, ale nie musi być wyjaśnione lub raczej wyjaśnialne (ze względu na złożoność). W takich przypadkach tworzy się wiele modeli, z których każdy wyjaśnia pewien fragment dziedziny, stosuje się w szczególnym przypadku, z pozostałymi zgadza się na jakimś wspólnym obszarze brzegowym. Tu aż narzuca się trójka modeli: 1. ruch ciał w mechanice kwantowej, 2. klasyczny ruch ciał, czyli teoria Newtona, 3. ruch relatywistyczny, czyli z dużymi prędkościami. Pogranicze 1 i 2 jest obecnie intensywnie badane, bowiem jest to mechanizm przejścia od świata kwantowego do klasycznego, natomiast pogranicze modeli 2 i 3 staje się istotne np. przy wysyłaniu sond na Marsa. Nie da się wszystkiego objąć jednym wspólnym modelem, tylko pokrywa się różnymi mapami, że użyję tu żargonu geometrii różniczkowej (rozmaitość, ang. manifold).
Wiedza posiadana nie tylko nie jest liniową funkcją czasu, lecz czasami jest wręcz coraz bardziej różna wraz z postępami w uczeniu (sama nie przychodzi, niestety). Opowiem Panu anegdotę jak poznałem prof. Pawła Zbierskiego, zajmującego się logiką i teorią mnogości. Otóż przyszedłem do niego na egzamin eksternistyczny z logiki, ponieważ po zmianie uczelni musiałem poprzepisywać oceny i ponownie zdawać większość egzaminów. Był bardzo zdziwiony, lecz przyjął mnie uprzejmie. Porozmawialiśmy sobie poważnie o logice. Szybko wyszło na jaw, że mówimy kompletnie różnymi językami. Wtedy pokazałem mu książki, z których się uczyłem, a on z uśmiechem powiedział, że już rozumie problem z naszym dogadaniem się. Po prostu ja stałem na pozycji logika próbującego opisywać matematykę, zaś prof. Zbierski na pozycji matematyka próbującego wyjaśnić logikę. W moim przypadku najważniejszy był finityzm, czyli opisywanie rzeczywistości logicznej z użyciem tylko zbiorów skończonych (w granicy przeliczalnych, ale w sensie zbioru liczb naturalnych). W jego przypadku i w jego wykładzie aż roiło się od przykładów np. dodawania nieprzeliczalnie wielu stałych lub symboli do języka w celu rozszerzenia go do wymaganej twierdzeniem formy. Proszę zauważyć, że o nieprzeliczalności tego rodzaju mówi się dopiero po skonstruowaniu teorii mnogości, porządków, arytmetyki, algebry itd. Na samym końcu, ja zaś stałem na pozycji "na początku był język (logiki)". Taka drobnostka, prawda? ;)
Praprzodek to nie nasza wina ani zasługa, nieprawdaż? :)
Mój nie był. A Pański? :)
To typowy życiorys: "Urodził się prawdopodobnie w Baku, stolicy Azerbejdżanu, wówczas republiki radzieckiej, skąd wraz z rodzicami uciekł do Palestyny. Tam rzekomo posiadł gruntowną znajomość hebrajskiego, innych języków semickich i europejskich, Starego Testamentu oraz historii i archeologii Bliskiego Wschodu. Uczęszczał do London School of Economics, specjalizując się w historii ekonomii. Przez wiele lat był dziennikarzem i redaktorem w Izraelu, do śmierci mieszkał i pracował w Nowym Jorku.Jest autorem siedmiotomowego cyklu Kroniki Ziemi, przedstawiającego własną teorię dotyczącą historii i prehistorii naszego globu oraz powstania ludzkości."