Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Prezes Rzepliński od Pana Prezydenta (sic!) veta się domaga

Krzysztof Pasierbiewicz, 22.07.2016
UWAGA!
Ta notka wcale nie jest taka śmieszna!


Prezes Trybunału Konstytucyjnego zwrócił się z apelem do Andrzej Dudy, przedstawiając posłom informację o działalności i orzecznictwie Trybunału w 2015 r. Uchwaloną w piątek nową ustawę o TK nazwał "kolejnym aktem instrumentalizacji prawa". Andrzej Rzepliński chce, by prezydent albo ją zawetował albo zaskarżył do TK jeszcze przed podpisaniem.
 
Więc myślę, że nie będzie takie głupie, jak Państwu przypomnę, co w styczniu pisałem w mojej notce pt. „Panie Prezydencie! Radzę na tego gagatka uważać” ( http://salonowcy.salon24… ), cytuję:

„Wielce Szanowny Panie Prezydencie!
Po tragedii smoleńskiej między innymi z Pańskim Tatą tworzyłem krakowski Akademicki Klub Obywatelski (AKO) im. prof. Lecha Kaczyńskiego.
Nie wiem i nawet nie ośmieliłbym się pytać, o czym Pan rozmawiał z prof. Rzeplińskim.
Ale, tak się złożyło, że Pański Tata pewnie nie wie, że ja do roku 1989 z krakowskimi starszymi kolegami prof. Rzeplińskiego pijałem wódeczkę na rozlicznych bankietach podwawelskiego salonu wpływu, kiedy Pan chyba jeszcze nie był nawet studentem i wiem, że to najwyższej klasy kunktatorzy, u których Wielki Szu mógłby terminować.
Proszę tedy z łaski swojej wziąć pod uwagę tę przestrogę oddanego Polsce blogera.
Z wyrazami najwyższego szacunku,
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)


Post Scriptum
A teraz opowiem Panu, Panie Prezydencie pewną autentyczną i wielce pouczającą historyjkę o starszych kolegach pana profesora Rzeplińskiego.

Jak nam w latach pięćdziesiątych bezpieka wykończyła Ojca, Mama chcąc wychować dwóch dorastających synów sprzedawała kolejno biżuterię, srebrne zastawy, obrazy, dywany… a gdy i to się skończyło, nie była w stanie utrzymać naszego wielkiego mieszkania pod Wawelem i dała ogłoszenie do gazety o zamianę na mniejsze.

Na nowym mieszkaniu okazało się, że za ścianą mieszka ubek.

Na domiar złego, ten ponury człowiek miał na parterze kolesia, a jakże by inaczej również pracownika Urzędu Bezpieczeństwa.
Dopóki mama żyła dawali mi spokój, ale jak zmarła, z początkiem lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku ów ubecki duet zaczął się domagać bym się wyprowadził, bo, cytuję „Oni w swoim bloku inteligenta nie potrzebują”.

Na pomoc reszty sąsiadów nie miałem co liczyć, gdyż byli tak zastraszeni, że się przemykali jak duchy po klatce schodowej, a większość mi doradzała, żebym z ubecją nie walczył, gdyż z nimi nie wygram.

Rad tych nie posłuchałem, bo by się w grobie przewrócił mój kochany Tata, zasłużony Akowiec i odważny człowiek. 
Chcąc mnie wykurzyć z mieszkania, ubecy zawarli przymierze z niejaką panią Genowefą, mieszkającą pode mną kompletnie nawiedzoną dewotką.

Wybrali znaną w tamtych czasach ubecką metodę robienia z ludzi nauki chuliganów. A jak? Przy pomocy kolegium orzekającego.Ich plan był prosty. Zawsze, gdy miałem gości, po dwudziestej drugiej ubek zza ściany dzwonił po milicję, a przybyły patrol legitymował nas i nie stwierdziwszy niczego zdrożnego jechał dalej.Jednak po dwóch tygodniach dostawałem wezwanie na rozprawę w Kolegium Do Spraw Wykroczeń, w oparciu o treść łgarskiej notatki służbowej tychże milicjantów, którzy u mnie byli dwa tygodnie wcześniej.  
Kolegium składało się zwykle z trojga aktywistów, najczęściej ormowców. Wszyscy w przedziale wiekowym typu leśny dziadek.
Świadków obrony w ogóle nie przesłuchiwano i po krótkiej naradzie składu orzekającego, dostawałem czapę, czyli karę zasadniczą w najwyższym wymiarze. Była to grzywna pieniężna trzech tysięcy złotych, co przy mojej pensji asystenta Akademii Górniczo – Hutniczej sięgającej w porywach do dziewięciu stówek, stanowiło sumę nie do przeskoczenia. 

Zasądzanych mi grzywien zatem nie płaciłem, próbując się odwołać do wyższej instancji. I choć Panu, Panie Prezydencie pewnie będzie trudno w to uwierzyć, po kilku latach nalotów na moje mieszkanie, wydano takich wyroków siedemdziesiąt sześć, co jak niektórzy twierdzą daje wynik lepszy od Jacka Kuronia.

Do dzisiaj mam w domu pożółkłą książeczkę zrobioną z oprawionych wezwań na kolegium.

W miarę upływu czasu moje sprawy w kolegium, zyskiwały sobie coraz większy rozgłos, zmieniając się z wolna w rodzaj odcinkowego serialu z „dysydentem” w roli głównej, który konkurował z ówczesną superprodukcją sensacyjnych przygód kapitana Klossa. 

Przebieg rozprawy był zawsze mniej więcej podobny. Najpierw zeznawali ubecy, potem milicjanci, którzy w pozycji na baczność z paskami pod brodą łgali w żywe oczy, jak to w dniu zajścia stwierdzili na miejscu libację obywateli, w większości niepracujących. Co było nawet w pewnym sensie prawdą, albowiem część moich przyjaciół jeszcze studiowała nie mając w dowodach stosownej pieczątki.

Następnie, wkraczała do akcji wspomniana pani Genowefa. Była to kobieta nad wyraz puszysta, leciwa acz w pretensjach, która w trakcie zeznań, co chwilę mdlała, a milicjanci wachlowali ją dziarsko czapkami. Po spektakularnym cuceniu, niedoszła denatka czerwieniała jak indor i z wyreżyserowanym wytrzeszczem oczu (vide posłanka Sawicka), zanosiła się szlochem i rwąc włosy z głowy łgała jak najęta, co też ten inteligent wyprawia po nocach. A kolegium bez zastanawiania dawało mi czapę.

Te odlotowe spektakle ściągały do kolegium gromady znajomych, głównie naukowców, artystów i ludzi palestry, którzy przychodzili, żeby się zabawić, a również, dlatego, by mieć, co opowiadać w krakowskich kawiarniach. 

Z czasem relacje z tych rozpraw zaczęły docierać do Warszawy.

Pewnego dnia zadzwonił telefon od bardzo znanego redaktora „Szpilek” imieniem Teodor. Na umówionym spotkaniu poprosił, bym mu szczerze wyznał, czy to wszystko prawda, gdyż chciałby o tym napisać artykuł do swojej gazety, bo mu trudno uwierzyć, iż w okresie odwilży schyłkowego Gierka, tak bezprzykładne bezprawie jest jeszcze możliwe.

Poradziłem mu wówczas, by jako dziennikarz poszperał w stosownych aktach urzędowych. Idąc za tą radą, zdolny żurnalista dotarł między innymi na moją uczelnię, gdzie w teczce osobowej z klauzulą „Poufne” odnalazł autentyczny dziennikarski diament.
Był to donos, który do dziś pewnie jeszcze leży w Rektoracie, w którym ubecy z panią Genowefą opisali mnie jako niebezpiecznego erotomana, drania i sadystę.

Najcenniejsze jednak było ostatnie zdanie tego dokumentu, gdzie stało napisane, jak Boga kocham nie ściemniam, cytuję dosłownie: „PASIERBIEWICZ JEST W POSIADANIU PSA RASY SPANIOL, KTÓRY SYSTEMATYCZNIE LEJE PO SCHODACH, CO NIE PRZYSTOI PSOWI NAUKOWCA”.

Wytrawny publicysta natychmiast wysmolił artykuł do „Szpilek” pt. „Pies naukowca”.

Na ten tytuł czekało niecierpliwie całe środowisko. Niestety pan Teodor zapomniał o wszechmocnym wówczas Urzędzie Kontroli Publikacji, Prasy i Widowisk, który tę perełkę sztuki dziennikarskiej schował do szuflady.

Mimo to, tekst tego artykułu, krążył w po salonach, w tak zwanym drugim obiegu. 

Gdy ilość orzeczeń kolegium zaczęła mi zagrażać wyrzuceniem z pracy stawiając mnie w jednym rzędzie z recydywistami, postanowili mi pomóc lokalni prawnicy, których w ówczesnym Krakowie znałem prawie wszystkich.

Sprawę wziął w swoje ręce prawdziwy tuz tamtych czasów Stanisław Warcholik, ówczesny dziekan Izby Adwokackiej. Po serii narad postanowiono wykonać w Kolegium Orzekającym coś w rodzaju wejścia smoka, w oparciu, o jak się zdawało, niepodważalne zeznania świadków obrony wyselekcjonowanych starannie z grona najbardziej szanowanych krakowskich prawników.

Na nadchodzącej rozprawie miałem mieć tedy za świadków, oprócz dziekana krakowskiej Izby Adwokackiej, tak wielkich oligarchów ówczesnej palestry jak super mecenas od spraw karno kryminalnych śp. Karol Buczyński oraz znany cywilista, śp. profesor Franciszek Studnicki. I jeszcze na dobitkę wzięto ówczesnego szefa Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych profesora Marka Waldenberga. Obydwaj, a jakże by inaczej, z Jagiellońskiej Wszechnicy. Więc musi Pan Prezydent przyznać, że jak na sprawę w kolegium mocne uderzenie. 

W końcu nadszedł pamiętny dzień mojej rozprawy mającej się rozpocząć o trzynastej. Moi zacni świadkowie, ludzie nader solidni i obowiązkowi, przybyli punktualnie.

Po godzinie czekania w mrocznym korytarzu, profesor Studnicki senior odważył się spytać jak długo jeszcze mamy czekać, co zostało uznane za bezczelny wybryk.

Wreszcie mnie wywołano. Zgodnie z zaplanowanym scenariuszem, mój osobisty adwokat śp. mecenas Parzyński poprosił Wysokie Kolegium, żeby przesłuchało zgłoszonych świadków obrony. Na to przewodniczący składu orzekającego, który nie miał pojęcia z kim ma do czynienia, obrzucił moich świadków wzgardliwym spojrzeniem i odpowiedział krótko, że, cytuję: „nie obchodzą go kłamliwe zeznania przygodnych obywateli zebranych z ulicy”.

Tego mecenas Buczyński nie był w stanie zdzierżyć i zgłosił formalny protest, na co przewodniczący kolegium, bez uzasadnienia, nakazał moim świadkom opuszczenie sali. A gdy się zaczęli sprzeciwiać, poprawił się w siodle i władczym tonem zagroził, że jeśli natychmiast nie wyjdą zawezwie milicję.

I wtenczas nastąpiła rzecz niewiarygodna. Otóż moi świadkowie, profesorowie prawa i mężowie stanu, przywykli do brylowania w najznamienitszych świątyniach Palestry, podwinęli pod siebie ogony, zbili się w stadko przestraszonych ludzi i bez szemrania opuścili salę, jak grupa niesfornych uczniów wyrzuconych z lekcji. 

I pewnie bym wtedy skończył jak recydywista pozbawiony pracy i środków do życia.

Uratował mnie jednak śp. mecenas Jerzy Parzyński, zdolny krakowski adwokat i cudowny człowiek. A jeszcze do tego wrażliwy krytyk muzyczny i świetny dziennikarz wciągnięty głęboko w sprawy niepodległościowe. Ten wspaniały człowiek bronił mnie za darmo gdyż świetnie rozumiał, że to co robię jest swoistym protestem przeciwko ówczesnemu czerwonemu reżimowi.

Żeby mnie jakoś ratować załatwił tak zwane dojście do pana profesora Piotra Perkowskiego. Ten znany kompozytor, prócz pięknej muzyki, komponował niestety również dla generała, który później wytoczył Narodowi wojnę.W wyniku interwencji pana profesora zrobiono mi sprawę zbiorczą ze wszystkich dotychczasowych spraw i darowano winę na mocy amnestii, jaka się akurat nadarzyła. 
Tyle opowieści, która wcale nie jest taka śmieszna jak może się zdawać, bo gdyby mi nie pomógł nieoceniony mecenas Parzyński, harcerz o pięknej karcie niepodległościowej, wylali by mnie z uczelni i kończył bym na ulicy, jako wielokrotnie karany recydywista. 
Dlaczego o tym Panu opowiadam Panie Prezydencie? Bo gołębie na krakowskim Rynku gruchają, że wychowankowie bohaterów mojej opowieści w zaciszu swoich gabinetów naukowych na UJ i UW główkują usilnie nad Pańskim impeachmentem. A ostatnio mieliśmy okazję się przekonać o nadzwyczajnych umocowaniach "międzynarodowej mafii opiniotwórczych instytucji prawnych" z Komisją Wenecką na czele.

Post Post Scriptum
A cierpkiego smaczku mojej opowieści dodaje okoliczność, że potomkowie tych, których wtedy wyrzucił z sali ormowiec przewodzący Kolegium ds. Wykroczeń - po tym, jak zdeklarowałem na blogu moje prawicowe ciągotki obłożyli mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia salonu podwawelskiego Krakówka, co Panu Prezydentowi jedynie dla porządku pod rozwagę przedkładam, gdyż wiem, że na szczęście do strachliwych Pan nie należy.

Czytaj także:
O „elitach”, co najbardziej psioczą na prezesa Kaczyńskiego
http://salonowcy.salon24…
Różowy matecznik:
http://salonowcy.salon24…
Psychologia zamachu „elit” III RP na nową władzę:
http://salonowcy.salon24…...


 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 13638
Domyślny avatar

janhenryk

22.07.2016 21:35

Pan dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz o tym, co trudne do wyobrażenia: "Ja, jak mało kto wiem, że to są arcymistrzowie pokrętnych interpretacji, o czym się przekonałem, jak jeden z nich, profesor UJ, usiłował zmanipulować piękną kartę niepodległościową mojego Ojca Akowca uciekając się do trudnej do wyobrażenia nikczemności." * Natomiast jest łatwe do sprawdzenia, że pan dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz podał do publicznej wiadomości spreparowana wersje oświadczenia p. Tadeusza Łgana, pracownika elektrowni Siersza Wodna, członka piątki Akowskiej w tejże elektrowni i podwładnego pana Michała Pasierbiewicza (dowódcy teję piątki), ojca pana dr inż. Krzysztofa Pasierbiewicza. W szczególności, pan dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz, przypisał swemu ojcu działania pana Tadeusza Łagana opisane w jego świadczeniu znajdującym się w archiwach oświęcimskich (w razie potrzeby mogę zeskanować kopie). Dla porządku zaznaczam, że podaję tę informacji nie po to, aby w jakikolwiek sposób dezawuować wojenną przeszłość pana Michała Pasierbiewicza, ale aby zilustrować legendarną i krystaliczną nie-nikczemność jego potomka. Teraz nie trzeba sobie jej wyobrażać. Jan Woleński emerytowany profesor UJ
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.07.2016 22:08

Dodane przez janhenryk w odpowiedzi na Pan dr inż. Krzysztof

@janhenryk (Jan Woleński) To, co Pan wyżej napisał aż się prosi by Pana zaskarżyć. Ale jak już Panu wielokrotnie mówiłem Pan jest zerem, Panie Woleński, a z zerem procesować się nie przystoi. Pisałem już Panu również, że dla Kościoła Katolickiego ten rok jest rokiem miłosierdzia. Więc jutro wstąpię do Kościoła Mariackiego i pomodlę się za Pana, bo jest Pan osobnikiem nienawistnie obłąkanym. Krzysztof Pasierbiewicz syn Michała A to na dobranoc - vide: https://youtu.be/7lNT5JA…
Domyślny avatar

janhenryk

22.07.2016 22:43

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @janhenryk (Jan Woleński) To,

@janhenryk (Jan Woleński) To, co Pan wyżej napisał aż się prosi by Pana zaskarżyć. Ale jak już Panu wielokrotnie mówiłem Pan jest zerem, Panie Woleński, a z zerem procesować się nie przystoi. * Jak Pan sprecyzuje, że profesor UJ, który dopuścił się niewyobrażalnej nikczemności, to profesor Jan Woleński, chętnie Pana wyręczę, aby mógł Pan dochodzić sprawiedliwości. To ja będę się z Panem procesował, nie Pan ze mną. Zgodzę się nawet na ugodę na podobnych warunkach, jak za pierwszym razem. Wchodzi Pan? Pisałem już Panu również, że dla Kościoła Katolickiego ten rok jest rokiem miłosierdzia. Więc jutro wstąpię do Kościoła Mariackiego i pomodlę się za Pana, bo jest Pan osobnikiem nienawistnie obłąkanym. * Przypuszczam, że uda się Pan w to miejsce modlitewne jako pasażer specjalnej kolejki z ul. Chopina do Rynku Głównego, która przybywa do celu jeszcze przed opuszczeniem stacji początkowej. Jakoś jestem spokojny, że i tak Pan nie zdąży. Jan Woleński PS. (Za Lecem). "I na siebie trzeba się ucharakteryzować". A Pan ciągle o tym zapomina.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 00:20

Dodane przez janhenryk w odpowiedzi na @janhenryk (Jan Woleński) To,

@janhenryk (Jan Woleński) Niech Goście mojego blogu sami ocenią ten Pański komentarz
Domyślny avatar

JJC

23.07.2016 09:04

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @janhenryk (Jan

Ocena jest prosta, Panie Pasierbiewicz. Pan sprowokował, przeciwnik ruszył do kontrataku, a Pan podkulił ogon i zrejterował. I to wszystko.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 11:33

Dodane przez JJC w odpowiedzi na Ocena jest prosta, Panie

@felicjan Muszę przyznać, że mocno Pan wytężył swe mózgowe zwoje i jak zwykle zrobił swoje.
Domyślny avatar

janhenryk

23.07.2016 14:18

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @felicjan Muszę przyznać, że

Dobre, felicjan wytężył swe mózgowe zwoje i zrobił swoje zwoje [domyślnie: mózgowe zwoje]. Pan dr inż. KP też zrobił swoje i nawet nie czuje, że rymuje. Jan Woleński
angela

angela

22.07.2016 22:12

Ło matko,ale tyrada, co ma piernik do wiatraka,jak mówiła moja mama. Rozpoczęło się TK,a skończyło, kolejnym opisem "meczenstwa" drrKP, czesto odnawianym,żeby broń Boże, czytajacym bloga, nie wypadło z pamieci.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.07.2016 22:37

Dodane przez angela w odpowiedzi na Ło matko,ale tyrada, co ma

@angela Czy Pani naprawdę nie zdaje sobie sprawy, jak podłe jest to, co Pani mówi? Myślę, że @angela to mylący nick, bo kobieta nie byłaby do takiej niegodziwości zdolna.
Domyślny avatar

HenrykHenry

22.07.2016 22:38

Widzę ze choroba postępuje. Ileż to razy będzie pan wklejal te same bajki !!! , po niewielkim retuszu ... policzyć ?!
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.07.2016 23:24

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na Widzę ze choroba postępuje.

@henrykHenry Od kilku miesięcy, ilekroć napiszę notkę, niezależnie od treści pierwsze trzy, zawsze nienawistnie agresywne i plugawe komentarze dodają: @janhenryk (Jan Woleński); @HenrykHenry; - oraz @angela plus kilku satelitów, których nicków nie warto wymieniać. Więc pytam z czystej ciekawości. Czy Państwo nie widzicie, że nikt nie podejmuje z Wami dyskusji? Że czytelnicy mojego blogu Państwa ignorują? Że staliście się Państwo czymś w rodzaju brzydko pachnącego szamba, które ludzie z daleka obchodzą, żeby sobie butów nie pobrudzić? To co Państwo robicie to ewidentna patologia, jakaś mania prześladowcza. Bo gdybyście Państwo byli zdrowi na umyśle już dawno by się to Państwu znudziło. To jakiś kazus psychologiczno socjologiczny. Temat na pracę magisterską z dziedziny patologii społecznej. Przyczyn może być wiele: niska samoocena błędny wizerunek poczucie braku kompetencji brak wsparcia i pomocy brak empatii problemy w małżeństwie problemy z samokontrolą depresja izolacja społeczna doświadczenie bycia krzywdzonym i zaniedbywanym w dzieciństwie
Domyślny avatar

andzia

23.07.2016 07:28

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @henrykHenry Od kilku

pasierbiewicz, być ojcem - ekskluzywnym bankomatem dla dorosłej córki, do tego próbującym naciągnąć na wrzuty do tegoż bankomatu czytelników NB to jednozdaniowe podsumowanie patologi.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 10:36

Dodane przez andzia w odpowiedzi na pasierbiewicz, być ojcem -

@andzia Dla przesympatycznej niewątpliwie pani Andzi z turnusu drugiego przesyłam piosenkę - https://www.youtube.com/…
ExWroclawianin

ExWroclawianin

23.07.2016 20:54

Dodane przez andzia w odpowiedzi na pasierbiewicz, być ojcem -

andzia: 0/100! Typowy wpis cwiercinteligentki, wstyd!
Domyślny avatar

andzia

23.07.2016 21:53

Dodane przez ExWroclawianin w odpowiedzi na andzia: 0/100! Typowy wpis

wstydzić się powinien pasierbiewicz za próbę żebrania na NB. Zajrzyj osobniku do jego tfuj, notek wcześniejszych, a ode mnie się odp.....l !!! Zrozumiano ?!!!
Domyślny avatar

JJC

23.07.2016 08:35

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @henrykHenry Od kilku

"To co Państwo robicie to ewidentna patologia, jakaś mania prześladowcza. Bo gdybyście Państwo byli zdrowi na umyśle już dawno by się to Państwu znudziło." ................................ Rzecz w tym, że jest dokładnie odwrotnie, Panie Pasierbiewicz. To Pan prześladuje nas swoim bl(a)gowaniem. Bywam na tym portalu od dziesięciu już lat, podarowałem mu wiele czasu także na pisanie komentarzy, przeżywałem tu wiele dobrych chwil czytając teksty wielu dobrych, a nawet świetnych autorów. Do dziś wspominam wspaniałego człowieka i blogera, kapitana żeglugi wielkiej Tomasza Mierzwińskiego - Seawolfa. Po prostu obdarzyłem to miejsce sentymentem i traktuję w pewnym sensie jak swoje, jak azyl w całkowicie zakłamanym do niedawna świecie mediów. I oto jakiś czas temu pojawił się tu Pan i zaczął zaśmiecać ten portal swoimi szkodliwymi dla prawicy w treści i fatalnymi w formie tekstami. Co wiecej, w tych swoich tekstach, a zwłaszcza w polemikach z komentatorami objawia Pan także wyjątkową brzydotę swojego charakteru, krętactwo, kłamstwo i często zwykłe chamstwo. Doprawdy trudno zrozumieć w imię czego administracja "Naszych Blogów" udostępnia Panu miejsce, Panie Pasierbiewicz, bo moim i wielu innych czytelnikow zdaniem Pan szkodzi ich reputacji, Pan je wręcz kompromituje. I to jest jedyny powód, Panie Pasierbiewicz, dla którego zwalcza tu Pana wielu komentatorów, którym zarówno reputacja tego miejsca, jak i przede wszystkim sprawa polskiej prawicy nie jest obojętna. PS. Obiecuję sobie od pewnego czasu, że przy najbliższej okazji, będąc w Warszawie, spróbuję osobiście skontaktować się z redakcją "Niezależnej", bo nie chce mi się wierzyć, iż wiedzą w redakcji co dzieje się na NB.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 10:33

Dodane przez JJC w odpowiedzi na "To co Państwo robicie to

@felicjan "I oto jakiś czas temu pojawił się tu Pan i zaczął zaśmiecać ten portal swoimi szkodliwymi dla prawicy w treści i fatalnymi w formie tekstami..." ------------------ Może mi Pan tedy wytłumaczyć, dlaczego ilość wejść na mój blog sięga już niespełna pięciu milionów, choć na Naszych Blogach działam dwa razy krócej od Pana? Czyżby wspomniana przez Pana prawica to sami maniakalni masochiści? Będę wdzięczny za odpowiedź. "Obiecuję sobie od pewnego czasu, że przy najbliższej okazji, będąc w Warszawie, spróbuję osobiście skontaktować się z redakcją "Niezależnej", bo nie chce mi się wierzyć, iż wiedzą w redakcji co dzieje się na NB..." ---------------- Sęk w tym, że nie ma pewności, czy redakcja "Niezależnej" wyrazi ochotę by spotkać się z Panem. Oni proszę Pana mają naprawdę poważne rzeczy na głowie. A może powinienem Pana zarekomendować??? PS Rozumiem Pańskie rozczarowanie i żal, ale pośród komentatorów paskudzących na moim blogu celowo Pana nie wymieniłem, bo z całym szacunkiem, ale Pan na takie wyróżnienie nie zasłużył, jako tępe echo niejakiego Woleńskiego.
Domyślny avatar

janhenryk

23.07.2016 15:26

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @felicjan "I oto jakiś czas

Miano, które pan dr iż. Krzysztof Pasierbiewicz odnosi do felicjano przyznałbym niejakiemu ECHO24. Nie chodzi oczywiście o to, że pan dr inż. KP celowo kogoś nie wymienia. Jan Woleński
Es

Es

23.07.2016 12:23

Dodane przez JJC w odpowiedzi na "To co Państwo robicie to

A nie przyszło felicjanowi do tego co tam pod czaszką się mieści,żeby nie wchodzić tam gdzie nie ma nic,według felicjana ,wartościowego?Wydaje się to prostym dosyć wnioskiem. "Polskiej prawicy" pan powiada?Nie chciałbym należeć do takiego jej nurtu-odłamu ,w której króluje idiotyzm i zapiekłość,"a kto nie z nami ten bolszewik". PS Zeby sprawdzić czy w redakcji wiedzą co się dzieje na NB nie trzeba organizować wielkiej wyprawy wołami do Warszawy.
ExWroclawianin

ExWroclawianin

23.07.2016 20:50

Dodane przez JJC w odpowiedzi na "To co Państwo robicie to

felicjan: 0/100! Pan tez trafia w pudlo! Az mi sie wierzyc nie chce ze mozna upasc az tak nisko, i to ma byc elita Krakowa? A Uniwersytet Jagielonski ze swoim poziomem nauki wg rankingow swiatowych Anno Domini 2015 jest na 495 miejscu!!! Na Boga darujcie sobie juz te "przepychanki intelektualno-slowne".....pora juz odejsc!
Domyślny avatar

janhenryk

23.07.2016 10:36

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @henrykHenry Od kilku

"Czy Państwo nie widzicie, że nikt nie podejmuje z Wami dyskusji?" Ciekawe znaczenie słowa "nikt". Znaczy, ze nie widzimy (czytamy) pana dr inż Krzysztofa Pasierbiewicza, Esa, bolesława, xeni2012, Słonia Podwawelskiego czy ExWrocłąwianina. Ciekawe, który z czynników wymienionych przez pana dr inż. Krzysztofa Pasierbieweicza spowodował sprowadzenie całej grupy osób (łącznie z sobą samym) do zbioru pustego. Chyba problemy z samokontrolą i błędny wizerunek samego siebie. Jan Woleński PS. I jeszcze uwaga terminologiczna. Panie dr inż. Krzysztofie Pasierbiewiczu. Całe dziesięciolecia przebywał Pan w towarzystwie prawników (u niektórych Pan nawet antyszambrował przed kolegiami, o których Pan wspomina, zresztą w sposób przesadzony, co zresztą nie jest nowością w Pańskim przypadku) , a nie umie Pan się poprawnie posługiwać się słowem "zaskarżyć". Osobę oskarża się lub wnosi się przeciwko niej powództwo, natomiast zaskarża się wyrok, decyzję czy np. ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 11:29

Dodane przez janhenryk w odpowiedzi na "Czy Państwo nie widzicie, że

@janhenryk (Jan Woleński) Panie Janie Hertrichu Woleński! Teoretyku prawdy podług Wikipedii! Mam do Pana pytanie pełne troski. Ilekroć coś piszę bądź komentuję na moim blogu, czy to o świcie, za dnia, porą popołudniową, wieczorem, czy w środku nocy, - prawie natychmiast jest Pańska odpowiedź, co wskazuje niezaprzeczalnie, że waruje Pan na moim blogu nieprzerwanie w cyklu całodobowym. Pytam, bo często sobie zadaję pytanie, czy i kiedy Pan je i śpi? Jako miłosierny katolik bardzo poważnie martwię się o Pańskie zdrowie i stąd to pytanie. Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

janhenryk

23.07.2016 12:38

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @janhenryk (Jan

Odpowiedź jest bardzo prosta panie doktorze inż. Krzysztofie Pasierbiewiczu i wcale nie potrzebuje skorzystania z teorii prawdy podług Wikipedii. Pańskie konstatacje o moim trybie (cyklu) całodobowym, oparte na danych spostrzeżeniowych wyprodukowanych przez Pański wzrok, są zwyczajnie błędne. Wystarczy w tym celu przejrzeć godziny moich wpisów, aby o tym przekonać się. Ponieważ dla kogoś, kto miał 8 lat przez 3 lata, a także, urodziwszy w 1944 r., liczył sobie 6 lub 7 lub 8 wiosen w 1952 r., operowanie kilkoma wartościami liczbowymi bywa trudne, informuję pana, że wczoraj poszedłem spać o 23 a obudziłem się dzisiaj o 8:30. Może ta informacja sprawi, że swoje katolickie miłosierdzie skieruje Pan w innym kierunku. Jan Woleński PS. Po starej znajomości, powinien Pan wiedzieć, że moje pełne imię nazwisko jest takie "Jan Hertrich-Woleński". Tal więc, jeśli już Pan decyduje się na powielanie mojego sposobu zwracania sie do Pana, poprawna forma jest taka "Panie Janie Hertrich-Woleński". Inna korekta: nie "Pytam, bo sobie zadaję pytanie", ale "Pytam, bo zadaję sobie pytanie". Nadto, gdyby Pan chciał zachować w miarę logicznie transparentny tok swojego wywodu, to zdanie "Mam do Pana pytanie pełne troski" winien Pan umieścić po frazie "w cyklu całodobowym", ponieważ, w obecnej formie Pańskiego niemiłosiernie koślawego tekstu, znajduje się po nim zdanie oznajmujące (aczkolwiek fałszywe, ale to odrębna sprawa) a nie pytanie.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.07.2016 17:27

Dodane przez janhenryk w odpowiedzi na Odpowiedź jest bardzo prosta

@hanhenryk "Inna korekta: nie "Pytam, bo sobie zadaję pytanie", ale "Pytam, bo zadaję sobie pytanie". Nadto, gdyby Pan chciał zachować w miarę logicznie transparentny tok swojego wywodu, to zdanie "Mam do Pana pytanie pełne troski" winien Pan umieścić po frazie "w cyklu całodobowym", ponieważ, w obecnej formie Pańskiego niemiłosiernie koślawego tekstu, znajduje się po nim zdanie oznajmujące (aczkolwiek fałszywe, ale to odrębna sprawa) a nie pytanie..." ------------ Czy nikt Panu jeszcze nie opowiedział bajki o przemądrzałym kretynie? I jeszcze jedno. Panie Woleński! Czy mógłby Pan podać skład jury, które przyznało Panu nagrodę "Polski Nobel Naukowy 2013"? Myślę, że nie tylko ja jestem Pańską odpowiedzią zainteresowany. A więc czekamy. PS A pytam dlatego, że chętnie uczonym wchodzącym w skład jury prześlę kilka kwiatuszków będących przykładem tego, co ich utytułowany faworyt u mnie na blogu wyczynia w nadziei, że ogarnięci wstydem i zażenowanie cofną to przyznane Panu nierozważnie wyróżnienie. Oczywiście kopię prześlę do Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (FNP) Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

janhenryk

23.07.2016 19:26

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @hanhenryk "Inna korekta: nie

Nie ma sprawy. Oto stosowna informacja: Kandydatów do Nagrody FNP, zgodnie z jej regulaminem, zgłaszać mogą wybitni przedstawiciele nauki zaproszeni imiennie przez Zarząd i Radę Fundacji. Rolę Kapituły konkursu pełni Rada Fundacji, która dokonuje wyboru laureatów na podstawie opinii niezależnych recenzentów i ekspertów oceniających dorobek kandydatów. W skład Rady w obecnej kadencji wchodzą profesorowie: Andrzej Jerzmanowski (Wydział Biologii UW i Instytut Biochemii i Biofizyki PAN) – przewodniczący Rady, Irena E. Kotowska (Instytut Statystki i Demografii SGH) – wiceprzewodnicząca Rady, Leon Gradoń (Wydział Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej), Henryk Koroniak (Wydział Chemii UAM), Marek Świtoński (Katedra Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu), Wojciech Tygielski (Instytut Historii Sztuki, Wydział Historyczny UW), Karol I. Wysokiński (Zakład Teorii Fazy Skondensowanej UMCS). Nagrody są przyznawane w czterech obszarach: nauk o życiu i o Ziemi, nauk chemicznych i o materiałach, nauk matematyczno-fizycznych i inżynierskich oraz nauk humanistycznych i społecznych. Ale jeszcze kilka dodatkowych uwag. Na razie chyba tylko Pan jest zainteresowany przedmiotową sprawę, wiec nie "czekamy", ale "czekam". Pańska reputacja naukowa, literacka, publicystyczna, tenisowa, narciarska i jako człowieka wolnego jest tak wielka w skali międzynarodowej, zwłaszcza w miejscach, gdzie Pan kosił trawę (Prowansja) i zbierał owoce (Szwecja, iż Rada Fundacji na rzecz Nauki Polskiej na pewno potraktuje Pańskie informacje z należna atencją, tj. rozbawieniem. Jest wszelako jeden problem polegający na tym, że Pańska nadzieja co do konsekwencji Pańskiej akcji, którą Pan zapowiada w sprawie cofnięcia mi wyróżnienia, o ktore chodzi, spełni znane powiedzenie "nadzieja matka głupia". Jan Woleński PS. O ile wiem, wśród kapituły było kilku agentów Mossadu, ale niestety nie znam ich personaliów.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,487
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności