Do podstawówki chodziłem w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy Polska była pogrążona w ponurych otmętach komuny. Ze szkolnych lekcji prawie już nic nie pamiętam, ale wryło mi się w pamięć, jak w ramach inwigilacji młodych polskich mózgów obowiązkowo musieliśmy chodzić ze szkołą, co tydzień do krakowskiego kina „Sztuka” na tak zwane „poranki”. Jak dziś pamiętam bilet kosztował 1 zł i 35 groszy.
Wyświetlano nam głównie filmy o Włodzimierzu Leninie, Józefie Stalinie, Feliksie Dzierżyńskim i bohaterach Związku Radzieckiego, którzy się kulom nie kłaniali, z których mało, co zapamiętałem, ale jeden z tych filmów wrył mi się w pamięć. Była o to opowieść o Soso Dżugaszwili znanym szerzej, jako zimnokrwisty ludobójca Józef Stalin. Mały Soso miał szkolnego przyjaciela, który w niczym nie mógł mu dorównać, gdyż Soso był oczywiście najpiękniejszy, najmądrzejszy i najszlachetniejszy.
I do śmierci nie zapomnę sceny, jak ów szkolny kolega w tonie przypominającym zawodzenie spikerek północno koreańskich wielbiących swego przywódcę Kim Dzong Una wychwalał niebiańskie zalety Soso Dżugaszwili. Nie wiem, czemu, ale wciąż mam przed oczami charakterystycznie promienną twarz tego chłopca.
Drugi raz podobnie świetlane oblicze zobaczyłem po wielu latach na filmie „Kabaret” – vide:
( https://www.youtube.com/… )
Aż tu dziś rano jeszcze raz było mi dane zobaczyć wypisz wymaluj identycznie uszczęśliwione oblicze człowieka podobnie jak niegdyś Stalin i Hitler z optymizmem patrzącego w przyszłość.
To niejaki Andrzej Celiński opowiadał w studio TVN24 o sobotnim „MARSZU KOMITETU OBRONY DEMOKRACJI”.
Przyrzekam, że nie ściemniam – zresztą każdy może sprawdzić w materiałach archiwalnych.
Otóż ów natchniony komuch upojony niespodziewaną frekwencją sobotniej manifestacji lewaków sfrustrowanych po utracie władzy z uduchowioną miną perorował, jak to przed owym marszem zadzwoniła do niego mieszkająca samotnie jego dziewięćdziesiąt trzyletnia mama i błagała go, by ją zabrał za na ten pochód tłumacząc, że nie może jej tam nie być. Jak, choć ją przekonywał, że ma przecież swoje lata i tej eskapady nie wytrzyma mamusia się uparła i postawiła na swoim. Jak uskrzydlona mateczka przeszła cały dystans nie bacząc na przenikliwy wicher.
A jak po godzinie zadzwonił, żeby sprawdzić czy mama żyje (tak dosłownie się wyraził) mateńka mu powiedziała, że już dawno tak szczęśliwą nie była, że chce jej się żyć od nowa, śpiewać, tańczyć i po raz pierwszy od wielu miesięcy oddycha pełną piersią czując się młodą dziewczyną znów mieszkającą w swoim własnym domu.
Podkręcony lewacką adrenaliną ekspresyjny głosiciel komuszej ewangelii spocił się na twarzy, a na myśl o odzyskaniu utraconej władzy po brodzie pociekła mu ślina.
Zaś mnie przypomniały się pisane między innymi dla Soso Dżugaszwili wiekopomne słowa Wisławy Szymborskiej:
Partia,
należeć do niej,
z nią działać, z nią marzyć,
z nią w planach nieulękłych, z nią w trosce bezsennej,
wierz mi, to najpiękniejsze,
co może się zdarzyć...
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4462
Szanowny Panie - ten "natchniony komuch" był w jednym szeregu z Macierewiczem i Piotrem Naimskim wtedy, gdy nie było to tak bezpieczne jak pisanie na blogu. Był relegowany ze studiów w 1968. Przez rok był internowany. Dodam, że został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Kaczyńskiego. A pisanie o Matce pana Celińskiego per "uskrzydlona mateczka' po prostu nie przystoi - wobec kobiety.
Ciekawe jak w porównaniu wygląda Pański życiorys. Helska balanga? Wyprawy do nocnego? Krakusy znają pańskie wyczyny, oj znają. A jak się wnerwią, to mogą to czy owo sobie przypomnieć.
@sceptyk
"Szanowny Panie - ten "natchniony komuch" był w jednym szeregu z Macierewiczem i Piotrem Naimskim wtedy, gdy nie było to tak bezpieczne jak pisanie na blogu. Był relegowany ze studiów w 1968. Przez rok był internowany. Dodam, że został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Kaczyńskiego..."
--------------
Tym gorzej o nim świadczy to, co wczoraj wygadywał.
"Ciekawe jak w porównaniu wygląda Pański życiorys. Helska balanga? Wyprawy do nocnego? Krakusy znają pańskie wyczyny, oj znają. A jak się wnerwią, to mogą to czy owo sobie przypomnieć..."
--------------
Niedawno dostałem in formację, że salon krakowski wydał na mnie wyrok. Z Pasierbiewiczem nie wolno się spotykać , rozmawiać, zauważać go na ulicy, - słowem total ostracyzm i zmowa milczenia. Ale na szczęście milczenie bywa czasem złotem. A poza tym ten wyrok to dowód, że czytają, a więc moja praca nie idzie na marne.
A pewien nad wyraz utytułowany guru podwawelskiego Krakówka przez ostatnie półtora roku rozesłał po całej Polsce grubo ponad tysiąc szkalujących mnie e-maili, których stałym adresatem jest nawet jeden z byłych ministrów sprawiedliwości. Czasem takich mejli wysyła po kilka dziennie, każdy po kilka stron, a jego imponujący dorobek obejmuje już tysiące stronic.
Nie uwierzy Pan, ale w Krakowie wszyscy wiedzą, że jak coś napiszę np. o godzinie 22-giej to już o 22.15 jest mejl na ten temat. Mejle te pisze w różnych porach dnia i nocy, co znaczy, że pracuje w cyklu całodobowym.
I dlatego czuję się wielce nobilitowany, a Pańskich pogróżek naprawdę się nie boję.
Jakoś sprytnie próbuje szanowny pan ominąć pytanie o swoje dokonania w latach 60-80. Zamiast tego zaczyna się pan żalić, że salonik krakowski wyrok wydał. Biedny, oj biedny. W zasadzie można powiedzieć - prześladowany przez czerwonych. Kombatant.
Pogróżki? Drogi doktorze inżynierze - proszę sprawdzić definicję tego słowa. Jeśli moje przewidywanie uznaje pan za pogróżkę, to strasznie słaby z pana zawodnik. Poza tym - nie jestem Krakusem.
I na koniec - aż dziw, że nie został pan aktorem. Kocha pan się pławić w światłach sceny. Reflektor skierowany musi być zawsze na pana, niezależnie od tematu, o którym pan pisze. To się nazywa narcyzmem, ale nie jest karalne. Uleczalne chyba też nie.
A teraz idę do nocnego.
jeszcze jeden "teoretyk prawdy"?
@mada
"jeszcze jeden "teoretyk prawdy"?..."
-----------
To nie jeszcze jeden, tylko cały czas ten sam proszę pani.
Ech, Pasierbiewicz - masz chłopie jednak obsesję.
@sceptyk
"Jakoś sprytnie próbuje szanowny pan ominąć pytanie o swoje dokonania w latach 60-80..."
-----------------
Proszę sobie przeczytać moją powieść autobiograficzną pt. "Magia namiętności", którą opublikowałem między innymi na Naszych Blogach w odcinkach.
"Zamiast tego zaczyna się pan żalić, że salonik krakowski wyrok wydał..."
--------------
Żalić? Ja jestem z tego dumny proszę Pana.
"Biedny, oj biedny. W zasadzie można powiedzieć - prześladowany przez czerwonych. Kombatant..."
---------------
Czy mówił ktoś Panu może o Pańskich kompleksach?
"I na koniec - aż dziw, że nie został pan aktorem. Kocha pan się pławić w światłach sceny. Reflektor skierowany musi być zawsze na pana, niezależnie od tematu, o którym pan pisze. To się nazywa narcyzmem, ale nie jest karalne. Uleczalne chyba też nie..."
---------------
I znowu kompleksy, kompleksy, kompleksy.
A na koniec może by się Pan tak jak ja przedstawił imieniem i nazwiskiem? No co? Wymiękł Pan troszeczkę?
Dopóki nie dostanę takiej pokuty, wątpię abym się za to grafomańskie dzieło zabrał. Pierwsze dwa akapity wystarczyły. Błędy stylistyczne, fatalna interpunkcja, nieprawidłowe użycie słów, dużo by wyliczać. W tej notce też jest podobnie - "dziewięćdziesiąt trzyletnia"... łapy opadają...
A co do nazwiska - no przecież już mnie Szanowny Pan rozszyfrował, więc... ;)
Wtedy w otoczeniu panów Macierewicza i Naimskiego było pełno agentów.
Tak sobie to można tłumaczyć. A potem ex-prokuratora z PRL, obrońcę pedofila stawiać na świeczniku władzy.
a nie popłakał się Celiński wczoraj na wizji bo przeważnie to mu się przytrafia współbrzmiąc pięknie z patosem słów.Rugający Pasierbiewicza Sceptyk powinien pogrzebac w sieci by znaleźć ohydne wpisy Celińskiego okraszone chamskimi wyzwiskami ,porównywaniem ludzi do fekalii.Tak,tak to ten sam Celiński ta szlachetna świetlana postać w oczach Sceptyka.
@xena
Niejaki sceptyk pojawia się zawsze, jak napiszę mocną notkę.
I znowu reflektor na siebie. Narcyzm w pełnym rozkwicie.
@sceptyk
Jeszcze raz ponawiam prośbę. Proszę się tak, jak ja to robię przedstawić imieniem i nazwiskiem to Panu odpowiem.
Poproszę o konkretne linki. Skoro wiesz, gdzie są, będzie łatwiej.
Panie sceptyk - przymknij się pan
Po stylu pisania mogę panu powiedzieć jedno. P.Pasierbiewiczowi , nie dorastasz pan do pięt.
Bez poważania.