Urodziłem się pod sam koniec wojny. I tak sobie myślę, że odkąd sięgam pamięcią, przez te wszystkie lata dręczyło mnie przygnębiające poczucie, że Polska jest źle rządzona, że moją ojczyzną kierują od lat nieuczciwi ludzie, a obywatel jest wobec tego bezprawia kompletnie bezsilny.
I nic się przez te wszystkie lata w tej materii nie zmieniło, a ja żałuję, że w niedzielę poszedłem głosować, bo mnie po raz nie wiem już, który z rzędu władza, tym razem władza sprawowana przez partię Donalda Tuska potraktowała jak użytecznego idiotę.
A teraz powiem, dlaczego tak właśnie uważam.
W latach siedemdziesiątych prześladowała mnie ubecja. Ich metodą było zrobienie ze mnie recydywisty przy pomocy Kolegium Orzekającego. I tak, wytoczono mi 67 spraw przed Kolegium ds. Wykroczeń za nic. Powtarzam, za nic. Za każdym razem dostawałem czapę, czyli największą z możliwych grzywnę. Świadków obrony nie wysłuchiwano, a wyrok zapadał na podstawie załganych zeznań milicjantów nagryzmolonych w ich notatkach służbowych. Zaś perfidia tego draństwa polegała na tym, że Kolegium Orzekające było władzą niezawisłą i w przeciwieństwie do drogi sądowej nie mogłem się odwołać do wyższej instancji.
Za każdym razem skład Kolegium Orzekającego był taki sam. Przewodniczącym był zwykle zaprzedany władzy ormowiec o twarzy zdegenerowanego sadysty bądź zakompleksiałego niedorajdy, a na członków zespołu orzekającego dobierano "działaczy społecznych" z wypisanym na mordach sloganem "dowalić ile wlezie zaplutemu karłowi reakcji".
I jak wczoraj po godzinie 21-szej, po całodziennych matactwach w sprawie terminu ogłoszenia końcowych wyników wyborów poprzedzonych zastraszaniem obywateli konsekwencjami złamania ciszy wyborczej Państwowa Komisja Wyborcza ogłaszała na chama dopchnięte kolanem „zwycięstwo” Platformy nad PIS-em zdało mi się, że czas zawrócił do lat reżimu gierkowskiego, a ja znowu stoję przed wydającym na mnie z góry ustalony wyrok Kolegium Orzekającym.
Te same pyszałkowate miny, to samo pretensjonalne gwiazdorstwo podszyte pogardą dla niepokornych wobec włady, te same sylwetki starych zgredów przysypiających za sędziowskim prezydialnym, ten sam bezduszny tembr odczytywania protokołów i sentencji, ta sama tępota bijąca z pozbawionych jakichkolwiek oznak intelektu twarzy i na końcu taki, jak sobie władza zażyczyła wyrok.
Pierwszy raz moje państwo upokorzyło mnie już we wczesnym dzieciństwie, gdy w roku 1952 nazajutrz po tym, jak trumnę mojego Ojca Akowca spuszczono do grobu, komunistyczna aktywistka wyznaczona przez władzę ludową na stanowisko dyrektora jednego z krakowskich liceów przy całej klasie wydała na mojego brata wyrok, że: „takie szczeniaki akowskie, jak on trzeba było topić w wiadrze, zanim zdążą oczy otworzyć”. Jeszcze żyją niektórzy świadkowie.
Równie bezsilną wściekłość czułem, jak przy okrągłym stole ci, którzy zdradzili „Solidarność” dogadywali się z czerwonymi oprawcami by bez wahania oddać Polskę we władanie post-komuszej szajki na wiele pokoleń.
Podobnie bolesne doświadczenie spotkało mnie, jak na uczelni gdzie uczciwie przepracowałem prawie 40 lat cichociemni z Czerskiej zablokowali lustrację jedynie dlatego, żeby „docenci marcowi” i uczelniani konfidenci mogli zachować swoje posady.
Analogicznie desperacka złość ogarnęła mnie, jak do pustych krzeseł przemawiał przewodniczący Sekuła, oświadczający obywatelom, że afery hazardowej nie było.
A już kompletnie mnie skopali po nerach przedstawiciele władzy Platformy Obywatelskiej, jak po tragedii smoleńskiej przewodniczący Miller wespół ministrem Klichem i generał Anodiną strofowali przyzwoitych ludzi jedynie za to, że chcieli znać prawdę. Władzy, która już dawno zapomniała, że polskie państwo jest dla obywateli, a nie dla niej.
Więc pytam.
I co z tego, że nam przybyło trochę dróg i centrów handlowych, skoro butna i bezkarna władza nadal może zrobić z obywatelami praktycznie wszystko, co zechce???
Ale nie byłbym sobą, gdybym nie przypomniał, że opozycja narodowo niepodległościowa też ma poważne grzechy na sumieniu, niech tylko przypomnę nieukaranie we właściwym czasie żadnego ze szkolonych w Moskwie funkcjonariuszy WSI w trakcie weryfikacji tej agentury, która dzięki temu mogła się odrodzić. A w czasie swoich rządów Prawo i Sprawiedliwość miało prezydenta, premiera, szefa IPN, prezesa NBP oraz dwie komisje weryfikacyjne. I choć były wszystkie potrzebne ku temu narzędzia, nie przeprowadzono wtedy najważniejszej reformy sankcjonującej odejście od ustaleń okrągłego stołu i dekomunizację polskiego państwa. A argumentacja, że nie było wykładni prawnej, by ujawnić i ukarać zdrajców nie jest w stanie się obronić.
Więc coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie ma już co czekać na "listopad, bądź styczeń roku przestępnego" i ludzie muszą czym prędzej załatwić polskie sprawy sami. Tym razem przebrała się miarka. Mam już dość przypatrywania się nierokującym końca ustawkom Tuska z Kaczyńskim. Mam już dość przypatrywanie się impertynencji władzy i nieporadności opozycji prawicowej.
Dlatego zapowiadam, że jeśli zdesperowana polska młodzież w obliczu braku jakichkolwiek perspektyw życiowych i widoków na zmianę pójdzie na barykady za Korwinem, to ja pójdę razem z nimi.
Dlaczego?
Bo ich nigdy nie zostawię samych, olanych przez władzę, przygnębionych i przyciśniętych do ściany, gdyż etos mojego zawodu mówi, że nauczycielem akademickim jest się aż do samej śmierci!
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki z długim stażem)
Post Scriptum
A teraz słowo do młodych Polek i Polaków. Kochani! Przeczytajcie proszę w wolnej chwili te dwa teksty, a gwarantuję, że nie pożałujecie, gdyż odnajdziecie w nich samych siebie, a może jeszcze coś więcej:
Uwaga studenci! Chcą Was zrobić w konia!!!:
http://salonowcy.salon24…
Bohaterowie są zmęczeni
http://salonowcy.salon24…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 17155
Serdecznie pozdrawiam.
Mój znajomy góral od lat nie chodzi na wybory, bo sentencjonalnie twierdzi, że sam sobie na siebie nie będzie wskazywał ciemiężcy. Traktowałem go jako chłopskiego filozofa z przymrużeniem oka, ale po latach coraz bardziej widzę, że jest w tym trafne rozpoznanie USTROJU (w właściwie ROZSTROJU) państwem-Polską mianowanym. Niby są instytucje, ludzie żyją, robią zakupy, kochają się i modlą, ale to wszystko jest od powojnia bez transmisji dół-góra, bez indywidualnego przełożenia na dobro zbiorowe. Ot taki przykład pierwszy z brzegu: prokuratorzy IPN-u nie zamykają, po przekroczeniu polskiej granicy, zbrodniarza Baumana, natomiast wsadza się do pierdla oburzoną tym zaniechaniem młodzież; prezydent honoruje z pompą śmierć nieukaranego zbrodniarza; premier kreuje smoleńską ściemę, gdyż sam jest zdrajcą na najwyższym szczeblu władzy... Tysiące takich, dających do myślenia faktów, sumujących się przez lata w bezmiar bezsilności, który w końcu prowadzi do jedynego wniosku: rewolucyjnie rozpieprzyć ten antyczłowieczy lagier zwany - kontynuacyjnie - PRL-em i PRL-em Bis, ponieważ zmienić cokolwiek metodą legislacyjną to zwykłe mrzonki, w które mogą już tylko uwierzyć naiwniacy. (c.d.)
Pan był głosować, ja też poszedłem - i co? Tego "okupacyjnego" systemu kartką wyborczą - nawet jak by nas poszło miliony - się nie zmieni, ponieważ jest już za dobrze ocembrowiony, z zasiekami z drutu kolczastego i wieżyczkami strzelniczymi, co oczywiście jest metaforą, bo używa się obecnie niezwykle udoskonalonych narzędzi administracyjnych, w dodatku technologicznie zaawansowanych. Oszustwo i kłamstwo są brutalnie jawne, buta widoczna (Pan tych odradzających się gnomów władzy świetnie opisał), a energiczni, kulturalni ludzie myślą, że śląc protesty do Jurgieltników, skłonią szubrawców by ze ścieżki zdrady zeszli na drogę cnoty. Mrzonki! - powiadam. Gdy to się wszystko logicznie rozważy, to każda partia, która nie woła "Na barykady!", jest kliką zdrady - rymuje się, czyli tkwi w systemie. Musi się znaleźć charyzmatyczny przywódca, który doprowadzi do przelewu krwi. Innej drogi nie ma. Z całym ryzykiem, jakie podpowiada historia, należy dążyć, mocno podżegać do narodowej wściekłej rebelii. Otwory w urnach wyborczych możemy sobie w obecnej rzeczywistości porównać do d...
Z głębi dziejów, z krain mrocznych,
Puszcz odwiecznych, pól i stepów,
Nasz rodowód, nasz początek,
Hen od Piasta, Kraka, Lecha.
Długi łańcuch ludzkich istnień
Połączonych myślą prostą.
Żeby Polska, żeby Polska !
Żeby Polska była Polską !
Zrzucał uczeń portret cara,
Ksiądz Ściegienny wznosił modły,
Opatrywał wóz Drzymała,
Dumne wiersze pisał Norwid.
I kto szablę mógł utrzymać
Ten formował legion, wojsko.
Żeby Polska, żeby Polska
Żeby Polska była Polską !
Serdecznie pozdrawiam.
Serdecznie pozdrawiam
Jeszcze raz powtarzam. Moja notka nie jest o Korwinie Mikke lecz o tym, że zdesperowana młodzież pozostawiona samopas przez rządzących, ale także przez opozycję prawicową poszła za kimś, kto się akurat nawinął. Pamięta Pan ilu polaków głosowało na niejakiego Tymińskiego?
Serdecznie pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam.
------------------------
Mnie również. Dlatego napisałem tę notkę.
Dziękuję za celny komentarz i pozdrawiam serdecznie.