Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki…

Krzysztof Pasierbiewicz, 08.03.2014
Dziś Dzień Kobiet, więc coś Wam w zaufaniu opowiem.

Wychowany na Janie Kiepurze, o którym moja śp. Mama z wypiekami na policzkach potrafiła opowiadać godzinami, jak nie trudno się domyślić przez całe późniejsze życie nie stroniłem od płci słabej, szczególnie w latach studenckich, kiedy przez moją stancję przewinęło się…  …Jeśli w tej chwili którejś z Pań podskoczyło tętno, proszę się nie obawiać. Nikt nigdy się nie dowie, kto i kiedy odwiedzał to kultowe miejsce. A więc spoko! Przyrzekam, że nie puszczę pary z gęby nawet na japońskich torturach.
  
Paradoksalnie, w ponurej dobie PRL-u, w ówczesnym Krakowie aż się roiło od miejsc, gdzie kwitło życie bynajmniej nie szare, lecz jak już nigdy później barwne i beztroskie, którego uroki nie ukrywam czerpałem pełnymi garściami.
  
Jako student geologii biegły w kartografii, sporządziłem sobie w owym szczęsnym czasie mapkę co atrakcyjniejszych terenów łowieckich Krakowa, gdzie zaznaczyłem strefy o - z całym szacunkiem dla płci nadobnej - zróżnicowanym stopniu trudności odłowu.

Strefy te podzieliłem na „łatwe”, gdzie gołąbki niejako same wpadały do gąbki; „trudne”, gdzie do osiągnięcia myśliwskiego sukcesu było już potrzebne pewne doświadczenie; oraz rejony „ambitne”, gdzie myślistwo było rodzajem wyzwania wymagającego od łowcy niezwyczajnej charyzmy, sztuki aktorskiej i nie byle jakiej fantazji.

Strefa „łatwa” obejmowała tereny polowań stosunkowo mało ambitnych i nieprzynoszących powodu do dumy, ale za to szybkich i niezawodnie owocnych. 

Był to leżący o rzut beretem od mojej stancji teren miasteczka studenckiego - swoiste Safari, gdzie zwykły koczować niezliczone stada dziewcząt żądnych nie tylko wiedzy, które jak się to mówi same szły pod lufę.
W tym żakowskim Eldorado było kilka klubów zwanych studenckimi. Akademia Górnicza miała przaśnego Karlika i swojskiego Gwarka, a Jagiellońska Wszechnica elitarną Nawojkę i ekskluzywny Eden. W tych obskurnych tancbudach, w potwornym zaduchu kłębiły się tłumy spragnionych wrażeń panienek, nie koniecznie studentek, a w tajemnicy wam wyznam, że najbardziej ponętne były doświadczone trzpiotki z pobliskiego internatu Szkoły Pielęgniarek. Słowem raj objawiony, skąd nie sposób wrócić z pustymi rękami.
Jako że w owych klubach dopchanie się do baru graniczyło z cudem, po wytropieniu sarenki, a częstokroć łani, myśliwemu wystarczał w zasadzie jeden wolny taniec i dyskretne szepnięcie do ucha w stosownym momencie, iż nieopodal jest bardzo przytulne mieszkanko, gdzie bez tłoku i w pełnym komforcie można się miło schłodzić smakowitym drinkiem.

Drugim, zdecydowanie trudniejszym terenem polowań były krakowskie „Jaszczury”, obok warszawskich „Hybrydów” najbardziej wówczas prestiżowy klub studencki w Polsce.
Tam potencjalny myśliwy musiał już posiadać nietuzinkowe know how nabyte drogą empiryczną. Studentów można tam było policzyć na palcach, gdyż byli za biedni by przekupić bramkarzy pilnujących wejścia, w większości ubeków, a dzisiaj właścicieli ochroniarskich korporacji.  
Przeto na jaszczurowym parkiecie królowali wyłącznie faceci przy forsie. Byli to bombastyczni krezusi ówczesnego świata finansjery, w większości prywaciarze i handlarze walut, lecz również synalkowie dobrze ustawionych krakowskich notabli i pezetpeerowskich kacyków, nie licząc konfidentów, którzy byli wszędzie. 
Typ jaszczurowych „studentek” był dosyć szczególny. Były to bowiem dziewczyny najładniejsze w mieście i doskonale znające wartość swej urody, a więc pewne siebie, zmanierowane i cięte na kasę.
A więc łowy były wyjątkowo trudne, a wyhaczenie panienki z Jaszczurów przynosiło wielką chwałę na studenckiej giełdzie. Niestety w tej Mekce rozpusty tradycyjne metody odłowu nie chwytały i trzeba było działać tak zwanym sposobem.
W tych ekstremalnych warunkach wszedłem w kosztowny na studencką kieszeń układ biznesowy ze słynną jaszczurową babcią klozetową, która nota bene przeżyła kilkadziesiąt studenckich roczników dorobiwszy się wcale pokaźnej fortuny.
Układ polegał na tym, że upatrzywszy sobie obiekt do odstrzału wskazywałem go babci, a ona za dychę, czekała cierpliwie aż wskazana w końcu do niej zajrzy. Wtedy chytra babulinka nawijała pannie, że dzisiaj w Jaszczurach baluje pewien dziany facet, który co dopiero powrócił Stanów. No i co tu dużo gadać, bajer z babcią klozetową był sztuczką nad wyraz skuteczną, przysparzającą wielu bezcennych trofeów.

Trzecim, najbardziej ambitnym obszarem polowań były dostępne tylko dla wybranych lochy Piwnicy Pod Baranami.
Tam, w każdy sobotni wieczór, gdy Piotr Skrzynecki już skończył oficjalną odsłonę programu granego dla krakowskich mieszczan i warszawskich snobów, już grubo po północy, kiedy przy barze ostawali się wyłącznie starannie oddestylowani waganci Królewskiego Miasta, Zbyszek Paleta wyciągał swoje czarodziejskie skrzypce a do fortepianu zasiadał arcymistrz Zygmunt Konieczny i rozpoczynał, dopiero wtenczas prawdziwe i trwające zawsze do białego rana cudowne piwniczne spektakle.
Przy genialnej muzyce, jaką tylko pan Zygmunt umiał wyczarować śpiewały tam wówczas takie gwiazdy, jak Ewa Demarczyk, Mieczysław Święcicki, Halina Wyrodek, Marek Grechuta, Mirosław Obłoński, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Leszek Długosz, Anna Szałapak, Ewa Wnukowa, Ola Maurer… długo można by wymieniać.

Moc wychylonych trunków, czar narkotycznej muzyki i siła wielkich nazwisk były tak ogromne, iż wielbicielkom owych kultowych artystów odlatywał rozum, co ze wstydem przyznaję, od czasu do czasu perfidnie wykorzystywałem.
Bowiem do grona biesiadników, zrazu ostrożnie, lecz po każdym drinku śmielej dołączały coraz to nowe fanki piwnicznej bohemy. A była to nad wyraz egzotyczna rewia osobliwości, jakie można zobaczyć jedynie w Krakowie: postrzelonych aktorek, zmanierowanych modelek miejscowych Zakładów Futrzarskich, ekscentrycznych intelektualistek, wyzwolonych emancypantek i uduchowionych aspirantek z Klubu Inteligencji Katolickiej, a rzecz biorąc en mass dam ewidentnie nawiedzonych.
A ja, jak rasowy traper spokojnie czekałem na kulminacyjny moment tej świętej balangi, kiedy podochocona krakowska bogini seksu Halina Wyrodek zaczynała śpiewać swym ochrypłym głosem odurzające piosenki do słów Poświatowskiej, a demoniczny Mieczysław Święcicki wyciskał łzy z dziewczęcych oczu romansami Wertyńskiego, które potrafił tak artykułować, iż jego wielbicielki traciły świadomość.

To był moment kluczowy. Zaczynałem odłów, którego maestria polegała na tym, by upatrzoną dziewoję odurzoną oparem wielkiej Sztuki wyciągnąć jak najszybciej na świeże powietrze i podtrzymać w stanie odlotu rozumu, by do niej nie dotarło, iż jest prowadzona w stronę mojej stancji.
Do tego był potrzebny najwyższej próby kunszt narracji i kwiecistej mowy, czego się wtenczas uczyłem od swojego koleżki, idola „Lata z Radiem” Bogdana Sobczuka, nie bez powodu zwanego złotoustym donżuanem.
W tych ambitnych zalotach stosowałem przemiennie trzy niezawodne metody podrywu: - „na  niegramotnego naukowca”; „na nieprzystępnego intelektualistę”; a w czasach nieco późniejszych, gdy KOR wchodził w modę, niezłe efekty dawała metoda – „na udręczonego dysydenta”.  
Po złowieniu panienki, a nierzadko pani trzeba jej było w miarę szybko czymś zaimponować. Do tego służyła mi wisząca przy przedwojennym tapczanie podręczna biblioteczka. Ten niezwykle istotny element osprzętu mojej stancji miał sprawiać wrażenie, że gospodarz przytulnej alkowy to nie jakiś tępy playboy, lecz wrażliwiec o intelekcie godnym statusu partnerki. Nota bene w dzisiejszych czasach ten sam trik stosują w reklamach dla kobiet pod hasłem „jesteś tego warta”.
A czymże była owa biblioteczka? Ot kawałek półki z paroma książkami dobranymi podług najprostszych kryteriów. I tak, dla panien wrażliwych na piękno słowa miałem prozę Schulza, dla dam z lekka szalonych dzieła Bułhakowa, dla wyuzdanych szelm „Gargantuę i Pantagruela” Francois Rabelais i jeszcze kilka mniej wyrafinowanych tytułów, których się wstydzę zacytować.

Jednakże najlepsze efekty dawał wielokrotnie przećwiczony numer z Braćmi Karamazow Fiodora Dostojewskiego, w którym to dziele rozczytywały się w tamtych czasach namiętnie przemądrzałe panny. Otóż, wybrałem z tej książki fragment trudnej prozy, monolog starca Zosimy, który słowo w słowo wykułem na pamięć. A gdy pyszałkowata panna brała prysznic sięgałem do biblioteczki by sobie naprędce powtórzyć wyuczony werset. Kiedy wracała pachnąca i świeża, ja po przebiegłym naprowadzeniu rozmowy na twórczość Dostojewskiego z uduchowioną miną recytowałem osłupiałej okularnicy słowo w słowo ową filozoficzną tyradę, co w niej wzbudzało taką adorację dla mojego książkowego wyrobienia, iż… tu urywam, bo jak mówił pewien klasyk „prawdziwy mężczyzna musi wiedzieć, kiedy skończyć”.
  Ech! Szalone szelmutki!
Jakże jałowym musi być życie bez wspomnień!
I tylko łza się w oku kręci!...
Kończę, bo mi stygnie kawa.
Z najlepszymi życzeniami dla wszystkich bez wyjątku komentatorek mojego blogu,

Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 21213
Domyślny avatar

Jan Własnowolny

08.03.2014 18:22

Кристофер Rasputin ups... przepraszam pomyliło mi się. Tyle ostatnio o Putinie. Miało być Casanowa ------------ z Krakowa
Domyślny avatar

Jan11

08.03.2014 18:21

Pozazdrościć zdolności, ale kaleson w Kasprowym NIC nie przebije, no może domek łabędzi.
Domyślny avatar

Jan11

08.03.2014 18:27

Pozazdrościć zdolności, ale kaleson w Kasprowym NIC nie przebije, no może domek łabędzi. Jeszcze uwaga do tytułu galerii " Autor notki, ten w koszuli, z kolegą z grupy, 50 lat później", przecież obaj są w koszulach;))).
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 19:49

Dodane przez Jan11 w odpowiedzi na Pozazdrościć zdolności, ale

Co prawda, to prawda.
"Jeszcze uwaga do tytułu galerii " Autor notki, ten w koszuli, z kolegą z grupy, 50 lat później", przecież obaj są w koszulach;))).
---------------------
Ale nie hawajskich.
http://www.youtube.com/w…
Najserdeczniej pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

łucyna

08.03.2014 18:36

Panie Boze ty to przeczytałes ?! Teraz - czego wymagac od młodych jak takich nauczycieli mieli czy mają. Narcyz - nie to zbyt ubogo. Po krakowsku to ... nie , nie. To nie pojdzie jak napisze co myślę o tym pozal sie Boze ..."Adonisie"
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 20:10

Dodane przez łucyna w odpowiedzi na !!!.

Dla Pani Łucyny kołysanka:
http://www.youtube.com/w…
Natomiast dla wszystkich pełnokrwistych kobiet w dniu ich święta przesyłam okolicznościową piosenkę:
http://www.youtube.com/w…
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Noemi

09.03.2014 08:10

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @łucyna

Panie Krzysztofie, jacy Ci Krakusi i Krakuski, lub tylko pozujący na mieszkańców Krakowa, bez odrobiny humoru. Za to, pełni zawiści. Jedna z komentatorek to już nie raz obiecywała spotkanie z Panem, oko w oko, w kawiarni Rio. Może nie zna adresu?
terenia

terenia

09.03.2014 08:43

Dodane przez Noemi w odpowiedzi na Odpowiedź

Szanowna Pani Noemi (moja rozkosz -super nick) To ,ze Pani podziela wątpliwej jakości humor pana Pasierbiewicza nie oznacza,że inni mający inne zapatrywania są zawistnikami. Czegóż na BOGA można zazdrościć panu K.P.??? Droga Pani,tak to byłam ja z obiecanką spotkania i tylko raz a dzisiaj powtórzyłam.Chyba chcąc się przysłużyc,przyniesie Pani komentarz skutek odwrotny do zamierzonego.I do Baru Kawowego RIO na ul.Jana 2 /nawiasem mówiąc równoległą do ul.Floriańskiej/wcześniej czy później dotrę. Moze Pani wybrałaby się do Krakowa w czasie wolnym,z przyjemnością przybliżę Pani wyjątkowe i czarowne miejsca mojego rodzinnego miasta. Może moc czakramu wawelskiego doda Pani energii? pozdrawiam,terenia
Domyślny avatar

Noemi

09.03.2014 09:48

Dodane przez terenia w odpowiedzi na @Noemi

Szanowna Pani, czy uważa Pani, że Pan Bóg miał nas stworzyć wszystkich z jednej sztancy? Miał na tyle polotu, że każdemu z nas przekazał inne cechy. Czytanie blogów, traktuję jako odpoczynek i wirtualny kontakt z innymi ludzi, a zatem poznawanie ich poglądów na wiele spraw. Komentuję tylko tam, gdzie wiem, że będę zrozumiana i chociaż moje poglądy nie będą tożsame z autorem bloga, to nie będę po chamsku opluta. Na tym właśnie polega moja "znajomość" z Panem Krzysztofem. Mam w sobie tę odrobinę rozeznania, że frywolne notki Autora traktuję z przymrużeniem oka i jako fikcję literacką, nawet jeżeli jest oparta na prawdziwych przeżyciach. Uważam, że nikt nie ma obowiązku wchodzenia na ten blog, a insynuowanie, tego "co się mówi" na temat Autora w Krakowie, jest niepotrzebne i inteligentnym kobietom, po prostu nie przystoi. Jeżeli skończę już swoją zawodową działalność, to chętnie i z przyjemnością skorzystam z Pani, jako przewodnika, po tym czarownym Mieście. Pozdrawiam z szacunkiem. Noemi.
terenia

terenia

09.03.2014 10:25

Dodane przez Noemi w odpowiedzi na Szanowna Pani, czy uważa

Szanowna Pani Oczywiście,że jesteśmy różni.Ale można się różnić pięknie. Nie wnikam w charakter Pani ZNAJOMOŚCI z panem Pasierbiewiczem,po prostu nie interesuje mnie to. Czy napewno notki rzeczonego pana są zawsze li tylko frywolne??? Jestem pełna estymy i szacunku w stosunku do osób,które nań zasługują. Nie toleruję osób o rozbuchanym ego i poczuciu,że mają monopol na rację. Nie weszłam na ten blog z poczucia obowiązku (mam duzo ciekawsze obowiązki) Co przystoi inteligentnym i asertywnym kobietom dobrze wiem.Co dzień dziękuje Bogu,że nie obdarzył mnie takim mężem jak w/w/) Niestety na niewybredne komentarze odpowiada się w równie niewybredny sposób. pozdrawiam i życzę pięknej niedzieli dołączając piękny utwór A,Cierniewskiego http://www.youtube.com/w…
Domyślny avatar

Noemi

09.03.2014 11:06

Dodane przez terenia w odpowiedzi na @Noemi

"Nie weszłam na ten blog z poczucia obowiązku..." A więc z jakiego powodu? Proszę to już odpowiedzieć Sama Sobie. Pozwoli Pani, że pozostanę przy swojej opinii na temat blogu Autora. Wolno mi? Dziękuję za życzenia pięknej niedzieli. A ja życzę Pani więcej dystansu do wirtualnego świata, bo nie wszystko jest w nim takie, jakim się wydaje. A przecież ważne jest to co dzieje się wokół nas naprawdę i od tego zależy nasze samopoczucie, a w rezultacie nasz los. Pozostając z nadzieją, że różnimy się pięknie, pozdrawiam. Noemi.
Domyślny avatar

siermięga

08.03.2014 20:14

zabrakło jednego ,kindersztuby,o pewnych sprawach się po prostu nie rozmawia i nie dzieli się z nikim i nigdy.Inni też mają pamięć...
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 21:14

Dodane przez siermięga w odpowiedzi na wiele tu opisano,

Z całym szacunkiem, ale znacznie Panu bliżej do "kinder" niźli "sztuby".
Pozdrawiam serdecznie,
Kp
PS.
Dziś Dzień Kobiet, więc niech pan z łaski swojej powie coś miłego, a nie smędzi, bo wieczór Pan psuje.
Domyślny avatar

Sceptyk

08.03.2014 21:19

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @siermięga

Ciekawe jak Pan doszedł do tego wniosku o "kinder". "Coś miłego"? Niech Pan, ale na trzeźwo (Krakusy wiedzą w czym rzecz), kiedyś przeczyta ten swój pozerski wpis. Będzie się Pan za niego wstydził. Na razie tylko pańska córka pewnie się tego musi wstydzić.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 22:36

Dodane przez Sceptyk w odpowiedzi na ???

Moja córka powiedziałaby Panu: "Wyluzuj i nie żołądkuj się Misiu". 
A od siebie Panu mogę jedynie powiedzieć, że nawet święto kobiet potrafi Pan spieprzyć, bo jest Pan pozbawionym poczucia humoru robaczywym prawdziwkiem na sparszałej nóżce. Nie mówiła Panu tego jeszcze żona???
Serdecznie pozdrawiam,
kp
PS
Dosadność mojej odpowiedzi wynika z szacunku dla kobiet.
Domyślny avatar

Sceptyk

08.03.2014 22:50

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @Sceptyk

Szacunek dla kobiet? Panie doktorze, ex-wykładowco - z tego tekstu wynika tak intensywna pogarda dla kobiet, że ze świecą drugiej szukać. Pański tekst ma tyle wspólnego z poczuciem humoru ile Palikot z delikatnością i kulturą. No chyba że mówimy o poczuciu humoru na poziomie baru na Dębnikach z lat 60. A od mojej żony wara, jasne? Swoją drogą - smutne jest czytać, jak pan komentuje teksty ludzi, którzy się ośmielą nie zgodzić z jedynie słuszną linią pana KP. Jednak wygląda na to, że opinie, który o panu krążą po Krakowie, są w dużym stopniu prawdziwe. A co do grzybów - wolę być robaczywym prawdziwkiem niż sromotnikiem bezwstydnym (łac. Phallus impudicus).
Domyślny avatar

Sceptyk

08.03.2014 20:17

Ciekawe - Dzień Kobiet, więc polansujemy się wspominając, jakim to się było playboyem - przecież nikt tego nie zweryfikuje, więc można napisać cokolwiek. Smutno się takie rzeczy czyta. Narcyzm w czystej postaci. Już wolę jak Pan pisze o polityce.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 21:29

Dodane przez Sceptyk w odpowiedzi na echhh

Tekst, który zacytowałem pochodzi z mojej książki pt. "Podaj hasło".
Zacytuję panu fragment recenzji tej książki autorstwa znanego krytyka literackiego Wacława Krupińskiego:
"Życie czyli balanga Co robi człowiek sukcesu, który skończył 60 lat i spoglądając wstecz widzi, jakie to życie radosne i zabawne? Co robi doceniony naukowiec w dziedzinie sedymentologii, bywalec salonów Krakowa, Warszawy i paru jeszcze, obieżyświat, zdobywca kobiet, mąż paru żon, które na dodatek żyją ze sobą w przyjaźni? Co robi mężczyzna, który ma już zawodowe sukcesy, że nie powiem o pieniądzach? Co robi, osiągnąwszy wiek stateczny i podchowawszy córkę, niegdysiejszy birbant i szaławiła, który „wyjmował” panienki, z miejsc takich, jak kluby studenckie AGH, gdzie było najłatwiej, z legendarnych w tamtych, sześćdziesiątych, latach „Jaszczurów”, co już wymagało więcej zachodu, lub spod „Baranów”, gdzie było jeszcze trudniej? Co robi facet, który o tym jak być homo ludens, wie wszystko, który uczynił z balangi filozofię życia?
No, co robi taki mężczyzna? Pisze wspomnienia, a pisze, bo wie, że ma o czym opowiadać i wie równie dobrze, bo dowiódł tego w debiutanckiej opowieści „Epopeja helskiej balangi – Grupa”, że umie..."
Dalszą część recenzji może Pan sobie przeczytać pod adresem:
http://www.ksiazka.net.p…
A teraz niech pan założy barchanową szlafmycę i lulu:
http://www.youtube.com/w…
Kolorowych snów życzę,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Sceptyk

08.03.2014 21:37

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @sceptyk

Panie doktorze, ex-wykładowco - nieco się Panu pozajączkowało. Polecenia możesz pan wydawać pachołkom, bo studentom już nie. A ode mnie wara. Recenzje Pańskich książek (nawet napisane przez "znanych", pańskim zdaniem, "krytyków") interesują mnie tak samo, jak one same, czyli wcale. I niespecjalnie mnie ciekawi, skąd pochodzi ten tekst. "Człowiek sukcesu"??? Bardzo zabawne...
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 22:25

Dodane przez Sceptyk w odpowiedzi na oj

Wie pan co? Jak jak czytam takie ten komentarze, to choć życzę jak najlepiej partii Jarosława Kaczyńskiego przychodzą mi do głowy myśli, czy nie lepiej iść na ryby, bo je nie chciałbym grać razem z Panem w jednej drużynie:
http://www.youtube.com/w…
Mimo wszystko pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
terenia

terenia

08.03.2014 22:04

Specjalna dedykacja dla autora notki za "piękny" tekst o tzw."wyhaczaniu" (bardzo osobliwy jak na dzisiejszy dzień przystało) http://www.youtube.com/w…
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

08.03.2014 22:54

Dodane przez terenia w odpowiedzi na @Krzysztof Pasierbiewicz

Czy Pani naprawdę nie rozumie, że straciła zdolność racjonalnego postrzegania rzeczywistości wywodzącą się z braku elementarnego poczucia humoru???
Pozdrawiam.
kp
terenia

terenia

08.03.2014 23:55

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @terenia

Gratuluję dobrego samopoczucia i swoistego poczucia humoru a powoływanie się na opinie redaktora W.Krupińskiego(lewackiego redaktorzyny) to himalaje absurdu. Narcyzów pan nie lubi,przecież to piękne kwiaty. Jestem z Marsa stąd "brak zdolności racjonalnego postrzegania rzeczywistości wywodzącej się z braku elementarnego poczucia humoru' My Marsjanki tak mamy.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

09.03.2014 00:58

Dodane przez terenia w odpowiedzi na koński dowcip

"Jestem z Marsa stąd "brak zdolności racjonalnego postrzegania rzeczywistości wywodzącej się z braku elementarnego poczucia humoru'
My Marsjanki tak mamy..."
-----------------------------
Z jakiego tam Marsa??? Proszę sobie nie schlebiać! Pani i te wyimaginowane twory rodzaju żeńskiego, z którymi się Pani identyfikuje, to upierdliwy balast powodujący, że Rzeczpospolita od lat stoi w miejscu niezdolna do zrobienia choćby jednego kroku do przodu. 
Są jakieś pytania???
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
terenia

terenia

09.03.2014 01:25

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @terenia

Nie sądziłam,że taki "elegancki" komentarz pan napisze.Boże kochany,taki balast jest powodem ,że Rzeczpospolita od lat stoi w miejscu.Nie to dzięki takim osobnikom,birbantom jak pan. Ma pan parzyste i nieparzyste dni,jezeli idzie o wpisy. Nie mam ochoty podzielac pańskich poglądów a to i owo słyszałam w Krakowie na pana temat i wygląda na to,że to raczej pan sobie schlebia. Jest pan hipokrytą jakich niestety wiele w naszym nieszczęsnym kraju. Skoro ja jestem "upierdliwym balastem" to pan jest najzwyklejszym kabotynem(to i tak delikatne określenie) Być może pojawię sie w porze pańskich kawuś w RIO i osobiście powiem to panu w twarz.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,504
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności