Po ulicach Kijowa płynie krew. W zasadzie można by było powiedzieć: a nie mówiłam? Tylko po co? Komu? Ale faktycznie tak właśnie widziałam wypadki dni przyszłych. Nie, nie jestem wróżką, nie mam zdolności profetycznych i nie silę się na proroka. Zwyczajnie, przyglądam się tej biednej Ukrainie i myślę. z jednej strony jest w tym zwyczajna empatia wyrosła z autopsji, z drugiej - interesowność, bowiem od wydarzeń za wschodnia granica wiele zależy dla mojej Ojczyzny.
Kiedy więc dziś patrzę na zdjęcia Kijowa, Majdanu- krwawego dymu przesłaniającego to, co tam faktycznie się dzieje, kręcę z niedowierzaniem głową. Nie mogę pojąć dwóch rzeczy, mianowicie jak można nie wspierać tej heroicznej walki o faktyczna wolność Ukraińców i jak można było do tego dopuścić. Ja wiem, winny jest w dużej mierze Kreml z tą nachalną, nieludzką polityką ekspansji sowieckiej na Europę. Tak, i Janukowycz. I oligarchowie.... I wiecie, kto jeszcze? Winna jest Angela Merkel, która trzyma całą Europę (UE) tą swoją łapą za gardło. To jej propozycja będąca de facto odrzuceniem i obrazą dla Ukrainy, która była w potrzebie. Putin zagroził Ukraińcom, ale Merkel nie zrobiła nic, by ich uspokoić. UE jest jakąś tam jednością. I oto na wstępie zademonstrowali Ukraińcom o co chodzi w tej jedności, jak ona jest. Dziwne nawet, ze ci Ukraińcy o to chcą walczyć. Choć dziś już nie wiem, czy na pewno o to.
Wiadomości wieczorne (Bóg jeden wie, czemu to oglądam) pokazały Ukrainę, Kijów, majdan. W kontekście Syrii. Cholera wie po co. Że tu rozruchy i tu? Że tu krzywda ludzka i tu? I że niby ludzie, świat, zatrzymują się na chwilę - tylko na chwilę - nad ich problemami a potem olewają to. I niby to takie trudne, bolesne i szokujące... Faktycznie. Jak ci ludzie mogą tak. Tylko temu winne są akurat media, które lansują obrazkowy styl życia i poznania - zero myślenia i własnych opinii, zero wniosków, decyzji i Broń Boże działania. To i siedzą na tyłkach i nic nie robią. Ale i co mają zrobić? Jechać na Ukrainę? Czy tam nie trzeba wiz i paszportu? Ile trwa ich pozyskanie? Czy granice są otwarte? Jak dostać się na Majdan, skoro Kijów to podobno zamknięte miasto? I co wreszcie na tym Majdanie robić? Rzucać kostka brukową?
Inna rzecz, że nasz rząd, przy wszystkich tych insynuacjach, ze coś robi - nie robi nic. To znaczy ten rząd z zasady nic nie robi, bo po co robić, jeśli można nie robić. I może czasem dobrze, ze nie robi, bo jeśli teraz, gdy nic nie robi, jest źle, co będzie, gdy zacznie coś robić....? Nasi rządzący pozują na twardzieli, mężów stanu... i nic. Nie daje się tego łyknąć. No nie da. Tusk nadrabia pod sondaże wycieczkami na pogrzeby, imprezy sportowe i wycieczki osobiste. proponuje debatę Premierowi Kaczyńskiemu, który pewnie jako mądry facet z łachmytami gadać nie będzie... ale sondaże jeszcze w Dolomitach - właśnie zjeżdżają ze stoku.
Tak, to miejsce premier zaszczycił swoją obecnością w czasie, gdy w Kijowie już Ukraińcy czekali na jakieś wsparcie. Dlaczego nie pojechał? Bo boi się Ruskich, Putina? Może i boi. Może myślał, ze ot, rozejdzie się po kościach. A tu chryja. I dał ciała. A miął okazję wylansować się na europejskiego przywódcę. Przegapił sprawę. Potem zdziwi się, że Merkel nie upchnęła go gdzieś w kąciku PE czy KE.
Sądzę jednak, ze on zwyczajnie obserwuje i boi się. On już widzi, czym grozi to, co on ma na sumieniu.
Dlaczego jednak inni, niby chrześcijanie odmówili wsparcia - symbolicznego przecież- dla walki z systemem komuszym na Ukrainie? Nie rozumiem. rew tam się leje. Może i tak by się lała i niczyje wsparcie nic by tam nie dało. a może jedna osoba mniej by zginęła? Może Ruscy byliby o krok dalej od nas? Czy to nie jest ważne? Rozumiem, wiadomości dziś podają, jutro zapomną, potem przypomną i znów zapomną a na końcu wypomną. Ale żeby chrześcijanie mijali leżącego i do tego kopali go? I potem pewnie do Komunii, co? A fe. Mało polityczne, ale proszę, pomódlcie się za Ukraińców i Ukrainę. Bo rzeczywiście wygląda na to, że zostali sami.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4315
tylko taka ekonomiczna. Poddaliśmy się bez walki. Ktoś kiedyś powiedział, ze Niemcy nigdy tak naprawdę nie przegrały wojny. Przegrali ją wodzowie niemieccy, którzy zapłacili cenę za swoje zbrodnie. Niemcy zaś, mimo podzielenia spadły na cztery łapy i tylko na tym zyskały. trudno nie przyznać racji.