Najcenniejszym dobrem świata jest... ludzka uwaga. Twoja uwaga. Moja uwaga. Uwagę się rżnie, wydziera się z ludzi za pomocą najlepszych możliwych technik. Ludzie oddają swoją uwagę w zamian za super przyjemne doznania, jakie daje możliwość patrzenia, bluzgania, odczuwania jako prawdziwej rzeczywistości, iż ma się wpływ na sprawy świata, bo "zabiera się głos".
Ludzie, my, spędzamy przed ekranikami albo większymi ekranami już całkiem sporą część życia. Uwagę naszą nasz ukochany portal sprzedaje, bo jesteśmy jak czerwonoskórzy, którzy kupowali szklane paciorki za bobrowe skóry czy nie daj Boże za złoto. Myślimy, że nasza uwaga nie ma przecież wartości. - To za darmo - mówi ci strona ładująca w ciebie dziesiątki i setki reklam, treści pozorujących przekazy informacyjne, a w rzeczywistości nacelowanych na kształtowanie ciebie, która śledzi każdy twój ruch, bada ile czasu to, ile tamto, inżynierowie od dusz tworzą twój model, by lepiej dopasować, specjalnie dla ciebie, to, co mają do zaoferowania, szybkie doznania niszczące twój umysł, osobowość, potencjał.
Ale może naprawdę nasza uwaga nic nie jest warta, więc jak się znajduje ktoś, kto chce w zamian za nią, coś nam dać to bierzemy. Jak czerwonoskórzy. Korporacja od koszenia uwagi i handlu uwagą są w czołówce światowego biznesu. Najgorzej mają dzieci, których rodzice, bezwzględni jak szefowie megaplutokracji, wciskają dziecku do wózka komórkę i ono, w markecie, nieruchome, zahipnotyzowane gapi się w kolorowe migawki. A mama ma spokój. Spokój jest bardzo ważny. Za ten spokój płaci duszą, rozwojem, psychiką własnego dziecka. Bez zmrużenia okiem. Ale czy my jestesmy dużo lepsi?
Problem polega na masowości kolaboracji. Oczywiście, że są jeszcze ludzie, z którymi można normalnie porozmawiać. Pod warunkiem, że to rodzina, starzy przyjaciele z dawnych czasów i... tyle. Szczególnie u nas. Są jeszcze kraje i miejsca, gdzie się da, po prostu pogadać, ale to wszystko wysycha. Teraz nawet rodzina, jak nie masz łotsapa, to nie teges i jesteś na aucie.
Co jednak jest warta nasza uwaga? Może wszystko? Może my jesteśmy - naszą uwagą! Bo to na co kierujemy uwagę to zaczyna istnieć i istnieje w nas, i nas współtworzy. Może my "sprowadzamy na ziemię", poprzez naszą uwagę i nasze myśli, potęgi spoza ziemi. Wzorce morfogenetyczne, pierwiastki dobra i zła na wyżynach niebieskich. Bez nas, pozostałyby gdzieś tam, a tak... mogą zaistnieć, poprzez nas i w nas, okrucieństwo, poświęcenie, miłość i chciwość, zbrodnia i uczciwość, mądrość i kompletna głupota aż po szaleństwo ludzi, którzy zgodnie z proroczą wizją Orwella odrzucają na polecenie władzy świadectwo własnych oczu i uszu, bo istnieje tylko to, co się wyłania z otchłani kolorowego potwora, mającego 10 miliardów tęczówek o prostokątnym kształcie, uporczywie i skutecznie wyrywającego z każdego człowieka jego uwagę, jego duszę, jego tożsamość, przerabiającego go strzaskany chaos, odbijający się od ściany do ściany, w poszukiwaniu złagodzenia bólu, którego się doświadcza w kontakcie z kompletnym bezsensem życia, w którym już nic nie jest prawdziwe oprócz kłamstwa i chciwości.
To żart. Nie jest wcale tak źle. Ale... uważajmy. I róbmy sobie rachunek - nie, nie sumienia - ale taki biznesowy, czy naszej uwagi nie sprzedajemy za byle co, byle komu.
Warto dodać, że „TikTok dla bajek”, czyli fabuła sterowana reakcją dziecka, jest technicznie gotowa i testowana badawczo, szczególnie w Chinach. To jeszcze nie jest wdrożone, ale działa tak, że puszcza się dzieciom długie bajki, które w locie zmieniają fabułę czy tempo na podstawie odczytu wideo emocji. Dziś produkcyjnie działa wersja „light” – adaptacja po zachowaniu na podstawie kliknięć, a nie po biometrii, ale to tylko kwestia czasu, gdy to wejdzie do masowej produkcji.
Tu przykład takich badań, które teoretycznie służą do leczenia chorych dzieci, ale gdy się to rozwinie, to nie będzie przeszkód, by to robić na dzieciach zdrowych: https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1071581925000436
Tego nie da się zakazać, bo nawet jak Zachód zakaże, to zrobią to w Chinach, a jak Chiny zakażą, to przejmą to Indie. Ktoś to na pewno przejmie, bo to dobrze rokuje na wychowanie karnych żołnierzy, którzy potulnie wykonają dowolne rozkazy, byleby tylko odpowiednio sterować bodźcami, które do nich docierają.
"Tego nie da się zakazać". I słusznie. Ale decyzja o korzystaniu jeszcze w mocy ludzi?
Wszystko jest w mocy ludzi. Problem w tym, że człowiek jest w mocy swoich zwierzęcych emocji i instynktów. Więc wszystko jest w mocy ludzi biologicznych, a nie ludzi cywilizowanych. Musimy się po prostu wyzwolić z naszej natury gołej, wyprostowanej, drapieżnej, uzbrojonej, agresywnej, infantylnej, skłonnej do gwałtów zbiorowych, małpy-mordercy mającej silne instynkty terytorialne. Do tego służy kultura i jej szczególny element, jakim jest religia, i jej szczególny element, jakim jest Dekalog. AI w tym pomoże, bo jest pozbawiona emocji, które wszystko psują.