Za gimnazjami przemawiały istotne przesłanki! Nie będę wszystkich przytaczał, każdy może sobie sam odszukać. Wśród nich znalazła się specyfika wieku gimnazjalnego wymagająca wysoko wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. Jej wagi nie da się pomniejszyć.
"W znakomitej większości krajów OECD definiuje się, że dziecko staje się młodzieńcem w wieku około 12 lat – to jest granica, od której można wykorzystać zupełnie inne metody wychowawcze. Myśmy na tym bazowali. " - mówi prof. Handke i trudno z tym się nie zgodzić.
Przyznaję, że nie zostały docenione przez zespół prof. Handkego, wysokiej klasy specjalistów w dziedzinie nauczania, możliwości psucia reformy przez następczynię, prof. Łybacką z SLD:
W zamierzeniach reformy roku 1999 gimnazja miały być zorientowane na szkoły pogimnazjalne, a upowszechnienie kształcenia średniego miało nastąpić w 6–letnich szkołach typu gimnazjum-liceum. Dlatego wprowadziliśmy zakaz łączenia gimnazjów w zespoły szkół ze szkołami podstawowymi, gdyż nie można nakazać ich łączenia z liceami (obowiązek szkolny). Niestety moja następczyni minister Łybacka zniosła ten zakaz, jak również wstrzymała (raczej zepsuła) reformę szkolnictwa pogimanazjalnego, a co było jej największym błędem, wstrzymała nową maturę, wprowadzając potem inną, znacznie gorszą. W obrębie szkolnictwa ponadgimnazjalnego i niestety zepsutej nowej matury należy szukać powodów gorszego (średnio!) przygotowania kandydatów na studia wyższe.
Nie docenił też oporu materii, czyli niechętnych reformie i tym samym odbierających jej sens postaw nauczycieli, wynikających z naturalnej niechęci do zmian wzmacnianej silnie przez wrogie uzdrawiającym Polskę reformom media. Rzecz wymaga pogłębionej analizy. System nie działa zgodnie z założeniami, gdyż założenia zostały zmienione przez prof. Łybacką, ale powrót do systemu 8+4 byłby kardynalnym błędem. Tę podstawową przesłankę wychowawczą wspomnianą wyżej system kształcenia MUSI uwzględnić. W świetle dotychczasowych doświadczeń i stawianych celów, optymalny wydaje się system 6+6. Podkreślę, że był to docelowy model w reformie prof. Handkego. Apelowałbym do polityków Prawa i Sprawiedliwości, Posłów i Senatorów a także do środowisk opiniotwórczych i specjalistów o ponowne włączenie tej propozycji do dyskusji. Przemawia za nią wiele ważnych przesłanek, ale wystarczającą jest ta jedna: dostosowanie systemu kształcenia do poziomu rozwoju uczniów.
Ze zdumieniem przyjmuję głosy tak uznanych autorytetów jak prof. Legutko, który w artykule p.t. "Przegnać lewactwo ze szkół": napisał:
Reforma ta (prof. Handkego-przyp. aut. wpisu) spowodowała między innymi drastyczne ograniczenie szkolnictwa zawodowego oraz ruinę kształcenia ogólnego. Armia młodych ludzi, dla których odpowiednim miejscem byłyby szkoły zawodowe, została tych szkół pozbawiona i skierowana do liceów. Te zaś przez trzy lata niewiele mogły nauczyć, ponieważ nie wiadomo było, czym miałyby one różnić się od gimnazjów, również trzyletnich. W rezultacie młodzież, która znalazła się w liceach przypadkowo, strasznie tam cierpiała i mimo obniżających się standardów nie dawała sobie rady. Co bogatsi rodzice musieli płacić za korepetycje. Z kolei młodzież, dla której licea były miejscem właściwym, dostawała tam, z powodu obniżającego się poziomu, tylko strzępy wykształcenia. W konsekwencji – znów bogatsi rodzice płacili za korepetycje, by nadrobić niski poziom szkół, lub, niczym za zaborów lub za komuny, nauczali sami własne dzieci, by nie uległy trawiącym polskie szkoły zjawiskom – takim jak choćby dekulturacja. Co prawda w celu podniesienia niskiego poziomu szkolnictwa wprowadzono profilowanie, czyli wczesną specjalizację, ale zapobiegło to tylko częściowo degradacji nauczania, za to zdołało całkowicie zrujnować samą ideę kształcenia ogólnego.
Tutaj prof Legutko ani na milimetr nie wychodzi poza retorykę prof. Łybackiej. Zgadzając się z opinią Profesora o konieczności przeciwstawienia się inwazji ideologicznej czcicieli złotego cielca i dogadzania sobie, nie mogę zrozumieć jak "przeganianiu lewactwa" miałoby służyć forsowanie patologicznego systemu kształcenia wprowadzonego w PRLu właśnie przez lewactwo. Mam nadzieję, że jest jeszcze czas by w tak ważnej dla Polski sprawie Prawo i Sprawiedliwość wycofało się z tej ślepej uliczki cuchnącej PRLem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5893
Miałem nadzieję, że waga poruszonego tematu i kontrowersyjność powrotu do PRLu w planach PiSu skłoni Morusa do wyróżnienia wpisu. Marzyło mi się, że ten głos dotrze także do osób, które wypracowały ten walkower.
Wpis dotyczy warunku, który musi spełniać system kształcenia bez względu na to jaki to będzie system. Warunku tego nie spełnia system 8+4, spełnia natomiast system 6+6, który był systemem docelowym reformy Handkego. Ten system docelowy nie ma nic wspólnego z systemem amerykańskim.
Co do niskiego poziomu nauczania w Stanach, to kolejny szeroko rozpowszechniany fałszywy mit. Poziom jest tam zróżnicowany, dostosowany do ludzi, do indywidualnych możliwości dzieci. Szkoła kształtuje postawy, przygotowuje do pokonywana trudności, wyrabia samodzielność, uczy rozumienia świata i odporności na demagogię, dzięki czemu mimo "postępowych mediów" republikanie od czasu do czasu dochodzą do głosu. Zżymanie się z tego powodu, że istnieją środowiska opierające się nauczaniu, jest przejawem mentalności bolszewickiej, która koniecznie chce uszczęśliwiać świat. To ta chora mentalność uzurpatorów prowadzi do regulacji prawnych zmuszających np. Cyganów do posyłania swoich dzieci do szkół mimo, że tego sobie nie życzą.