O znakach firmowych i stringach Paradowskiej

Kiedy zaszedłem dziś rano do sklepu, żeby w tajemnicy przed żoną i dziećmi kupić sobie butelkę coca-coli zagadnął mnie niespodziewanie kierowca ciężarówki, który przywozi do naszego sklepu piwo. - Czy pan wiesz co pijesz – zapytał. - Wiem – ja na to – piję coca-colę. - Otóż nie – przemówił pan kierowca z błyskiem w oku – nie pijesz pan coca-coli, przeczytaj pan co jest napisane na etykiecie.

I ja przeczytałem, a tam było napisane: napój gazowany o smaku coca-cola, a dalej był podany skład tego napoju i różne inne, niepotrzebne nikomu dane. Cóż się okazuje? Oto firma, która jest symbolem Ameryki rozwadnia swój najważniejszy produkt i nalewa go do butelek firmowanych co prawda znakiem towarowym coca-cola, ale zawierającym coś zgoła innego, coś gorszego, słabszego, nędzniejszego, ale za to tańszego. I ja sobie właśnie butelkę tego świństwa kupiłem w tajemnicy przed rodziną, ponieważ u nas w domu nie pija się takich rzeczy albowiem szkodzą one na zęby.

Ponieważ rozcieńczona coca-cola nie jest jedynym produktem, którym mami się i oszukuje odbiorcę, chciałbym, żebyśmy pogadali o tych innych, ciekawszych, bo w końcu ile osób pija coca-colę? Znikome ilości, jest przecież szkodliwa.

Od kilku dni w sieci krąży filmik poświęcony jubileuszowi Piotra Zaremby. W filmiku tym występują gwiazdy kabaretu czyli Górski z tym drugim i Andrus. Ludzie ci coś wygłaszają, z czego ponoć trzeba się śmiać, ale przymusu na szczęście nie ma. Jeszcze nie ma. Potem są jakieś zagrywki z Putinem, Madonną i Hitlerem, do tego inni ludzie, w sieci pokazują zdjęcie na którym Oleksy, Dorn, Mazurek i jacyś bliżej nieznani mi osobnicy stoją w studio, które ma być tym miejscem gdzie benefis Zaremby się odbył. Ponieważ nigdzie tam nie widać samego Zaremby kolega Juliusz, z którym jestem w stałym kontakcie telefonicznym zasugerował, że rzecz jest dęta i nie należy się nią ekscytować jak to się zdarzyło Budyniowi na niepoprawnych.pl.

Pamiętam Piotra Zarembę z czasów kiedy był jeszcze młodym, zdolnym dziennikarzem, w którym lokowano wiele nadziei. Nie znaliśmy się oczywiście, bo w czasie kiedy w Zarembie lokowano nadzieje, we mnie nikt niczego nie lokował, z czego wtedy może nie byłem do końca zadowolony, ale dziś po latach mogę z wielką pewnością stwierdzić, że było warto i na szczęście to co życie zafundowało Zarembie mnie ominęło.

Najbardziej utkwiła mi w pamięci postać Zaremby z końca lat 90-tych kiedy to chodził on po mieście w szerokoskrzydłym kapeluszu i płaszczu do kostek demonstrując bardzo wyraźnie wszystkie swoje emocjonalne deficyty. Potem mu to przeszło i spoważniał, ale jego koledzy i wrogowie, bo zgaduję, że i jedni i drudzy maczali palce w tym całym benefisie, postanowili przypomnieć Zarembie kim jest w rzeczywistości.

To jest proszę Państwa rzadki rodzaj chamstwa, ja sobie bowiem nie wyobrażam, że Andrus występuje w filmie szydzącym ze stringów Paradowskiej, w których pokazała się ona kiedyś na jakiejś scenie, w żartobliwym rzecz jasna przedstawieniu. Ja sobie nie wyobrażam, że Andrus wygłasza te swoją laudację o dziewczynach, co to lecą na Zarembę, tyle że w kierunku, na przykład Hołowni. To jest niemożliwe i Hołownia słysząc coś takiego dałby Andrusowi w mordę po prostu, albo przynajmniej nie odzywałby się do niego do końca życia. W przypadku Zaremby Andrus nie ma żadnych zahamowań, a może po prostu wziął za to pieniądze i już. Nie jest to istotne, choć postać Artura Andrusa jest w roli, jaką mu wyznaczono w benefisie Zaremby dość charakterystyczna. Jest bowiem Artur Andrus autorem książki złożonej z tekstów opublikowanych na jego blogu, książka ta nosi tytuł „Blog osławiony między niewiastami”. Ja się nie będę skupiał teraz na tym głębszym aspekcie owego kalamburu, pozostanę przy tym drugim, płytszym. Otóż w pewnym wieku mężczyźni zaczynają wysyłać w świat komunikaty, że jeszcze mogą. Czynią to w sposób mniej lub bardziej wdzięczny, ale przeważnie mniej niż bardziej. Andrus zaś należy do tej grupy starzejących się impotentów, którzy mają ambicje i chcą by ich komunikat był niczym śpiew słowika w maju. Stąd te kalambury, wierszyki, piosenki i cała reszta. Ponieważ benefis Zaremby jest w całości szyderstwem z jego osoby oraz pracy, możemy teraz dla odmiany poszydzić sobie trochę z Andrusa. To jest trudne, bo Andrus ma bardzo dobrą pozycję wizerunkową. Wygląda jak nauczyciel, w którym zakochują się uczennice, ma miły głos i umie rymować, a także zna dwa chwyty gitarowe, przez co może zaśpiewać przy ognisku pieśń o lasce krzepko dzierżonej w dłoni. To się oczywiście podoba, ale to nie wszystko. Kiedy Andrus chce pokazać prawdziwą klasę wymyśla tytuł: blog osławiony między niewiastami. I to Andrusa kładzie, nie tylko z powodu ukrytego w tym zdaniu bluźnierstwa. To jest zdecydowany krok w kierunku, który sławna niegdyś gra zwana grą półsłówek określała mianem „puchacz rolny”. Tyle zostaje z Andrusa po rozszyfrowaniu jego kalamburów. Czego więc Andrus chce od Zaremby? Bo że jest w nim w zmowie i wszystko idzie naprawdę uwierzyć nie mogę.

Możemy oczywiście zinterpretować ów idiotyczny benefis w sposób następujący: coś się na prawicy wyrabia i budują się nowe hierarchie. Zaremba przegrał i jak tę Marzannę wrzucili go do wody Górski z Andrusem. A teraz stoją na moście, tupią, śmieją się i patrzą jak smutny Zaremba odpływa w dal w czarnym płaszczu i kapeluszu. I przy tej interpretacji bym się upierał, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Zachęcam jednak do wysiłku, może wam przyjdzie na myśl jakieś inne rozwiązanie tego kalamburu.

Na okładce zaś nowego „Do rzeczy” zobaczyć można małego Terlikowskiego i dużego Hołownię jak stoją plecami do siebie w rewolwerami w rękach. Naprawdę nic nie zmyślam. I od dziś będą nas bawić kawałami o Kościele. Już zaczęli, ale szerzej tę kwestię omawiał będzie Toyah. Podejrzewam, że oni też znają jakieś kalambury, może nie tak wyrafinowane jak te wymyślane przez Andrusa, ale pewnie też niezłe. Dajmy im szansę, bo wygląda na to, że wszystko idzie w kierunku kabaretu, z wyjątkiem oczywiście kabareciarzy, bo ci zajmują się od wczoraj niszczeniem smutnych, nie nadążających za nowymi czasami ludzi.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl., gdzie można kupić książki moje i Toyaha.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek Stefan Szmidt

23-04-2013 [09:44] - Marek Stefan Szmidt | Link:

"na szczęście to co życie zafundowało Zarembie mnie ominęło" - bezcenne
:-)
pozdrawiam Pana serdecznie
MStS

Obrazek użytkownika Coryllus

23-04-2013 [12:51] - Coryllus | Link:

Ja również pozdrawiam.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

23-04-2013 [10:13] - NASZ_HENRY | Link:

grają sady ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

23-04-2013 [12:50] - Coryllus | Link:

Kopanie rywala

Obrazek użytkownika dogard

23-04-2013 [10:26] - dogard | Link:

normalny czytelnik mial go dosc po paru atykulach--klasyka 'za ,a nawet przeciw'.andrus to golodupiec satyryczny, POdobny takiemu z broda o litewskio brzmiacym nazwisku; no ktoz to?!

Obrazek użytkownika kinimod

23-04-2013 [11:12] - kinimod | Link:

Przekombinował Pan. Zaremba jest najzwyczajniej w świecie związany z tym środowiskiem poprzez darmowe reklamy, jakie robią jego książkom, czy zatrudnianie w kolejnych inicjatywach medialnych itp. Myślę że benefis to i tak mała cena jaką płaci za ewidentne korzyści wynikające z funkcjonowania tam. Aczkolwiek nie wyglądał na człowieka szczególnie zadowolonego z bycia bohaterem takich hec. Po co to w ogóle było ?
A co do kabareciarzy....
Andrus rzeczywiście jakieś mało śmieszne głupoty wygadywał ale ja zasadniczo uważam, że talentem do kabaretu to go Pan Bóg nie obdarował, więc specjalnie się nie dziwię. Górski, moim zdaniem, bardziej się nabijał z Tuska niż z Zaremby. I nie wiem po jaką cholerę tam Oleksego zaprosili.
Poza tym normalna chałtura, ciekawe tylko za czyje (duże, jak sądzę) pieniądze, mam nadzieję że za własne, bo jak nie... to wraca pytanie: po co to było ?

Obrazek użytkownika Coryllus

23-04-2013 [12:50] - Coryllus | Link:

Ale ja naprawdę myślałem, że to drwina...

Obrazek użytkownika kinimod

23-04-2013 [12:58] - kinimod | Link:

Trochę kosztowna ta drwina. Myśli pan że już ich stać na takie fanaberie ? Że już im się w głowie poprzewracało od nadmiaru pieniędzy ? Kto wie...

Obrazek użytkownika Plinta

23-04-2013 [11:22] - Plinta | Link:

jak pisać śmiesznie i na temat proszę sobie poczytać: http://pomniksmolensk.pl/news....
Dobry dowcipny i ciekawy tekst, bez narzekania: "czemu tak kochają Zarembę a mnie ani trochę, czemu jemu robią benefis a mnie wcale..."
Pozdrawiam i życzę lepszego humoru.

Obrazek użytkownika Coryllus

23-04-2013 [12:49] - Coryllus | Link:

Pan naprawdę uważa, że oni kochają Zarembę? 

Obrazek użytkownika tipsi

23-04-2013 [13:28] - tipsi | Link:

"Do Rzeczy" coraz wyraźniej przegrywa z "Sieciamy" i zdaje się, że lekka rozpacz zaczyna wyzierać z ich inicjatyw. Za chwilę na łamach pojawi się Morozowski albo ten drugi, grubszy. Ostatni numer mogę skomentować jedynie, że jest jak silnik w promie, żeby się już trzymać zaproponowanej przez coryllusa ułańskiej kabaretyki.