Dzisiaj bardziej przyziemnie, nie o ptakach.
Najpierw zapominalska, podchodzi najbliżej. Cały czas gromadzi zapasy. Zakopuje, gdzie popadnie, np. w doniczce z kwiatami, a potem śmiejemy się obserwując, jak z paniką w oczach próbuje odszukać swoje skarby... w sąsiednich donicach. W ten sposób za darmo mamy przekopane grządki, bo wiewiórek biega w naszej okolicy sporo. I w ogóle nie chcą być rude, choć czekam już tyle lat!

Najczęstszymi gośćmi są jednak te bardziej uszate. Kicają pojedyńczo lub grupami. Rozzuchwaliły się do bezczelności, od mojego psa uciekają tylko na bezpieczną odległość, którą wyznacza długość smyczy. Na szczekanie zupełnie nie reagują, tak że moje biedaczysko (l. 9), kiedy już ochrypnie, przychodzi po pomoc i trzeba natręta przegonić parę metrów dalej, żeby także sąsiedzi odzyskali spokój. Myślałby kto, że najbardziej lubią trawę. Nic z tego, prawdziwym przysmakiem są kwiaty, zwłaszcza goździki, im słodziej pachną tym lepiej.

W piękne, niedzielne przedpołudnie miałem okazję obserwować przemarsz wojska pancernego, sztuk jedna. Przez nasze włości przemaszerowała rzadko spotykana na tym terenie (z powodu zanieczyszczenia środowiska oczywiście) terapena karolińska, innymi słowy żółw skrzynkowy. Przestraszony, ciasno zamyka się w swoim pudełku. Musiałem długo czekać, aż znowu wychyli łebek i łapki ze skorupki, żebym mógł zrobić zdjęcie portretowe. Żółw ten jest obdarzony silnym instynktem samonaprowadzającym, co też udało mi się stwierdzić podczas ustawiania go do zdjęcia.
Jak się później dowiedziałem z Bronkopedii, była to Ona. Zdradziły ją brązowe oczy, chłopczyki mają czerwone. http://pl.wikipedia.org/…

Zdjęcie paszportowe też udane.

Dlaczego tyle inwektyw pod adresem tych biednych stworzeń:)
Dzięki.