Poglądy Kazimierza Sosnkowskiego

Tekst a raczej opis wykładów gen. Kazimierza Sosnkowskiego zamieszczone w „niezależnej” pod jego pseudonimem „Godziemba” przywołują na pamięć dramatyczne, a nawet tragiczne wydarzenia dla Polski w czasie II Wojny Światowej.
Najbliższy współpracownik Piłsudskiego, w I brygadzie legionów szef sztabu, a później jedyny współwięzień Magdeburga, bardzo zasłużony dla zwycięstwa w 1920 roku jako organizator wojska na stanowisku ministra spraw wojskowych został zdystansowany w stosunku do Komendanta w okresie Sulejówka pełniąc obowiązki inspektora armii w Poznaniu. Nieszczęśliwa próba samobójstwa w czasie majowego przewrotu wpłynęła też na obniżenie jego pozycji w otoczeniu marszałka. A w konsekwencji następstwo po Piłsudskim na stanowisku generalnego inspektora sił zbrojnych objął Śmigły – Rydz młodszy od Sosnkowskiego i wiekiem i rangą co wzbudziło dość powszechne zdziwienie, a także niedowierzanie że stało się to z rzeczywistego nadania Piłsudskiego. Do 1939 roku pełnił obowiązki inspektora armii jako jeden z dwóch generałów broni w służbie czynnej / drugim był Leon Berbecki/. W kampanii wrześniowej nie dostał początkowo żadnego przydziału chociaż zaproponował Rydzowi powołanie rządu jedności narodowej, ale propozycja została odrzucona. W obliczu całkowitej klęski został jednak powołany na dowódcę frontu południowego jednostki absolutnie szczątkowej. Starał się dotrzeć z odsieczą do Lwowa odnosząc po drodze pewne sukcesy jak na przykład rozbicie sztandarowej jednostki niemieckiej „Germania”, ale do Lwowa nie dotarł i w obliczu agresji sowieckiej został zmuszony do przedzierania się na Węgry.
Do Paryża przybył zbyt późno ażeby uzyskać przewidywane przez Mościckiego przejęcie urzędu prezydenckiego, co chyba było skutkiem działań ze strony Sikorskiego i popierających go Francuzów. Prezydentem bowiem „z braku laku” został niewiele znaczący politycznie wojewoda pomorski, a przedtem wileński i prezes światowego zrzeszenia Polonii Władysław Raczkiewicz, który oprócz wzrostu nie mógł się równać pozycją z Sosnkowskim.
Obdarzono go za to niewiele znaczącą funkcją szefostwa walki zbrojnej w kraju. Na skutek śmierci Sikorskiego i powstania nowej sytuacji politycznej po ujawnieniu zbrodni katyńskiej Sosnkowski nagle znalazł się na fali i został powołany na stanowisko Naczelnego Wodza armii polskiej, jako rezultat oddzielenia tej funkcji od stanowiska premiera łączonych przez Sikorskiego. Była to jedna z nielicznych samodzielnych decyzji Raczkiewicza, okazała się jednak niezbyt fortunna i to nie ze względu na to że nie podobała się Stalinowi, ale z uwagi na chorobliwy brak decyzji w najważniejszych momentach, a szczególnie w czasie „Burzy” i przygotowań do akcji zaczepnej w Warszawie.

Po wojnie przeżywał trudny okres, ale jego autorytet urósł na tyle że został jedną z czołowych postaci polskiej emigracji politycznej i w czasie rządów Eisenhowera był zapraszany do „Białego Domu”. Osobiście ze Sosnkowskim nie zetknąłem się ze względu na jego przebywanie w Kanadzie i odmówieniu mu przez władze brytyjskie wizy wjazdowej do Anglii. Opowiadał mi natomiast generał Anders będąc pod świeżym wrażeniem rozmowy z Sosnkowskim w Kanadzie o przebiegu spotkania między Sosnkowskim i Eisenhowerem który oświadczył o nieuchronności konfliktu zbrojnego Stanów Zjednoczonych z Sowietami najdalej na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Nastąpiło zresztą w tym czasie / po październiku 1956 roku/ szereg zaproszeń do Stanów prominentnych polskich wojskowych, między innymi Bora Komorowskiego który mi o tym też opowiedział. Jaki był cel tej akcji ze strony amerykańskiej trudno orzec, w każdym bądź razie po wyborze demokraty Kennedy’ego polityka amerykańska poszła w zupełnie innym kierunku i polskie ośrodki emigracyjne zostały całkowicie zmarginalizowane.
Sosnkowski miał trzeźwy pogląd na sytuację Polski i rolę Sowietów, pozostał jednak na etapie rozważań i nie wyciągnął tego żadnych praktycznych wniosków wtedy kiedy jeszcze mógł.

W przytaczanych brazylijskich wykładach Sosnkowski zajmuje się oceną stosunków międzyalianckich w czasie wojny a jego poglądy miały niewątpliwy wpływ na jego decyzje jako naczelnego wodza. Charakteryzują one również stan wiedzy polskich władz na uchodźctwie o rzeczywistych intencjach i działaniach aliantów.
Najważniejsze były stosunki między Amerykanami i Sowietami, albowiem Anglicy zostali dość obcesowo zepchnięci na drugi plan już w 1942 roku, a po Teheranie gdzie Roosevelt tak daleko posunął swoją uległość wobec Stalina że zamieszkał w sowieckiej ambasadzie oczywiście naszpikowanej aparaturą podsłuchową, pozycja Anglików jeszcze się obniżyła mimo prób Churchilla przeforsowania uderzenia w „miękkie podbrzusze Europy” czyli na Bałkany i w konsekwencji odcięcie Sowietów od środkowej Europy. Niestety nie pomogła mu nawet prowokacja z aferą szpiegowską w Turcji i praktycznie został wyeliminowany z gry.
Ocena Sosnkowskiego o decyzjach amerykańskich dyktowanych względami militarnymi jest z gruntu błędna. Gdyby tak było to by przyjęto ofertę włoską o przystąpieniu do wojny po stronie aliantów, zamiast czekać na wkroczenie do Włoch Niemców i skazać się na prowadzenie na tym terenie wojny w najtrudniejszych dla atakujących warunkach, co zresztą Amerykanie okupili hekatombą ofiar. Nie bombardowaliby miast niemieckich, ale ważne strategicznie obiekty i wreszcie nie poszliby na ryzyko lądowania w Normandii w warunkach najdogodniejszej dla Niemców obrony i gdyby nie beznadziejna głupota Hitlera to zgromadzone na zapleczu 11 niemieckich dywizji pancernych wprasowałoby desant aliancki na plaże i powtórka z Dunkierki gotowa.

Należy przy tym podkreślić że ani resistence ani alianckie desanty lotnicze nie były w stanie sparaliżować dróg dojazdowych na bronione wybrzeże.
Na Bałkanach sytuacja militarna przedstawiała się zupełnie inaczej, istniało przynajmniej kilka możliwości zaczepienia się w ternie bez potrzeby krwawych desantów , a rozległość terenów i brak dobrych dróg oraz rzadka sieć kolejowa dawały awanse Amerykanom rozporządzającym wspaniałym sprzętem samochodowym nie mówiąc już o przewadze lotniczej. Ponadto pomoc ze strony partyzantki jugosłowiańskiej, greckiej, a w dalszej kolejności polskiej oraz możliwość przeciągnięcia na swoją stronę przynajmniej kilku krajów bałkańskich i środkowo europejskich stwarzały warunki do uzyskania decydującego zwycięstwa znacznie niższym kosztem nie mówiąc już o tym że Niemcy na tym obszarze nie posiadali żadnych znaczących instalacji obronnych.

Militarnie zatem zostały wybrane jak najgorsze rozwiązania, a dlaczego tak się stało to dzisiaj już chyba nietrudno odgadnąć.

Przedstawianie Roosevelta jako człowieka naiwnego wierzącego bez zastrzeżeń Stalinowi byłoby po prostu naiwnością.

Był on praktycznym, a nawet cynicznym graczem, który mimo wielu błędów w rządzeniu Stanami Zjednoczonymi zdołał jako jedyny w historii czterokrotnie wygrywać wybory prezydenckie. Jego działania były wynikiem określonych kalkulacji dokonywanych zresztą przez jego najbliższe otoczenie złożone głównie z przedstawicieli dwóch „lobby” jednego żydowskiego które uzyskało od Stalina zapewnienie poparcia dla stworzenia państwa żydowskiego w Palestynie i drugiego stanowiącego wprost stalinowską agenturę. Personalnie obie te grupy przeplatały się i dlatego nie bez kozery ambasadorem sowieckim w USA został mianowany Litwinow tak jak w Anglii Majski, obaj byli powiązani z podobnym żydowskim „lobby” w Sowietach Przed społeczeństwem amerykańskim słabo orientującym się w realiach polityki przedstawiano Sowiety nie tylko jako kraj broniący demokracji w co trudno było uwierzyć wielu Amerykanom, ale przede wszystkim jako kraj który przelewa krew swoich obywateli oszczędzając w ten sposób krew amerykańską. Miało to istotne znaczenie gdyż wielkie straty w ludziach jakie ponieśli Amerykanie na froncie francuskim w czasie I Wojny Światowej wywoływały protest społeczny i niechęć do angażowania się w wojnę.

Również to Amerykańscy prosowieccy lobbyści wymyślili straszak ewentualności zawarcia odrębnego pokoju z Niemcami przez Sowiety tak jak to miało miejsce w czasie I Wojny Światowej, co stwarzało obraz groźnej perspektywy znacznie większej liczby ofiar po stronie amerykańskiej. A przecież wystarczyło odpowiedzieć Stalinowi że Niemcy zgłosili już propozycję pokojową zachodnim aliantom i że przyjęcie takiej propozycji oznaczało śmierć dla Sowietów i Stalina osobiście. Zresztą w praktyce zawarcie pokoju z Niemcami bez ich pokonania nie dawało żadnych gwarancji, nie mówiąc już o tym że trudno sobie wyobrazić warunki takiego pokoju.

Obowiązkiem polskiego rządu w Londynie było pilne obserwowanie całego tego procesu i wyciągnięcie właściwych wniosków szczególnie w dyrektywach dla kraju i organizacji pomocy. Tymczasem osobiście pamiętam jak szef białostockiego BiP’u okręgowego „Oskar” /Władysław Bruliński/ przywiózł z Warszawy ocenę KG AK sytuacji wojennej w której przewidywano że Niemcy w chwili przegrania wojny będą jeszcze w Sowietach podobnie jak miało to miejsce w I Wojnie Światowej, a było to wczesną wiosną 1943 roku już po Stalingradzie. Skutkiem tego najważniejsze było przygotowanie się do likwidacji wycofujących się wojsk niemieckich.
Tego rodzaju ocena musiała mieć swoje źródło w informacjach z Londynu. Wykłady Sosnkowskiego tak jakby potwierdzały stan dezinformacji władz londyńskich, które jeszcze dodatkowo, a szczególnie Sikorski, nie miały zaufania do komendy AK i władz krajowych.
Kosztowało to nas hekatombę ofiar i stan absolutnego nie przygotowania na okupację sowiecką, ale ta sprawa wymaga odrębnego omówienia.

Mógłby ktoś powiedzieć że i tak czy inaczej bylibyśmy bezradni wobec spisku amerykańsko sowieckiego. Otóż istniała jednak szansa stworzenia odpowiedniej atmosfery w Ameryce przez zaangażowanie amerykańskiej Polonii i innych środowisk na rzecz zmiany amerykańskiej polityki wobec Sowietów. Rooseveltowi nie zależało na Polsce, ale zależało mu na amerykańskiej Polonii czemu dał wyraz prosząc Stalina o zachowaniu w tajemnicy postanowień teherańskich w stosunku do Polski. A ponieważ i tak tajemnicy nie dało się utrzymać Polonia, a nie rząd polski, miała pełne prawo do wywołania silnej reakcji sprzeciwu w Ameryce i zagrożenia reelekcji Roosevelta. Nie było jednak dostatecznie silnego oddziaływania na ośrodki polonijne ze strony polskich władz które zadawalały się gołosłownymi obiecankami Roosevelta, lub traciły czas na negocjacje z Anglikami którzy już praktycznie nie mieli nic do powiedzenia.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Bogdan  Dziuma

01-04-2011 [09:03] - Bogdan Dziuma (niezweryfikowany) | Link:

Można oczywiście rozważać , ale ... czas wykazał że wszelkie działania pokojowe są plastyczne . zbrojne mogą ulegać zakłamaniu , i tylko kto , kogo , jak i kiedy , są nie zmienne . Nasza świadomość
narodowa (polska) jest określana wartościami bezwzględnymi .
Cała reszta jest jak plastelina !
Zabijesz rodzinę, zabijesz naród .

Obrazek użytkownika Godziemba

01-04-2011 [11:40] - Godziemba | Link:

Dziękuję, że nie tylko ja staram się zachować pamięć o tym jednym z najwybitniejszych Polaków XX w.
Kilka uzupełnień.
W latach 1925-1926 Generał nie był inspektorem armii w Poznaniu, ale szefem DOK w Poznaniu.
W 1939 został następcą prezydenta Raczkiewicza, członkiem rządu Sikorskiego. Funkcja szefa ZWZ mimo wszystko pozwalała na kontrolę na tworzącą się armią podziemną.
W następstwie umowy Sikorski -Majski na znak protestu ustąpił z rządu Sikorskiego.

Nie rozumiem Pańskiego sformułowania:

"Sosnkowski miał trzeźwy pogląd na sytuację Polski i rolę Sowietów, pozostał jednak na etapie rozważań i nie wyciągnął tego żadnych praktycznych wniosków wtedy kiedy jeszcze mógł".

Generał nawet będąc NW nie miał większego wpływu na politykę rządu, w pełni kontrolowanego przez pupila Anglików - Mikołajczyka, obsesyjnego wroga Generała i wszelkich piłsudczyków. Mikołajczyk w dużej mierze formułował opinię Kraju i ograniczał możliwości bezpośredniego komununikowania się Generała z AK.
Wspomniana przez Pana deziformacja, szła jednak z Londynu do Kraju, a Kraj na jej podstawie wysyłał raporty do Londynu, wpływając na decyzję - m.in. wielkiego błędu - jakim był plan "Burza".

Generał był świadomy cynicznej gry Roosevelta wobec Polaków w  czasie II WŚ, swoje opinie w Brazylii formułował na podstawie rozmów z alinackimi generałami, którzy w małym stopniu - poza Pattonem- orientowali się w toczącej się grze politycznej.

Pozdrawiam

 

Obrazek użytkownika zibi

01-04-2011 [12:08] - zibi (niezweryfikowany) | Link:

Najsmutniejsze jest to, że ostateczny scenariusz przewidział Józef Mackiewicz i opublikował to w książce "Optymizm nie zastąpi nam Polski", w 1944. Został oczywiście, dzięki sprawnie w Polsce działającej agenturze sowieckiej, ogłoszony zdrajcą na którym miał być wykonany przez Podziemie wyrok śmierci.
Mackiewicz stwierdził, że ciemny chłop z wileńszczyzny był w stanie przewidzieć rozwój wypadków i okupację sowiecką po wypędzeniu Niemców. Nie było w stanie tego zrobić kierownictwo AK. Ale tam niestety siedzieli agenci sowieccy.