PPŁK STROIŃSKI :W SMOLEŃSKU WYDARZYŁO SIĘ COŚ EKSTREMALNEGO

PPłk Bartosz Stroiński - były pilot Tu-154 i dowódca eskadry w 36m pułku udzielił wywiadu tygodnkowi "Wprost". Już z pierwszych słów wynika ,że Stroiński po trzech latach od katastrofy nie uważa jej za wyjaśnioną. Pytany, która z tez raportu Millera według niego jest nieprawdziwa, odpowiada :

"Tam wiele tez jest nieprawdziwych. Choćby stwierdzenie, że piloci byli źle wyszkoleni. Według mojej opinii piloci w 36 Pułku byli bardzo dobrze wyszkoleni. Arek lądował w Smoleńsku wielokrotnie, w tym trzy dni przed katastrofą, 7 kwietnia, na prawym fotelu. Ja siedziałem na lewym. Kolejna teza, z którą się nie zgadzam jest to, że Arek przestawił sobie ciśnienie z aktualnego panującego na lotnisku na standard, na ciśnienie 1013. Ciśnienie jest przestawione, ale moim zdaniem to nie tak, że ktoś chciał wyłączyć EGWPS bo do EGWPS mamy drugi przycisk, który można nacisnąć i nie ma głosu. Moim zdaniem mogło chodzić o to, że wysokościomierz był w stopach, a Arek być może chciał go przełączyć w metry."

Najwięcej wątpliwości Stroiński ma do rozmowy pilotów z ostatnich sekund :

"Najważniejszą informacją jest to, że dowódca załogi powiedział "odchodzimy", a jak dowódca powie "odchodzimy” to jest to święte. Oni nie odeszli. To jest zagadka, która nie daje mi spać. Nie odeszli...Uważam, że musiało się zdarzyć coś tak niesamowicie ekstremalnego, że do tego nie doszło. Może nastąpiła usterka techniczna samolotu.Nie wiem. Zablokowanie sterów samolotu, nie wiem. Mogło być pewnie wiele różnych sytuacji."

Ppłk Stroiński już od pierwszych dni po katastrofie miał wiele zastrzeżeń. Odpierał zarzuty jakoby piloci nie znali rosyjskiego oraz ujawnił w tvn24, że opublikowany stenogram z rozmów w kabinie pilotów nie jest oryginałem, bo brakowało jego podpisu, a Stroiński brał udział w odsłuchu rozmów TU-154 w Moskwie.

Po pierwszych takich wypowiedziach piloci 36go pułku dostali zakaz wypowiadania się w mediach, a Stroiński dostał zakaz latania. O "twardym lądowaniu" po rozwiązaniu pułku i niszczeniu pilotów, którzy nie mieli szans na inną pracę, bo przyprawiono im gębę samobójców i zmuszeni byli odchodzić do cywila, pisali pod koniec ubiegłego roku na łamach newsweek.pl Michał Krzymowski i Cezary Łazarewicz. Przygnębiająca lektura i kolejny element układanki jak po 10.04 państwo zdawało egzamin. Być może Stroiński, który niedawno przeszedł do cywila,  zdecydował się jeszcze raz zabrać głos w ciagle niezakończonej dyskusji o ostatnich sekundach tragicznego lotu. Jak rozumiem, potencjalne usterki, o których mówi były pilot Tu-154 nie były w polu zainteresowań przewodniczącego Laska. Zostałe one wykluczone a priori, bo "samolot był sprawny do momentu zderzenia z brzozą"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika TomUSAAplus

17-02-2013 [23:08] - TomUSAAplus | Link:

będzie jeszcze bardziej przygnębiająca, jak sie okaże, ze ppłk. Stroiński popełnił samobójstwo, bez udziału osób trzecich.

Obrazek użytkownika Rodak z Kanady

18-02-2013 [00:22] - Rodak z Kanady | Link:

Az tak to mu nie życzmy,raczej starajmy się zapewnić  bezpieczeństwo Jemu i innym posiadającym tą wiedzę.Nadejdzie jeszcze taki moment,ze będzie mógł powiedzieć wszystko co wie i o co nigdy nie został jeszcze zapytany...Sam zapewne na tyle jest przewidujący ,ze posiadaną wiedzę zdeponował na "wszelki wypadek " w bezpiecznym miejscu jak i pozostali przy życiu.W tej chwili to już nie ma znaczenia ile jeszcze przyjdzie zaczekać na pełną prawdę,bo to już nie zmieni losu tych co oddali życie.Ważne co my sami którzy posiadamy wystarczająco przekonywujące przekonania na temat tragedii zrobimy.Jak potrafimy zagospodarować tą wiedzę dla przyszłej rzeczywistości i jaki z niej zrobimy użytek.Po blisko 3-ch latach rezultaty są wielce mierne i kolejne wybory przegrane.Myślę ,ze to jest największy szkopuł i przeszkoda w dotarciu do prawdy.pozdrawiam za-oceanicznie.

Obrazek użytkownika esmeralda

18-02-2013 [15:01] - esmeralda | Link:

ale polonia za granica powinna do dzisiaj nosic na ramieniu czarny kir np. z szachownica, tak zeby rzucal sie w oczy. Na pewno znalezliby sie ludzie w tramwajach, sklepach, itd., ktorzy zadaliby pytanie: co to oznacza? I bylaby okazja do uswiadamiania, a tak wiedza, co im sterowane i klamliwe media powiedza.
A tak w ogole to ta cala historia takim jakims ciezkim kamieniem lezy na sercu, jak po jakims przegranym powstaniu, bitwie...

Obrazek użytkownika Bresland

18-02-2013 [00:00] - Bresland (niezweryfikowany) | Link:

Ale to nie tak, że ktoś chciał w ten sposób wyłączyć EGWPS (system ostrzegający pilotów o zbliżaniu się ziemi – przyp. red.), bo do EGWPS mamy drugi przycisk, który można nacisnąć i ostrzeżenia przestają działać. Moim zdaniem mogło chodzić o to, że wysokościomierz był w stopach, a Arek być może chciał go przełączyć na metry. I się pomylił.

Pomylił przyciski?

To jest tylko moja hipoteza. Nie wierzę jednak, żeby Arek był idiotą. Bo również wątpliwa jest hipoteza z naciśnięciem „uchodu”.

Dlaczego?

Nie wierzę w takie rzeczy, że pilot przez ileś tam sekund naciska przycisk odejścia i nic nie robi. To jest totalna bzdura. Bardzo często przed lotem z VIP-em robiliśmy loty sprawdzające. Zresztą przed 7 kwietnia taki lot był wykonany. Sprawdzaliśmy też oczywiście przycisk „uchod”. Byliśmy tak wyćwiczeni, że jeśli nie zadziałał, to od razu, natychmiast robiliśmy to w rękach. Samolot lądował, sprawdzało się, co było przyczyną…

Czyli gdyby Protasiuk nacisnął przycisk „uchod”, ten by nie zadziałał, to natychmiast próbowałby ręcznie odchodzić?

Cała załoga była przygotowana na to, że jeśli nie zadziała automat, to zrobią to ręcznie. Piloci mieli styczność z takimi sytuacjami.

Obrazek użytkownika Bresland

18-02-2013 [00:00] - Bresland (niezweryfikowany) | Link:

Jest jeszcze druga teoria zachowania załogi, ale sprzeczna z tym, co ogłosiła komisja Millera. To teoria, że pilot nie użył przycisku „uchod”, tylko po komendzie „odchodzimy” zaczął wyrównywać lot do poziomego, bez zerwania autopilota, za pomocą specjalnego pokrętła. I w ten sposób wyrównałby lot do poziomego, gdyby nie to, że był w jarze i ziemia zaczęła się w pewnym momencie podnosić. Ta hipoteza ma tylko jedną słabość – byłaby uzasadniona, gdyby załoga miała zamiar lądować. Tak samo przecież we mgle wylądował por. Wosztyl jakiem-40 – najpierw wyrównał lot na niskim pułapie, a gdy zobaczył pas, wylądował. Tymczasem załoga tupolewa raczej nie zamierzała lądować, czego dowodzi komenda „odchodzimy”, wypowiedziana najpierw przez kpt. Protasiuka, a potem przez drugiego pilota mjr. Grzywnę.

To jest bardzo istotna kwestia. Gdy krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Sehna odczytał zapis z voice recordera, okazało się, że pierwszy pilot powiedział „odchodzimy”, czego wcześniej nie odczytano. A proszę mi wierzyć, gdy dowódca załogi mówi „odchodzimy”, nikt nie myśli już o niczym innym, tylko o tym, że odchodzimy. Już, natychmiast. Gdy to teraz państwu mówię, od razu mi stają przed oczami wszystkie czynności związane z odejściem na drugie zejście. Tak nas przez lata szkolono. Nawet gdy byliśmy z Arkiem Protasiukiem czy Robertem Robertem Grzywną na szkoleniach w Szwajcarii na embraerach, ten element był bardzo mocno podkreślany. To był taki gwóźdź programu – kiedy samolot miał odejść na drugi krąg, to wszystkie czynności robiło się od początku do końca. Nie było mowy, że coś się robi na mniejszych obrotach czy nie do końca. To działa jak automat. Jeżeli jednak ktoś chce zejść poniżej wysokości decyzji (na ogół 100 m – przyp. red.), na pewno nie powie „odchodzimy”. Poza tym każdy normalny dowódca, gdyby miał zamiar zejść poniżej wysokości decyzji, przygotowałby na to załogę. Bo jeśli załoga nie jest na to przygotowana, jest to prosta droga do tego, by się stała krzywda. A nie wierzę, że ktokolwiek na pokładzie tego samolotu chciał komukolwiek czy sobie zrobić krzywdę.

Obrazek użytkownika Janko Walski

18-02-2013 [00:42] - Janko Walski | Link:

Czy "samobójstwo" Remigiusza Musia nie otrzeźwiło? Zagrożenie jest większe dla tych, którzy ulegli naciskom i nie dzielili się swoją wiedzą np. z niezależnymi mediami.

Obrazek użytkownika patriota

18-02-2013 [07:55] - patriota | Link:

sama organizacja tego lotu juz była ekstermalna, i oczywiscie nikt za nia nie poniósł odpowiedzialnosci, reszta zdarzen to wypadkowa tej organizacji.... i to sa na to dowody a nie tezy.........tylko że te dowody sa według polskich prokuratorów nie przestepstwem tylko błedami w o niskiej szkodliwosci czynu.............takkie cuda tylko w kraju cudoka sa mozliwe gdyz polska to kraj najwiekszych jaj......

Obrazek użytkownika Daf

18-02-2013 [11:13] - Daf (niezweryfikowany) | Link:

ze wszystko moze zmienic oddolnie dobrze zorganizowany ogolnonarodowy potezny ruch spoleczny, ktory zmiecie to co teraz siedzi przy korytach i demontuje kraj. Wtedy droga do prawdy i godnego zycia Polakow bedzie wolna.
Juz dosyc tez tych niespodziewanych pogrzebow.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Dana

18-02-2013 [15:09] - Dana | Link:

subiektywne przyszczenia czy "analizy" w temacie : co powinni zrobić piloci Tu-154, nie lepiej odczytać zapisy z wszystkich skrzynek, kamer (Okęcie), magnetofonów (ruskiej wieży), wszystkich nośników i taśm Tu-154 itp?
Po co snuć "analizy" zachowań pilotów Tu-154 jeśli wystarczyłoby ODCZYTAĆ wszystkie rejestratory, kamery na Okęciu również? Zdjęcia satelitarne również.
Dlaczego nie ma tych nagrań?
Dlaczego nie mamy? bo nagle, w tak ważnej chwili powysiadały wszystkie kamery, magnetowfony, poginęły skrzynki, satelity? a "nasi badacze" 3 lata po "katastrofie" wybrali się na badania z nieodpowiedmim sprzętem?
Nie mamy, bo gdyby ujawniono uczciwie prawdziwe treści tych nagrań, to mielibyśmy PRAWDĘ o tym, co zdarzyło się nad Smoleńskiem.
Nie mamy, bo prawdę o zdradzie się nie ujawnia lecz mataczy i zataja.

Pozdrawiam serdecznie