Dosyć długo nie wiedział Konstanty Gebert,
w jakim kierunku ma iść to jego własne życie;
wiedział, że korzyści ma mieć tylko dla siebie,
no i oczywiście, że musi siedzieć przy korycie.
Tak więc dorastał Kostek w ciagłej rozterce;
czy się zapisać do SD czy też do Pezetpeeru,
Rozie, czy może Salci ma oddać swe serce
być dyrektorem kopalni, huty czy też pegieeru?
W czasach gdy to nazwisko wszystko otwierało,
stały przed nim otworem drzwi skórzano-czarne
ale kiedy się w 68 ubekom na czystki zebrało,
zmienił nazwisko na bardziej u nich popularne.
Nawet z nowym nazwiskiem szło mu jak po grudzie;
sąd dał mu je natychmiast, bez wahania i wykrętów-
ale jest gdzieś ponad nami ta inna sprawiedliwość;
bozia nie dała Kostkowi w niczym wielkiego talentu.
Szarpał się więc Kostek we wszystkie możliwe strony,
mielił ostro ozorem, tępe pióro wciąż musiał ostrzyć,
nie folgował żadnemu Polaczkowi, z wyjątkiem żony
aby tylko na trzecich czy piątych stronach zagościć.
Zyskał uznanie jego talent fałszu z kłamstwem kojarzenia -
Hollywood wykrył zadatki u naszego polskiego rezydenta,
i po króciutkich negocjacjach o wysokości wynagrodzenia,
zatrudnił go w najnowszej komedii, pt."Śmierć Prezydenta".
Tak więc nareszcie - trafiło się ślepejkurze ziarno złote,
zrobił większy szum niż mama Madzi i jej przyszła kara;
hiennikarze już wrzeszczą: ten film powala ludzi pokotem,
będzie jak w banku, za główna rolę, kandydat do Oskara.
Chodzi więc Kostek w nowej sławy czerwonej aureoli,
z Ryżym, Bulem, Palikuciem, Kopaczką i Niesiołem;
teraz to on już nawet czołowych moherów się nie boi,
warczy że on z "takimi" nie usiądzie za jednym stołem.
Kiedy wczoraj się wypowiadał jako gwiazda nasza nowa
już nie pamiętam czy to było w Te Wał-enie czy Łonecie,
chciał aby nam, tak jak jemu, zaczęła się życia odnowa,
dziś zmiana nazwiska, mówił, jest bardzo łatwa przecież..
Wstał z widowni jeden z widzów, stary, nieznany poeta;
chciałbym, jeśli można, zgłosić taką małą uwagę, kolego
- zmiana nazwiska, to nie jest to samo co zmiana kotleta,
gdy ci go w knajpie kelner poda nie za bardzo świeżego.
Od samego urodzenia noszę nazwisko tatusia mojego,
i trzymam się go jak swego pana najwierniejsze psisko;
a w całej historii mojej rodziny,nie zdarzyło się nic,czego
musiałbym sie aż tak wstydzić, aby zmieniać nazwisko.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4205
pozdrawiam, Marcus