Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

PĘKNIĘTA NA TRZY

Krzysztof Pasierbiewicz, 31.05.2011

Kochani Goście i Komentatorzy mojego bloga na portalu "Niezależna.pl",

Wasze troskliwe pytania, dlaczego od paru dni zamilkłem pozwalają mi wierzyć, że udało mi się zogniskować na tym moim blogu coś więcej niż tylko grupę Internautów. Że miałem szczęście wykreować rodzaj nurtu przyzwoitych ludzi złączonych współmyśleniem w trosce o naszą Ojczyznę. Jestem, więc Państwu winien wyjaśnienie skąd moje milczenie.

Otóż w piątek pojechałem na 3 dniowy Zjazd Koleżeński z okazji niespełna półwiecznej rocznicy rozpoczęcia studiów. Spotkanie odbyło się w urokliwym pensjonacie w samym sercu Pienin. Od razu narodził się pomysł żebyśmy w dosłownym tego słowa znaczeniu przenieśli się w pierwszą połowę lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to, jako „młode lwiątka” przekroczyliśmy po raz pierwszy próg naszej Alma Mater, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. I udało się. Na trzy dni zapomnieliśmy o telefonach komórkowych, telewizorach i Internecie.

Było niesamowicie. Stare, czarno-białe fotografie i studenckie wspomnienia sprawiły, że odżył klimat naszej cudownej, romantycznej przygody z geologią, kiedy mimo piętrowych łóżek, porannego mycia w lodowatym potoku i morderczych wędrówek po Pieninach byliśmy szczęśliwi jak już nigdy potem. Bo tam przecież zawiązywały się nasze studenckie przyjaźnie, a niektórych właśnie tam, na całe życie połączyła miłość. Podniosłej atmosferze sprzyjała świadomość, że tymi samymi szlakami wędrował w tamtym czasie nasz kochany Papież, który na Kopiej Górce w Krościenku kreował ruch młodzieżowych oaz.

Przyjechali wszyscy, z całej Polski, z wiosek, małych miasteczek, wielkich metropolii, a niektórzy z dalekich krajów. Nie było tylko tych, którzy odeszli na zawsze.
Oj, nie było lekko. Bowiem sponsorzy od ropy i gazu, także łupkowego, o czym jeden z kolegów profesorów wygłosił arcyciekawy referat, załatwili królewski wikt, łapiącą za serce góralską muzykę i cały ocean najprzedniejszych trunków. A wierzcie mi Państwo, że w sprawach wód wyskokowych z geologami żartów nie ma, gdyż w tej dziedzinie to rzekłbym sami wybitni sztabowcy. Więc, krew wzburzyła się szybko, powróciła młodość, a śpiewom studenckich piosenek i szalonym, jak niegdyś tańcom do białego rana nie było końca. Znów czuliśmy się młodzi, szczęśliwi, jakby nietknięci przemijaniem czasu.

Drugiego dnia, jednym z punktów programu było moje wystąpienie. Poproszono mnie bym zrobił coś w rodzaju retrospektywnego résumé okresu naszych studiów, a także mojej wieloletniej pracy na Uczelni. Domagano się również żebym opowiedział o mojej powieści, która dopiero, co wyszła z drukarni.

Zacząłem od przypomnienia naszych praktyk terenowych w Krościenku nad Dunajcem. Wspomniałem jak wszyscy razem mieszkaliśmy w kultowym domu pracy twórczej AGH, gdzie czerstwe góralki podawały w wazach boskie zupy zatrzepane prawdziwą śmietaną, że aż łyżka stała. A na deser, panie kucharki wyczarowywały rozpływające się w ustach szarlotki, rożki z francuskiego ciasta i coś, czego do śmierci nie zapomnę, wyborne gruszki w waniliowym kremie, skropione wiśniowym sokiem. W jadalni pachniało cynamonem i rodzinnym domem. Wszyscyśmy byli sobie bliscy.
Spostrzegłem jak koleżanki ukradkiem ucierają łezkę.

Potem wspomniałem naszych profesorów, przedwojennych dżentelmenów, którzy prócz geologii uczyli nas piękna języka polskiego, a także jak nosić tweedowe marynarki i jak do nich dobierać koszulę i krawat. Podkreśliłem, że dzisiaj niestety już nie ma takich dydaktyków. Przypomniałem ile mieli pasji! Ile im się chciało! A także ich nocne z nami rozmowy, zażarte spory naukowe, czasem nawet kłótnie, na tematy zawodowe, lecz również problemy hierarchii wartości i reguł życiowych. Przywołałem na pamięć Ile w tym było żaru, arcyciekawych dysput, polemik, debat, wymiany stanowisk. Mówiło się o polityce, o modnych wtenczas pisarzach, o teatrze, o światowym kinie, o muzyce... A wszystko przy winie patykiem pisanym i koreczkach z wyschniętego sera posypanego mieloną papryką. Przypomniałem, jak przy okazjach specjalnych jeździło się na motorach do Łącka, skąd przywoziliśmy w kanistrach płynne słońce galicyjskich sadów, albo, jak kto woli, palącą się od zapałki, pachnącą Karpatami śliwowicę.
Tym razem łezkę otarli panowie.

I raptem wyrwał mi się z gardła okrzyk. Boże! Jakież silne, bliskie i serdeczne były wtenczas więzi między nami, a mimo koszmaru komuny czuliśmy się jak w rodzinie. I wszyscy byli szczęśliwi, choć nie było tlenu.
Spytałem desperacko:
Kochani! Gdzie to wszystko przepadło?! Co się z nami stało?!
Zawiesiłem na chwilę głos, bo w wielu oczach pojawiły się łzy, a mnie też ścisnęło w gardle.

Ale znacie mnie przecież z bloga. Tu skończył się lukier. Bowiem moje wspomnienia sięgnęły okresu solidarności. I nie byłbym sobą gdybym nie wygarnął:
Kochani! Muszę to wyrzucić z siebie. Zbliżała się Solidarność. Zaczęły się strajki i uliczne demonstracje. Nie mogę nie wspomnieć, jak ze śp. Wieśkiem Bilanem, ramię w ramię, biliśmy się z ZOMO pod Arką w Nowej Hucie, a potem trwaliśmy na naszym uczelnianym strajku po wybuchu stanu wojennego. Niestety, życie pokazało, co się stało z etosem, o który walczyliśmy z kolegą. Bo wtenczas, gdy jedni się bili o wolność narażając życie, cwani dekownicy tworzyli na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczypospolitej...

W sali zapadła cisza aż dzwoniło w uszach.
Jako doświadczony wykładowca umiem obserwować audytorium. Gdy kończyłem kwestię spostrzegłem, że zebranych na sali można podzielić na trzy kategorie.
Jedni byli wzruszeni i bliscy płaczu. To ci, którzy wynieśli z domu prastare polskie wartości, a kiedy przyszło nowe nie zdążyli, bądź raczej nie chcieli się z nim zabrać i pozostali na peronie.
Drudzy bądź to patrzyli na mnie nie rozumiejącymi oczami, bądź pospuszczali wstydliwie głowy. To byli niegdyś poczciwi ludzie, którzy się wykształcili w pierwszym pokoleniu i dali się nabrać pewnemu redaktorowi poczytnej gazety, że przynależą do lepszej od moherowej reszty części społeczeństwa.
Kategoria trzecia składała się z wyraźnie poirytowanych, którzy, jak czułem chcieli zaprotestować, lecz zbrakło im argumentów. To, nie ma, co ukrywać, niegdysiejsze komuchy, a obecnie przefarbowani na różowo siewcy nowego porządku.

Jak na dłoni było widać pękniętą na trzy Rzeczypospolitą.

By przerwać nieznośną ciszę pociągnąłem temat.
Wspomniałem o tragicznym paradoksie naszej najnowszej historii. Że wraz z upadkiem komuny wpadliśmy, albo ktoś nas wciągnął w pułapkę błędnie pojętej wolności, czyli „róbta, co chceta”, bez żadnych hamulców, skrupułów i moralnych reguł. Że paradoksalnie, wraz z odzyskaniem wolności zamknął się na zawsze najbardziej twórczy rozdział historii Wydziału. Że jakby na ironię, niespodziewana wolność zerwała niegdysiejsze więzi, a w wielu przypadkach podzieliła ludzi jeszcze na długo przed rządami Kaczyńskich.

By nieco złagodzić konsternację poruszyłem inny temat.
Wyznałem zebranym na sali, że przez te wszystkie lata, jakie spędziłem na naszej Uczelni, zrozumiałem, że w nauce, podobnie jak w sztuce, prócz pracowitości, trzeba mieć jeszcze talent, intuicję, wyobraźnię i odwagę. Że dobry naukowiec musi być Artystą! Że znam wcale nie mało przykładów, jak gros ludzi zajmujących się nauką, wykonuje gigantycznie mrówczą pracę kompletnie na darmo, gdyż brak im wyobraźni by spostrzec, że poszli w złą stronę, a co jeszcze gorsze, nie mają dość uczciwości, by w stosownym momencie porzucić błędnie obrany kierunek. Że się strasznie szamoczą uznając, jakże błędnie, to, co robią, za zgłębianie wiedzy. Że chyba nie ma nic bardziej szkodliwego dla przyszłych pokoleń niż pozorowanie działań naukowych. Że to główny problem polskiego szkolnictwa wyższego.

Przypomniałem koleżankom i kolegom, że w naszych czasach, misją szkoły wyższej była instytucja profesora, który wychowywał grono swoich uczniów. Jednocześnie przestrzegłem, że teraz, kiedy przyszło nowe, wszystkim zaczynają rządzić wyłącznie algorytmy i statystyczne wskaźniki potrzebne na użytek słupków sondażowych. Że się to tragicznie przełoży na poziom kształcenia Polaków, a skutki dadzą o sobie znać dopiero za lat kilkanaście, kiedy będzie za późno by naprawiać błędy.
A pijąc do tak teraz modnej wąskiej specjalizacji poprosiłem koleżanki i kolegów by wytłumaczyli swoim dzieciom, że poza firmą, w której siedzą od rana do zmroku też może być pięknie. Żeby w obłąkanej pogoni za sukcesem i kasą nie zasklepiały się wyłącznie do jednej sfery aktywności, bo to wyjaławia duszę i kaleczy intelekt. Wspomniałem też, że ludzie pracujący na uczelniach powinni mniej myśleć o własnym dorobku, a więcej o studentach, bo to dla nich przecież, o czym wielu zapomina, jest nasza Uczelnia.

Wreszcie by zakończyć sympatycznym gestem wręczyłem każdej z koleżanek zadedykowany egzemplarz mojej dopiero, co wydanej powieści. Panie się wzruszyły i wszystko utonęło w serdecznych uściskach. Wtenczas jeden z kolegów zapytał, czy mógłbym w jednym zdaniu powiedzieć, co to za książka ta moja „Magia namiętności”. Odpowiedziałem, że ten tytuł należy czytać w liczbie mnogiej, czyli, że chodzi o magię namiętności naszych, polskich. A książka to opowieść o przyzwoitym Polaku, który za młodu nie dał się uwieść komunie, a w dalszym życiu znalazł w sobie siłę by w imię wartości, jakie wyniósł z domu położyć na szalę karierę i życiową miłość. I znowu spostrzegłem, że niektórym się to bardzo spodobało, innym wręcz przeciwnie.
Kolejny dowód jak głęboko pęknięta jest Polska.

Ostatniego dnia, w niedzielę, była Msza Święta, na której, za „co łaska” ksiądz miał się pomodlić za zmarłe koleżanki i nieżyjących kolegów. Do drewnianego kościółka przyszli wszyscy uczestnicy zjazdu. Ksiądz długo wyczytywał nazwiska, o wiele za długo. „Nasi” stali między góralami autentycznie zasmuceni. Wtedy pomyślałem sobie, że to przecież tacy sami Polacy tylko bałamutnie podzieleni. W czasie podniesienia szepnąłem Panu Bogu na ucho by tym, co się dali nabrać przywrócił pokorę.

Po wyjściu z kościoła wracaliśmy pieszo do naszego pensjonatu. W pewnym momencie odciągnął mnie na bok przepoczciwy kolega pochodzący z podkrakowskiej wioski. Bardzo go na studiach lubiłem za prostotę i szczerość. Upewnił się, że nikt nie słyszy i powiedział: Krzysiek! Wczoraj żem uważnie słuchał tego, co żeś mówił. Jeszcze raz się rozejrzał czy nikogo nie ma i dodał: I wiesz, co? Chyba miałeś rację, żem się dał Tuskowi zrobić w trąbę. Gówno ten Tusk zrobił! Ino naobiecywał ludziom. Jutro powiem we wsi, co żeś wczoraj mówił.
A ja się ucieszyłem, że jednak ten Pan Bóg wcale nie jest taki głuchy jak myślałem.

Po obiedzie nadeszła chwila pożegnania. Wszyscy wracali wynajętym przez Uczelnię autokarem. Ja wracałem swoim samochodem, bo musiałem przywieźć książki. Poszedłem pomachać na pożegnanie koleżankom i kolegom.

Gdy kierowca już ruszał, raptem autokar przystanął. Pomyślałem, że ktoś czegoś pewno zapomniał. Wtedy z autokaru wysiadł kolega „salonowiec”, którego na początku zjazdu osadziłem w cuglach, kiedy chcąc zabłysnąć opowiedział obrzydliwy, wyświechtany kawał o zimnym Lechu. Salonowiec powiedział: Krzysiek, muszę cię o to zapytać, wytłumacz mi, jakim cudem taki facet jak ty może nie popierać Platformy? Odpowiedziałem krótko: mój drogi! Bo to jest partia nieprzyjazna Polsce, jakiej mnie od dziecka uczyli Rodzice. Nie rozumiem, odparł kumpel. Tak właśnie myślałem, burknąłem pod nosem, a on udał, że tego nie słyszy.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)



  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 10778
Domyślny avatar

fotokraj (Stanisław Soluch)

31.05.2011 17:21

Po prostu - DZIĘKUJĘ!
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 17:33

Dodane przez fotokraj (Stan… w odpowiedzi na Podziękowanie za takie słowa!

Szanowny Panie Stanisławie,
Taki krótki komentarz, a ileż w nim treści.
Dziękuję z całego serca,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

henryk

31.05.2011 19:43

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na Podziękowanie za takie słowa...

"Niektórzy z naszych zagorzałych myślicieli liberalnych...nie widzą nic złego w oddawaniu tego kraju w ręce siewców pornografii,narkomanów,kryminalistów,chamów,a wszystko to pod szyldem wolności.Wolności dla nikogo prócz niewielkiej grupki społecznych wyrzutków,którym media udzieliły licencji na rożwiązłość." Margaret Truman.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 20:57

Dodane przez henryk w odpowiedzi na cytat z 1982 r.

Szanowny Panie Henryku,
Dziękuję serdecznie za ten cytat i pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

stokolesny

31.05.2011 18:02

co się stało z naszą klasą!!!!!!!!!!!! nazbyt wielu, nazbyt wiele w swoim zyciu straciło nic nie zyzskując prucz pogardy dla samego siebie, to refleksja, która prędzej czy później zapuka do ich serc i w ich sercach zamieszka do końca ich dni i przerodzi sie w wyrzut sumienia, oczywiście pod warunkiem, że mają "Sumienie" będące naturalnym odruchem "Człowieczeństa" z wyrazami szacunku stokolesny
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 21:02

Dodane przez stokolesny w odpowiedzi na pęknięta na trzy

Wielce Szanowny Panie,
Proszę pozwolić, że jeszcze raz za Panem powtórzę: "nazbyt wielu, nazbyt wiele w swoim życiu straciło nic nie zyzskując prócz pogardy dla samego siebie, to refleksja, która prędzej czy później zapuka do ich serc i w ich sercach zamieszka do końca ich dni i przerodzi sie w wyrzut sumienia, oczywiście pod warunkiem, że mają "Sumienie" będące naturalnym odruchem "Człowieczeństa..."
Dziękuję za piękny komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

waldemar

31.05.2011 18:06

Pozdrawiam serdecznie Panie Krzysztofie.Waldemar Warszawa.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 21:03

Dodane przez waldemar w odpowiedzi na Pozdrowienia

Szanowny Panie Waldemarze,
Ja też pozdrawiam Pana równie serdecznie, albo jeszcze bardziej.
Dziękuję za komentarz,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

uff

31.05.2011 18:38

Drogi Panie Krzysztofie!Ależ się naczekałam na Pana,ale jestem życzliwa i przypuszczałam,że Pan gdzieś odpoczywa.Tyle wspomnień mojej młodości odżyło,też mieliśmy wspaniałych nauczycieli,jakąż oni mieli klasę.Pozdrawiam serdecznie i pięknie dziękuje.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 21:13

Dodane przez uff w odpowiedzi na Doczekałam

Droga Pani,
Bardzo się wzruszyłem tym oczekiwaniem. To wielka nagroda za te moje teksty. Serdecznie dziękuję!!! I postaram się Pani nie zawieść w przyszłości.
Pozdrawiam Panią najcieplej jak umiem,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

cogito

31.05.2011 18:46

"Nie rozumiem, odparł kumpel. Tak właśnie myślałem". I to jest w tym najstraszniejsze. Doświadczam na co dzień od znajomych i niektórych krewnych właśnie tego. Widać to wszędzie wokół. A ja się zastanawiam jak i czy można być do końca przyzwoitym człowiekiem jeśli się TEGO nie rozumie. To tak jakby być trochę w ciąży, a trochę nie. W moich czasach wczesnoszkolnych, na każdej patetycznej akademii, recytowano wiersz - cytat z pamięci - " można nie kochać Cię i żyć , ale nie można owocować". Zadaje sobie pytanie :dlaczego w czasach "głębokiego Gomułki" uczono nas jak być dobrym obywatelem i Polakiem? Odpowiedź jest prosta: Wtedy żyli jeszcze ludzie, którzy rozumieli wartość pojęcia naród i ojczyzna, lojalność, wierność zasadom. Tacy w tweedowych marynarkach. Ale byli tez niestety inni.Głośniejsi, oferujący miraże łatwego życia, cudów. Co zostanie po nas i po tych "zawstydzonych" i "rozgniewanych"? W czasach gierkowskich odwiedził mnie znajomy Hollender i powiedział mi wtedy, że jesteśmy dziwnym krajem czystych mieszkań i brudnych klatek schodowych. Znamienne, prawda? Zapamiętałem to jako pewna metaforę.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 21:33

Dodane przez cogito w odpowiedzi na Zawstydzeni i zagniewani.

Wielce Szanowny Panie,
Po pierwsze dzięki przeogromne za wspaniałe uzupełnienie mojego tekstu.
A po drugie, ten Holender nigdy nie zrozumie, jak mądre wypowiedział słowa.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

ksena

31.05.2011 19:15

a jednocześnie bardzo bliska mi rodzinnie osoba zawsze wspomina te studenckie praktyki w Pieninach i do niedawna jeździła na zjazdy jubileuszowe na AGH.Przykro jej ,że towarzystwo powoli się wykrusza,że nie zyje kolega z Grecji ,którego bardzo lubiła.W wydanej przez AGH książce są zdjęcia ,krótkie życiorysy,kilka sów o sobie i to dla niej jest wielką pamiątką.Mnie też zaraziła swoją geologiczną pasją podczas wycieczek tłumacząc rodzaje skał,zjawiska krasowe,wywierzyska ,zbierając ciekawe okazy i amonity.Miło się spotkac w dawnym gronie,powspominać,ale niestety trzeba znieśc i przykre momenty jak ten z dobrym kolegą,który o Polsce rozmawia szeptem na boku i upewniwszy się ,ze nikt nie słyszy.Pan ma odwagę mówić o swoich odczuciach,ma Pan swoje poglądy,których się nie wstydzi i to widzą i cenią piszący internauci.Trudno zresztą usprawiedliwiać kolegów spuścizną po PRL-u,raczej należy mowić o braku zasad.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 22:09

Dodane przez ksena w odpowiedzi na Pańska koleżanka z roku

Wielce Szanowna Pani Kseno,
Tak bardzo się cieszę, że moja koleżanka z roku jest Pani bliska rodzinnie. Znam Panią z poprzednich komentarzy i bardzo mi miło słyszeć, że moja kumpela obraca się w tak zacnym towarzystiwe.
Wzruszyłem się do szpiku kości, gdy Pani napisała, że wie, iż odszedł od nas na zawsze nasz kolega z roku pochodzący z Grecji. Nazywał się Tilemachos Papadopoulos. Być może w Grecji go nie pamiętają, ale w Polsce pamięć o nim nie zaginie.
Lecz nic się nie dzieje bez przyczyny.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować mojemu koledze z roku, Panu Profesorowi Wojciechowi Góreckiemu, ekspertowi od ropy i gazu, także łupkowego, a również Prezesowi Towarzystwa Geosynoptyków "GEOS" w jednej osobie, który znalazł czas, pieniądze i odwagę by wydać specjalny numer renomowanego w świecie czasopisma naukowego "Polish Journal of Mineral Resources" poświęcony w całości okruchom wspomnień absolwentów Wydziału Geologiczno-Poszukiwawczego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - rocznik 1962-1968. To on i jego małżonka Tola, a także nasze koleżanki Ola i Jola, zorganizowali Zjazd koleżeński, który Państwu opisałem. Tym specjanym numerem naukowego czasopisma sprawili wielu koleżankom i kolegom niewymowną radość. Niestety narazili się dozgonnie do bólu "poprawnym politycznie" upierdliwcom, którzy ich za ten unikatowy numer czasopisma odżegnali od czci i wiary. Jest tam świetny tekst Profesora Wojciecha Strzetelskiego o nauce polskiej, o którym jak czas pozwoli, też napiszę kiedyś na tym blogu.
Bardzo Pani dziękuję za wzruszający komentarz i pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Roman

31.05.2011 19:20

Wielkie, serdeczne dzięki za te Pańskie szczere i ciepłe słowa. Czuję się tutaj, razem z pozostałymi forumowiczami jak w rodzinie. Aż nie chce się stąd wychodzić na zewnątrz, tak mi już dopiekło to jazgotanie ludzi wmanewrowanych, zmanipulowanych i nie jestem w stanie tego pojąć, jak oni mogą z kolei popierać platformę. Cóż, każdy człowiek jest inny.Jeden musi żyć prawdą, bo to jest jego tlen, bez którego obumarłby, a drugi chwali sobie trwanie w obłudzie i krętactwie. Kocha być manipulowanym i żywi się bezwartościową papką. Dietą, którą mu zafundowali uczeni w piśmie. Jak to dobrze,że mamy jeszcze wśród akademików ludzi takich jak Pan, którzy są dla młodych żywym przykładem wartości nieprzemijających. Panie Krzysztofie, to nie jest chyba do końca tak,że teraz Polska jest pęknięta. Ona była zawsze pękniętą, lecz wielu z naszych rodaków potrafiło się sprytnie i bardzo długo maskować, pod pozorami troski o wspólne dobro. A chodziło im jedynie o wybicie się na szczyty zaszczytów w przyszłości. Byli cały czas konsekwentni i spijają teraz śmietankę, a ci, którzy byli autentycznie prawi, pozostali w cieniu. Nie byli i nie są chamami. Komuna potwornie wykastrowała polskie społeczeństwo z godności, a wyniki wyborów wskazują na to bardzo dobitnie. Nasz tzw. twardy elektorat prawicowy pozostaje w mniejszości, bo łatwiej i przyjemniej żyje się oportunistom i konformistom, czemu ja się specjalnie nie dziwię. Jeszcze raz dziękuję,życząc zdrowia i prosząc o krzepiące dla nas słowa . Roman Skorupiński
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 22:43

Dodane przez Roman w odpowiedzi na Szanowny panie Krzysztofie

Wielce Szanowny Panie Romanie,
Pańskie słowa: "Pan ma odwagę mówić o swoich odczuciach, ma Pan swoje poglądy, których się nie wstydzi i to widzą i cenią piszący Internauci. Trudno zresztą usprawiedliwiać kolegów spuścizną po PRL-u, raczej należy mowić o braku zasad.... czuję się tutaj, razem z pozostałymi forumowiczami jak w rodzinie..." są dla mnie największą z najwiekszych nagród - dzięki Panu za to przeogromne.
Dziękuję za niezapomniany komentarz,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

smutny

31.05.2011 20:12

Przypomniałem i ja dawne postawy i zachowania z lat wczesnego, średniego i późnego PRL-u, w szkole, potem w pracy. Każdego kto był umoczony w system nazywało się skończonym idiotą i głupcem albo alternatywnie - podłym zaprzedanym pachołkiem. W gronie uczniów, potem współpracowników, kolegów i przyjaciół nie miałem inaczej myślących. Potem był okres SOLIDARNOŚCI, wtedy też rozumieliśmy się (prawie) wszyscy, a dziś, wśród wykształconych przecież ludzi możę się znaleźć ktoś, kto powie że "nie rozumiem" ? Oto sentecja artykółu Pani Doroty Gawryluk "Z jakiego powodu pomimo imponujących statystyk polskie zagłębie intelektualne przypomina raczej czarną dziurę.", albo Pan Rafał Ziemkiewicz o prawicowych odstępcach "...największą karą będzie dla nich świadomość, że ich okręty zatonęły już niemal u wejścia do portu" (Uważam Rze nr 17). I to jest optymistyczny akcent, jesteśmy u wejścia do portu, któremu na imię POLSKA. Dziękujmy więć i szanujmy takich wspaniałych ludzi jak Pan Krzysztof Pasierbiewicz i tak wielu, wielu innych. Łączę gorące pozdrowienia !
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 22:46

Dodane przez smutny w odpowiedzi na "Nie rozumiem"

Wielce Szanowny Panie,
Pańskie słowa: "I to jest optymistyczny akcent, jesteśmy u wejścia do portu, któremu na imię POLSKA..." dają siłę do tego mojego pisania.
Dziękuję za pięknu komentarz,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

JANKAL

31.05.2011 21:11

Witam Pana serdecznie, tak sobie myślałam, że wyjechał Pan na krótki "urlop", jakże sympatyczny. Wspomnienie młodości górnej i durnej, a jakże pięknej to coś wspaniałego! Dziękuję Panu za jakże rzetelną relację z niezwykłego spotkania i jednocześnie za oddanie klimatu panującego w grupie ludzi pamiętających lata 60-te i żyjących dzisiaj. Mam nieraz wrażenie, że różnica poglądów w czasach komuny tak nas nie dzieliła jak dzisiaj. Bolesne jest, iż wielu nie dotkniętych doktryną w tamtych czasach "załapało się" na wszechobecne kłamstwo, chamstwo, nieprawdę, arogancję, cynizm... Ci ludzie w jakiś niezrozumiały dla nas sposób, jakby dotknięci epidemią, nie są zdolni do samooceny zjawisk wokół nich. Zarzucili myślenie i poszli na oślep za tzw. nowoczesnością, europejskością, ideą fix! A wszystko to znajdują bez trudu przed szklanym ekranem służalczych programów i w jedynie słusznej gazecie, oraz w innych, jej towarzyszących. Jak epidemią skażeni zostali często przyzwoici ludzie, którzy w dzisiejszej epoce "postępu" wiedzą lepiej od nas o demokracji, nowoczesności. To ludzie, którzy w imię "bycia postępowym" dobrowolnie zgodzili się na zdegradowanie siebie wyłącznie do poziomu numeru w statystyce Unii Europejskiej. Bez przeszłości, a więc i bez przyszłości. Pisze Pan, jakże trafnie: "Bo wtenczas, gdy jedni się bili o wolność narażając życie, cwani dekownicy tworzyli na sępa obłudne pryncypia Trzeciej Rzeczypospolitej... " To właśnie kategoria cwaniaków, spadających zawsze wyłącznie na cztery łapy. Szczególnie rojno jest od takowych w szeregach obecnej władzy, w całej jej rozciągłości! Uczę się od Pana, jak rozmawiać z niepokornymi "postępowymi". O wiele łatwiej jest rozmawiać z myślącymi podobnie. Wobec "lepiej wiedzących" nie zawsze jest łatwo stawić czoła. Bardzo serdecznie Pana pozdrawiam
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

31.05.2011 23:01

Dodane przez JANKAL w odpowiedzi na Przeszłość i dzień dzisiejszy

Wielce Szanowna Pani,
Każde słowo Pani komentarza jest na wagę złota. Nie było łatwo, bo każdego słowa było mi żal, ale wybrałem z Pani tekstu kilka zdań wiekopomnych, które jak się obawiam zostaną zrozumiane za późno. Oto one:
"Mam nieraz wrażenie, że różnica poglądów w czasach komuny tak nas nie dzieliła jak dzisiaj"
"Ci ludzie w jakiś niezrozumiały dla nas sposób, jakby dotknięci epidemią, nie są zdolni do samooceny zjawisk wokół nich..."
"Jak epidemią skażeni zostali często przyzwoici ludzie, którzy w dzisiejszej epoce "postępu" wiedzą lepiej od nas o demokracji, nowoczesności..."
"Wobec "lepiej wiedzących" nie zawsze jest łatwo stawić czoła..."
Jestem pewien, że kiedyś te zadania będą cytowali historycy.
Dziękuję za piękny komentarz,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

Sobiepan

31.05.2011 23:51

I niewazne, ze nie wszyscy potrafia tak myslec, jak Pan! Ma Pan wielkie serce i w imie starych przyjazni, uzna Pan ich dzisiejszy swiat za czesc ich zycia. Moze za pozno dla niektorych na zmiany, powrot do korzeni, wewnetrzna spowiedz, uzasadnienia zmian. Moze niewygodnie tak sie otworzyc.Roznorodnosc moglaby byc interesujaca, gdyby cel byl swiatly, a wszyscy chcieliby go osiagnac. Jednak sam Pan wie, jak trudno jest trwac przy swych zasadach, bronic honoru, cierpiec, uczyc innych, nawracac, samemu sie rozwijac, nie zmieniajac pogladow. Czy zawsze mamy racje? Zycie koryguje nas czasem tak, ze az boli! Dlatego niezwykle wazne sa chwile spedzone z ludzmi nam zyczliwymi, choc nie zawsze sa to orly. Ale i golebie potrafia zanudzic. Moge tylko zazdroscic mozliwosci spierania sie, polaryzacji i sily przekonywania! Te znam z blogow! Ale jak dzis pewien pollityk partii milosci powiedzial, ze oni sa ponad podzialami, to wyczerpala sie moja doza tolerancji dla odmiencow! Przydalyby sie Pieniny.Chociaz niektorym kolegom nie pomogly. A opis na Arcanie rownie frapujacy, wiec geologowi gratuluje literackiego talentu!Pozdrawiam w ostatnich minutach maja!
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

01.06.2011 01:11

Dodane przez Sobiepan w odpowiedzi na Piekne spotkanie!

Wielce szanowny Sobiepanie,
Pozdrawiam w pierwszych minutach czerwca. Bez Pani komentarza pewnie bym nie usnął. Teraz kładę się spać by się rano zbudzić z przeswiadczeniem, że to wszystko się dzieje naprawdę.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocy,
Krzysztof Pasierbiewizc
Domyślny avatar

lego

01.06.2011 00:00

Kiedyś dawno, dawno temu na świecie było dobro i zło i nic pomiędzy ale od 13 grudnia roku pamiętnego Wojtek zwany generałem ogłosił mniejsze zło i poszło to w lud i analogicznie jest z prawdą która namnożyła się jak amerykańska stonka za czasów wczesnego PRL no i pozostała . No cóż prawda jest tylko jedna ale interpretatorów tej prawdy jest wielu bo niestety do prawdy nie można nikogo nagonić kopniakami a do kłamstwa, oszustwa, nieprawdy a jakże i do takiej właśnie prawdy nagonionej kopniakami ludziska już się przyzwyczaili a pomogły im w tym media mainstreamowe. Serdeczne pozdrowienia ! Dziękuję za wspaniały tekst !
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

01.06.2011 20:37

Dodane przez lego w odpowiedzi na Quo vadis Polsko ?

Szanowny Panie,
Napsał Pan: "No cóż, prawda jest tylko jedna ale interpretatorów tej prawdy jest wielu...".  Tak. Zjazd koleżeński to potwierdził. Ale ja wciąż wierzę, że ta prawda się obroni. Zobaczy Pan!
Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Domyślny avatar

katamaraz

01.06.2011 23:01

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na Quo vadis Polsko?...

Jak to zrozumieć, jak to wytłumaczyć??? Po takich doświadczeniach Polacy głosują dwa razy na komunistów i również dwa razy na prezydenta-pijaka. A teraz-2007r. i Polacy wybierają przestępców,oszustów-okazało się, że narkomanów. Bardzo żle się czuję patrząc na to-wszystko. Mam troje dzieci, a Polska zmierza ku zagładzie? Złoczyńcy czujom sie świetnie!!! Uważajcie Polacy. Jan Kochanowski napisał, a od tego czasu trochę lat upłynęło, a problem jest wciąż aktualny: "Po tym zdarzeniu nową przypowieść Polak sobie kupił, że i przed szkodą i po szkodzie głupi"!!!! Niestety!!!

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,588
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności