Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Piewcy gwałtownych orgazmów

Coryllus, 11.11.2012
Ponieważ mamy dziś Dzień Niepodległości możemy porozmawiać chwilkę o prowokacjach, w tym prowokacjach literackich.  Nie ma bowiem sensu, w sytuacji, kiedy szczerych patriotów jest więcej niż ludzi obojętnych, co oczywiście pozostaje bez wpływu na naszą sytuację, zajmować się po raz kolejny przyczynkarstwem historycznym, że o entuzjazmowaniu się marszem nie wspomnę.
Pomysł na napisanie tego tekstu przyszedł mi do głowy kiedy zajrzałem na blog Pana Artura Nicponia. Opisał on tam swojego byłego nauczyciela polskiego, który – jak to się dziwnie plecie – jest także pisarzem. Nazywa się ów pan Jacek Inglot i właśnie, po latach wydał nową książkę. Nosi ona tytuł „Wypędzony”. Ciekawe jest to w jaki sposób autor bloga czyli Pan Artur Nicpoń krytykuje swojego byłem polonistę. Zarzuca mu, pewnie słusznie, brak doświadczeń na poziomie podstawowym. Dotyczącym seksu po prostu. To jest ciekawy sposób rozprawiania się z autorami i on zawsze właściwie skutkuje. No bo co tu powiedzieć? W przypadku zaś Inglota to jest wprost strzał w dziesiątkę. Jest jednak jeszcze druga strona medalu, o której Pan Artur Nicpoń nie pamięta, zdaje się nie tylko w tym wypadku. Otóż jeśli chodzi o emocje gwałtowne i mocno intymne, dotyczące wyżej wspomnianego seksu a także śmierci, obowiązuje nas bezwzględna dyskrecja. Przekonać się o tym łatwo, kiedy człowiek w pozornie zaprzyjaźnionym i zżytym towarzystwie zacznie opowiadać o swoich przygodach. To się nie może skończyć dobrze.
Mamy więc drewnianego Inglota i rozgotowanego Pana Artura Nicponia. I to będą dwa skrajne punkty naszych rozważań.
Ja w dawnych czasach próbowałem czytać prozę Jacka Inglota publikowaną w miesięczniku „Fantastyka”. To było straszne. Zapamiętałem szczególnie mocno kawałek o nauczycielu, który ma jakieś projekcje seksualne związane z najładniejszą w klasie uczennicą, która jest jednocześnie narzędziem szatana. Nauczyciel, uczennica, szatan gadający przez komputer, na koniec oczywiście to co się nie podoba Panu Arturowi Nicponiowi, czyli seksualne fiasko zastąpione triumfem nad złem. Ja bardzo wcześnie przestałem kupować miesięcznik „Fantastyka” właśnie z powodu takich opowiadań. A to nie było jeszcze najgorsze, były inne, straszniejsze. Było tak jakby wszyscy dotknięci mikropenią polscy autorzy zgromadzili się w redakcji tego nieszczęsnego miesięcznika i nakręcali się nawzajem zmyślonymi historiami. I to miało swoich czytelników i pewnie ma nadal. Rzecz była zorganizowana na zasadzie amatorskiego teatru dla osób upośledzonych umysłowo. Patrzcie – mówił lektor pokazując jakiegoś przebranego w garnitur mumina z plikiem kartek w ręku – oto nurt socjofatastyczny. A teraz – tu wyciągał zza kotary innego gamonia w stroju Robin Hooda – nurt fantasy. I jeszcze – teraz przytrzymywał za kark jakąś szarpiąca się i piszczącą dziewczyninę – proza kobieca w nurcie fantasy. I do tego był dodany Inglot. Obsadzono go w roli mądrali z prowincji, który zna naczelnego. Dobrze byłoby prześledzić początki tego dziwnego miesięcznika psującego przez całe dziesięciolecia gust młodzieży. Kto tam stał u początku i w jaki mundur był obleczony? Bardzo ciekawe.
Autorzy prozy fantastycznej zdominowali rynek i sposób myślenia o książkach i pisaniu na długie lata, do dziś właściwie. To jest nie do odkręcenie właściwie i nie do zwalczenia. Jest ich tylu, że nawet zastosowanie starego i sprawdzonego sposobu polegającego na wykładaniu w widocznych miejscach koców zakażonych dżumą nie zmniejszy ich populacji w sposób znaczący. Psują rynek i mnożą się jak króliki i pantofelki jednocześnie; szybko i przez podział. Oddają pośrednikom swój zysk, całą swoją pracę, byle tylko potem móc opowiadać, chwalić się, że wydali książkę i ta książka była przez chwilę w Empiku.
Ja się szczerze mówiąc nie spodziewałem, że ktoś tak beznadziejny jak Inglot powróci. A jednak. W dodatku z prozą innego nie fantastyczna gatunku. „Wypędzony” to książka o powojennym Wrocławiu i niełatwych początkach ludzi, którzy tam przybyli ze wschodu. Bohaterem jest oficer AK, ukrywający się przed UB. Inglot, jak sam mówi, nie unika trudnych kwestii, czyli mówiąc wprost pisze dobrze o Niemcach. Ja nie wiem za bardzo gdzie tu jest jakieś novum, bo wszyscy teraz piszą dobrze o Niemcach i gdyby ich ktoś opisał źle, wtedy byłoby dopiero co czytać. Na to się jednak nikt nie zdobędzie. Schemat książki Inglota, o czym on sam opowiada to znany nam od dawna „polski western”, w którym swego czasu specjalizował się aktorsko Ryszard Filipski. „Polski western” czyli nędza. Jest to jednak nędza zrozumiała dla wydawców i pośredników i oni będą ją brać na skład, choćby mieli potem osobiście robić z niej pulpę, a z niej  papier toaletowy.
Dwie bowiem rzeczy docierają do mózgu pośrednika na rynku książki: polski western i gwałtowny orgazm. Nic więcej. Wiarę w to, że tak trzeba bo te właśnie chwyty gwarantują sukces, przejmują autorzy.  Tak się jakoś składa, że głównie „nasi” autorzy, bo gazownia ma inny styl. Gazownia nie opisuje gwałtownych orgazmów tylko orgazmy senne. Im się z kolei wydaje, że ten rodzaj kokieterii jest skuteczniejszy. Gazownia próbuje skłonić nas do wiary, że istnieją tak zwane związki partnerskie, w zależności zaś od tego czego po takim związku oczekujemy, może on być trwały jak skała lub rozsypać się po dwóch dniach. Gazownia kokietuje stabilizacją i domowym ciepełkiem, choć wszyscy wiedzą, że za tymi dekoracjami nie ma ani domu, ani ciepełka. I biada temu, kto potraktuje to pisanie poważnie. Pamiętam teksty pisane przez niejakiego Leszka Talko. On nie był tak beznadziejnie słaby jak Inglot, ale niewiele odstawał. Ten z kolei pisał o swojej żonie „najlepsza z żon”. A potem się rozwiódł, albo ona się z nim rozwiodła, już nie pamiętam. Gazownia zaś napisała specjalny tekst na tę okazję o tym, jak to się jednak dziwnie w tym życiu plecie. Nie trzeba się jednak przejmować.
Mamy więc dwa rodzaje szamanizmu obliczone na sukces rynkowy. Obydwa należałoby zwalczać kocami z dżumą. Jeden wywodzi się wprost z odrapanej kuchni, w której matka przygotowuje naleśniki, a pryszczaty syn zmuszany do cotygodniowych wędrówek na mszę, marzy o tym by zostać pisarzem. Tylko to bowiem, może ułatwić mu kontakty fizyczne z dziewczętami, które są na razie poza jego zasięgiem albowiem ma nadopiekuńczą matkę. Nie wpadnie ów chłopiec na to, by się ogolić, kupić acnosan, powyciskać pryszcze i umywszy ciało swe, włożyć na siebie coś innego niż te same co zwykle koszule i portki. To jest za trudne. Dopiero pisarstwo może go wyzwolić. I żyje z tą myślą, aż do chwili kiedy udaje mu się coś opublikować w wieku 35 lat. Wtedy się żeni z dziewczyną, którą widywał codziennie w drodze na mszę. O gwałtownych orgazmach nie ma jednak mowy. Jego bowiem projekcje dotyczące seksu ukształtowane zostały poprzez teksty innych słabych autorów parających się fantastyką. Ona zaś – też była fałszywa – miast szczerze oddawać się modlitwie, myślała o tym co tam było napisane w „Wysokich obcasach”. Wszystkie brednie, które wypisywał tam Talko o „najlepszej z żon” brała za rzeczywistość i teraz mówi nawet całymi fragmentami tych tekstów.
Szamanizm lewicowy  bierze się z dobrobytu. Bierze się wprost z projekcji bogatych i leniwych dzieci, które rodzice wozili do Londynu na wakacje w czasach kiedy w Polsce na półkach sklepowych był ocet jedynie i papier toaletowy. Ludzie ci, wychowani i ukształtowani w czasie swojej edukacji na przewodników, myślicieli, guru i świeckich kapłanów, konfrontują te projekcje z życiem i wychodzi im, że społeczeństwo, które mają nawracać, jest po prostu potworne. Nie wygląda jak to z podręcznika młodego socjologa, wygląda całkiem inaczej. Wkrótce okazuje się też, że nie o nawracanie chodzi, ale o sprzedaż. Sprzedaż tytułów, kremów, rowerów, samochodów, idei, sprzedaż zła i piekła, pokawałkowanego w eleganckie kostki i zapakowanego w folię. Póki sprzedaż idzie dobrze, jeszcze da się to wycie wytrzymać, ale czasem sprzedaż spada. I wtedy wszyscy szamani, jak jeden, z lewa i prawa, rzucają się na poszukiwanie nowych obszarów, które można by zagospodarować.
I mamy oto nasz Marsz Niepodległości, a raczej kilka marszów. Mamy Giertych z Komorowskim i mamy lewaków z Niemiec, mamy Blumsztajna, który napisał, że Marsz Niepodległości to marsz judeosceptyków, do których Polska nie należała nigdy. Ja bym bardzo chętnie posłuchał szczegółów dotyczących tego do kogo należała, a do kogo nie należała Polska według Blumsztajna. On jednak ich nie zdradzi. Nigdy.
Mamy więc tę wielką chęć wzbudzenia apetytów na różne gadżety. Na papier toaletowy z orłem w koronie, na biało czerwone jarmułki i na świeckie nabożeństwa przy pomnikach na trakcie królewskim. Mamy kolejną opowieść o wielkim gigantycznym orgazmie, który nastąpi na pewno jeśli teraz grzecznie posłuchamy co do nas mówią i jeszcze raz okażemy solidarność.
A gówno....
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 8163
Pyza na mazowieckich dróżkach

Pyza na mazowieckich dróżkach

11.11.2012 10:04

A Pan Corylluś? Wybierasz dziś muchy z latarni (wczoraj opisałeś tę przygodę). Czy idziesz na Marsz - zaczyna się o 15.00 zaproszeni są wszyscy Polacy? Ci z Grodziska jak najbardziej też. Czy zamierzasz zgwałcić Wyborczą jak to robił Adaś Miałczyński aby mieć "Gwałtowny Orgazm?" I "opiać" go w jutrzejszym wpisie? Pamiętasz co gwałcił Portnoy?
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 11:31

Dodane przez Pyza na mazowi… w odpowiedzi na Kompleks Portnoya

Z latarni wybiera się motyle głupia kobieto. Nie rozumiesz co czytasz, a zawsze zabierasz głos. Też nie jesteś tu mile widziana.
Ma-Dey

Ma-Dey

11.11.2012 11:41

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na pyza

i nie obrażaj kobiety "ziemianinie" o manierach chama ze słomą w butach!
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 12:01

Dodane przez Ma-Dey w odpowiedzi na coryllus opanuj sie

Jeszcze raz: nie lubimy cię, nie chcemy cię, idź sobie, nie zajmują się tym blogiem, zostaw mnie i czytelników w spokoju. Zabierz ze sobą pyzę.
Pyza na mazowieckich dróżkach

Pyza na mazowieckich dróżkach

11.11.2012 12:09

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na ma dey

Ja cały czas z nadzieją zaglądam na twój Blog bo wierzę że zaczniesz kumać o co chodzi z tą Polską. Powiedz: Kochasz Polskę? Ja kocham Polskę.
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 13:55

Dodane przez Pyza na mazowi… w odpowiedzi na Komentuję Twoją twórczość wyłącznie na niezależnej.

Nie chcę pani tutaj.
Domyślny avatar

bravor

12.11.2012 23:07

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na pyza

panie Coryllus. Choć nie napisałeś w notce niczego zdrożnego, nie chcemy ciebie tutaj, na blogowisku, za ordynarne komenty, świadczące o twoim prymitywizmie, paniał??? Ciekaw jestem jak Toyach z tobą wytrzymuje, był dołowany przez komuchów permanentnie, nie to co Coryllus, i nagle Coryllus jest kolegą Toyacha. Toyach protegowanym coryllusa, Na prawdę, żal mi mojego krajana.
Domyślny avatar

Stasiak

11.11.2012 14:55

Dodane przez Pyza na mazowi… w odpowiedzi na Komentuję Twoją twórczość wyłącznie na niezależnej.

Droga Pani Pyzo, Nie chce byc nieuprzejmy ale jak juz tak bardzo pani Polske kocha to radze spedzac wiecej czasu w naturze. Innymi slowy -pora na spacer. Prosze takze odlozyc, na jakis czas przynajmniej, czytanie. Pozytku z tego jak pani widzi niewiele. Z wyjatkiem oczywiscie przepisow kulinarnych. Bigos uwielbia jak go mieszac.( Pani zamezna?) Na zakonczenie, zeby ni bylo zem nieczuly poemacik, nie wlasny, pana Jacka: Nie mecz mnie zabieraj sie, idz juz stad, bo mam cie potad, uczucie twoje mam gdzies zostaw mnie i sie stad wynies... Pozdrawiam S
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 15:37

Dodane przez Stasiak w odpowiedzi na From London with love

Z tym bigosem to przesadziłeś, jak można być tak wulgarnym?
Pyza na mazowieckich dróżkach

Pyza na mazowieckich dróżkach

11.11.2012 21:48

Dodane przez Stasiak w odpowiedzi na From London with love

You are so, so, so sophisticated.... Tak właśnie załatwiają sprawy Prawdziwi Mężczyźni. (Pan katolik?) Niech Coryllus żyje sobie spokojnie. Pozdrawiam P
Pyza na mazowieckich dróżkach

Pyza na mazowieckich dróżkach

11.11.2012 12:43

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na ma dey

Nie pyzę, tylko Panią Pyzę. Nie pójdę, bo lubię robić zadymy. Nie widzisz, że pikietuję Twój blog? Chłopie, a może Ty nie wiesz co to pikieta? A wiesz co to demonstracja? A wiesz że dzisiaj jest Marsz Niepodległości. Myślę że młodzieńcy z ONR podadzą ramię staruszce, jak będzie "darła" o lasce i bez okularów przez przejście!
Pyza na mazowieckich dróżkach

Pyza na mazowieckich dróżkach

11.11.2012 12:05

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na pyza

Ale odpowiedz na pytanie: W jaki sposób czcisz, obchodzisz Święto Niepodległości? Wyłącznie zadumą? Tak intymną, że aż nieujawnioną? Czy zawsze robisz takie długie Intro zanim odsłaniasz jądro, sedno? "A gówno" to jest zdanie Coryllusa na dziś i określa jego stosunek do dnia w którym Polacy się jednoczą pod wezwaniem Sursum corda, Semper fidelis i polskich słowach: Marszu Pierwszej Brygady, Hej chłopcy, bagnet na broń... Serca Polskie, węgierskie, serca starców, małych dzieci, kobiet, mężczyzn. "A gówno" tak wypalił Nikodem Dyzma, gdy zbrakło argomentów w wymianie zdań z sędzią. Rzecz miała miejsce w cyrku a odbywała się podczas walki zapaśniczej. "A gówno!" wszyscy byli pod wrażeniem, efekt był kolosalny. Hrabina Lala Koniecpolska patrząc mu w oczy wyszeptała namiętnie, choc nieco łamaną polszcyzną: Pan jest wspaniała męscizana... Wszystkie kobity w trup!!! Tak służący Ignacy określił wrażenie jakie Nikodem wywarł tym silnym, męskim wyrazem. Piszę na wypadek gdyby spotkały moją wypowiedź zarzuty że wyrwałam z kontekstu tak słowa Coryllusa jak i słowa Nikodema Dyzmy.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

11.11.2012 10:24

Fantastyka! Żeby tyle napisać o tym, którego imienia także nie wymienię ;-) Trochę redakcji by się jednak tekstowi przydało ;-) „Mamy Giertych z Komorowskim” „Artur Nicpoń krytykuje swojego byłem polonistę” „ To jest nie do odkręcenie właściwie” Miej litość nad czytelnikami a zwłaszcza czytelniczkami ;-)
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 11:30

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na biało czerwone jarmułki

Henry, jest niedziela rano, dzieci biegają i krzyczą, ja nie mam gabinetu niestety. Możesz się nie czepiać?
Ma-Dey

Ma-Dey

11.11.2012 10:59

Cyt, : "..Pan Artur Nicpoń (...)Zarzuca mu  (Inglotowi ), pewnie słusznie, brak doświadczeń (..)Dotyczącym seksu po prostu..."  - proszę dla czytającego  poprzeć również swoje przypuszczenie jakimś argumentem, ja  np. ich nie znam ,bo nie interesuje się życiem intymnym pana Inglota, a niechciałbym wyrabiać sobie zdania na pańskim pustowsłowiu kiedy jeszcze pan dodaje :  że to " poprostu strzał w dziesiatke"?
2 )cyt, : ". gdzie tu jest jakieś novum, bo  wszyscy teraz piszą dobrze o Niemcach .." - pan też? 
3) "..Szamanizm lewicowy  bierze się z dobrobytu.." - ok, a pański z czego wynika..hmm?
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 11:29

Dodane przez Ma-Dey w odpowiedzi na pytanie do autora bloga,

Już mówiłem: nie przychodź tu, jesteś niemile widziany.
Ma-Dey

Ma-Dey

11.11.2012 11:47

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Ma dey

nie potrafisz wytłomaczyć się z "bełkotu"...?Głupi człowiek będzie za pomocą "kija' odganiał sie od psa, mądry zaś poskromi go, okazując mu swoją wyższość.Widać Ciebie stać  jedynie na owy  "kij".
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 12:00

Dodane przez Ma-Dey w odpowiedzi na co to Coryllusie,,

Nikt cię tu nie chce. Nie rozmawiamy z osobami zdradzającymi aż tak poważne braki. Do widzenia.
Ma-Dey

Ma-Dey

11.11.2012 12:33

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na ma dey

powiedz ..."braki " czego..?no wall śmialo..przecież jesteś "wyuczony"...prawie lesnikiem zostałeś.co prawda oszukując komisje egzaminacyjną ale "dałeś rade"..no..?!!
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 12:37

Dodane przez Ma-Dey w odpowiedzi na coryllusie..na koniec,

Braki wszystkiego.
Domyślny avatar

fritz

11.11.2012 14:50

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na ma dey

Ma-dey mysli i rzeczywiscie rozumie z jakimi basniami ma docznienia. Ciekawe, kiedy ukaze sie dzielo zbiorowe: basnie grossa i coryla.
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 15:56

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Kochamy Ma-deya, wlasnie tutaj.

Ale fritz jesteś u mnie na blogu, nie u siebie w domu, nie ty decydujesz kto jest tu mile, a kto niemile widziany. Ty też należysz do tej drugiej grupy.
Domyślny avatar

KOCHAM POLSKE

11.11.2012 11:50

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Ma dey

Pan psuje tu powietrze za każdym razem jak tu wchodzę, czy mógłby Pan gdzie indziej to robić? Tutaj kulturalni ludzie!
Coryllus

Coryllus

11.11.2012 12:02

Dodane przez KOCHAM POLSKE w odpowiedzi na Ma dey

On stąd nie wyjdzie. Mowy nie ma. To twardy wariat, na prochach. Słowem się go nie wyrzuci.
Ma-Dey

Ma-Dey

11.11.2012 12:22

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na kocham polskę

po tych wyzwiskach i chamskich odzywkach jakie "zarzuca" tu autor,  widać że jesteście  " kulturalni inaczej" .
ps : Kupiłem jego "wypociny", zaplaciłem horrendalne pieniądze za "nic", musi mi sie z tego wytłomaczyć..., ot co !!!

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,902
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności