Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Ocena z odroczeniem
Wysłane przez Marcin B. Brixen w 06-11-2012 [18:25]
Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, zapowiedział nauczycielom, że odwiedzi ich gość specjalny.
- Znowu ktoś z kuratorium? - spytał pan od matematyki.
- O nie, tym razem będzie to nauczyciel.
- A, czyli ktoś taki jak my...
- O, o niej można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, ze jest taka jak my! - zapewnił pan dyrektor.
Nic więc dziwnego, ze grono pedagogiczne w wielkim napięciu oczekiwało tajemniczego przybysza. Wreszcie pan dyrektor zwołał zebranie wszystkich nauczycieli i zaprezentował gościa.
Pierwszym wrażeniem było mocne rozczarowanie. Pani była średniego wzrostu, średniej postury, ubrana nijako, twarz miała bez wyrazu. Jedynie co wracało uwagę, to jej blade, mocno zaciśnięte usta.
- Mój Boże, bez rewelacji, ani kreacji, ani figury, ani fryzury, ani makijażu, ani biżuterii... Po prostu taki nikt - podsumowała po cichu pani pedagog.
- Ta pani jest prawdziwym pogromcą uczniów - oznajmił pan dyrektor. - Potrafi dać sobie radę z najgorszymi klasami! Z najgorszymi łobuziakami! I nie tak jak inni, co to tylko obiecują i nic - spojrzał wymownie na panią wicedyrektor i panią pedagog.
- Jak pani to robi? - spytała zdumiona surowa pani od niemieckiego.
- Opracowałam autorską, specjalną metodę uczenia - odezwała się zgaszonym głosem pani. - Nazwałam ją "oceną odroczoną".
Zebrani poprosili o szczegóły.
- Robię klasówkę, dajmy na to, z matematyki - powiedziała pani. - Zadaję pytanie "ile jest dwa razy jedenaście", a uczniowie mają zapisać odpowiedź na kartkach. Co zapiszą?
- Dwadzieścia dwa - odpowiedzieli chórem nauczyciele, poza panią pedagog, która powiedziała "dwadzieścia czte...dwa!".
- Ale gdzie tu ta nowa metoda? - spytał pan od matematyki.
- Zbieram kartki, ale nie wpisuję ocen - wyjaśniła pani. - Robię to po kilku miesiącach. Na koniec semestru.
- No i co z tego? - wzruszył ramionami pan od matematyki. - Co za różnica czy teraz, czy pod koniec semestru?
- Bo jak nie będą grzeczni przez cały semestr, to wpiszę do dziennika, że pytanie na sprawdzianie brzmiało "ile jest trzy razy dziewięć". I wtedy wszyscy dostaną niedostateczne...
- Genialny plan! - zawołało całe grono pedagogiczne, oprócz pani pedagog, która sprawdzała ukradkiem na telefonie komórkowym ile jest trzy razy dziewięć.
- Co więcej, tego typu sprawdziany można przeprowadzać wielokrotnie i z każdego przedmiotu - dodała pani.
- No to co? Chyba pozwolimy pani poprowadzić jedną lekcję, co? - zaproponował rozpromieniony pan dyrektor. - Co te szcze... dzieci mają teraz mieć?
- Matematykę - odpowiedział pan od matematyki.
I pani poszła na lekcję zamiast niego. Kiedy wróciła, w pokoju nauczycielskim wszyscy oczekiwali już gorączkowo na wieści.
- I co? I co?
- Nie udało się - odparła pani z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Rozległ się gromadny jęk. - Pierwszy raz w mojej karierze się z czymś takim zetknęłam. A to wszystko przez panią! - wskazała młodą panią od polskiego, w poprzednich latach uczącą klasę Łukaszka polskiego.
- Przez mnie??? - zdumiała się młoda pani od polskiego. - Ale pani miała z nimi lekcję matematyki! A nie polskiego!
- Oni twierdzą, że to pani ich tego nauczyła.
- Czego???
- Pokażę wam jeden sprawdzian... O, może ten. Łukasz Hiobowski.
Pan dyrektor porwał kartkę i czytał głośno:
- "Odpowiadam pełnym zdaniem: cztery razy pięć jest dwadzieścia".
Komentarze
06-11-2012 [19:25] - ironiczny anglosas | Link: Spotkałem mamę Łukaszka !
http://naszeblogi.pl/33646-poz...
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas
06-11-2012 [21:04] - Marcin B. Brixen | Link: @ironiczny anglosas
Nie wiadomo czy była z Poznania. A może z Krakowa? I nie przypomina mamy Łukaszka. Raczej babcię Xero.
06-11-2012 [20:51] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link: I tu Tomaszek wpadł!!
Po "czarnym wtorku"...tym z trotylem...media oraz wszyscy zainteresowani dostali przekaz!
Nie mówic,nie pisać "trotyl",ani "nitrogliceryna",tylko RZEKOMO trotyl i RZEKOMO nitrogliceryna!!!
Tak więc Łukaszek powinien napisać cztery razy pięć...równa się RZEKOMO dwadzieścia!
Pozdrawiam Cię RZEKOMO Marcinie,bardzo RZEKOMO serdecznie.
RZEKOMO semper idem
06-11-2012 [21:13] - Marcin B. Brixen | Link: @Zdenek Wrhawy
Nie ma w ogóle czegoś takiego jak :trotyl". Są tylko substancje proste tworzące go! Dlatego patrząc na traktor nie można powiedzieć "widzę traktor", lecz "widzę blachę, szkło, gumę i smar"!
Hmm... W sumie fajny pomysł na notkę...
06-11-2012 [23:16] - Irvandir | Link: Wreszcie światełko w tunelu.
Optymistyczny ten dzisiejszy tekst. Muszę polecić studentom pod hasłem: "Tylko wiedza chroni przed manipulacją". Ale ta pani nie była z Krakowa. Chyba, że kibic Wisły :) Pozdro
07-11-2012 [21:13] - Marcin B. Brixen | Link: @Irvandir
Ta pani była bardziej ze wschodu niż z południa...