Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Babcia na tropie celebryty
Wysłane przez Marcin B. Brixen w 21-09-2012 [21:17]
Babcia Łukaszka lubiła czytać. Ale takie prawdziwe książki, z życia wzięte. I o wojnie, i o partii i o rolnictwie i historyczne. Ale oczywiście opowiadające historię w odpowiedni sposób. Z gazet kupowała "Międzynarodowy Horyzont" gdzie czytywała jak tam na świecie trwa walka o to, żeby wszyscy byli równo biedni. A wiadomości z kraju czerpała z jednego z wielu tygodników kolorowo-plotkarskich pod tytułem "Egzystencja na ciepło".
Akurat nabyła w sklepie świeży egzemplarz i udała się na osiedlowy ryneczek. Tygodnik przeglądała po drodze. Tym razem o mamie małej Madzi z Sosnowca było tylko pięć stron.
Babcia tak szła i podczytywała magazyn (to jest możliwe przy pewnej dozie wprawy), gdy zobaczyła, że niedaleko niej parkuje samochód i wysiada z niego starszy pan zrobiony na młodzieniaszka.
- Ani chybi celebryta! - powiedziała do siebie babcia Łukaszka i ruszyła krok w krok za podejrzanym osobnikiem. Byłoby co opowiadać na klatce schodowej! A może i do gazety "To, Co Jest" udzieliłaby wywiadu?
Pan, który wysiadł z auta szedł powoli przez osiedle rozglądając się niepewnie. Babcia nie miała już żadnych wątpliwości. To był on! Gwałciciel własnej żony! Zdjęcie jego podretuszowanej twarzy widniało na stronie szesnastej! A pod spodem było napisane: "Fichał-Migurski nadal szuka pracy. Oszczędza! Nawet nie chodzi na sushi raz w tygodniu!".
Babcia powoli szła za celebrytą aż ten wszedł do sklepiku rybnego.
- Ciekawe co taki celebryta kupuje - zastanowiła się babcia i weszła również.
Fichał-Migurski kupił tylko jedną rzecz. Jeden maleńki płat surowego śledzia. Zapłacił kartą.
- Co dla pani? - spytał sprzedawca.
Babcia odparła standardowo "patrzę tylko" i wyszła w ślad za celebrytą. Fichał-Migurski skręcił teraz do osiedlowego parku, gdzie od ładnych kilku lat były jakieś wykopy. Bo niedawnym deszczu nazbierało się tam trochę wody i w niektórych kałużach pływały już nawet zielone smugi glonów.
Celebryta podniósł z ziemi jakiś patyk, podszedł do kałuży i rozglądając się na boki zaczął w niej grzebać. Wyciągnął coś na patyku, a drugą ręką sięgnął do kieszeni i zaczął coś zlepiać czy skręcać...
- Co pan robi? - nie wytrzymała babcia Łukaszka.
Fichał-Migurski odwrócił się z przerażeniem w oczach. W jego dłoniach ociekała wodą z kałuży perfekcyjnie skręcona rolka śledzia i glonów.
- ja... Już... N... Nie mogę... - zaczął łkać i płakać. - B... Błagam... N... Niech... pani... N... Nikomu... Nie mówi... Ja... Ja nie mogę wytrzymać bez sushi praz w tygodniu! Sushi mnie!
Połknął to, co trzymał w dłoni i uciekł do samochodu.
Komentarze
21-09-2012 [21:33] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link: Niam,niam!
Tak to powinno wygladac...trzeba sobie zamowic przynajmniej godzine wczesniej..albo przy rezerwacji stolika.
I koniecznie zimna wódka! Sake jest za słabe...Wyborowa!
22-09-2012 [22:10] - Marcin B. Brixen | Link: @Zdenek Wrhawy
Co ja mogę odpowiedzieć na taki obrazek. Bardzo mniam.
21-09-2012 [23:04] - bolesław | Link: Sushi.
Witam!
Bardzo dobry tekst. Ale mnie też Sushi.
Wczoraj był wesoły dzień....Sto lat!
Pozdrawiam
22-09-2012 [22:12] - Marcin B. Brixen | Link: @bolesław
Również sto lat i dziękuję.
22-09-2012 [13:02] - NASZ_HENRY | Link: Kto ze sobą
śledzia nosi
to się nie prosi ;-)
22-09-2012 [22:17] - Marcin B. Brixen | Link: @NASZ_HENRY
To jakieś przysłowie ludowe? :)