Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Emigracja, czy na dnie bez honoru lec?
Wysłane przez Stary Wiarus w 29-08-2012 [10:49]
Dziękuję wszystkim komentującym poprzednią notkę i pozwalam sobie pociągnąć temat nieco dalej.
Czy jest wyjście z sytuacji bez wyjścia? Radio Erewań miało na to zwięzłą odpowiedź: “Przepraszamy, towarzyszu, ale w naszych audycjach nie zajmujemy się problematyką polską”.
W długich nocnych Polaków rozmowach wielu osobom umyka z oczu i klawiatury, że często przywoływane postawy czcigodnych przodków naszych: “na stos rzuciliśmy swój życia los”, “na dnie z honorem lec” oraz “musicie, musicie, musicie, za kark wziąć i strącić go z chmur” to są piosenki mniejszościowe. To są motywacje wspaniałej ale znikomej mniejszości narodu – żołnierzy-ochotników, którzy zaciągali się pod sztandary by zwyciężyć lub zginąć. Natomiast cywile podczas pokoju nie mają żadnego moralnego obowiązku systematycznie walić łbem o ścianę tym pieśniom patriotycznym do taktu.
Przychylam się zatem do zdania Darskiego, że w rozpaczliwej sytuacji bez widocznych perspektyw poprawy należy ratować co się da, poprzez długoterminową lub stałą emigrację i zachowanie na emigracji takich atrybutów narodowych, jakie się zachować uda. Emigracyjne priorytety to języki obce, osiedlenie, integracja, naturalizacja, praca, nauka, studia, przekazanie dziedzictwa kulturowego dzieciom.
Niektórzy z moich współemigrantów tego samego rocznika, po ponad ćwierć wieku imersji w innym języku i kulturze, mówią wyłącznie tragicznym volapükiem Polglish, ani po polsku, ani po angielsku, oglądają polską telewizję i kupują “Wprost”, jednym słowem sami uwięzili się w getcie. Ja natomiast piszę po polsku tak, jak piszę, na dowód, że po 25 latach też się da. Po angielsku piszę z równą swobodą. Mam wokół siebie swoich miejscowych współpracowników i podwładnych, których nie interesuje jakie jest moje miejsce urodzenia. Liczą się z moim zdaniem nie dlatego, że husarze spod Wiednia za mną stoją, tylko dlatego, że dbam, by to zdanie było sensowne. I to jest moim zdaniem stan, do którego warto aspirować.
Nie należy dać się łapać na antyemigracyjną propagandę. Nie jest i nigdy nie było prawdą, że Polacy na Zachodzie są wyłącznie plemieniem pomywaczy lub jeszcze gorzej; Darski i ja jesteśmy żywymi dowodami. Wyjazdy na Zachód “żeby sobie pożyć” przez trzy lub cztery lata, a potem powtórnie zanurzyć się w bagnie, są bezsensowne - ani indywidualnym osobom, ani społeczeństwu w Polsce niczego nie rozwiązują. Realna siła światowej polskiej diaspory, to ludzie sceptycznie usposobieni do postkomunizmu, naturalizowani obywatele państw Zachodu z dziećmi tam urodzonymi, odnoszący sukces zawodowy w swoich nowych krajach, materialnie niezależni od kraju i jego władz, mogący pokazać Tuskom tego świata gest Kozakiewicza.
Co do osób propagujących robienie znakomitych interesów z państwem polskim – who are you kidding? Interesy w Polsce mogą robić instytucjonalni inwestorzy zagraniczni, posiadający obsługę prawną zdolną hamować wstręty administracji państwowej tak w Polsce, jak i w każdym innym podobnym Paragwaju, oraz zatrudniający konsultantów od smarowania Rychów, Michów i Zbychów z esbecko-wojskowych dynastii i PZPR-owskiej młodzieżówki. W Polsce robi się obecnie interesy tak samo, jak w Ameryce Południowej – wynajmuje się polskich “konsultantów” (ang. ‘fixers’), na ogół komuchów i ubeków różnej maści, którzy mają dojście i wiedzą jak, komu, kiedy i ile. Nikogo to na Zachodzie nie gorszy i gorszyć nie będzie, ponieważ jeżeli się jedzie robić interesy w kraju powszechnie znanym jako gruntownie skorumpowany, to nie po to, żeby tam wypowiadać wojnę korupcji i robić dobrze tambylcom, tylko po to, żeby wytworzyć zysk dla udziałowców.
Fakty są takie, że świat nie szuka i nie będzie szukał w Polsce historii, siły ducha, religijnej inspiracji, wzoru moralności, głębi nauk ani źródła myśli technicznej, tylko niedrogiej siły roboczej do zmontowania drzwi do helikoptera, krzesła do kuchni albo telewizora średniej klasy. Nie jest to stan nowy - vide cytat z Boya-Żeleńskiego z 1911 roku: “czy to Kopernik, czy inny piernik, kto tego w hotelu żąda?”
Indywidualny wybór Polaka leży obecnie pomiędzy:
-
byciem odmóżdżoną i tanią siłą roboczą w Polsce na stałe, bez perspektyw zmiany; naturalnie, jeśli komuś leży dożywotnie grilowanie, Taniec z Gwiazdami, pobory poniżej wysokości australijskiego zasiłku socjalnego lub 20% wynagrodzenia londyńskiej sprzątaczki, oraz pancerne drzwi przeciwwłamaniowe w mieszkaniu, to ja nic do tego nie mam, jestem za wolnością wyboru;
- byciem przejściowo tanią, ale nie odmóżdżoną, siłą roboczą na Zachodzie, gdzie istnieją tak możliwości jak i precedensy istotnej zmiany własnego losu po starcie od bardzo skromnej podstawy. W społeczeństwach zachodnich (zwłaszcza pozaeuropejskich) nie istnieje klasycznie polskie dołowanie z premedytacją ani gryząca pogarda dla osób usiłujących, jak to wymownie nazywa lud polski, “podskoczyć wyżej własnej d…” , czyli pracujących na poprawę swojej pozycji społecznej. Wiem co mówię. Mam za sobą lata takiej pracy i takiej poprawy i zaręczam, że da się podskoczyć, choć z długiego rozbiegu.
Leming jadący na trzy lata do Londynu, by tam ciężkim wysiłkiem wyszarpać kasę, za którą sobie w Polsce kupi mieszkanie i motocykl, nie zmienia niczego w ogólnym opłakanym stanie kraju i postępuje dokładnie tak, jak sobie życzy rządząca banda. Zbycho, Rycho i Micho z rozkoszą sprzedadzą mu mieszkanie w stanie deweloperskim, czyli surowym, w wiatrem podszytym budynku z niejasnym tytułem wlasności i bez podłączonej wody, po czym zajmą się następnym jeleniem, a do poprzedniego przyjdzie urząd skarbowy, z mordą na temat ‘skąd pieniądze?’.
Leming, który chce przestać być lemingiem, nie usiłuje uczyć Brytyjczyków jak powinni urządzać Wielką Brytanię, rozgląda się dookoła siebie, uczy się jezyka, od początku zaklada, że zmywak lub Tesco są rzeczą przejściową, przestaje oglądać TVN24 i Polsat oraz głosować w polskich wyborach, nadludzkim wysiłkiem zdobywa miejscowe kwalifikacje w UK, emigruje na ich podstawie na stałe do Kanady, USA lub Australii, naturalizuje się tam i dba o to, by jego dzieci znalazły się na dobrym uniwersytecie. Praca na zmywaku nie hańbi nikogo, o ile zmywak nie jest szczytem marzeń i prowadzi do czegoś sensownego, zamiast finansować wegetację.
Uważam, że należy emigrować. Zarobionych na emigracji pieniędzy nie należy inwestować w Tuska ani przepier…ać na konsumpcję i zabawki. Należy je inwestować w siebie, myśląc długofalowo, prawdopodobnie w skali czasowej dłuższej niż jedno pokolenie.
Nieco szacunku dla siebie, panowie.
Komentarze
29-08-2012 [11:39] - Józef Darski | Link: Emigrować rodzinami
by NIE wysyłać kasy. Pod żadnym pozorem, to elity Ubekistanu nie będą miały co kraść, a ci, którzy na nich głosują, staną się bezrobotni, bo popyt wewnętrzny się zmniejszy i wtedy zaczną myśleć. Z mego doświadczenia wynika, że tłumaczenie, argumenty, dyskusje nie mają żadnego znaczenia. Inteligencję wzmaga tylko kopnięcie okutym butem w d.... Wtedy taki leming nagle staje się genialnym analitykiem i rozumie to, do czego ja dochodziłem latami, w ciągu kilku sekund. Siła podkutego buta, a zwłaszcza jego wpływ na błyskawiczny rozwój inteligencji jest nieoceniona.
Dlaczego niby ktoś normalny ma się poświęcać i niszczyć sobe i dzieciom swoim życie, ponieważ większość mieszkańców to hołota? Jeśli jest za stary - nie ma wyboru. Jeśli jest ok. 30 - może jeszcze wyjechać.
W tej chwli firmy rodzinne się zwijają, za chwilę będą ich masowe bankructwa. Ubekistan zarżnął złote kury. Ci którzy wyjechali, zarobili, wrócili i kupili mieszkania, dali zarobić developerom, a sami są już bezrobotni i jeśli natychmiast nie wyjadą, nie wydobędą się z wiecznej nędzy.
Głosowanie nogami jest najbezpieczniejszą formą oporu. Niech hołota i mafia okradają się nawzajem.
29-08-2012 [11:40] - Józef Darski | Link: Ale istnieje jeszcze inny problem.
Na emigracji Polacy natychmiast się wynaradawiają w drugim pokoleniu (rodzice o to dbają by wreszcie nie byli obciążeni problemami polskimi), jeśli funkcjonują normalnie. Chodzi o tendencję dominującą, a nie o wyjątki. Czy jednak istnienie narodu polskiego jest konieczne? Bretończycy postanowili nie być narodem i wcale na tym źle nie wyszli. Jeśli Polacy nie chcą być Polakami, ponosić kosztów walki o zachowanie własnej tożsamości, bo i ona do niczego nie jest im potrzebna, to będą "Bretończykami" czy "Prowansalczykami".
Do tego jeszcze dochodzi kwestia sowietyzacji. Mieszkańcy Polsi są głęboko zsowietyzowani. Jeśli im to nie przszkadza, wolny wybór, niech sobie pozostaną hołotą jak to lubią. Ale dlaczego inni mają ponosić konsekwencje tego wyboru, dokonanego przez zsowietyzowaną większość?
I z góry uprzedzam, że zachowanie Zdziśka czy Marka mnie nie interesuje. Jeśli piszę Polacy,mieszkańcy, itd., to oczywicie nie chodzi o wszystkich tylko o tendencję dominującą, to ona decyduje o wizerunku i postrzeganiu całości. Tendencja dominująca, tzw. dominanta, nie musi stanowić nawet większości zachowań, wystarczy, że reszta to rozproszone grupki, np. epigoni tradycyjnej polskości, patrioci nowocześni, itp.
29-08-2012 [12:34] - NASZ_HENRY | Link: Nie spodziewałem się
Pan redaktorze Darski jesteś defetysta ;-)
29-08-2012 [15:09] - Józef Darski | Link: Ja wróciłem
ale nie można od innych żądać poświęceń, tym bardziej, że jest to bezskuteczne. No i po co? Proszę odpoiedzieć na podstawoe pytanie: dlaczego mniejszość ma tracić życie dla większści, która wolności nie potrzebuje, potępia ją i niszczy każdego jej zwolnnika? Skoro mnijszość potrzebuje wolności, to może ją wybrać, pozostwiając większość samej sobie.
29-08-2012 [15:20] - fritz | Link: Zadziwijace.
I do glebi nieprawdziwe.
29-08-2012 [15:27] - Stary Wiarus | Link: Nawóz historii? No, thanks.
No wlaśnie. Pewnie mam dar proroczy, bo napisalem ponad cztery lata temu:
http://wtemaciemaci.salon24.pl/17017,non-rien-de-rien
17.01.2008 09:33, "Non,rien de rien"
akapit II
Nie jest niczyją patriotyczną powinnością umartwianie się na rzecz rodaków czyniących wszystko, by się umartwiał nadaremnie. Nawozu pod tulipany historii szukajcie gdzie indziej.
29-08-2012 [21:33] - Pyzol | Link: Hmmm....
Zastanawiam się, czy nie takimi właśnie przemyśleniami kierowała się część opozycji, która pod koniec lat 80tych postawiła na sojusz z Czerwonym.....
Kaśka
29-08-2012 [15:18] - fritz | Link: Czy jednak istnienie narodu polskiego jest konieczne?
Alez oczywiscie. Nawet ze wzgledow czysto higienicznych, uzywajac przenosni, jezeli spojrzymy na sasiadow.
Co jest smieszniejsze, nikt nie stawia takich pytan jezeli o Luksemburczykow czy tez Lichtensteinczykow czy tez Angoranczykow.
29-08-2012 [18:22] - Józef Darski | Link: Nikt nie stawia pytań
nie ma potrzeby stawiać pytania o istnienie, jeśli jest ono faktem. Problem w tym, że większość mieszkańców Polski nie odczuwa potrzeby bycia narodem, więc im to do niczego nie jest potrzebne. To jest potrzebne Panu czy mnie, ale nie większości, skoro dokonuje od 20 lat takich a nie innych wyborów. 2010 rok to był osateczny wybór - mieszkańcy Polski wybrali Rosję, niewolę, a naród, który wybiera niewolę nie jest ju żadnym narodem tylko ludnością o jakimś pochodzeniu i przynależności etnicznej. To wszystko.
Wiele narodów lub grup etnicznych znikło i świat istnieje nadal, czyli ich odrębny byt nie był konieczny. To tylko Panu wydaje się, że istnienie narodu polskiego jest konieczne, bo jest konieczne dla Pana. Trudno by istniała grupa, która istnieć nie chce.
29-08-2012 [18:59] - fritz | Link: Nieco ponad polowa mieszkancow Polski brala udzial w wyborach.
Nie postawiono im pytanie, czy chcecie przestac byc narodem, chcecie przestac byc panstwem.
Stawiano im pytanie, czy chcecie byc waznym europejskim narodem.
Przy tym kampania wyborcza i informujaca JK byla wrecz extremalnie nieudolna i wrecz odstraszajaca czesc prawicowych wyborcow.
Nie mniej, jezeli spojrzymy na przebieg liczenia glosow, a wiec na fakt ze do polnocy i przeliczeniu ponad polowy glosow JK prowadzil 3% a nad ranem przegral 3%, to mamy docznienia z cudem nad urna.
Z punktu widzenia stastyki prawdopodobienstwo takiego przesuniecia glosow jest zerowe.
To, ze PiS nie troszczyl sie o mezow zaufania, swiadczy jeszcze raz o niezwyklej nieudolnosci tej partii na tym polu.
29-08-2012 [11:47] - kolarz | Link: Jest w tym coś tragicznego i plugawego zarazem.
Ale najgorsze jest to, że Autor ma całkowitą rację!
W dodatku nalezy zauważyć, że gdyby napisał ten tekst w roku (dajmy na to) 1995 to już wtedy miałby rację i to było widoczne. Dla mnie "tempus deliberandi" po upadku rządu Olszewskiego trwał ponad dwa lata, ale w pewnym momencie "przetrzeźwiałem", rozejrzałem się wokół siebie i doszedłem do identycznych wniosków.
Próbując wyemigrować (pod wpływem jakby paniki) w wygodny dla siebie sposób popełniłem pewne błędy proceduralno - formalne i to wyhamowało mój rozpęd - jak sadziłem - przejściowo. Później potknąłem się o sławetną ustawę o uporządkowaniu gospodarki kredytowej, wygrałem (!!!) proces z Urzędem Skarbowym, zlikwidowałem firmę "zadojoną na śmierć" przez ZUS i Kasy Chorych, uporządkowałem sprawy mieszkaniowe. Zajęło mi to trochę czasu i okazało się, że na emigrację już za późno.
No cóż - myślałem - jakoś się trzeba skromnie urządzić i wypić to piwo, które mi tu nawarzono. Tak też się nie da. To państwo jest niereformowalne i zawsze będzie nastawione eksploatacyjnie w stosunku do obywateli. Mam jeszcze dzieci, które powoli dojrzewają do spostrzeżenia, że nie da się tu normalnie żyć. Dopilnuję, żeby to dojrzewanie nie zajęło im tyle czasu, co mi.
29-08-2012 [12:23] - Matti (niezweryfikowany) | Link: Chwila
Zarobionych pieniędzy nie należy inwestować w Tuska? A ja się pytam za co żyć będą ludzie starsi, którzy w wyniku tej chwalebnej emigracji stracą jakiekolwiek szanse nawet na te minimalne emerytury (bo przecież ów Tusk powie, że "nie macie emerytur bo... wasze dzieci wyjechały...". Nikt oczywiście nie popatrzy na to, że system emerytalny u nas jest idiotycznie zrobiony. Wiadomym jest, że zacznie się jazda po emigrantach! Ale wrócę do pytania! Czy dzieci pomogą starym rodzicom i będą im słać pieniądze? Czy też wywiozą ich ze sobą (pewnie emeryci nie będą chcieli zmieniać miejsca zamieszkania)? Czy może zostawią na pastwę losu tj. krwawego Donka?
29-08-2012 [12:39] - Stary Wiarus | Link: Emerytury
Zob. mój tekst "Non, rien de rien" z dn. 17 stycznia 2008 roku, sub-akapit IVa:
(wariant IVa) "wy poszliście na łatwiznę, a teraz my będziemy musieli pracować na emerytów"
Nie jest w żadnym stopniu winą emigrantów, że Polska żadną siłą nie potrafi sporządzić działającego systemu ubezpieczeń społecznych...
...(czytaj dalej pod linkiem http://wtemaciemaci.salon24.pl/17017,non-rien-de-rien )...
Ponadto proszę się nie kłopotać i spokojna pańska głowa. Ustawa o refundacji leków, korekty systemu emerytalnego oraz wysiłki Ministerstwa Eutanazji, figlarnie zwanego w Polsce Ministerstwem Zdrowia, skutecznie zapewnią Endlösung tej przykrej kwestii grubo wcześniej, niż sprawa stanie na ostrzu noża.
29-08-2012 [12:42] - Matti (niezweryfikowany) | Link: Stary Wiarusie
Ja wiem, że system jest idiotyczny (i o tym napisałem).
29-08-2012 [21:12] - Majk | Link: Zależy
Zależy jak rodzice wychowali swoje dzieci i tyle w tym temacie.
29-08-2012 [12:39] - Matti (niezweryfikowany) | Link: I takie pytanie mam
Czy każdy Polak, który doniósł sukces we własnym kraju to złodziej (cóż wpis o Strzeleckim miałby to potwierdzać. Tu żyją tylko łachudry, a jak wyjedziesz i się tam dorobisz to nagle stajesz się porządnym człowiekiem?)
Mam wrażenie, że u niektórych skala frustracji przekroczyła już dozwoloną normę. Emigracja jest potężnym problemem, a nie zbawieniem dla Polski (tj. dla całości kraju, a nie pojedynczych obywateli). Efekty jej będą druzgocące głównie dla tych normalnych ludzi. Nie dla lemingów- bo oni znajdą swój raj na emigracji.
29-08-2012 [12:46] - Stary Wiarus | Link: Frustracja, to najsmutniejsze z wsyztskich tang
Pozwalam sobie poisiadać zdanie odrębne od panskiego. Przy okazji, jaka jest dowolona frustracja, i kto wydaje na nią kartki i pozwolenia?
Ażeby cokolwiek osiągnąć na emigracji, nie można być lemingiem. Leming, który niczego się na emigracji nie uczy, z tych samych powodow, dla których niczego sie nie nauczył w kraju (bo wszystko wiedział lepiej). ginie na emigracji w wyniku darwinowskiej selekcji naturalnej. Strzelecki rozkwitł, i bardzo dobrze. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak by skończył, gdyby nie wyemigrował. Może żyłby długo i szczęśliwie z uwiedzioną nieletnią i mieliby kupę dzieci?
29-08-2012 [12:53] - Matti (niezweryfikowany) | Link: Przypominam wyniki wyborów z 2011 r.
Większość głosujących poparło PO! Oczywiście tych głosujących na emigracji (choć nie wiem czy w ich przypadku jest to emigracja). I nie wiem czy ich szczytem marzeń nie jest ten klasyczny zmywak...
29-08-2012 [12:40] - fritz | Link: Sorry, zalozenia tekstu sa nonsensowne.
Cele tym bardziej.
Nie mam czasu, zeby teraz kontynuowac.
Jeden przyklad nonsensu: "Przychylam się zatem do zdania Darskiego, że w rozpaczliwej sytuacji bez widocznych perspektyw poprawy należy ratować co się da, poprzez długoterminową lub stałą emigrację i zachowanie na emigracji takich atrybutów narodowych, jakie się zachować uda."
Jest to zaproszenie do samounicestwienia.
Poza tym jest nonsensem totalnym z punktu czysto biznesowego.
Jezeli swietnie usytuowana firma z jakis powodow nie funkcjonuje, to sie ja sprzedaje a nie niszczy.
SW proponuje zniszczenie.
Znaczy: jezeli Polacy dojda do wniosku, ze nie potrafia, niech wystawia sie na sprzedaz.
Np. miasto Warszaawaw mogloby dac nastepujace ogloszenie.
2 milinowe miasto w centrum Europy.
Modernizowane.
Dwa lotniska,
5 Uczelni
Gielda najwieksza w tej czesci Europy.
Szuka wlasciela.
Ludnosc katolicka, wynrodowiana, daje sie chetnie ponizac i manipulowac.
Nie sprawia zadnych trudnosci.
Cena wywolawcza: 50 mld euro.
Miasto zostanie sprzedane w licytacji otwartej.
Nabywca przekazuje wplate na konta mieszkancow zameldowanych w miescie 3 lata przed data sprzedazy.
*** W ten sposob mieszkancy Warszawy zarobia i znajda sie zagranica nie ruszajac sie z miejsca.
29-08-2012 [13:08] - Stary Wiarus | Link: Ogłoszenie
Zupełnie niezły pomysł. Proszę rozpisać przetarg nas zaborcę. Tylko niestety nie wiem, jak należy go przeprowadzić, by nie został z góry ustawiony.
Ponadto nie dostrzega pan jednego z centralnych punktow mojej argumentacji. Otóż ani poanu, ani nikomu innemu nic do tego, ćzy inny Polak pragnie "na dnie z honorem lec".
29-08-2012 [13:36] - fritz | Link: Nabywca nie bylby zaborca. Pojecia zaborca istnieje tylko
wtedy, kiedy ma sie docznienia z Nardem walczacym o niepodleglosc.
W tym przypadku mamy docznienia z emigracja (sic!) calego regiony za granice. :)
I do zarabienia na tym.
Bedac za granica...po okresie biedy nastapi dobrobyt.
No wiec to bedzie w Warszawie bedaca np. czescia Chin.
Twierdzenia, ze pobyt w Polsce jest "padniecie trupem na dno", jest nieprawda.
Ostatnim przykladem sa Wegry.
Wegry mialy 8 lat herr Tuska a calkowity rozklad trwal nawet dluzej niz w Polsce, demoralizacja byla bardziej drastyczna.
Orban wygral.
Problem polega na tym, ze JK w sprawach narodowych nie jest Orbanem, nie rozumie narodu.
Dlatego nie jest w stanie tak Orban, dotrzec do milczacej czesci Narodu, w przypadku Polski, 50% wyborcow.
To jest rzeczywiste nieszczecie.
Gdyby te 2 miliony bylo w Polsca a nie za granica, to w wybuch wscieklosci wyrzucilby ten rzad, ta antypolska administracje.
29-08-2012 [15:16] - Stary Wiarus | Link: Jako biznes - fatalna propozycja
Jako biznes, panska propozycja jest kiepska.
EUR 50 000 000 000 podzielone pomiędzy 2 000 000 mieszkańcow Warszawy to EUR 25 000 na głowę.
60% rocznej pensji australijskiej sprzątaczki, albo 40% rocznej pensji podstawowej kierowcy autobusu w Sydney, bez nadgodzin.
"Gdyby te 2 miliony bylo w Polsca a nie za granica, to w wybuch wscieklosci wyrzucilby ten rzad, ta antypolska administracje"
Głęboko wątpię. Skoro 36 milionów przebywających na miejscu jej nie wyrzuciło, 2 mln więcej nie zrobiłoby żadnej różnicy. Pan sie wprost fantastycznie wpisuje w wieloletnie pragnienia Polakow krajowych, by emigracja robila za nich to, czego sami zrobić nie potrafią, nie chcą albo się boją. Otóż emigracja nie po to emigruje, żeby reformować Polskę. Emigracja emigruje, żeby mieć od kraju święty spokój.
29-08-2012 [15:33] - fritz | Link: Kocham porownania bezposrednich przeliczen.
Sa bez sensu.
Poza tym 25 tys w Polsce do jest mniej wiecej 2.5 roku statystycznych przecietnych dochodow, ktorymi cieszy sie moze 35% spoleczenstwa. A wiec na bazie polskich cen, jest to duzo pieniedzy.
Dla rodziny 4 osobowej jest dochod 10 letni.
Dorzucmy jeszcze dziadkow i mamy wrecz poczatek kapital startowy na nowa firme.
Duze wiecej niz zero, kiedy sie emigruja w inny sposob, np. wyjedzajac do Australii, o ile sie zostanie wpuszczony
Poza tym to jest cena wywolawcza, moze ktos dalby wiecej?
Najwazniejsze jest co innego.
Nie znam cen w Australli, ale nie sadze, zeby w Australli dochod sprzataczki czy kierowcy wystarczyl emigrantowi na rozsadny social life. Bez niego siedzi w swojej komorce i karlowacieje. Chyba ze nalezy do wyjatkow typow.
Emigrujac calym regionem, a wiec cala Warszawa, tego problemu w tej formie nie mamy.
Wrecz przeciwnie, przyzywamy na takiej emigracji potezny impuls.
Co jest jeszcze lepsze, bez sensu emigrujac, powodujemy, ze to wszystko, caly ten Polski majatek zostanie gratis przejety przez zaborcow. Mowimy o wielu tysiacach milliardow euro. Sam gaz lupkowy wedlug pierwszych analiz to 1000 mld US$.
Emigrujac calym regionem nie popelniamy tej zbrodni skrajnego idiotyzmu niedopuszczamy do tego.
29-08-2012 [16:14] - Stary Wiarus | Link: Social life
A jaki jest rozsądny social life emigranta zdaniem Szan.Pana Kolegi? Nie mam pojęcia rownież jaki jest social life kierowców autobusowych...
29-08-2012 [16:51] - fritz | Link: Ciekawe pytanie. Musisz na nie znac odpowiedz.
Zalezy rowniez od charakteru.
W kazdym razie eimgrant jest czesciej "na miescie" o ile nie chce sie kisic w sosie wlasnym.
"Tybulec" we wlasnym srodowisku wydaje duze mniej.
29-08-2012 [15:43] - fritz | Link: Cytat: Skoro 36 milionów przebywających na miejscu jej nie
wyrzuciło, 2 mln więcej nie zrobiłoby żadnej różnicy.
*** Calkowite niezrozumenie dynamiki procesow spoleczych stwierdzam.
...Pan sie wprost fantastycznie wpisuje w wieloletnie pragnienia Polakow krajowych, by emigracja robila za nich to, czego sami zrobić nie potrafią,
*** Alez nie. Emigracja nic nie zrobi, poniewaz jej nie ma.
Gdyby byla, to szansa odpowiednio silnego ruchu bylaby odpowiednio wieksza.
Jest przy tym duza nadzieja, ze te dwa milliony pobywszy pare lat za granica, poznawszy dzialanie panstw narodowych i nacjonalistycznych jak Niemcy i Francja, zacznie myslec i zrozumieja, gdzie lezy kielbasa, a wiec jakim super interesem jest wlasne, silne panstwo.
29-08-2012 [19:29] - Zygmunt | Link: Stary Wiarus
Czy Panu cos sie pomylilo?
Od kiedy sprzataczka zarabia w Australii 41000 Euro/49000 AUD rocznie ?
31-08-2012 [15:16] - Stary Wiarus | Link: Sprzątaczka jest niestety poniżej średniej krajowej
Co pan w tym widzi dziwnego?
W miesiącu maju 2012 średnia płaca krajowa bez nadgodzin dla dorosłego pracownika na pełnym etacie w australijskim sektorze prywatnym wynosiła $1326 tygodniowo brutto, czyli $68 592 brutto rocznie.
Jak w większości krajow, sprzątaczka niestety zarabia u nas sporo poniżej średniej krajowej.
Z drugiej strony, nasza sprzątaczka plasuje się w niższej kategorii podatkowej i sporo niższe od przeciętnych podatki płaci, z uwagi na dość wysoki próg bezpodatkowy (od pierwszych $18 200 podatku nie płaci się w ogóle, od kwoty pomiędzy $18 201 i $37 000 placi się 19 procent, od kwoty ponad $37 001 aż do $80 000 płaci się 32.5% Od $49 000 brutto sprzątaczka zapłaci u nas $7 472 podatku, czyli jej efektywne obciążenie podatkowe wyniesie 15,2%. Natomiast osobnik zarabiający średnią krajową, czyli $68 952, zaplaci $13 956, czyli ma efektywne obciążenie podatkowe 20.2% http://www.ato.gov.au/content/12333.htm
Średnie zarobki w Australii publikuje z 3-miesięcznym opóźnieniem nasz urząd statystyczny, proszę zajrzeć:
http://www.abs.gov.au/ausstats/[email protected]/mf/6302.0