Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Polski pieniądz bilansowy, czy możemy zrobić to, co Chińczycy, ale demokratycznie?

mjk1, 06.12.2025

   Od kilku dni w dyskusjach pod moimi tekstami powtarza się jeden kluczowy wątek:
„No dobrze, a jak niby wprowadzić w Polsce coś na kształt chińskiego wewnętrznego RMB? Przecież my nie jesteśmy Chinami.” To zdanie brzmi rozsądnie, do momentu, w którym zaczynamy patrzeć nie na ustrój, tylko na mechanizm. Bo okazuje się, że ogromna część tego, co działa w Chinach, nie wynika z autorytaryzmu, tylko z matematycznego domknięcia obiegu pieniądza, którego Zachód nigdy nie opanował. A jeszcze ciekawsze jest to, że mechanizm Chin da się wdrożyć w Polsce i to bez tworzenia „drugiej waluty” i bez wychodzenia z UE.

To już nie jest science fiction. To jest praktyczna architektura, którą można wdrożyć w rok.

Zacznijmy od rzeczy najprostszej: Polska nie potrzebuje „drugiej waluty”, tylko drugiego strumienia tej samej waluty

Chiny mają dwa RMB:

- zewnętrzny - wymienialny, płynący przez handel zagraniczny,

- wewnętrzny - niewymienialny, który krąży tylko w gospodarce krajowej i bilansuje popyt.

W Polsce zamiast RMB mielibyśmy:

PLN-R (rynkowy) - czyli zwykłe złotówki, które znamy. oraz:

PLN-B (bilansowy) - złotówki o identycznym kursie, ale funkcjonujące tylko w obiegu krajowym i niewymienialne na waluty obce.

Nie jest to druga waluta, tylko druga klasa tego samego pieniądza. Tak jak dziś mamy punkty PAYBACK, vouchery żywnościowe, środki unijne z warunkami wydatkowania, bony energetyczne, środki na subkoncie OFE, wszystkie mają status złotówek, ale różne przeznaczenia.

UE to zna, akceptuje i stosuje. Różnica polega na tym, że tutaj system byłby centralny i makroekonomiczny, a nie doraźny.

Po co ten podział? Żeby domknąć obieg pieniądza - jedyną rzecz, której kapitalizm nie potrafi robić sam.

Wyobraź sobie, że w kraju produkuje się towary i usługi warte 100 zł. A ludzie mają w portfelach tylko 95 zł popytu. Co się dzieje? Towary zalegają, firmy tną koszty, rośnie bezrobocie, maleje produkcja a na końcu znowu mamy… 95 zł popytu. To jest błędne koło. I jedyny kraj, który potrafi ten cykl matematycznie przerwać, to właśnie Chiny. Jak? Dostarczają brakujące 5 zł do obiegu wewnętrznego i tylko do tego obiegu. Nie generują inflacji. Nie pompują bańki aktywów. Nie zadłużają państwa. Po prostu domykają pętlę. To jest jak chłodnica w samochodzie - nie steruje silnikiem, tylko utrzymuje temperaturę.

Polska może zrobić to samo, tylko bez chińskiej twardej kontroli.

I tu przechodzimy do konkretów. Jak można zrobić „wewnętrzny pieniądz” w Polsce, nie będąc Chinami, nie łamiąc przepisów UE i nie tworząc drugiej waluty? To nie jest abstrakcja. To jest inżynieria systemowa.

Polski Pieniądz Bilansowy (PPB) - jak by działał?

(A) PPB to specjalna klasa złotówki

- ten sam kurs,

- ta sama księgowość,

- ta sama jednostka,

- inne przeznaczenie.

PLN-B nie wychodzi poza kraj. Nie może być wymieniony na euro, dolary, franki. Tak jak bony żywnościowe nie mogą być wymienione na alkohol.

(B) PPB zasila tylko polską produkcję i usługi

Płacisz nim wyłącznie za, polskie jedzenie, polskie AGD, polskie meble, polskie usługi, polski transport, polskie materiały budowlane, polskie leki, polskie ubrania, polskie kursy i edukację. Nie kupisz za nie iPhone’a, BMW, francuskiego sera, chińskiego odkurzacza, włoskich płytek. Sklep może to mieć. Ale za import płacisz zwykłym PLN.

(C) PPB zasila gospodarkę tylko w wysokości luki popytowej

To znaczy: Jeśli roczny niewykorzystany potencjał polskich firm to 3,4% PKB - NBP emituje dokładnie 3,4% PKB w PPB. Ani grosza więcej. To nie jest „dodruk”. To jest korekta bilansowa.

Jak działałoby to w praktyce - przykłady.

PRZYKŁAD 1 - zakupy w Lidlu

Przychodzisz do sklepu. W koszyku masz: polskie jabłka – 4,79, polskie mleko – 3,19, niemiecki lidlomix – 439, włoskie ciastka – 11,99, polski kefir – 2,69 Przy kasie możesz zapłacić: PLN-B za polskie produkty. PLN-R za import. To, co krajowe – tanieje. To, co zagraniczne - pozostaje drogie. Nie przez cła. Nie przez zakazy. Przez naturalny impuls ekonomiczny.

PRZYKŁAD 2 - polski producent AGD

Amica ma dziś problem, bo Chiny zalewają rynek tanim sprzętem. Z PPB: może opłacać część energii w PPB, może zatrudniać pracowników częściowo w PPB, może pokrywać koszty transportu i logistyki w PPB, może taniej finansować nowe linie produkcyjne. Jeśli koszty krajowe bilansujesz PPB, to finalny produkt kosztuje o 10–20% mniej. Nie przez dopłaty. Przez systemowy bilans.

PRZYKŁAD 3 - polska branża budowlana

Wyobraź sobie, polski cement w PPB, robocizna w PPB i maszyny w PPB plus PLN Efekt? Budujesz cenowo jak południowa Europa. Ceny mieszkań spadają nie dlatego, że rząd coś nakazał, tylko dlatego, że koszty krajowe zostały zbilansowane.

PRZYKŁAD 4 - usługi

Fryzjer, stolarz, dentysta, hydraulik: mogą przyjmować PPB, płacić PPB za leasing sprzętu, płacić PPB za usługi księgowe, prawnicze, szkolenia, marketing. Cała usługo-sfera dostaje finansowy dopływ krwi - bez dotacji, bez biurokracji, bez łaski polityków.

A co z eksportem?

Eksporterzy mogliby optymalizować koszty krajowe w PPB, zachowywać marże, utrzymywać konkurencyjność. Ale eksport dalej rozliczany jest w walutach twardych. PLN-B nie wychodzi za granicę. Jak chińskie wewnętrzne RMB.

A co z UE? Czy Bruksela by tego nie zablokowała?

Nie. Bo:

  1. PLN-B nie jest walutą - jest oznaczoną klasą złotówki.
  2. Nie jest środkiem inwestycyjnym, tylko rozliczeniowym.
  3. Nie blokuje importu, tylko ogranicza rodzaj pieniądza, którym można za niego płacić.
  4. Nie narusza swobody przepływu kapitału, bo przepływy dotyczą PLN-R, nie PLN-B.
  5. UE sama stosuje środki kierunkowe (np. środki KPO), które działają dokładnie jak „oznaczone złotówki”.

To jest jak wprowadzenie biletów miesięcznych, punktów energetycznych i bonów żywnościowych równocześnie, ale na poziomie makro.

Największy mit: „Ludzie i tak będą kupować import, bo lepszy”.

Tak samo mówiono o polskich oknach (dziś eksportowy hit), polskich meblach (top 3 na świecie), polskim AGD (drugi producent w UE) i polskiej żywności (jedna z najlepszych w Europie). Problem nie jest w jakości. Problem jest w niedomkniętym obiegu pieniądza. Jeśli polski produkt kosztuje 20% więcej, to nawet najlepsza jakość przegra z portfelem. PPB odwraca tę logikę.

Najciekawsza część: jak szybko można to wdrożyć?

Etap 1 - 6 miesięcy

- rejestr towarów krajowych,

- konta PPB w bankach,

- aplikacja i karta PPB.

Etap 2 – 12 miesięcy

- pilotaż w 3 sektorach: żywność, AGD, budowlanka.

Etap 3 – 24 miesiące

- pełne wdrożenie,

- algorytm luki popytowej,

- bilansowanie gospodarki w czasie rzeczywistym.

To jest do zrobienia. To nie jest rewolucja ustrojowa. To jest upgrade systemu operacyjnego kapitalizmu.

I sedno: to nie jest „chiński model w Polsce”

To, co proponuję, to chiński mechanizm, zachodnia przejrzystość, europejska praworządność, demokratyczna kontrola, algorytm zamiast polityków, matematyka zamiast ręcznego sterowania. Czyli zamknięcie obiegu pieniądza bez autorytaryzmu. To jest coś, czego Zachód desperacko potrzebuje, ale jeszcze o tym nie wie.

Podsumowanie w trzech zdaniach

  1. Chiny działają, bo mają wewnętrzny pieniądz, który bilansuje gospodarkę.
  2. Polska może mieć to samo - w formie PLN-B, specjalnej klasy złotówki.

    Efekt:

    - tańsza krajowa produkcja,

    - większa konkurencyjność,

    - stabilny popyt,

    - mniejsza zależność od importu,

    - zbilansowana gospodarka.

Bez ceł, bez protekcjonizmu, bez dyktatury.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 112
tricolour

tricolour

06.12.2025 10:32

No to pojawia sie pytanie - dlaczego nie mamy tego, o czym piszesz?

Sa dwie możliwości:

  1. To, o czym piszesz,  to absolutna nowość i jesteś jak Einstein, który musi czekać na docenienie,
  2. Komuś by przesadzała realizacja twego pomysłu. 

Kto straci na twoim pomyśle? Myślę, że jakiś złodziej... czyli eksporterzy do Polski. 

mjk1

mjk1

06.12.2025 17:24

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na No to pojawia sie pytanie -…

To nie jest ani genialna nowość, ani spisek złodziei Tri. Mechanizm, o którym piszę, nie jest wynalazkiem, to praktyka funkcjonująca od lat w gospodarce chińskiej, tyle że u nich działa dzięki centralnemu przymusowi. Ja proponuję zastosowanie tego samego mechanizmu w warunkach demokratycznych, czyli bez przymusu i bez chińskich rozwiązań politycznych. Dlaczego tego nie mamy? Bo system finansowy zmienia się tylko wtedy, gdy stary przestaje działać, a obecny, mimo swoich wad, wciąż jakoś funkcjonuje. Nie ma tu żadnego wielkiego wroga, który traci. Problem polega na tym, że obecny model długu publicznego „z pociechy” politykom wygodnie jest utrzymywać, więc nikt nie szuka innego. Mój pomysł nie zabiera nikomu własności ani zysków, usuwa tylko mechaniczne źródło spirali zadłużenia. To jest zmiana techniczna, a nie rewolucja polityczna.

Marek1taki

Anonymous

06.12.2025 11:43

To jest bardzo dobry pomysł znany z czasów kryzysu spowodowanego przez FED w latach 30-tych.

Opisał go Tadeusz Dołęga-Mostowicz "W związku z zapowiadającym się urodzajem i spodziewanym spadkiem cen zboża, Kunicki przedstawia Dyzmie plan wyjścia z kryzysu nadprodukcji poprzez wykupienie przez Skarb Państwa zboża od rolników, zmagazynowania go i późniejszej sprzedaży, kiedy popyt wzrośnie."

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kariera_Nikodema_Dyzmy

Pomysł Banku Zbożowego emitującego Plewy jest mi bliski jako rozwiązanie wzajemnych zobowiązań Polaków, na które zadłużamy się w systemie podporządkowanym FED, a nie jako spełnienie snów Keynesistów.

Dlaczego podstawą wewnętrznego pieniądza kredytowego nie miałyby być długi wobec "obszarników i fabrykantów" oraz ofiar piramidy ubezpieczeń społecznych?

Nie po to jednak banki systemu FED wprowadziły Bitcoina, aby kreować swoją walutę mógł każdy. Właśnie trwają zabiegi polityczne w Polsce, aby ugruntować pozycję kryptowalut jako nowego parytetu i alternatywy w systemie USD.

mjk1

mjk1

06.12.2025 17:41

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na To jest bardzo dobry pomysł…

Należy oddzielić rzeczywistość od fantastyki Anonymousie. Twój przykład z Bankiem Zbożowym i plewami jest ciekawy historycznie, ale warto oddzielić trzy różne rzeczy, które w tej chwili wrzucasz do jednego worka. Interwencyjny skup towarów (jak w „Karierze Nikodema Dyzmy”), to jest zwykła polityka stabilizacji cen, znana od stuleci. Nie ma nic wspólnego z systemowym domykaniem obiegu pieniądza. Pieniądz bilansowy - wewnętrzny pieniądz rozrachunkowy, to narzędzie techniczne, które bilansuje zobowiązania wewnątrz gospodarki, aby ograniczyć spiralę długu publicznego i prywatnego. Nie opiera się na żadnym „parytecie zbożowym”, „obszarnikach” ani „fabrykantach”. Jego działanie polega na tym, że część rozliczeń przenosi się z pieniądza zewnętrznego (dłużnego) do pieniądza, który nie wymaga emisji obligacji ani nowych długów. Kryptowaluty jako rzekoma alternatywa dla USD. Bitcoin ani inne krypto absolutnie nie pełnią funkcji stabilnego parytetu, bo są z natury zmienne i nie mają mechanizmu stabilizującego wartość. Teza, że „banki systemu FED wprowadziły Bitcoina” jest popularnym mitem, który nie ma żadnych podstaw. Co w tym wszystkim jest kluczowe?

Polski pieniądz bilansowy, o którym piszę, nie ma nic wspólnego z kryptowalutami, parytetami towarowymi, plewami, zbożem ani „obszarnikami”, ani z interwencjami rodem z czasów Wielkiego Kryzysu. To nie jest model keynesowski, tylko rozwiązanie infrastrukturalne, które zmniejsza presję na zadłużanie państwa, pozwala finansować usługi publiczne bez emisji kolejnych obligacji, redukuje wahania płynności w gospodarce, działa w Chinach od 30 lat w wersji RMB wewnętrznym i zewnętrznym i może działać w kraju demokratycznym bez żadnego przymusu kapitałowego.

Odpowiadając na Twoje pytanie wprost: Dlaczego podstawą wewnętrznego pieniądza nie miałyby być długi wobec „obszarników i fabrykantów”? Bo pieniądz bilansowy nie jest zabezpieczany żadnym towarem ani długiem prywatnym. On bilansuje transakcje, nie aktywa. To narzędzie rozliczeniowe, a nie waluta towarowa.

A co do powiązania z obecną dyskusją o krypto w Polsce. To są dwie zupełnie różne dyskusje. Kryptowaluty to aktywa spekulacyjne. Pieniądz bilansowy to narzędzie do stabilizacji obiegu i redukcji narastającego długu systemowego. Łączenie jednego z drugim to tak, jakby łączyć kartę miejską z ceną pszenicy na giełdzie. Oba są „jakąś formą wartości”, ale stoją na całkowicie innych fundamentach.

Marek1taki

Anonymous

06.12.2025 18:01

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Należy oddzielić…

@ mjk1 Odpowiedź podał poniżej GPS. 

mjk1

mjk1

06.12.2025 18:11

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na @ mjk1 Odpowiedź podał…

Nie podał. Podał tylko teorię, której nigdy i nigdzie nie zastosowano z jakimkolwiek skutkiem. Nawet negatywnym. Pozytywnym zresztą też. 

Marek1taki

Anonymous

06.12.2025 19:18

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Nie podał. Podał tylko…

Podał - nie podał. Golone - strzyżone. Można tak w kółko.

GPS opisał zjawisko fizyczne. Negowanie tego zjawiska jest jak na podobieństwo negowania grawitacji, bo samoloty latają.

Zastanawiam się jaki pieniądz był w PRLu za Hilarego Minca, bo czytam o nim ciekawe rzeczy:

"Za działalność komunistyczną w 1937 usunięty z GUS. Pracował następnie w Biurze Planowania Krajowego przy Ministerstwie Skarbu, badał problem tzw. zbędnych rąk w rolnictwie (ukryte bezrobocie agrarne), później zatrudniony w Biurze Planowania Magistratu m.st. Warszawy....

Początkowo kierownik Biura Ekonomicznego przy Prezydium PKWN, 11 grudnia 1944 został kierownikiem resortu przemysłu. Odtąd do 1956 był osobą kierującą polityką gospodarczą państwa. W Rządzie Tymczasowym objął tekę ministra przemysłu, funkcję tę utrzymał również w Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej i rządzie Józefa Cyrankiewicza (od marca 1947 jako minister przemysłu i handlu). Postulował centralizację gospodarczą w Polsce, propagował i wdrażał system nakazowo-rozdzielczy..."

Dobry był ten Minc czy zły? Może nie trzeba szukać w Chinach Ludowych, bo to wszystko wymyślone?

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

06.12.2025 14:33

Twój projekt PPB robi świetne wrażenie, ale w kluczowym punkcie zakłada coś, czego nie da się obronić w realnej gospodarce: że państwo może domknąć obieg pieniądza lepiej niż rynek. To właśnie ten sposób myślenia doprowadził Zachód do problemów, z których próbujesz go teraz wyciągnąć. Chiny nie są argumentem na rzecz bilansowania — są argumentem na rzecz przymusu. Ich wewnętrzny RMB utrzymuje się dzięki ograniczeniu wolności ucieczki kapitału i obywateli w inne waluty lub jurysdykcje.

Drugim błędem jest założenie, że konkurencja walutowa jest teorią, a bilans praktyką. Jest odwrotnie. Konkurencja walutowa działa realnie codziennie: firmy wybierają waluty, kapitał ucieka od słabych emitentów, rezerwy się dywersyfikują. To jest naturalny mechanizm dyscyplinujący państwa – jedyny, który nie wymaga przymusu. Natomiast bilansowanie pieniądza nigdzie nie istnieje. Nawet w Chinach nie ma matematycznego bilansu, tylko ręczne sterowanie przez partię komunistyczną.

Z perspektywy ASE problem nie polega na tym, że rynek nie domyka popytu, tylko na tym, że państwo utrzymuje monopol na emisję pieniądza, a potem usiłuje korygować własne zniekształcenia kolejnymi mechanizmami sztucznej równowagi. Pieniądz jest towarem — a towaru nie da się bilansować centralnie, tak jak nie da się algorytmicznie bilansować podaży chleba czy lokomotyw. Każda próba stworzenia dwóch wersji złotówki kończy się protekcjonizmem pod inną nazwą i zniekształceniem kalkulacji ekonomicznej.

I właśnie dlatego PPB nie usuwa arbitralności — tylko ją usankcjonuje. Jedynym znanym w historii sposobem na stabilny pieniądz jest konkurencja emitentów, a nie centralny bilans. Konkurencja walutowa istnieje naprawdę, bilans istnieje tylko na papierze. Jeśli rozmawiamy o praktyce, a nie o modelach, to praktyka jest prosta: Chiny idą drogą Niemiec, a ta droga kończy się zawsze tak samo — sztywnością, długiem ukrytym i ostatecznym "Kaput" - co jest opisane w książce o tym tytule, którą polecam.

Cały obecny system został stworzony przez polityków i Twój pomysł wpisuje się w takie samo polityczne, centralne, odgórne planowanie. By to zrealizować, musisz zostać premierem albo przekonać jakiegoś premiera do swoich rewolucyjnych pomysłów. Możesz to zrealizować tylko odgórnie, co jest utopią.

Ja też mam takie utopijne wizje, ja widzę ratunek w konkurencji walutowej, ale te moje wizje nie wymagają tego, bym został królem — to się samo ziści, bo obecny światowy system finansowy oparty na walutach fiducjarnych i centralnej bankowości z obowiązkową rezerwą cząstkową upadnie wraz z bankructwem dolara, co jest nieuchronne, bo w ogóle wszystkie państwa w ciągu najbliższych dwóch dekad upadną na skutek rozwoju technologicznego, bo po prostu monopol na terror się już przestaje opłacać. Opisałem to precyzyjnie w wielu notkach blogowych.

Ty, by zrealizować swoje wizje, musisz dostać władzę absolutną, a moje wizje się spełnią same, bez mojego udziału. Ty jesteś politycznym utopistą, ja realistycznym futurystą. 

mjk1

mjk1

06.12.2025 17:16

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Twój projekt PPB robi…

Zacznijmy Szanowny GPS-ie od najważniejszego .  Twój komentarz jest imponująco pewny siebie, ale stoi na dwóch błędnych założeniach i oba prowadzą Cię prosto w ślepą uliczkę. Rynek „domyka” obieg pieniądza lepiej niż państwo? To zasada brzmi jak slogan, ale nie jak opis realnej gospodarki. Gdyby rynek faktycznie domykał pieniądz, to nie mielibyśmy permanentnych boomów i krachów. Nie potrzebowalibyśmy banków centralnych jako dostawcy płynności finansowej a system rezerwy cząstkowej nie wymagałby od państwa gwarancji depozytów. Problem w tym, że system pieniądza dłużnego jest konstrukcyjnie niedomykalny, bo generuje odsetki, których nigdy nie emituje. To nie politycy wymyślili ten mechanizm, to matematyka. Państwo może go nadużywać, owszem, ale nie ono go stworzyło. A twierdzenie, że „dług wynika z decyzji rządów, a nie natury systemu”, to klasyczna pomyłka przyczynowo-skutkowa. Twój argument to, wybacz, ale jakby powiedzieć: „mosty zawalają się, bo są źle używane, nie dlatego, że mają wadę konstrukcyjną”. Otóż jedno drugiego nie wyklucza. Twierdzenie, że w Chinach nie ma bilansu, tylko przymus, jest potwierdzeniem mojego argumentu Właśnie o to chodzi: system pieniądza bilansowego można utrzymać bez przymusu, jeśli nie jest powiązany z kursami wymienialnymi. Chińczycy wybrali przemocowy wariant, bo mają państwo, jakie mają a nie dlatego, że bilans z definicji wymaga przymusu. Mój projekt PPB nie kopiuje chińskiego modelu instytucjonalnego, kopiuje logikę oddzielenia pieniądza transakcyjnego od inwestycyjnego, która istnieje w ekonomii od czasów Irvinga Fishera. To jest rozwinięcie znanych, istniejących już mechanizmów, a nie „polityczna fantazja”. Mój projekt opiera się na systemach, które istnieją i działają. Oddzielenie pieniądza operacyjnego od inwestycyjnego to systemy rozrachunkowe, wielowarstwowa architektura płynności, mechanizmy rozliczania banków centralnych a nawet wewnętrzne waluty korporacyjne (tak, istnieją naprawdę). To nie utopia. To inżynieria.

Twój projekt opiera się na zjawisku, które nie istnieje nigdzie!!! „Konkurencja walutowa wszystko naprawi”, to ładna wizja. Tyle że nie istnieje ani jedno państwo, które funkcjonuje wyłącznie na prywatnych walutach. Nie istnieje ani jeden sektor gospodarki, który stabilizuje się spontanicznie na konkurencji walutowej. Nie istnieje ani jeden historyczny przypadek, w którym konkurencja walutowa wyeliminowała dług publiczny lub cykle koniunkturalne.

To, co proponujesz, nie występuje ani w makroskali, ani w mikroskali, ani w formie eksperymentu!!!

To nie futuryzm, to fantastyka ekonomiczna!!!

Twój zarzut „musisz zostać królem, żeby to wdrożyć” brzmi efektownie, ale jest nieprawdziwy. Mechanizm PPB można wdrożyć jako system rozliczeń branżowych, jako walutę komplementarną nadzorowaną przez sektor publiczny, jako modyfikację sposobu księgowania przepływów infrastrukturalnych, jako pilotaż w służbie zdrowia lub energetyce. To nie wymaga żadnego „absolutnego monarchy”. Wymaga decyzji legislacyjnej, jak każda zmiana w systemie finansowym.

Ty stawiasz na projekt, który nie istnieje nigdzie, nigdy, w żadnej formie, ani w teorii operacyjnej, ani w praktyce. Ja proponuję modyfikację systemu który działa, jest zrozumiały, przetestowany i który można usprawnić. Twój projekt to utopia bez prototypu. Mój, to inżynieria systemowa na bazie istniejącej infrastruktury.

Jeśli mamy kończyć tę rozmowę czymś konstruktywnym, to może tak: 

Porozmawiajmy o realnych mechanizmach, a nie o teoriach, które nie mają żadnego punktu zaczepienia w rzeczywistości gospodarczej.

Utopie zostawmy literaturze.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

06.12.2025 18:15

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Zacznijmy Szanowny GPS-ie od…

Twoja riposta opiera się na ważnym założeniu, że obecny system pieniądza dłużnego jest naturą pieniądza, a nie polityczną konstrukcją. To nieprawda. To nie jest prawo fizyki. To wybór instytucjonalny – monopol emisji, rezerwa cząstkowa, państwowa gwarancja depozytów. Ten zestaw tworzy to, co nazywasz wadą konstrukcyjną. Jednak to politycy i banki centralne tę konstrukcję stworzyli i wymusili stosowanie przemocą przy pomocy państw, czyli aparatów terroru.

Niektórzy uważają, że to spisek światowy, że to wprowadzili żydzi, masoni, czy jacyś tajemniczy banksterzy. Ktokolwiek to jest, posługuję się w tym państwami i ich przemocą, a nie niezależnymi prawami ekonomii.

Gdyby podstawą obiegu handlu światowego i krajowego był pieniądz rynkowy, konkurencyjny, obejmujący wiele walut, suwerenny (jak złoto czy kryptowaluty) lub prywatny – dług przestałby być warunkiem istnienia podaży pieniądza.

Drugie nieporozumienie dotyczy konkurencji walutowej. Piszesz, że nie istnieje nigdzie, a jednocześnie opisujesz mechanizmy, które są jej działaniem: ucieczkę kapitału, dyscyplinę kursową, dywersyfikację rezerw, presję rynków obligacji. To wszystko jest konkurencją walutową – de facto, a nie de iure. Państwa nie mają monopolu globalnego. Ich waluty są oceniane codziennie i karane za złe decyzje. Gdyby nie ta konkurencja, banki centralne mogłyby drukować bez końca – a jednak nie mogą, bo tracą kurs, kapitał i zaufanie.

Problem nie polega na tym, że konkurencja walutowa nie istnieje, tylko że nie jest doprowadzona do końca. I dlatego działa w sposób niepełny, ale realny.

Tymczasem PPB – wbrew Twojej narracji – nie istnieje nigdzie. Nie istnieje ani jeden kraj, który prowadziłby dwa obiegi tej samej waluty demokratycznie. Nie istnieje żaden pilot, żadna branża, żaden sektor, gdzie bilansowanie popytu poprzez oddzielną klasę pieniądza byłoby praktykowane. Wszystkie przykłady, na które się powołujesz (korporacyjne tokeny, rozrachunki międzybankowe, bony), mają jedną cechę wspólną: nie są pieniądzem ogólnym, lecz narzędziem księgowym o zasięgu mikro. Z tego nie da się wyprowadzić mechanizmu makroekonomicznego.

Konkurencja walutowa istnieje i działa – choćby nieidealnie. Pieniądz bilansowy istnieje tylko jako teoretyczny model.

Twoja czysto utopijna koncepcja potrzebuje państwowego monopolu, regulacji i architektury wymuszającej użycie PPB. Moja propozycja opiera się na procesie, który działa już teraz i nie wymaga dodatkowej ingerencji prawodawcy, wymaga tylko rezygnacji z monopolu. Nie twierdzę, że konkurencja walutowa sama wszystko naprawi – twierdzę, że jest jedynym sensownym mechanizmem, który realnie ogranicza arbitralność emisji. Bilans jej nie ogranicza – tylko przenosi decyzję w inne miejsce.

Problemy walutowe będą zawsze, ale tylko na wolnym rynku, przy konkurencji walutowej, będą powoli eliminowane bez konieczności wykrycia tego i rozwiązania tego ustawą czy decyzją polityczną, zrobią to po prostu wolne wybory wolnych ludzi.

Jeśli mówimy o praktyczności: Chiny stabilizują się przymusem, nie bilansem. Niemcy stabilizowały się ordoliberalizmem – i właśnie osuwają się w biurokratyczny paraliż. Żaden kraj nie udowodnił, że można bilansować popyt algorytmicznie. Każdy kraj udowadnia, że arbitralna emisja kończy się długiem.

Dlatego nie spieram się o teorię. Spieram się o to, co w praktyce działa i co w praktyce nie istnieje. PPB należy do tej drugiej kategorii, a konkurencja walutowa działa realnie na poziomie międzynarodowym. Istnieją giełdy walutowe. Nie ma żadnych problemów w tym, by jakieś państwo, na przykład Polska, pozwoliła rozliczać się w kraju wszystkimi tymi walutami z giełdy i pozwoliła płacić podatki w każdej z nich. To można zrobić prostą ustawą. To się samo stanie, gdy upadnie dolar. A Twoją utopijną wizję może zrealizować tylko wtedy, gdy zostaniesz królem.

Jednak przy moim rozwiązaniu, będziesz mógł swoją teorię wdrożyć w życie bez ubiegania się o urząd polityczny — po prostu założysz prywatną firmę, która wyemituje Twoją walutę, opartą na Twoim algorytmie i jeśli okaże się to korzystne w lokalnych warunkach, to powoli rozszerzy się na dalsze rynki, tak jak to jest z każdym towarem czy usługą. Godząc się na moją koncepcję, dostaniesz szansę realizacji swojej. A gdy zrobisz to, będąc królem, to uniemożliwisz sprawdzenie wszelkich innych pomysłów na uzdrowienie finansów.

mjk1

mjk1

06.12.2025 18:25

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Twoja riposta opiera się na…

Zamiast opowiadać bajki o spiskach i utopiach, przyjdź i pokaż, że Twój system działa w praktyce – wszystko inne to strata czasu.

Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

06.12.2025 19:10

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Zamiast opowiadać bajki o…

Cały czas pisałem o praktyce działania realnej gospodarki i o tym, jak kończą się centralistyczne projekty, gdy zderzają się z rynkiem. Konkurencja walutowa jest empirycznym faktem – nie tylko historycznym, ale też dzisiejszym, na poziomie międzynarodowym. Twoje koncepcje pozostają utopią, której realizacja wymagałaby faktycznie władzy absolutnej. Żaden współczesny władca nie wdroży takiego rozwiązania, bo nikt dobrowolnie nie zrezygnuje z kontroli nad systemem finansowym. Moich propozycji też nikt politycznie nie przyjmie – wymusi je na państwach postęp technologiczny i nieuchronne kryzysy. Upadek dolara i euro to jak najbardziej realny scenariusz. Dodatkowo mamy już państwa, które po załamaniu swoich walut zaczęły używać kryptowalut. To są pilotażowe testy mechanizmów, które z czasem obejmą coraz większą część świata.

mjk1

mjk1

06.12.2025 19:31

Dodane przez Grzegorz GPS Ś… w odpowiedzi na Cały czas pisałem o praktyce…

Twoje gadki o „utopii” i władzy absolutnej brzmią ładnie, dopóki nie spojrzysz na fakty: w Chinach system działa, bilansuje krajowy obieg pieniądza i finansuje inwestycje bez spirali długu. To nie wymaga żadnego „króla” ani cudów - działa, bo jest mechanizm, a nie teoretyczne marzenia. Twój argument o konkurencji walutowej i upadku dolara to futurystyczna bajka: w praktyce zachodnie państwa topią się w długu, a ich waluty funkcjonują tylko dzięki przymusowi i monopolowi, nie dzięki matematyce czy zdrowym mechanizmom. PPB nie jest utopią, to adaptacja sprawdzonego w realnym świecie systemu, który można przystosować do demokracji, a Twoje teorie to piękne, ale bezwartościowe opowieści, które nigdy nie działały nawet w mikroskali.

mjk1
Zawód:
mjk1

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 152
Liczba wyświetleń: 246,168
Liczba komentarzy: 2,588

Ostatnie wpisy blogera

  • Kapitalizm, którego nikt nie projektował. I dlaczego dziś musi nauczyć się liczyć.
  • Dlaczego Chińczyk jest bogatszy u siebie niż Polak we własnym kraju
  • Plan, który przestraszył Bieruta, a zachwyciłby Denga

Moje ostatnie komentarze

  • Twoje gadki o „utopii” i władzy absolutnej brzmią ładnie, dopóki nie spojrzysz na fakty: w Chinach system działa, bilansuje krajowy obieg pieniądza i finansuje inwestycje bez spirali długu. To nie…
  • Zamiast opowiadać bajki o spiskach i utopiach, przyjdź i pokaż, że Twój system działa w praktyce – wszystko inne to strata czasu.
  • Nie podał. Podał tylko teorię, której nigdy i nigdzie nie zastosowano z jakimkolwiek skutkiem. Nawet negatywnym. Pozytywnym zresztą też. 

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Wotum zaufania
  • Jakiego Państwa tak naprawdę chcemy?
  • Czy za rządzenie odpowiedzialny jest rząd?

Ostatnio komentowane

  • mjk1, Twoje gadki o „utopii” i władzy absolutnej brzmią ładnie, dopóki nie spojrzysz na fakty: w Chinach system działa, bilansuje krajowy obieg pieniądza i finansuje inwestycje bez spirali długu. To nie…
  • Anonymous, Podał - nie podał. Golone - strzyżone. Można tak w kółko.GPS opisał zjawisko fizyczne. Negowanie tego zjawiska jest jak na podobieństwo negowania grawitacji, bo samoloty latają.Zastanawiam się jaki…
  • Grzegorz GPS Świderski, Cały czas pisałem o praktyce działania realnej gospodarki i o tym, jak kończą się centralistyczne projekty, gdy zderzają się z rynkiem. Konkurencja walutowa jest empirycznym faktem – nie tylko…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności