Incydent z dronami pokazał, że Polska jest bezbronna przeciwko dronom. Paru bardziej rozgarniętych polskich komentatorów mówiło o bezsensie podrywania F-35 i F-16 przeciwko dronom z dykty i styropianu, poklejonych do kupy taśmą klejącą. (Nie przesadzamy: poguglujcie a znajdziecie zdjęcia tych dronów, które się tu i tam rozbiły: Są poklejone przylepcem). A już walenie do takich zabawek rakietami za milion dolarów to po prostu kabaret.
Co prawda nawet szef sztabu powiedział, że życie ludzkie nie ma ceny, że jeżeli ma to uratować choć jedno życie — to należy do dronów strzelać — bez oglądania się na koszty. Tyle że generał powinien wiedzieć, iż rakiet powietrze-powietrze Polska ma skończoną ilość i to nie tak wielką. Nie wiemy ile, ale podejrzewamy nie więcej niż kilkaset. Jeżeli Rosjanie zaczną przysyłać drony za parę dolarów a Polska swoje rakiety szybko rozszasta na takie byle gówna — to potem tych rakiet zabraknie gdy przylecą prawdziwe samoloty lub prawdziwe drony bojowe.
Więc dalsze podrywanie przeciwko dronom F-35 nie wchodzi w grę. Trzeba inaczej.
Tu zaczęły się gadania o tym, że trzeba kupić jakiś system antydronowy. Owszem: Trzeba. Tyle że polscy politycy wyrobili sobie groźny zwyczaj: Jak jest problem to uważają, że wystarczy kupić rozwiązanie za jakiś pierdyliard dolarów. Podpisują kontrakt, wypisują czek, i już za dwa lata odbierają system, który problem rozwiąże. Albo i nie.
To, czego nie potrafią to siąść i pomyśleć: Czy da się, przy pomocy elementów, które już mamy, plus trochę taśmy klejącej, sznurka i superkleju, zmontować coś, co problemu może nie rozwiąże całkowicie — ale rozwiąże go częściowo — natychmiast.
Gdy ktoś coś takiego zaproponuje — to będzie wyśmiany. Musimy mieć kompleksowy system, który problem rozwiąże całkowicie i nie idziemy na żadne kompromisy. Jeżeli trzeba na taki system czekać parę lat — to poczekamy. Jeżeli trzeba za niego dać nie pierdyliard, ale dwa pierdyliardy — to damy. Żadnych rozwiązań tanich, które mogą sytuację poprawić od zaraz!
Opiszmy to ka konkretnym przykładzie.
Do zwalczania dronów użyto samolotów, których godzina lotu kosztuje kilkanaście tysięcy dolarów a rakiety kilkaset tysięcy. Drony te latają, w zależności od typu, z prędkościami do 185 kilometrów na godzinę. Gdyby mieć jakiś przedwojenny samolot myśliwski — taki P-11 z czasów kampanii wrześniowej — to by się doskonale nadawał do zwalczania tych dronów. Prędkość do 350 km/h, czyli nie ma problemów z dogonieniem go, 2 lub 4 karabiny maszynowe wystarczą na drona. Musi tylko mieć radio, żeby go kontrolerzy z samolotu wczesnego ostrzegania naprowadzili na cel.
Niestety: Latających P-11 nie ma, więc ich do walki z dronami użyć się nie da. Ale można by użyć powojenny samolot treningowy TS-8 Bies. Prędkość ponad 300 km/h i uzbrojony w karabin maszynowy. Dałby radę. Tyle że bardzo niewiele ich zostało.
Czy jest jakiś samolot, który rozwija prędkość 350 km/h i może być uzbrojony w karabiny maszynowe, który mógłby zostać użyty do zwalczania dronów?
No, ludzie z przemysłu od razu zawołają: Zbudujemy taki! Dajcie nam kasę na projekt, a już za dwa lata zobaczycie prototyp! Nie wątpimy, że zobaczymy — ale potrzebujemy taki samolot nie za dwa lata — tylko natychmiast. Jest taki?
Jest. Polskie lotnictwo używa treningowych PZL-130 Orlik. Prędkość maksymalna 480 km/h, zasięg 1000 kilometrów. Nie jest uzbrojony — ale ma pod skrzydłami zaczepy na powieszanie zasobników z uzbrojeniem. Czyli musi się dać podwiesić zasobniki z karabinami maszynowymi.
W tym momencie odezwie się Chór Wujów udowadniających, że tego się nie da zrobić — bo coś tam. No to trzeba znaleźć wojskowego, który powie: Nie da się włożyć parasola do dupy, a potem go otworzyć. A Orlika uzbroić w karabiny maszynowe się da — w dwa tygodnie.
I za dwa tygodnie Polska powinna mieć pierwszą czwórkę uzbrojonych Orlików. Rozmieścić je na lotniskach aeroklubowych pod wschodnią granicą — i niech tam dyżurują.
Kto będzie w nich dyżurował? Na zmianę kadeci z Dęblina, tacy, którzy już przeszli szkolenie podstawowe na Orlikach ale jeszcze nie przeszli szkolenia na odrzutowcach. Przyda im się takie doświadczenia, być może dorobią sobie trochę godzin do wylotu. To będzie dla nich część nauki.
A ważne, aby pokazać, że polskie wojsko nie jest instytucją skostniałą zdolną do reagowania na problemy tylko poprzez podpisywanie gigantycznych kontraktów i wydawania pieniędzy — ale potrafiącą myśleć w sposób innowacyjny i znajdować improwizowane rozwiązania — od razu, natychmiast.
My, Wielki Wódz, postawiliśmy propozycję: Uzbroić kilka Orlików i rozstawić je na lotniskach przygranicznych. Za dwa tygodnie zapytamy na tym forum: czy zostało to zrobione.
Jeżeli tak — to dobrze. Ale obawiamy się, że będzie tak:
Politycy będą na forum ONZ wzywać do rezolucji potępiających Rosję. A w temacie uzbrojenia Orlików, lub ogólnie: Zrobienia absolutnie czegokolwiek konstruktywnego dla poprawienia obrony antydronowej — nie zostanie zrobione nic.
Dokładnie o tym samym pomyślałem zaraz po wiadomości o ataku . Ale tygrysek z tyfusem zapewne zrobią coś żeby gebelsy na tym zarobili i jeszcze będzie że pomogli . I zaraz jakieś trepy z wężykiem na pagonach zaczną opowiadać o złożonym zagadnieniu " i parę pierdyliardów za analizy zechcą . To może kołą łowieckie postawić ze strzelbami niedźwiedziówkami . Albo może niech Winetou zapytają jak to zrobić .
@Wodzu... zapomniałeś o helikopterach i dronach zwalczających drony. Taki antydron kosztuje ułamek jednej rakiety. Wyposażyć w szybkostrzelną "kosiarkę do trawy" kalibru nawet 5,6mm i tani system gotowy. Rozwiązań jest więcej, ale do tego potrzebne są chęci i trochę oleju w głowie planistów.
"Co robić?"...co robić...co robić kto z klasyków zadał to pytanie...hmmm,A JUZ SE PRZYPOMNIALEM!!
W. I. LENIN!!!
Wódz poszedł w klasykę?
No, ludzie z przemysłu od razu zawołają: Zbudujemy taki! Dajcie nam kasę na projekt, a już za dwa lata zobaczycie prototyp! Nie wątpimy, że zobaczymy — ale potrzebujemy taki samolot nie za dwa lata — tylko natychmiast. Jest taki?
Lyonie ,
Wódz ma rację . Błędem jest niewykorzystywanie potencjału drzemiącego w Polakach. Obecnie skupiamy się na propozycjach szkoleń dla seniorów. Młodzież ma potencjał, a seniorzy doświadczenie, którego nie da się pozyskać na uczelni. Czy potrafisz zainstalować kamerkę lub GPS? Twój wzrok na to nie pozwoli. Dziadkowie chętnie skorzystają z wiedzy 10-12-latków. wszystko to po to, by nie czuli się odrzuceni.
"Czyli musi się dać podwiesić zasobniki z karabinami maszynowymi."
Z tego co powiedział guru internetowy AI aka SI: we współczesnych myśliwcach nie używa się karabinów maszynowych, tylko działka maszynowe. Ale one mają ograniczenia w zasięgu działania i celności. Dlatego królują systemy rakietowe.
F-16 ma działko maszynowe Vulcan M61A1 kalibru 20 mm. Ale domniemuję, że F-16 jest za szybki na takie działko i to jest dodatkowy bajer, a nie główna siła rażenia.