W handlu zagranicznym rośnie tylko import

Ostatnio opublikowane przez GUS wyniki handlu zagranicznego od stycznia do maja br. w porównaniu z takim samym okresem w ub. roku są jednoznaczne.
O ile wciąż rośnie import – i to niezależne od waluty (złotego, euro czy dolara USA) – eksport drepce w miejscu: w złotych spadł o 0,9%, w euro wzrósł o 1,6%, a w USD wzrósł o 0,7%. W rezultacie, tak, jak już od wielu miesięcy – niezależnie od waluty, na którą jest przeliczane, saldo polskiego handlu zagranicznego pozostaje wciąż ujemne: w złotych ujemne saldo ukształtowało się na poziomie 13,0 mld zł, w euro ujemne saldo wyniosło 3,1 mld euro, a w dolarach ukształtowało się na poziomie 3,3 mld USD. Oznacza to, że wartość polskiego eksportu wciąż pozostaje niższa od wartości importu.
W odniesieniu do handlu z poszczególnymi krajami zwracają uwagę dane dotyczące trzech państw. Otóż w styczniu-maju br. w porównaniu ze styczniem-majem ub.r. w porównaniu do wartości naszego wówczas całego eksportu nieco spadł udział Niemiec: z 27,1 do 27,0% (przypomnijmy, że jeszcze na początku obecnej dekady na naszego zachodniego sąsiada przypadało ok. 1/3 wartości polskiego eksportu). Spadł również udział tego kraju w całym imporcie: z 20,0% rok temu do 19,3% w br. Choć wciąż Niemcy pozostają krajem, z którego importujemy najwięcej, a także dokąd najwięcej eksportujemy.
Ponadto w tym samym czasie zwiększył się udział importu z Chin: z 13,3% w ub.r., do 14,8% w br. Równocześnie zwiększył się w imporcie udział USA: z 4,8% do 5,1% w br., zaś udział tego kraju w eksporcie wzrósł z 3,3% do 3,4%.
Zwiększył się również nasz import z Wielkiej Brytanii: w styczniu – maju 2025 r. wyniósł 10,5 mld zł (2,7 mld USD oraz 2,5 mld euro).
Jak podkreślił w swoim komentarzu Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej: „w pierwszych pięciu miesiącach 2025 roku import ogółem wyniósł 152,2 mld euro, co stanowiło wartość o 6,7% wyższą niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. W okresie styczeń-kwiecień 2025 r. import ogółem wyniósł 121,7 mld euro, co stanowiło wartość o 6,3% wyższą niż rok wcześniej”.
Przy czym: „W okresie styczeń-maj 2025 roku w wymianie towarowej odnotowany został deficyt sięgający 3,1 mld euro. Wyniki z poszczególnymi krajami czy grupami krajów były mocno zróżnicowane. W przypadku Niemiec osiągnęliśmy nadwyżkę na poziomie 10,9 mld euro. Z pozostałymi krajami strefy euro wypracowaliśmy nadwyżkę w kwocie 12,3 mld euro. Z krajami UE pozostającymi poza strefą euro osiągnięta została nadwyżka w wysokości 7,6 mld euro. W przypadku krajów wysokorozwiniętych spoza UE zanotowana został nadwyżka 0,6 mld euro. Z krajami Europy Środkowej i Wschodniej w wymianie mieliśmy nadwyżkę na poziomie 4,2 mld euro. Deficyt notujemy w przypadku wymiany z krajami rozwijającymi się – 38,7 mld euro (głównie za sprawą deficytu w wymianie z Chinami)”.  
Z kolei eksperci Banku Pekao SA zwracają uwagę, na fakt, że: „po pięciu miesiącach 2025 r. deficyt w obrotach towarowych Polski sięgnął 3,1 mld euro (…). Szczególnie dynamiczny wzrost zanotowano w handlu ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie eksport od stycznia wzrósł o 5,9%, a import aż o 13,4%, co przekłada się na deficyt w saldzie obrotów z USA rzędu 2,8 mld euro. Dane GUS pokazują, że maj był 13. miesiącem z rzędu z deficytem towarowym, a pogłębiający się rozdźwięk między dynamiką eksportu i importu zwiększa presję na rachunek bieżący”.
„Naszym zdaniem kolejne miesiące również pokażą, że import rośnie szybciej od eksportu, w związku z relatywnie silnym popytem wewnętrznym. W związku z tym deficyt salda obrotów bieżących będzie się dalej pogłębiał, do ok. 1,5% PKB na koniec roku” – dodają eksperci z Santander Banku.
Rzecz jasna nie dziwi stale spadający od wielu miesięcy udział Niemiec w naszym handlu zagranicznym, choć, zapewne i tak jeszcze przez długi czas pozostaną one naszym partnerem nr – zarówno (zwłaszcza) w eksporcie, jak i w imporcie. Choć kraj ten pozostaje największą gospodarką w całej Unii Europejskiej, przeżywa praktycznie co najmniej od początku obecnej dekady, stagnację w gospodarce. Również inne gospodarki zachodnioeuropejskie – siłą rzeczy pozostające także naszymi głównymi partnerami handlowymi - nie mogą się poszczycić w ostatnich latach znaczącymi sukcesami.
Wobec tego warto zwrócić uwagę na przyrastające obroty w naszym handlu zagranicznym z USA czy z Wielką Brytanią. Oznaczać to może, iż część naszych firm zaczyna dostrzegać w kontaktach handlowych z kontrahentami z tych krajów alternatywną szansę w stosunku do „tradycyjnych” partnerów z Unii.
Będziemy obserwować, na ile jest to zjawisko trwałe i czy w kolejnych miesiącach się jeszcze ewentualnie pogłębi.