Tusk, jak wiemy, jednego dnia powie A, drugiego powie "nieprawda, że A" a trzeciego wyprze się jakoby kiedykolwiek w kwestii A czy nie-A zajmował jakiekolwiek stanowisko. Dlatego dzisiejsza opozycja ma nawyk kompletnego ignorowania tego co ten człowiek mówi, gdyż jego słowa nie mają żadnej wartości.
Tym niemniej niedawno Tusk powiedział prawdę. Co więcej — powiedział coś, co wie dzięki kontaktom ze swoimi berlińskimi mocodawcami. Nie powiedział tego, co wie zupełnie wprost — tego mu nie wolno — ale używał pokrętnych aluzji, w nadziei, że odbiorcy zrozumieją.
Odbiorcy nie zrozumieli a wiadomość, jaką Tusk chciał przekazać opinii publicznej — zignorowali. A jest to wiadomość niezwykle ważna a pochodzi z samych kręgów władzy w Berlinie. Dlatego każdy Polak powinien o niej wiedzieć.
Otóż po wybuchu wojny izraelsko-irańskiej Donald Tusk na swoim tłiterze powiedział był:
Iran postawił na autorytaryzm, państwo wyznaniowe i antyzachodni kurs. Polska na demokrację, wolną gospodarkę i Europę. Ruszaliśmy z podobnego pułapu, my bez gazu i ropy, oni bez wolności. Wszystkim zwolennikom radykalnej zmiany kursu pod rozwagę.
Tusk nie mówi tego wprost, ale jego post zawiera w sobie ostrzeżenie dla Polski.
Iran postanowił zostać mocarstwem regionalnym. Niestety — okazało się, że są kraje — Izrael, ale także inne kraje regionu Zatoki — które są absolutnie zdeterminowane, aby nie dopuścić do tego, aby Iran stał się potęgą. I które są gotowe temu zapobiec wszelkimi środkami, bez względu na ryzyko, bez względu na koszty, bez względu na nic. I które to kraje nie są w stanie z Iranem negocjować jakiś innych sposobów współżycia. Iran nie może stać się zbyt potężny — i kropka. To dla wrogów Iranu jest sprawa niepodlegająca dyskusji.
Iran mimo to próbował się wybić — i skończyło się tak, że właśnie dostaje po głowie a izraelskie bombowce hulają nad Teheranem. Nie wiemy, jak się to ostatecznie skończy — ale widać, że determinacja Iranu, aby stać się mocarstwem jest równie wielka od determinacji jego wrogów, aby do tego nie dopuścić.
Myśl, którą Tusk próbuje nieudolnie przemycić brzmi: Polska tak jak Iran chce się wybić i znaczyć więcej niż znaczy. I tak jak w przypadku Iranu są siły, które są absolutnie zdeterminowane, aby do tego, za żadną cenę, nie dopuścić. W konkretnym polskim przypadku te siły — to Niemcy.
Niemcy są gotowi tolerować istnienie Polski jako kraju ubogiego, dużo mniej rozwiniętego od Niemiec oraz rządzonego przez kontrolowane przez Berlin agenturę. Sytuacja, w które Polska jest rządzona przez ludzi, którzy NIE są niemiecką agenturą — zwyczajnie nie jest dopuszczana. Polska jest rządzona przez suwerenny rząd i gospodarczo na tyle rozwinięta, że jest gospodarka zaczyna być porównywalna z niemiecką — w ogóle nie jest brana pod uwagę. Nawet w teorii. Do czegoś takiego Berlin jest zdecydowany nie dopuścić — każdymi środkami. Nie ma takiego łajdactwa ani takiej zbrodni, do którego Niemcy się nie posuną, aby uniemożliwić Polsce wybicie się do pierwszej ligi w Europie.
Bardzo ważne jest, żeby zrozumieć, że oni naprawdę są gotowi na wszystko, nawet na wielkie zbrodnie, byle tylko nie dopuścić do uniezależnienia się i wzrostu Polski. Co mogą konkretnie zrobić?
Na przykład niemieckie służby wyszkolą i uzbroją grupkę Ukraińców, którzy zaczną robić zamachy terrorystyczne w Polsce w imię walki z jakąś wyimaginowana "dyskryminacją Ukraińców". A potem te same służby wyciągną z niemieckich więzień jakiś wasserpolaków odsiadujących wyroki kryminalne i oferują im darowanie wyroku w zamian za współprace. I z tych ludzi zorganizują uzbrojone bojówki mające Polsce atakować Ukraińców w imię jakiejś walki z ukrainizacją.
Wystarczy dobrze zamieszać i Polska ma wielki konflikt etniczny gotowy.
W podobny sposób stworzą z jakiś kryminalistów jakiś Ruch Niepodległości Śląska a zaraz potem organizację polskich nacjonalistów walczącą ze śląskim separatyzmem. Proszę zrozumieć: To, co myślą prawdziwi Ślązacy nie ma tu, żadnego znaczenia. Niemcy uzbroją i wyszkolą dwie frakcje mające terroryzować ludność i siać chaos.
Jeżeli to nie pomoże — to Berlin zadzwoni do zaprzyjaźnionych ukraińskich oligarchów i namówi ich do wojny z Polską obiecując im korzyści terytorialne. Niemożliwe? Już jeden polityk niemiecki się wygadał, że Przemyśl to mógłby być ukraiński.
A jeżeli zwyczajne destabilizowanie Polski nie odniesie efektu to można z Polską ogłosić wojnę handlową. Na przykład zakazując importu z Polski do pozostałych krajów Unii, dopóki Polska nie zacznie respektować norm demokratycznych. Że co, że to niezgodne z jakimiś tam traktatami unijnymi? Dupę sobie podetrzyjcie traktatami. Od dawna wiadomo, że żadne traktaty Niemców nie obowiązują.
A jeżeli ani destabilizowania, ani wojny handlowe nie pomogą — to pozostaje zwyczajna brutalna siła. W Berlinie zbiorą jakiś polskich malkontentów, ci ogłoszą się demokratycznym rządem polskim na emigracji, Berlin ogłosi, że uznaje ich za jednym legalny rząd polski i zaraz potem nastąpi interwencja zbrojna krajów Unii, pod przewodnictwem Niemiec, która będzie miała na celu "przywrócenie demokracji" czyli osadzenie w Warszawie niemieckich marionetek.
Tak będzie. Zapamiętajcie to sobie: Jeżeli myślicie, że wybory wygra PiS i Konfederacja i ci po prostu wypowiedzą dzisiejszą zależność lenną od Berlina — i jeżeli myślicie, że Berlin się z tym pogodzi — to się mylicie. Nie pogodzi. Zerwanie zależności lennej Polska będzie musiała wywalczyć siłą.
Tu przychodzi rzecz najważniejsza — a zarazem ostrzeżenie Wielkiego Wodza dla prezydenta Nawrockiego.
Proszę bezwzględnie unikać otwartego konfliktu z Niemcami. Tusk ma racje gdy przed tym ostrzega. Niemcy są (na razie) zbyt silni i Polska konflikt z Niemcami oraz kontrolowaną przez Niemców Unią — przegra.
Co należy robić?
Cierpliwie czekać na sposobność.
Przypomnijmy: Kościuszko znalazł się w Polsce po II rozbiorze. Zupełnie bez sensu rozpoczął powstanie skierowane przeciwko Rosji i Prusom — które po prostu musiał przegrać, gdyż połączone siły obu wrogów były za wielkie. I przegrał, doprowadzając do III rozbioru.
A co by było, gdyby Kościuszko nie zrobił powstania? To niedługo później zmarła caryca oraz król Prus. Na miejsce Katarzyny carem został Paweł, który jej nienawidził i specjalnie jej na złość był propolski. Można było się z nim jakoś dogadać zyskując pewien margines swobody do działania oraz życzliwą neutralność.
A zaraz potem pojawił się Napoleon, który rzucił na kolana najpierw Austrię, a potem Prusy. Gdyby Kościuszko cierpliwie wyczekał zaledwie kilka lat na zmianę konfiguracji międzynarodowej — to zamiast III rozbioru Polska przeprowadzałaby rozbiór najpierw Austrii, a potem Prus.
Morał: Za wszelką cenę unikać otwartego konfliktu z Niemcami i Brukselą — za to cierpliwie czekać aż Unia i Niemcy same zaczną się rozpadać. To już niedługo.
W 2027 wybory prezydenckie we Francji zwycięży ktoś z antyestabliszmętu. Elity europejskie dostaną szału i rzuca wszystkie siły na to, aby Francję zdestabilizować i przywrócić tam ancien régime. W tym samym roku w Polsce zwycięży prawica.
To będzie oznaczało poważny kryzys Unii Europejskiej. Berlin planował zbudowanie IV Rzeszy, dla niepoznaki zwanej federalną Europę, oczywiście rządzona przez Niemcy — i nagle zorientują się, że jest to projekt nierealny. Nie są w stanie jednocześnie narzucić swoich rządów zbuntowanej Francji i Polsce. Muszą wybierać — albo ratować swoje wpływy w Polsce, albo we Francji.
Co wybiorą? Kto czytał Nasz tekst Druga bitwa pod Valmy - ten wie. Niemcy odpuszczą Francję i rzuca wszystkie siły na pacyfikowanie Polski.
Ale to jest pewien promyk nadziej. Niemcy same już rozłażą się w szwach. Do 2027 dominująca siłą w Niemczech będzie AfD. Panujący establiszmęt będzie absolutnie zdeterminowany, aby władzy nie oddać. Albo AfD zostanie zdelegalizowana albo — w razie wygranych przez ta partie wyborów — zostaną one unieważnione. To będzie oznaczało zakwestionowanie legitymizacji całego dzisiejszego państwa niemieckiego. Zaczną się albo separatyzmy i — na przykład wschodnie landy ogłoszą niepodległość. Albo zacznie się wojna domowa.
I to będzie moment dla Polski. Zadaniem prezydenta Nawrockiego jest: Doprowadzić Polskę w jednym kawałku do momentu gdy Niemcy zaczną się rozpadać. Do tego czasu unikać otwartego prowokowania ich. Ale gdy już się zaczną rozpadać — to iść na całość. Czyli konkretnie: Gdyby doszło do secesji landów wschodnich i wojny między nimi a rządem federalnym — to udzielić im wsparcia wojskowego i zacząć im posyłać uzbrojenie. W myśl zasady: Im więcej niezależnych państw niemieckich — tym lepiej.
.
Ale do tego czasu siedzieć cicho i nie popełniać błędu Iranu, który jednocześnie gardłował, że jest wściekłym wrogiem Izraela — aż w końcu Izrael w to uwierzył i zaczął Iran traktować jak wroga. Polska nie może tego błędu powtarzać: Prezydent Nawrocki będzie musiał udawać uległość wobec Niemiec, aby przeciągnąć Polskę przez kilka najbliższych niebezpiecznych lat. Potem gdy cała Europa tąpnie i ład europejski się załamie — będzie można zacząć działać realizując cele narodowe z otwartą przyłbicą.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1411
Serio? Opierając się na sojuszu z Rosją? Postawili na złego konia. Rosja pokazała swoją słabość. Iran dostarcza im swoje śmiercionośne szach-idy, bo Rosja nie ma mocy produkcyjnych. W zamian dostali dziurawą obronę powietrzną S-300 :-)
Przekleństwo państwa średniej wielkości - za małe by być mocarstwem, za duże by być przez mocarstwa zlekceważone. Coryllus sugerował, że Żydzi obstawiają zawsze wszystkie strony konfliktu. U nas nikt nie obstawia wygranej Unii - ci, którzy mogli by to zrobić są jej bezgranicznie posłuszni