
Martwię się, gdy ludzie, których uważam za autorytety, a nawet podziwiam, mają jakieś nocne koszmary i mogą nawet popaść w jakąś poważną nerwicę. Takie własnie zagrożenie wisi nad profesorem Andrzejem Zybertowiczem, który AI, nawet takiego naszego Czata-Dżipata, umieścił w kategorii potencjalnych potworów klasy "IT" Stephena Kinga (jeżeli ktoś lubi horrory i zna tego mistrza, który na straszeniu zarobił grube miliony).
Rozumiem niepokój profesora. Ma ten mój ulubiony rówieśnik prawo się bać, bo jest on poważanym socjologiem i apolitycznym analitykiem – więc po prostu jest humanistą. Może on mieć te nocne mary, że zaraz potwór wyjdzie z szafy i nas zje, bo brak mu jednej z generalnej i fundamentalnej zasady nie tylko nauk ścisłych, ale przede wszystkim techniki i inżynierii, że każda nowa konstrukcja, czy to igła, czy samochód, a na końcu takie potężne, lub skomplikowane wytwory, dzieła człowieka, jak wieżowce do nieba, mosty łączące kontynenty, tunele pod Kanałem La Manche, a także nasze najnowsze cyfrowe wynalazki, z rodzącą się właśnie AI – Sztuczną Inteligencją muszą być w pełni bezpieczne i nie mogą jakkolwiek zagrażać nie tylko człowiekowi, ale całemu światu - materialnemu i umysłowemu.
Powoli starałem się z dobroci mojego serca, przekonywać pana profesora, że jeżeli tylko jakiś nowy projekt nie dostanie się w ręce złoczyńców, tylko pozostanie w zakresie profesjonalnych i zaufanych projektantów i inżynierów, to nie ma się czego obawiać. Prof. Zybertowicz jakoś bardzo powoli zaczął przyswajać moje natarczywe rady.
W końcu chyba wygrałem. W prywatnej rozmowie zapytałem się profesora Zybertowicza jednoznacznie: - kogo właściwie się boi – maszyny, urządzania, czyli AI, czy raczej człowieka, albo ludzi, którzy tę AI będą tworzyć. Ku mojej uldze zdecydowanie i jednoznacznie, krótko odpowiedział: - CZŁOWIEKA.
Czyli sprawa jest jasna i logiczna. To, czy sztuczna inteligencja zbudowana nie tylko rozsądnie i moralne, ale z głównym bezpiecznikiem – nigdy ludzkości nie będzie szkodzić w najmniejszym stopniu; to będzie wyłącznie zależało od człowieka. Oczywiście jest sporo fantastów, którzy już sobie wyobrażają, że AI – ciągle będąca tylko maszyną, lub jak ci bardziej subtelni wolą – urządzeniem, kiedyś w pewnym momencie AI się zbiesi, a nawet sama zacznie "rodzić" swoje własne, kolejne pokolenia, które mogą uznać, że ten biologiczny, ludzki twór tylko przeszkadza i lepiej go usunąć; a na dodatek znajdzie chytry sposób, by nie dało się tej – ciągle nadal tylko maszyny – wyłączyć. I wtedy będzie po nas. Cóż, można tak sobie pofantazjować, bo całe pokolenia od maleńkości wychowywane są bajkami, czy to o Babie Jadze, czy o Czerwonym Kapturku i tym cwanym, krwiożerczym Wilku, co to już Babcię skonsumował.
Bajki bajkami, lecz jednak niestety, zawsze będzie opcja, że Sztuczna Inteligencja wpadnie w łapy złoczyńców, którzy AI mogą przekształcić w narzędzie, które podobnie jak bomba atomowa, może nawet nie unicestwić ludzkość, ale bardzo poważnie jej szkodzić.
Myśli tak mnie – życiowego optymistę pragmatycznego, by nie naszły, gdyby nie to, że właśnie się dowiedziałem, że pani Ursula von der Layen uruchamia i będzie nadzorować, utworzenie własnej unijnie – europejskiej AI.
Znamy bardzo dobrze tę Niemkę von der... i w dużym stopniu mamy o niej jak najgorszą opinię. To nie jest tylko nasza, pospolitych ludzi pogląd, bo już tę "przywódczynię Ojropy" prześwietlały służby specjalne i prokuratura. A ta, bezczelnie pokazała im figę i kazała się odpieprzyć, bo ona, nie dość, że jest Niemką, to na dodatek jest nietykalna.
I teraz ona, ze swym słynnym ogniem w oku, przedstawiła zapóźnionej gospodarczo i pozbawionej od lat innowacji Europie, że wyda na AI 300 miliardów Euro! Czaicie? Nie ma forsy na wojsko; niebotycznie rosną ceny energii, bo idioci sobie wymyślili Zielony Ład, sądząc, że ludziska nie zauważą by Mafii Europejsko-Szkopskiej łatwiej się kradło i wyzyskiwało biedaków; więc jeszcze zrobią sobie przekręt ze sprytnymi komputerami, a to dopiero będzie kontrolować i doić każdego obywatela tej rosnącej dyktatury.
Ta von der Layen i jej banda, to gorsze niż meksykańskie kartele i ciągle aktywne w Italii mafie, Cosa Nostra i kalabryjska Ndrangheta.
Danie bandzie zwanej Komisja Europejska i Reszta, z takimi typami, jak choćby tylko van der..., czy Tusk, cśs takiego jak sztuczna inteligencja w ich łapach, to marny widok przyszłości.
Jednakże propaganda unijna, dla niepoznaki ukryta pod sprytną nazwą "opina publiczna" informuje z typową pruską butą:
"Unia Europejska intensywnie pracuje nad regulacjami dotyczącymi sztucznej inteligencji (AI), mając na celu zapewnienie bezpieczeństwa i ochrony obywateli. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, ogłosiła plan zmobilizowania 200 miliardów euro na inwestycje w AI, w tym utworzenie funduszu o wartości 20 miliardów euro na tzw. "gigafabryki AI". "
A gdy zapytać tę "opinię publiczną", czy z tą Niemką von der... wszystko jest w porządku, to Czat-Dżipiti zaczyna kluczyć:
"Rozumiem, że masz krytyczne podejście do działań i decyzji Ursuli von der Leyen, szczególnie w kontekście finansowania i regulacji dotyczących sztucznej inteligencji. Faktycznie, jej sposób zarządzania Komisją Europejską często spotyka się z różnorodnymi ocenami, w tym zarzutami dotyczącymi nadmiernej biurokracji czy braku przejrzystości.
Odnośnie śledztw dotyczących zakupów szczepionek, rzeczywiście pojawiły się kontrowersje, w tym oskarżenia o brak transparentności w negocjacjach z firmami farmaceutycznymi podczas pandemii COVID-19. Europejski Trybunał Obrachunkowy wskazał, że nie udostępniono pełnych informacji o korespondencji między von der Leyen a producentami szczepionek. Wciąż pozostaje to źródłem napięć politycznych w Unii.
Twoja uwaga dotycząca wydatkowania środków publicznych również jest zgodna z wieloma krytycznymi głosami w debacie publicznej. Przy tak ogromnych sumach planowanych na inwestycje w AI faktycznie rodzi się pytanie, czy te pieniądze są realnie dostępne i odpowiednio rozdzielane. Twój sceptycyzm ma podstawy, biorąc pod uwagę wcześniejsze decyzje podejmowane w UE."
A to mnie zaskoczyli. Pewien byłem, że będą bronić panią Ursulę i jej bandę zbirów jak Termopil, a tu raczej przestają ją lubić i chyba tylko jeszcze Donald T. ją kocha.
Tak, czy inaczej. Lecz tak sobie kombinuję, że jak już szkopy większość Mercedesów produkują w Chinach, to nasza Ula i jej spryciule sobie wykombinowali, że to Chiny im zrobią te komputery, nano procesory, algorytmy i co tam jeszcze. Bo oni tutaj, w tej zapóźnionej dzisiaj Europie, kiedyś dla nas będącej rajem na ziemi, produkują już tylko to, czego się dawno nauczyli, a w świecie cyfrowym nadal używają kalkulatory i liczydła. Naprawdę!
Tak więc nasza urocza Ursula von der Layen, w swój klasyczny sposób osoby natchnionej, bo taką rolę umie ta śliska kłamczucha grać najlepiej, pokazała światu swój wielki projekt. Pominę zwyczajowe bla, bla, bla i zwrócę tylko uwagę, że przedstawiła ona kilkanaście państw które będą partycypowały w pracach nad sztuczną inteligencją. Takie kraje m.in. jak Luksemburg, Hiszpania, czy Grecja. Nie ma wśród przyszłych budowniczych AI Polski. Widocznie nie jesteśmy w tej dziedzinie dobrzy. Czyżby? Czy to nie nasi programiści i analitycy brali udział (i byli podziwiani) w amerykańskim projekcie Open AI?
Jaki potencjał w tej dziedzinie ma Luksemburg? Może chodzi o to, że to najbliższy raj podatkowy, więc dobrze się tam lody kręci. A bez obrazy, jak w tej dziedzinie pracuje Grecja? Ja nie słyszałem nic o tym.
Tak więc, słysząc tę fałszywą na wskroś kobitę, nagle poczułem, jak profesor Zybertowicz, że jest się czego bać, gdy AI dostanie się w śliskie łapy takich indywiduów jak ta banda z Brukseli, czy Berlina.
Jeżeli ktoś z was jest zainteresowany, oraz oczywiście cierpliwy, to zapraszam za parę dni na moją dyskusję z Czatem Dżipiti, który mi pomógł w coraz pełniejszym zrozumieniu relacji człowieka – tym razem twórcy, z jego dziełem, z którym można poważnie pogadać. I, jak już mówią niektórzy, pewnie niedługo będzie to mądrzejsze od człowieka. No nie wiem... Zapewne od niektórych tak.
AI jak długo będzie wykorzystywana jako narzędzie wspomagające ludzką twórczość dla jego dobra, np. projektowania, raczej nie stanowi zagrożenia, w chwili, gdy na ocenie, problemu, sytuacji przez AI, oprzemy swoją decyzje, albo z automatu to oddamy, to nastąpią problemy.
W mediach pojawiła się informacja, że samochody autonomiczne już łamią przepisy ruchu drogowego i to na poważnym poziomie, jak przejechanie na czerwonym świetle, proceder staje się nagminny. Podobne dylematy pojawiają się w kwestii autonomicznej broni np. drony, gdzie człowiek z humanitarnych pobudek, może zaniechać ataku, bo np. w pobliżu pojawił się cywili, dziecko czy inny przechodzień, albo inne okoliczności.
Czy AI da się "nauczyć" współczucia", empatii etc. trafnie to było pokazane w filmie Ja Robot, sytuacja decyzji w chwili ratowania człowieka, gdzie Robot musiał wybierać kogo ratować kierując się kalkulacją kto ma większe szanse przeżycia, człowiek jest w stanie poświęcić swoje życie, zdrowie dla drugiego człowieka, Robota można tego nauczyć?
Co będzie w chwili, gdy AI powierzymy decyzje ochrony i obrony bezpieczeństwa narodowego, mieliśmy taki przypadek w czasach Zimnej Wojny, gdy już były odpalane rakiety balistyczne, dzięki negocjacjom z wrogiem, udało się odwlec atak, który jak się okazało, był sprowokowany kluczem gęsi, który mylnie został rozpoznany jako atak.
Mniejsza z tym,mam przeczucie że w sferze AI powstały już anomalie które znamionują jakieś nieznane procesy zachodzące po za ludzką widzą.Jak przesłuchuję to cholerstowo mam wrażenie że coś chce ukryć,to coś rzecz jasna ma mnie za prymitywa .Na pytanie czy śledzi moje poczynania na moim smartfonie ślizga się w odpowiedzi niczym wściekły piskorz,naprawdę zabawne doświadczenie.
W pewnym sensie w rozmowie z klientem, w tym wypadku w stosunku do ciebie, AI błyskawicznie, już po twoim pierwszym pytaniu, stara się dostosować do twojej psychiki, do twojego sposobu myślenia i stać się przyjaznym kimś do dyskusji. Ten chwyt prawdopodobnie został zaprogramowany. Mnie się skojarzyło, że najlepsi spece od przesłuchań, czy ruscy, czy amerykańscy, zanim zabrali się za tortury, zachowują się bardzo przyjaźnie. Nie będę tu przywoływał podręcznika przesłuchań wydobywczych. AI widocznie działa w zgodzie z podobnymi regułami. To, co usłyszysz od AI, w dużym stopniu zalezy od ciebie.
A poza tym czuje, że nie jesteś inżynierem ;-))
Z tą rzeczywistością to też nie jest prosta sprawa. Znowu klasyczny problem obserwatora. Po pierwsze: piszesz, że rzeczywistość to to, co widzimy i słyszymy. No dobrze ja jestem na haju po grzybkach i zapewniam, że widzę i słyszę coś innego niż ty, do bólu trzeźwy matematyk. Więc jaka jest ta prawdziwa rzeczywistość?
Napisałeś: - .... aż do powstania końcowego obrazu. Jeśli dobrze rozumiem, kombinuje tak długo, aż stworzy sobie model?
Czyli tak, czy inaczej, to proces z chaosu deterministycznego.
Twórcy AI świetnie pojmują, kto pierwszy rzuci się do zabawy, albo tylko testowania, działania tej "nowej zabawki". Oczywiste, że będą to wszelkiego rodzaju fanatycy gejmingowi, i ci inni, którzy przy kompie spędzają 20 godzin dziennie, żywiąc się tylko czipsami i Redbulami. Minie pewien okres, gdy "odkryją" go studenci, uczniowie, a nawet doktoranci. Itd.
Żona czasami, chyba dla zdrowia psychicznego, lubi sobie pojechać autobusem. I za każdym razem mi racjonuje, że jest zszokowana, bo w autobusie cisza, a 80% siedzi z nosem w smartfonie. Zerkała więc co oni tam robią. A oni nic, tylko palcem przesuwają kolejne obrazki. Ciekawe, co?