Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Choroby (nie)realne?

Filovera, 11.02.2025
Pani A. od kilku lat narzekała na złe samopoczucie. Zmęczenie, migreny, bóle ciała były jej codziennością, do której już przywykła. Akceptowała nawet pojawiające się na skórze czarne, drobne punkciki przypominające wągry. Gdy jednak pewnego ranka zauważyła w skórze małe, różnokolorowe drobne „sznureczki”, których pełno było także w pościeli, i poczuła intensywne swędzenie, wiedziała, że dzieje się z nią coś złego, czego nie potrafi zrozumieć. Zrozumienia nie znalazła też u najbliższych. Gdy lekarz rozpoznał u niej chorobę psychiczną, jej życie legło w gruzach. Nie tylko jej.

W USA od początku XXI w. lawinowo zaczęła rosnąć liczba podobnych przypadków. Do lekarzy zgłaszali się zrozpaczeni pacjenci, skarżący się na męczące doznania czuciowe: „pełzanie”, „szczypanie” lub „drapanie” pod skórą, pojawianie się w niej „włóknopodobnego materiału” oraz złe samopoczucie i zaburzenia pamięci. Ponieważ badania nie wykazywały przyczyn somatycznych, lekarze rozpoznawali parazytozę urojeniową. Z psychiatryzacją cielesnych dolegliwości nie chciała się pogodzić Marie M. Leitao, mieszkanka Kalifornii, która niepokojące objawy chorobowe zauważyła u swojego dwuletniego syna. Nie doczekawszy się rozpoznania, przejrzała dawną literaturę medyczną i natrafiła na artykuł, w którym opisano „dziwne” schorzenie – morgellons.

Termin ten został po raz pierwszy użyty w XVII w. przez lekarza T. Browne’a na określenie choroby występującej endemicznie u małych dzieci w Langwedocji. Głównym objawem było pojawianie się włosów na plecach, czemu towarzyszył nasilony kaszel i konwulsje. Inni opisywali napady płaczu, brak apetytu, wyniszczenie oraz niewyjaśnione zmiany w skórze. Dla jednych były to robaki, sugerujące pasożytniczą etiologię choroby. Dla innych, jak dla Browne’a, były to włosy lub szczecina. W kolejnych wiekach pojawiło się jeszcze wiele różnych opisów, które nie przyniosły rozwiązania zagadki, a nazwa morgellons poszła w zapomnienie.

Przypomniała ją M. Leitao, wykorzystując na określenie nowej, jak sądziła, nieznanej choroby przypominającą nieco tą sprzed wieków. Założona przez nią w 2002 r. fundacja zaczęła zbierać informacje o zachorowaniach. Pierwsze zgłoszenia pochodziły z Kalifornii, następne z Teksasu i Florydy, a potem z pozostałych stanów. Do 2006 r. zarejestrowano 2 tys. przypadków, w 2008 było ich już 12 tys. Niezwykłość objawów morgellons powodowała pojawienie się wielu teorii etiologicznych. Wskazywano na czynniki infekcyjne. Wśród podejrzanych patogenów była wywołująca boreliozę Borellia burgdorferi. Twierdzono też, że pojawiające się w skórze „twory” są podobne do struktur, jakie rozwijają się w długotrwałych kulturach komórkowych, zainfekowanych niektórymi wirusami. Sugerowano, że może to dawać objawy parazytozy „bez pasożytów”, czyli parazytozy urojeniowej, w której to różne odczucia wcale nie byłyby urojeniem, ale rzeczywistością. Pojawił się też wątek związku morgellons z uprawami GMO.

Wobec nacisku opinii publicznej rządowe CDC w Atlancie podjęło wkrótce decyzję o przeprowadzeniu badań naukowych, mających wyjaśnić zagadkę. Wykonano badania epidemiologiczne oraz laboratoryjne materiału pobranego od chorych, w tym analizę włókien, jakie ponoć występowały w skórze. Opublikowane w 2012 r. wyniki wykazały jednak, że w ciałach pacjentów brak jest obcych organizmów, a tajemnicze włókna pochodzą z… ubrań.

Czy więc Pani A. cierpiała jednak na parazytozę urojeniową? Chorzy często nie chcą pogodzić się z takim rozpoznaniem. Dla potwierdzenia obecności pasożytów przynoszą w pudełkach różne „twory”, jakoby wyjęte ze skóry, by lekarz mógł je zobaczyć na własne oczy i uwierzyć w ich istnienie. W psychiatrii objaw ten nazywany jest „matchbox sign”. Szukając pomocy u dermatologów, chorzy oczekują potwierdzających ich przekonania badań oraz leczenia dermatologicznego. Zwykle też nie chcą podjąć leczenia psychiatrycznego, ponieważ odrzucają chorobę psychiczną, jako źródło swoich skórnych dolegliwości.
A jednak, jak w takim razie jak traktować te przypadki, o których mówią z niedowierzaniem niektórzy lekarze, gdy widzieli na własne oczy pacjentów „z różnymi strukturami w skórze”, nie przypominającymi żadnych dotychczas znanych „tworów” i opisywanymi jako białe, niebieskie, czerwone czy czarne włókienka, wiązki czy igiełki, znajdujące się pod skórą, czasem z niej wystające, mocniej lub słabiej do niej przyczepione i dostrzegalne gołym okiem lub przy użyciu dermatoskopu? I czyż te współczesne opisy nie są równie niezwykłe jak XVI/XVII-wieczne opisy różnych „robaczków wystających ze skóry”, „twardych, czarnych, wyrastających w nietypowych miejscach włosów, czasem sprawiających wrażenie jakby się ruszały”, obserwowanych wówczas u niektórych małych dzieci i które to objawy uważano przecież za przejaw całkiem realnej a nie urojonej, choć niewyjaśnionej choroby?

W tym momencie nasuwa się zasadnicze pytanie dla analizy kształtowania się myśli lekarskiej i poglądów na temat chorób: na czym w ogóle polega diagnozowanie chorób, odróżnianie jednych od drugich? Co należy zrobić z chorymi, u których dolegliwości „wymykają się” uznanym klasyfikacjom i przyjętym kryteriom diagnostycznym?

Pewną próbą odpowiedzi na te pytania są propozycje, aby odróżniać „rzeczywistość naukową”, wymagającą ścisłości, nazywania, klasyfikacji od „rzeczywistości klinicznej”, realizującej się w codziennym kontakcie lekarza z chorym, odwołującej się często do intuicji, pojęć potocznych i niedookreślonych, wrażeń. W rzeczywistości klinicznej istnieje „coś więcej” bądź „inaczej” i od lekarza należy oczekiwać wyjaśniania pacjentowi jego dolegliwości, które dla niego są zawsze realne. I ta ucieczka „do realności cierpienia” jest być może jednym z powodów popularności wśród pacjentów choroby Morgellons i odrzucania rozpoznania parazytozy urojeniowej, choćby nawet była to w „rzeczywistości naukowej” ta sama choroba. Innym powodem jej popularności mogą być „znaczące braki w komunikacji” pomiędzy pacjentami, organizacjami pozarządowymi, instytucjami rządowymi i lekarzami na temat istoty choroby, jej przyczyn, podjętych działań, możliwych wyjaśnień. Bagatelizowanie dolegliwości i szum informacyjny powodują bowiem wypełnianie tej luki różnymi teoriami, wywołującymi coraz większy niepokój i wpływającymi na skuteczność pomocy medycznej

Świat urojeń bywa czasem tak bardzo rzeczywisty.
---------
Tekst ten jest bardzo skróconą wersją mojego artykułu, jaki ukazał się na temat tej dziwnej choroby w czasopiśmie "Kultura i Historia, link do pełnej wersji artykułu jest tu: Morgellons dawniej i dziś - choroba ciała czy urojenia? 

A gdybyście mieli już dość czytania o chorobach, to nieustająco zapraszam Was na moje OPOWIEŚCI WĘDROWNE :-)  Szczególnie polecam tekst TO, CZEGO SZUKASZ, JUŻ GDZIEŚ JEST


 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2535
Jabe

Jabe

09.02.2025 18:58

Jednak za kowidowych nie­do­wiarków brać lekar­ska zabrała się nie­zwłocznie.
Teofila77

Filovera

09.02.2025 19:48

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Jednak za kowidowych nie­do

To dobrze czy źle?
SilentiumUniversi

Silentium Universi

09.02.2025 19:03

Coraz dokładniejszą analiza przypadków powoduje jako uboczny skutek fałszywe uogólnienia? Jakaś nowa wersja kanałów na Marsie? Zastanawiający jest brak diagnoz konkretnych przypadków. A może nikt nie dostał grantu na badania?
Teofila77

Filovera

09.02.2025 19:54

Dodane przez SilentiumUniversi w odpowiedzi na Coraz dokładniejszą analiza

Nie znam się na kanałach na Marsie :-). O granty się nie staram, bo mi niepotrzebne. Indywidualne podejście lekarza do pacjentka, to nie jest to samo, co naukowa analiza przypadku. Ponadto nauka dąży do formułowania twierdzeń ogólnych na podstawie szczegółów, to jest tzw. rozumowanie indukcyjne.
SilentiumUniversi

Silentium Universi

09.02.2025 20:52

Dodane przez Teofila77 w odpowiedzi na Nie znam się na kanałach na

Przepraszam , że moimi ogólnymi pytaniami wywołałam wrażenie ataku na Panią. Kanały na Marsie to podobnie dziwna sprawa, na pewnym etapie rozwoju teleskopów były przez niektórych astronomów dostrzegane, a przez innych nie. Potem już nikt ich nie dostrzegał. Podobieństwo do opisywanych przez Panią sytuacji mi się samo narzuciło. A ta uwaga o grantach wynika z dwoistości diagnoz. Zapewne wynika to z prób scalenia różnych chorób pod jeden opis. Dziwnym wydaje mi się brak dokładności diagnoz - wydawałoby się, że dysponujemy już sprzętem umożliwiającym np. rozpoznanie obecności pasożytów. Może grant na badania byłby coś pomógł? Stąd domysł, że grantów nie było.
Teofila77

Filovera

09.02.2025 21:12

Dodane przez SilentiumUniversi w odpowiedzi na Przepraszam , że moimi

Teraz, jak Pan rozwinął kwestie tych kanałów, to rzeczywiście jest analogia :-). A co do dokładności diagnoz, a dokładniej problemów z nimi, myślę, że trochę Panu rozświetli się ta kwestia, gdy zechce Pan przeczytać mój artykuł, jaki na ten temat opublikowałam swego czasu w czasopiśmie Kultura i Historia - link do niego we wpisie. Diganoza to naprawdę dość skomplikowana sprawa, czasem im bardziej specjalistyczny sprzęt/metoda, tym trudniej :-) Pozdrawiam.
SilentiumUniversi

Silentium Universi

10.02.2025 15:08

Dodane przez Teofila77 w odpowiedzi na Teraz, jak Pan rozwinął

Dzięki, przeczytałem
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

10.02.2025 22:47

chyba można już mówić o pandemii chorób psychicznych ale to zdaje się temat tabu bo a nóż ktoś skoreluje czynniki chorobotwórcze niepolitpoprawnie
Filovera
Nazwa bloga:
NIECODZIENNIK
Zawód:
Kilka, dożywotnio lekarz
Miasto:
Odpłynęłam z Łodzi do domku pod lasem

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 52
Liczba wyświetleń: 343,730
Liczba komentarzy: 711

Ostatnie wpisy blogera

  • Zajawka o Pani Sztucznej
  • Ruiny zamku w Kole
  • Katar, gula i cała reszta

Moje ostatnie komentarze

  • Bardzo przydatna lista. 
  • A ustaliliście pojęcie "płuca Ziemi"? 
  • Człowiek też może wpuścić w maliny. Istotą jest krytyczne podejście, czyli z tzw. ograniczonym zaufaniem. Sprawdzanie samemu w innych źródłach danych i po prostu myślnie. Ono zawsze się przydaje :-)…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • My tu maju-maju, a biała polska jesień tuż-tuż
  • Koronawirus atakuje mózg?
  • Gdy kobieta bije "Rudą"

Ostatnio komentowane

  • Imć Waszeć, Nie wiem czy taką inwigilację byłby w stanie prowadzić człowiek. Serio mówię. Spróbuj na przykład coś powiedzieć o mnie na przykładzie muzy, którą stworzyłem w Suno ;)))https://suno.com/s/…
  • Grzegorz GPS Świderski, To fejk. Wystarczy samemu spytać, by się o tym przekonać. A tu przykład trochę innego pytania: https://www.salon24.pl/u/gps65/1364336,esej-ai-o-maseczkach
  • Kazimierz Koziorowski, ciekawe czy wyznawcy AI to skomentują?

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności