W ślad za celebrytkami z Kalifornii i Nowego Jorku oraz redakcjami lewicowo-liberalnych dzienników – od "Guardiana" przez "Gazetę Wyborczą" aż po "La Vanguardia" – także Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) ogłosiła, że po skandalicznych wynikach wyborów prezydenckich w USA nie zamierza dłużej płacić Elonowi Muskowi za niebieski ptaszek i 19/20 stycznia przeniesie się z X (d. Twittera) na Bluesky i Mastodona.
Mnie ta sprawa dotyczy tylko częściowo, bo wprawdzie niebieskiego ptaszka nigdy nie miałem, więc za użytkowanie serwisu X nie płacę, ale od 33 lat raz do roku chodzę na Foksal opłacić składkę członkowską w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich (SDP) i chcąc nie chcąc płacę przy okazji haracz na Międzynarodową Federację Dziennikarską (FIJ), a zatem i na EFJ.
Nie są to kwoty duże, bo np. w 2015 roku zapłaciłem 72 zł na SDP + 5 zł na FIJ/EFJ, a w 2025 roku powinienem – już jako świeżo upieczony emeryt – zapłacić 90 zł na SDP + 15 zł na FIJ/EFJ, ale chodzi o zasady, a nie o detale.
Sęk w tym, że poziom groteskowej absurdalności oświadczeń przedstawicieli EFJ w ostatnich latach nawet mnie – człowieka na ogół spokojnie reagującego na wybryki naszej epoki – wprawia w osłupienie. Swemu osłupieniu dawali już także bardziej [link1] lub mniej [link2] stonowany wyraz prezes i sekretarz generalny SDP (a smacznymi szczegółami uzupełnił ich oświadczenia kolega Świetlik [link3]), gdy jednak zapytałem na Foksal, czy w związku z tym mogę zapłacić składkę na SDP, nie płacąc doli na EFJ – okazało się, że jest to awykonalne.
Cóż było robić? Chcąc mieć aktualną legitymację dziennikarską zapłaciłem – wprawdzie z obrzydzeniem, ale zapłaciłem – także na EFJ.
Przy okazji zauważyłem, że w ciągu ostatnich 10 lat składka na SDP wzrosła o 150 proc., a haracz na EFJ o 200 proc. – ale to mnie nie zaskoczyło, bo dobrze wiem, że takie są naturalne skutki rządów lewicy, także w europejskich federacjach stowarzyszeń dziennikarskich.
Skądinąd o tym, że na fali antyprawicowej histerii władze Europejskiej Federacji Dziennikarzy rezygnują z aktywności na X, ja – dziennikarz z dużego europejskiego państwa – dowiedziałem się nie od władz EFJ, lecz z wpisu na profilu amerykańskiego prezydenta elekta w serwisie X...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4059
Izby lekarskie też zajmują coraz bardziej postępowe stanowisko, a przecież już wcześniej nie było lustracji i dekomunizacji.
Cóż było robić? Chcąc mieć aktualną legitymację dziennikarską zapłaciłem – wprawdzie z obrzydzeniem, ale zapłaciłem – także na EFJ."
Jest to jednak zgodne z moją wiedzą o stowarzyszeniach zawodowych lekarzy, prawników itd. Myślałem, że dotyczy to też dziennikarzy i stąd przymus przynależności do SDP i EFJ, jeżeli chce się wykonywać zawód dziennikarza.
Jak to zatem jest z wolnością wykonywania zawodu dziennikarza? Trzeba się zapisać, czy nie trzeba? Trzeba posiadać jedynie słuszną bumagę wykonywania zawodu czy nie.
Jakie znaczenie ma legitymacja stowarzyszenia dla dziennikarzy, skoro autor musiał się przełamywać, by ją uzyskać?
Jest pytanie jest odpowiedź:
"Z definicji dziennikarza wynika, że działa on na rzecz i z upoważnienia redakcji (prasa jest koncesjonowana). Jak wskazuje utrwalone już orzecznictwo sądowe, obowiązkiem dziennikarza jest udowodnienie istnienia takiego umocowania. Trzeba pamiętać, że tzw. legitymacja prasowa/dziennikarska nie jest dokumentem sformalizowanym prawnie. Obecnie możliwe jest posiadanie legitymacji wydawanych przez redakcje lub stowarzyszenia, m.in. Stowarzyszenie Dziennikarzy RP. W obrocie prawnym pozostają także legitymacje wydawane przez Międzynarodową Federację Dziennikarzy (wersja francuska lub angielska). Należy także wskazać, że ustawodawstwo polskie jest bardzo niespójne w odniesieniu do legitymacji prasowej. Z jednej strony ustawodawca nie wprowadził w ustawie Prawo prasowe ani obowiązku posiadania, ani wzoru legitymacji prasowej, z drugiej strony wiele aktów niższej rangi wymaga okazania takiej legitymacji celem uzyskania np. akredytacji umożliwiającej wejście do sejmu, senatu, na tereny siedzib organów władzy państwowej. Powyższy dualizm trwa od wielu lat. Należy zatem wskazać, że wobec braku ustawowego wzoru legitymacji, a nawet obowiązku jej posiadania i wydawania, przedłożenie przez osobę jakiegokolwiek dokumentu, z którego wynika działanie w imieniu i na rzecz redakcji, pozwala na przypisanie jej statusu dziennikarza.
...
Dziennikarstwo nie stanowi jednolitego „korpusu”. Koncepcja dziennikarstwa nieodłącznie pozostaje związana z konstytucyjną wolnością prasy (przypominam, że ustawowo koncesjonowanej), co oznacza brak podporzadkowania dziennikarzy samorządowi oraz wynikającym z tego regułom."
https://gazeta.policja.p…
Jak widać po powyższym źródle o wolność prasy najlepiej pytać na policji, a poza tym wolność wolnością a legitymację trzeba mieć właściwą.
@Marcin Gugulski,
Bardzo dobrze wskazał Pan bezkosztowy los w bezkastowych zrzeszeniach ;)) Można zapytać, z jakim wynikiem się przenieśli? :)) Jak się rozwija ten nowy wspólny element, bo na element rozsądku jest jeszcze czas ;))
-Pedagogika wstydu aż do nienawiści do własnego kraju wpajana w Stanach wykazała się koszmarnymi stratami. A w Europie? Oczywiście to nie są argumenty, które mogą być kierowane do Leszków jak ten w studio dzisiaj/teraz, bo jest i pozostanie spory ich odsetek. Ci przeciętni społecznie, niby ostatni mają prawo do zadawania pytań tytularnym autorytetom za pośrednictwem np. Twitter'a. Jakich innych zagrożeń obawiają się dziennikarze europejscy w wyniku rządów nowej administracji amerykańskiej?
jakie prawa daje taka przynależność do SDP, skoro osoby publiczne jak premier, ministrowie i inne persony, demonstracyjnie uniemożliwiają wykonywać zawód dziennikarza, nie udzielając odpowiedzi, albo nie wpuszczając na konferencje prasowe.
Czy to nie powinno wzbudzić protest SDP, jak też dziennikarzy tego stowarzyszenia, na zasadzie dzisiaj oni, jutro my.
Nie wiem jak to wygląda z pozycji prawa, a chyba jest to regulowane.
Ciekawe jaka byłaby reakcja tych "lewych" mediów i ich dziennikarzy, jakby p.Nawrocki nie wpuszczał i nie udzielał im wywiadów, czy nie odpowiadał na pytania, albo posłowie PiS.
jak to wygląda ze strony prawnej, osoba publiczna ma prawo zabronić, odmówić odpowiadania na pytania dziennikarza?
Pamiętam że chodziło o jakiś dostęp do danych publicznych, których Tusk nie chciał udostępnić, sprawa trafiła do sądu z nakazem dostępu, a nawet grzywną.
Z art. 19 ust. 5 Prawa o zgromadzeniach wynika, że organizator sprawuje tzw. „policję zgromadzeniową", jest więc zobowiązany zażądać opuszczenia zgromadzenia przez jego uczestnika w trzech wypadkach:
jeśli swoim zachowaniem narusza przepisy ustawy,
gdy uniemożliwia zgromadzenie,
gdy usiłuje udaremnić zgromadzenie.
W przypadku niepodporządkowania się temu żądaniu przewodniczący zgromadzenia zwraca się o pomoc do Policji lub straży gminnej.
W ocenie RPO zadawanie pytań przez dziennikarza organizatorowi zgromadzenia nie jest okolicznością uzasadniającą żądanie opuszczenia zgromadzenia. Wykonywanie obowiązków dziennikarskich nie narusza Prawa o zgromadzeniach, ale jest realizacją uprawnień wynikających z art. 14 i 54 Konstytucji RP oraz Prawa prasowego."
Kwestią pozostaje czy możliwe jest prawne egzekwowanie prawa prasowego.