„Pochodnie Nerona” zamiast znicza olimpijskiego nad Warszawą

Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew… Kanikuła w rozkwicie, a mnie skrzecząca pospolitość prowokuje do pryncypialnej zadumy, dalekiej od radości o poranku. Konkretyzując, porusza mnie nie tyle cała kakofonia domeny publicznej, ile gulgotanie wściekłych aborcjonistek, które szermując prawami kobiet, domagają się legalizacji skrobanek.
Przyznaję wszak cynicznie, że mimo gorzkiej zadumy nad godną pożałowania kondycją człowieczeństwa, agresywna postawa tych dam, skierowana już nie przeciw kołtuńskiej prawicy, lecz przeciw progresywnym środowiskom własnej koalicji, zwłaszcza ludowcom, niezmiernie mnie cieszy. Bo zachowują się jak skorpion z przypowieści na środku rzeki, krusząc w newralgicznym miejscu i tak nadwątlone zblatowanie parlamentarnej większości. Teraz, powściągając nieco ironię i uściślając uogólnienia, zaprezentuję swój punkt widzenia na człowieczeństwo.
Od czasów gdy Ewa zgrzeszyła z wężem, a Kain zabił Abla, homo sapiens nie zdołał wypracować żadnej aksjologicznej normy konstytuującej człowieczeństwo. Pozornie najbliższe takiemu aksjomatowi jest przykazanie: nie zabijaj, czyli absolutne poszanowanie ludzkiego życia. Jednak owo przykazanie zawiera po przecinku cały rejestr wyłączeń typu wojna, aborcja, eutanazja, kara śmierci, samobójstwo i uniwersalność diabli biorą.
Oczywiście przez tysiąclecia nasi zacni przodkowie i przodkinie, vide Lukrecja Borgia czy Elżbieta Batory, wypracowali moc bardziej, lub mniej wykrętnych uzasadnień dla konieczności pozbawiania życia bliźnich. Co więcej, na upartego można przyjąć, że zabijanie wrogów na wojnie czy egzekucje zdeprawowanych do szpiku kości morderców i psychopatów mieszczą się w granicach akceptowalnych standardów cywilizacyjnych, bo jaka cywilizacja, takie standardy.
Ba, nawet aborcja i eutanazja stosowane w stanie wyższej konieczności, choć konia z rzędem temu, kto sensownie zdefiniuje ów stan, mieszczą się w granicach człowieczeństwa. Tylko, do ciężkiej cholery, czyny, które powinny wywoływać, określając eufemistycznie, moralnego kaca, a waląc na odlew, gigantyczną, niezacieralną traumę, nie mogą dawać powodów do satysfakcji, tworzenia aborcyjnych dream teamów i wywrzaskiwania na ulicach: „hej, hej, hej, aborcja jest okej!”. Uściślając, nie mogłyby w świecie idealnym, z klarownie zdefiniowanymi zasadami człowieczeństwa. A ponieważ ludzkość dotychczas ich nie skodyfikowała, hulaj dusza, piekła nie ma.
W tym kontekście filozoficzna maksyma: człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”, brzmi groźnie. Bowiem bez zasad ludzka jest także rzeź niewiniątek.
A jednak morza szum i ptaków śpiew pozwalają mi po tej erupcji aksjologicznych rozterek wrócić na bardziej przyziemne szlaki. Wbrew politycznej pragmatyce zalecającej władzy mierzyć się z najtrudniejszymi wyzwaniami na początku kadencji, rząd Tuska zaczyna, dosłownie i w przenośni, od igrzysk. Bo z obiecywanego w kampanii dostatku chleba(tania energia, duża ulga podatkowa, zmniejszenie składki zdrowotnej, mieszkania dla młodych), parlament zaklepał dotychczas jedynie rentę wdowią i to w bardzo skromnym zakresie.
Natomiast wielu malkontentów twierdzi, że na razie i tak jest nieźle, gdyż bez kamuflażu prezentującego sprawne, empatyczne, uśmiechnięte oblicze władzy, Trzaskowski, Tusk, lub Sikorski(niepotrzebnych skreślić) przegra wybory prezydenckie z kandydatem, lub kandydatką prawicy.
Gdyby nie pomysł z ostatnich dni, za igrzyska uznałbym ostateczne rozwiązanie kwestii pisowskiej. Tyle, że nawet skutecznie zmanipulowana przez totalną propagandę tłuszcza, rycząca: „pisiory dla Bodnara!”, mogłaby po roku odczuwać monotonię na arenie. I jej aplauz zyskałby jakiś pisowski Ursus… Stąd, niczego nie ujmując „pochodniom Nerona”, warto zaprzątnąć uwagę populacji jakimś snem o potędze.
I tak oto Tusk rzucił myśl zorganizowania przez Polskę igrzysk olimpijskich w roku 2040, lub 2044. Klakierzy zachłystują się z zachwytu, choć całkiem niedawno sekowali za taki sam koncept prezydenta Dudę. Ale trudno wymagać klasy od politycznych gnojków.
Jako kibic dostrzegam same pozytywy takiej imprezy. Warszawa przez dwa tygodnie byłaby stolicą światowego sportu. Mniejsza, że tak rozparcelowanych igrzysk, od Zatoki Gdańskiej, przez poznańską Maltę, po przełomy Dunajca, jeszcze w historii olimpizm nie doświadczył, choć konkurencje hippiczne igrzysk w Melbourne rozgrywano w Sztokholmie.
Jako sceptyk pamiętam, że igrzyska zimowe w Tatrach, nie zyskały poparcia w plebiscycie. I zastanawiam się czy szaleństwo naszej słowiańskiej duszy wyrażane w haśle: zastaw się, a postaw się, można traktować jako imperatyw natchnionego romantyzmu? I czy musimy, wykoślawionym wzorem niegdysiejszego NRD dążyć do zaistnienia jako państwo przez sport wyczynowy? W każdym razie z zainteresowaniem czekam na pierwsze kosztorysy, czyli ile trzeba stracić finansowo, aby nad Warszawą zapłonął znicz olimpijski sycąc nasze narodowe ego?
A tak zupełnie na marginesie, Warszawa, podobnie jak Budapeszt, ubiegała się już niegdyś o organizację igrzysk. Obbie stolice skuliły uszy po sobie, gdy do rywalizacji przystąpiła Moskwa. Wówczas zresztą chętnych miast było znacznie więcej niż teraz, więc przynajmniej da się zaoszczędzić na promocji.
 
Sekator
 
Ps.

- Co to są pochodnie Nerona? - pyta mój komputer.
- Taki tytuł nosi obraz Henryka Siemiradzkiego przedstawiający chrześcijan płonących na krzyżach - odpowiadam ponuro Eustachemu.
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

24-08-2024 [15:15] - u2 | Link:

***Od czasów gdy Ewa zgrzeszyła z wężem, a Kain zabił Abla, homo sapiens nie zdołał wypracować żadnej aksjologicznej normy konstytuującej człowieczeństwo.***

Dużo wcześniej była znakomita klasyczna "Mitologia" by Jan Parandowski (1895-1978). Polecam :-) :-) :-)

Obrazek użytkownika Ijontichy

24-08-2024 [16:16] - Ijontichy | Link:

To co mówi tusk...trzeba wyciągnąć pierwiastek,podzielić przez zero i uznać za liczbę urojoną w czaszce chorego na alzheimera czaskowskiego.
Daj se siana...

16.16    24.08

Obrazek użytkownika sake3

24-08-2024 [17:47] - sake3 | Link:

Tusk uważający się za polityka wszechczasów do wszystkich tytułów ,odznaczeń, orderów, grantów chce dołączyć tytuł organizatora kolejnych Igrzysk Olimpijskich.Już się chyba widzi jako łaskawego władcę pozdrawiającego tłumy wiwatujące na jego cześć i dającego sygnał do rozpoczęcia zmagań sportowych. Cena takiego przedsięwzięcia jest sprawą drugorzędną.Tylko czy Niemcy. niemieckie media, dziennikarzyna Klaus Bachmann i paniuśka Leyen wyrażają zgodę? Chyba tak ,bo tylko oni na tym zarobią.

Obrazek użytkownika Zofia

25-08-2024 [12:25] - Zofia | Link:

"Sekator" napomknął o tuskowych igrzyskach a ja mam potrzebę podzielić się z blogerami moimi obserwacjami z 70 tys miasta. Otóż nastała mania budowania hal sportowych. Pytam po co , jak nie mają obłożenia istniejące mniejsze hale przy szkołach. Na orlikach cisza. Już minął na nie boom. Za czasów rządów pis-u wybudowano piękną i dużą halę sportową, która mogłaby obsłużyć wszystkie większe imprezy sportowe. Zastanawia mnie kto utrzyma te obiekty i jakim kosztem? Dzieci co raz mniej w szkołach .....