The Beatles: “With the Beatles” 1963

It won’t be long

“Ludzie się bawią, a ja siedzę sam, od kiedy odeszłaś. Ale to już nie długo. Już wracasz i znów będziemy razem” – zaczyna John Lennon pierwszą piosenką na drugim albumie The Beatles czyli “With the Beatles“. Płyta była typu “longplay”, a więc długo grająca. W ogóle płyty się dzieliły na długo i krótko grające, to znaczy single – te drugie, a wszystko wynikało z ówczesnej techniki. Muzykę tłoczono mechanicznie na winylowych, okrągłych, właśnie płytach. Im więcej muzyki, tym większa powierzchnia płyty musiała być zajęta, więc tym większa sama płyta. Płytę nakładało się na talerz gramofonu lub adaptera. To urządzenie miało regulowaną prędkość kręcenia, duże płyty – longplaye – odtwarzało się z prędkością 33 i 1/3 obrotu na minutę, te mniejsze 45 obrotów na minutę. Jak oni osiągali tę 1/3 to nie wiem, ale jakoś się udawało. Ramię z igłą spadało na powierzchnię płyty, drgania z wytłoczonego na płycie rowka przenosiły się na igłę i głowicę, następnie zamieniane na zmiany prądu elektrycznego dawały dźwięk w głośniku lub głośnikach. Spiralny rowek, w który wpadała igła, miał ok 500 metrów długości. Były też płyty kwadratowe, małe z centrycznie tłoczonym rowkiem zapisu, tak zwane pocztówki dźwiękowe. Były tańsze, giętkie, z jakiegoś słabszego materiału, ale z kolorowym tłem, którym mogło być zdjęcie. Sam taką pocztówkę pamiętam, np. z “Mamma” w wykonaniu Claudio Villa: LINK

Stare płyty winylowe, ze swoim analogowym zapisem dźwięku poprzez rzeźbienie rowka w tworzywie płyty miały i mają nadal jeszcze jedną, możliwe, że zupełnie szokującą i w sumie magiczną dla współczesnego człowieka cechę. Otóż, co by się stało, gdyby nagle cała nasza cywilizacja techniczna umarła lub została zapomniana? Wszystko, co związane z prądem zniszczone i bezpowrotnie wytarte. Po prostu – robiliśmy eksperyment – ustawiliśmy płytę na gramofonie i zaczęliśmy kręcić podstawą, przebiliśmy arkusz papieru igłą i delikatnie położyliśmy jej czubek na płycie i co? I nachyliliśmy uszu. I co? I ku… jego mać można usłyszeć muzykę zapisaną na płycie! No jasne, że byle jak i chropowato, ale wyraźnie tą, a nie inną piosenkę, te a nie inne instrumenty. Płytę winylową, czy muzykę na niej zapisaną, można usłyszeć przy pomocy igły i papieru, jeśli zaczniemy ją obracać. Jak to się dzieje? Jak to jest możliwe? Że bez prądu słychać? Ba… Ale… słychać. {Link} {Link}.

Po “It Won’t Be Long” pojawia się “All I’ve got to do“. Prosta, melodyjna piosenka śpiewana przez Lennona. Po prostu, “gdy chcę, żebyś była to dzwonię i jesteś. I tak samo w drugą stronę, kiedykolwiek zechcesz zadzwoń, zawsze będę dla ciebie“. Czy to nie jest piękne? Każdy wie, że jest.

All My Loving

Tu już pojawia się Paul McCartney, żeby opowiedzieć o tym, że gdy nie ma go w domu, to codziennie pisze listy, wyobraża sobie, że całuje usta, których mu tak brak, i dalej te rzeczy. Ile można o miłości?

Don’t Bother Me to już zupełnie inna para kaloszy. Urokiem The Beatles było to, że oprócz dwóch liderów Lennona i McCartneya pozostali dwaj nie stanowili wcale tła, tylko istotny składnik zespołu. Ringo Starr nie umiał śpiewać i nie miał daru do melodii, ale wnosił energię, wyczucie rytmu, uczciwą prostotę i radość życia. Chłopaki dbali, żeby zaśpiewał choć jedną piosenkę na albumie. Za to George Harrison komponował i śpiewał. Swoje piosenki. I to nie byle jakie. Inne od duetu Lennon-McCarney, ale takie bardzo beatlesowskie. Jedną z nich jest właśnie “Don’t Bother Me”. Chłopak jest załamany, bo ukochana go zostawiła, ale kręci się wokół niego inna dziewczyna. Stąd to urocze w piosence “Don’t come around, leave me alone, don’t bother me“, “Przestań za mną łazić, zostaw mnie w spokoju“.

Little Child to szybki rockendrollowy kawałek do tańca. Aż się chce spróbować jakiegoś jaifa z dziewczyną, koniecznie w spódnicy, tak żeby gdy się kręci to ta spódnica wirowała i wirowała. Śpiewają wspólnie Lennon i McCartney.

Till There Was You to spokojniejszy melodyjny jak to u McCarneya kawałek o tym, że w ogóle to on świata nie widział, póki nie spotkał tej jedynej. Każdy chłopak to zna, więc to żadne odkrycie. “Wszędzie wokół była miłość, ale nie słyszłem jej, póki nie spotkałem ciebie“.

Po melodyce robi się trochę głośniej i bardziej rytmicznie, w postaci szlagieru “Please Mister Postman“. Ta piosenka to standard, wykonywany przez różnych wykonawców. Wykonanie The Beatles nosi charakter z Liverpoolu, młodzieńczy, spontaniczny. Finalne “Czekaj chwilę, czekaj chwilę” wbija w siedzenie. Może ten listonosz ma jednak wiadomość, jakiś list, musi coś mieć, czekaj pan!

Roll Over Beethoven to trzeci z kolei tzw. cover, czyli piosenka innego kompozytora. Tę skomponował Chuck Berry. To fajny kawałek rockendrolla, z powtarzającym się wezwaniem by zagrali Bethovena. Nie ma pewności, czy Chuckowi Berry chodziło o słynną 5 symfonię Bethovena, ale chyba coś poplątał, bo jednak rock and roll miał niewiele wspólnego z tym kompozytorem. I może to dobrze.

Hold Me Tight  wygląda na prostą typową dla tego okresu McCartneya piosenkę. Jednak pod koniec pierwszej minuty Paul robi coś dziwnego, schodzi z wokalem w dół, tworzy zupełnie nową, nie współgrającą z poprzednią tonacją, ścieżkę melodyczną. Głos mu trochę drży, bo zadanie jest nie łatwe, ale pokazuje to ciekawość The Beatles, chęć eksperymentów, szukanie i proces twórczy, a nie po prostu produkcję muzyki.

Piosenka nr 10 na tym albumie, może warto przypomnieć, że znajdujemy się na drugiej jego stronie, to to, co najlepsze. Jest to standardowy, powszechnie obowiązujący w kulturach rozwiniętych test życia. Otóż, jeśli ktoś słyszy to wykonanie i nie zaczyna się drzeć na całe gardło “You Really Got A Hold On Me!” oraz podrygiwać w charakterystyczny sposób, to znaczy, że umarł. Piosenka – coś niesamowitego. Owszem to też cover, ale wykonanie oryginalne nawet nie stało obok tych dwóch: Lennon-Harrison, którzy zrobili coś niesamowitego. Zaczyna się dość niewinnie, melodycznie, potem słodki cień goryczy “Traktujesz mnie źle, kocham cię na zabój. Naprawdę się zakochałem“. A gdy w 1 minucie 42 drugiej sekundzie pada  ni z gruszki ni z pietruszki “Tighter!” – “Ciaśniej” albo “Mocniej” albo “Bliżej” nie wiem jak tłumaczyć, to człowieka normalnie ciarki przechodzą. Powtórzone zostaje chwilę potem i tą chwilę potem odlatuje się z chłopakami z Liverpoolu w świat gorzko słodkiej miłości, która pruje człowiekowi serce, wrze w naczyniach krwionośnych, eskaluje w układzie nerwowym, tak że tylko tańczyć i śpiewać, i tę jedyną tulić, że ach.

Po genialnym “You Really Got A Hold On Me!” zostaje wypuszczony na wolność Ringo Starr, który skupia się na szybkim powtarzaniu wołania “I Wanna Be Your Man“. Nie ma specjalnej melodii. Nie ma treści. Nie ma wzruszeń. Ale jest tempo i zdecydowana wola perkusisty The Beatles, że “I wanna be you lover beybe”. No cóż… to też potrzebne, zwłaszcza po takich cudach jak poprzednia piosenka.

Devil In Her Heart to trzeci solowy wokal Harrisona. Wyróżnia się trochę dziwną partią gitarową zaczynającą utwór i chyba jeszcze raz tylko powtórzoną. Brzmi ta gitara jak z tanich latynoskich kawałków. Ale w sumie piosenka bardzo fajna, trochę właśnie stylizowana na taką bajkową. Treść wiadomo. Mówią mu, że ona ma diabła w sercu, że jego serce złamie i go porzuci, ale on w to nie wierzy, bo przecież widzi, że to anioł zesłanym mu z nieba. I bądź tu człowieku mądry, gdy spotkasz dziewczynę.

Do zmysłów i rozumu wraca John Lennon śpiewając “Not A Second Time” . “Płakałem przez ciebie, a teraz wracasz. Zaczynasz tę samą historię. Będziesz mnie znowu ranić i potem wracać. Nie. Już więcej nie.” Prawda, że można zmądrzeć? Może mądry Anglik po szkodzie? Piosenka ładna, melodyjna, z mądrym dorosłym przesłaniem, poszła won 🙂

Berry Gordy i Janie Bradford żyją do dzisiaj. On ma właśnie 95 lat. To oni skomponowali ostatnią z piosenek zamieszczonych na “With The Beatles”, a zatytułowaną “Money (That’s What I Want)“. Jak zwykle w przypadku naszych bohaterów, swobodnie, brawurowo z urokiem zaśpiewana. Chciałbym przetłumaczyć na polski dobrze moją ulubioną z piosenki frazę: “Your lovin’ gives me a thrill. But your lovin’ don’t pay my bills“. Tylko nie wiem jak, żeby się rymowało: Ja mam od miłości dreszcze, ale kasy trzeba jeszcze?” Czy jakoś inaczej. W każdym bądź razie “Daj mi pięniędzy. To jest to, czego chcę!” wydzierają się  Bitelsi i widać, że powoli schodzą na ziemię, gdzie za wszystko się płaci, wszystko ma swoją cenę. Oczywiście, z przymrużeniem oka.

I to tyle nt. drugiej płyty The Beatles. Wydana w tym samym roku, co pierwsza. Podobna, ale z nowymi akcentami i elementami. Sympatyczna do słuchania z ponadczasowym wykonaniem “You Really Got A Hold On Me!”. Właściwie także i to, nie wiem jak dobrze przetłumaczyć. Chodzi chyba o to, że ona okręciła go sobie wokół palca. Niesamowita piosenka:

Inne teksty poświęcone muzyce {TUTAJ}

YouTube: 


Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika admin

25-07-2024 [14:06] - admin | Link:

Po co ten akrusz papieru i gdzie bo nie rozumiem?

Obrazek użytkownika Zbyszek_S

25-07-2024 [17:21] - Zbyszek_S | Link:

Wyjaśniam.
1. Bierzemy gramofon lub popularne określenie "adapter".  Kładziemy na jego talerzu płytę winylową.
2. Jak działa, to włączamy, żeby się kręcił. Jak nie, to kicha, bo trzeba samemu i to mniej więcej z prędkością przepisaną np. 33,3 obrotu na minutę.

Mamy kręcącą się płytę. Teraz:
3. Bierzemy arkusz papieru, no kartkę coś jak A4. Przebijamy ją szpilką.
4. Trzymając za boki, można dodatkowo sformować rodzaj lejka z tej kartki, tak by wystająca szpilka była na dole, końcówkę szpilki opuszczamy na kręcącą się płytę, tak aby trafiła w rowek i się w nim utrzymała.
5. Przykładamy ucho blisko papieru.

Myśmy tak robili. Było kurcze słychać! Jak... babcię na przykład kocham. Słychać muzykę z płyty! Słabo, bo słabe ale jednak!
https://youtu.be/GaqmdcaF87w

 

Obrazek użytkownika admin

25-07-2024 [17:40] - admin | Link:

OK. Tak. Działa, oczywiście. Tak jak "telefon" na nitce i pudełkach od zapałek. To mechaniczne przenoszenie dźwięku. Kwestia tylko elektrycznego wzmocnienia.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

25-07-2024 [18:42] - NASZ_HENRY | Link:

  

Ponadczasowe igranie
Ach, już nie jedna jak but głupiutka, wystrychnęła mędrca na dudka 🌼