Wyniki wyborów europejskich to ból głowy dla absolutnie wszystkich partii. Formacja będąca u władzy wygrała je o włos, ale przegrała, bo stworzyła alternatywę dla swoich rządów. Radość Donalda Tuska z pierwszych badań exit poll gasła w miarę ogłaszania kolejnych wyników z komisji wyborczych.
Lęk, że może potwierdzić się sondaż zrobiony dla Telewizji Republika, gdzie PO miała niecały procent przewagi nad PiS, sprawiał, że rosła w nim panika. Dlaczego? Bo suma głosów oddanych na koalicję rządzącą nie dałaby mu w razie wyborów parlamentarnych władzy. PiS z Konfederacją zdobyłby więcej mandatów. Może się teraz okazać, że to jego koalicjanci, których skutecznie wyrżnął w tych wyborach, mają większy potencjał szantażu niż on. PSL zawsze może dogadać się z PiS-em. A z kim ma to zrobić Donald Tusk? Wpadł w tę samą pułapkę co Kaczyński rok temu.
Co gorsza, w PSL podnosi głowy rosnąca grupa polityków z Waldemarem Pawlakiem i Markiem Sawickim, która słusznie zresztą widzi, że więcej może ugrać, a może po prostu mniej stracić, na sojuszu z PiS. Kaczyński dzisiaj ma dla nich ofertę premiera i znacznej części rządu. Nie będzie łatwo to poskładać, bo jeszcze potrzebne byłoby wsparcie Konfederacji. Ale czy Konfederacja będzie chciała, głosując przeciwko kandydatowi PSL, utrzymać Tuska? To byłoby autentyczne samobójstwo. W PSL trwa ostra debata, a na pewno rośnie frakcja niezadowolonych. Dzisiaj Kosiniak-Kamysz może tłumaczyć, że wprawdzie u Tuska jest trudno, ale jednak coś pewnego mają. Co będzie w razie zmiany frontu? Nikt tego do końca nie wie. Z kolei ludzie Pawlaka i Sawickiego mogą grać na rosnące niezadowolenie społeczne. Prawdziwe kłopoty dopiero przed nami. Gospodarka, a szczególnie finanse z niewiadomych przyczyn dostają zadyszki.
Rząd nie spełnia już niemal żadnych obietnic wyborczych poza próbą zemsty na PiS, a to będzie działało coraz słabiej. Może wręcz na jakimś etapie pomóc partii Kaczyńskiego. Za kilka dni wchodzą gigantyczne podwyżki na energię, które uderzą w Polaków na jesieni. Rząd jest po prostu niezdarny i niedecyzyjny. W Polsce zaczynają się pojawiać islamscy imigranci, którzy już stwarzają problemy, a ekipa Tuska wydaje w tej sprawie mętne komunikaty. To raczej jej popularności nie przysporzy.
Ale PiS też ma ból głowy. Widać, że tam zajmują się wszystkim, tylko nie zwycięstwem. Jestem przekonany, że partia Kaczyńskiego mogła bez trudu wygrać, i to znacząco, te wybory. Trzeba było jednak skupić się bardziej na walce o zwycięstwo niż rozgrywkach wewnętrznych. Sama kampania też mogła być bardziej poskładana. „Pozytywne” kampanie prowadzi się lepiej wtedy, kiedy się rządzi. Jak się jest w opozycji, to powinno się krytykować. Pozytywny przekaz polega wtedy na jasnym proponowaniu lepszych rozwiązań. No i jeszcze trzeba umieć dotrzeć do ludzi. A z tym jest problem, kiedy największy „ośrodek dotarcia”, jakim bez wątpienia są Telewizja Republika i inne nasze media, traktowany jest jak polityczna konkurencja. Kto wpadł na ten pomysł? Domyślam się… Czasem po prostu ręce opadają.
Po tragedii smoleńskiej doszedłem do wniosku, że nie mogę traktować wszystkich partii tak samo. Po jednej stronie stali ci, którzy świadomie lub nie, ale jednak, pomogli zabić polskiego prezydenta i elitę naszego narodu, a po drugiej była formacja stanowiąca prawdziwy cel tej operacji. Trudno wypominać błędy jednym, gdy drudzy są po prostu zdrajcami. Jednak widać wyraźnie, że nierozliczanie z błędów polityków, którzy są po „jasnej stronie mocy”, szkodzi im samym najbardziej. Pomijam to, że wielokrotne podawanie im ręki nie buduje przyjaźni, a przekonanie o słabości. Trzeba teraz wszystko sprowadzić na ziemię.
Tekst z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" z 19.06.2024.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3996
Oczywiście że mogła. Tyle że silni gracze liczą zdobyte głosy, a słabi gracze liczą stracone szanse.
PS. Ściana zachodnia zagłosowała gremialnie za pełomafią i mają to czego chcieli. Kursujące policyjne suki z Niemiec z Afgańczykami wyrzucanymi w Polen :-) :-) :-)
Mam znajomego z Moniek, z którym grałem w szachy, a potem studiowaliśmy na PW w Warszawie. Ambitny chłopak. Chciał poznać strukturę kryształu. Napisał na ten temat dysertację. W czasach Naszej Klasy nawiązałem z nim ponowny kontakt. Mieszkał w L.A., mieście Aniołów, choć życie tam odbiegało od życia w Raju, ma autystyczne dziecko i to nie oznacza automatycznie geniusza typu Rain Man :-)
"Prawdziwe kłopoty dopiero przed nami" 😉
***Prawdziwe kłopoty dopiero przed nami***
Akurat to dobrze że przed wami, najemnymi hejterami i płatnymi trollami :-) :-) :-)
Jak w końcu hydra Tyfusa padnie, co jest prawdopodobne, w interesie Konfy jest pójść na kompromis, inaczej będą wybory, a wtedy wszystko możliwe, nawet to, że do sejmu nie wejdą, Polacy jeszcze pamiętają co PiS osiągnął, a jak to wszystko rujnuje Tyfus.
Jeszcze nie tak dawno świat pisał o Polsce, jako najbardziej rozwijającym się krajem byłego bloku sowieckiego, teraz będą pisać, jak szybko się Polska zwija, od kluczowych inwestycji zaczynając, potem zostanie "ch..dupa i kamieni kupa".
Więcej ochłapów pod stołem ? Dobre i cokolwiek .
Przez osiem lat włażenia w partyjny zad wielu o tym pisało, ale prezes planował piętnaście ruchów w przód. Teraz - po zmarnowanych dziewięciu latach - nagle olsnienie.
Redaktorze, ile jeszcze takich dziewięciolatek przed tobą, że planujesz kupić popcorn?
Jedna? Trzy?
spokojnie
-"Co się martwisz, co się smucisz, głupi z prochu powstałeś, głupi w proch się obrócisz"
:-)))))))))))
😁😁😁
Mnie bardziej chodziło o to, że pisze to człowiek, który by się za PIS dał pokroić. Podstawowym problemem dla PIS-u jest on sam. Dopóki nie wróci do korzeni, nie pozbędzie się ogonów i karierowiczów, nie zbuduje nowej strategii opartej na nowych twarzach, to będzie się miotał. I nie pisze tego złośliwie.
Obecnie partia zarządzana jest tak jak prywatna własność prezesa/przewodniczącego i finansowana przez wyborców, których rola się kończy, natychmiast po oddaniu głosu.
To sposób na wystawne życie na koszt wyborców, których mają na co dzień w d.....
To nawet nie mądrość etapu, tylko chwilowe pokazowe rozterki. Jesli wierzyć w mocne postanowienie prezesa o kontynuacji prezesowania, wszystko wróci na swoje tradycyjne tory za osiem lat. Popcorn wtedy naprawdę może się przydać. A redaktor o chwilach słabości i zwątpienia zapomni.