Chętnie pójdę na film Agnieszki Holland. Film o ludzkich dramatach. Film o potwornym losie kobiet i dzieci. „Zielona granica”? A skąd! Chodzi mi o film, którego na pewno wrażliwa na ludzką krzywdę Holland nakręci. Film o kobietach gwałconych przez imigrantów. Film o rodzinach ofiar islamskich terrorystów mordowanych w zamachach przez imigrantów lub ich dzieci.
Żartowałem. Wiem, że taki film nie powstanie. Zadaniem pani Agnieszki Holland jest bowiem zohydzanie Polski w Europie i świecie oraz zohydzanie polskiego, demokratycznie wybranego, rządu. Czy okaże się to skuteczne w skali międzynarodowej? Po części być może tak. Środowiska, z których wywodzi się pani Holland od lat, ba, od dekad świadomie niszczą wizerunek Polski. Kiedyś poprzez klisze antysemickie, a teraz przez klisze antyimigracyjne.
Czy natomiast uda się tym filmem, wywiadami, spotkaniami autorskimi itd. itp. zohydzić Agnieszce Holland polskie władze w oczach Polaków? Tutaj może paradoksalnie, a może wcale nie, skutek może być całkowicie odwrotny od zamierzonego. Gdy bowiem w kinie i mediach opluwany jest polski mundur, gdy atakowane jest Wojsko Polskie, Straż Graniczna, ludzie, którzy narażając własne życie i zdrowie chronią polskich granic, chronią nas wszystkich, to reakcja przeciętnego Kowalskiego, czy Nowaka, nawet tego, który polityką nie żyje, a politykom nie ufa, może być jedna: solidarność z Polską, solidarność z polskim państwem, solidarność z polskim mundurem. Efekt polityczny tego filmu może być odwrotnie proporcjonalny do tego, o czym marzy pani Holland. Naprawdę „pani reżyserka” może się przeliczyć.
Efekt polityczny – ale skoro mamy za pasem wybory, to również efekt wyborczy. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi puszczenie filmu Smarzowskiego „Kler” w jakimś sensie zmobilizowało, zaktywizowało, zjednoczyło środowiska patriotyczne i te skupione wokół tradycyjnych mądrości. Przewiduję, że bardzo podobnie może być z filmem „Zielona granica”.
Ja to wiem – my to wiemy, ale... nie tylko my. Oto pani Holland na spotkaniu autorskim w kinie "Elektronik" na Żoliborzu ujawniła strach PO przed politycznymi skutkami tego filmu. Poniżej fragment relacji z tego spotkania zamieszczony w lokalnej "Gazecie Żoliborza": „Reżyserka zwróciła uwagę na to, że Platforma Obywatelska wywierała na nią naciski, aby nie puszczała tego przed wyborami. Jako argumentację podali, że przez to mogą przegrać wybory”. Cóż, rzadko zgadzam się z PO, ale tym razem zgodzić się z nią muszę. Ba, więcej: w tej kwestii bardzo chętnie się z nią zgadzam...
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (26.09.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 919
Jeden reżyser się odważył i został bezlitośnie zabity :
https://pl.wikipedia.org…
Van Gogh został zamordowany wczesnym rankiem, we wtorek 2 listopada 2004 w Amsterdamie, gdy jechał rowerem do pracy, naprzeciwko biura okręgu wyborczego, we wschodniej części miasta. Został przeszyty siedmioma kulami, ginąc na miejscu. Jego zabójca, 26-letni Holender marokańskiego pochodzenia Mohammed Bouyeri, który podciął reżyserowi gardło[1], został zaraz potem schwytany przez policję, po postrzeleniu w nogę. Zabójca przybił nożem do torsu ofiary 5-stronicowy list, grożący zachodnim rządom, Żydom oraz Ayaan Hirsi Ali. Zabójstwo miało miejsce 911 dni po śmierci Pima Fortuyna, na temat którego reżyser tuż przed śmiercią kręcił film.
Przecież przyjęliśmy, kilka wieków temu Tatarów, a obecnie Czeczenów. Rozumiem, że Papież apeluje, aby przyjmować wszystkich jak leci, nieważne czy uchodźcy wojenni, czy nielegalni migranci. Szkoda, że nie apeluje, aby pomagać krajom, które wysyłają tych migrantów do Europy. To byłaby prawdziwa pomoc. Takie przyjmowanie nielegałów to tylko tworzenie narastających problemów.
Postawę Papieża wobec nielegalnej migracji tłumaczę nie względami religijnymi, tylko politycznymi. Papież to Argentyńczyk, a Argentyna jest w ostrym konflikcie z Europą zachodnią.