Koniec sierpnia 2023 jest wyjątkowo gorący i parny. Pogoda bardziej przypomina Florydę z wilgotnością prawie 100% niż Polskę. Więc wycieczka na Litwę w poszukiwaniu małego ochłodzenia miała sens. Niestety na Litwę dotarła z nami ta sama masa tropikalnych upałów i było równie gorąco i parno. Lody były więc najbardziej pożądanym pokarmem.
No i stąd cały wpis. Szukamy lodów w lokalach na deptaku w Kownie. Wchodzę: „Dzień dobry, czy są jakieś lody” – pytam po polsku. Cisza, młoda stoi i patrzy jak głuchoniema. Pytam po angielsku. Po angielsku słyszy - lody są, a w pakiecie dostaję pouczenie, że tu jest Litwa i rozmawiamy po litewsku. Tak? No to sobie rozmawiajcie – wychodzimy, poszukać innego lokalu, w którym rozumieją po polsku. Kolejny lokal i prawie identyczny dialog. Wychodzimy, niech sobie rozmawiają, nie musimy przecież tu kupować lodów za polskie pieniądze. Robi się późno, nie ma czasu, żeby rozsiadać się w lokalu, szukamy sklepu spożywczego. Jest, samoobsługowy, Są lodówki i lody w rożkach! Mamy, bierzemy i do kasy. W kasie kolejna głuchoniema nie słyszy pytania „ile płacimy”! Kolejka za nami, więc numeru „w tył zwrot” nie da się wykonać. Szukamy euro-drobniaków, a że nie znamy tych monet, trochę to schodzi, okazuje się, że na ladzie znalazło się za mało, o czym zakomunikowała nam głuchoniema kasjerka PO POLSKU.
- O! To pani rozumie po polsku?! - Tak, ale tu jest Litwa …itd. Ja na to, że angielski niemiecki, rosyjski to języki największych światowych zbrodniarzy, a tymi się posługujecie! Poza tym Litwa i Polska były najbogatsze, kiedy tworzyły razem Unię Polsko-Litewską…
Wycieczka miała panią przewodniczkę. Kiedy ta opowiadała o mijanych zabytkach skrzętnie omijała słowa Unia Polsko Litewska – używała nazwy „Wielkie Księstwo Litewskie”, od morza do morza, wspomniała coś o Władysławie Jagielle, ale nie że był królem Polski, lecz że jest uważany na Litwie za zdrajcę. Za to o jego bracie Witoldzie było w samych superlatywach, jakby wybudował sam wszystko, co było na Litwie wówczas wybudowane.
Kiedy opowiedzieliśmy nasze przygody z lodami, ta kobieta przedstawiona nam jako Polka orzekła, że to oczywiste, że powinniśmy na Litwie mówić po litewsku …! I że jest oburzona naszym oburzeniem, że to jakiś nacjonalizm (polski), i że jutro postara się znaleźć zastępstwo, bo nie chce mieć takiej nacjonalnej grupy.
Na pytanie czy jest Polką nie uzyskaliśmy odpowiedzi od razu, lecz następnego dnia. Widać oficerowie prowadzący musieli opracować jakąś prawdopodobną historyjkę. Babka opowiadała nam rosyjską wersję historii Polski z wkurzająco szowinistycznymi klapkami na oczach. Jej niechęć do Polski była wyraźnie widoczna. W programie zwiedzania, który zaproponowała były domy Karaimów i ich historia – o Polakach, czy jacyś gdzieś tu mieszkają nie było, oprócz tego, że to nie Polonia tylko Polacy, którzy tu mieszkają od zawsze i mówią o sobie „tutejsi”- tak jak pani prowadząca stragan niedaleko Ostrej Bramy odpowiedziała na pytanie czy jest Polką.
Nie mam zamiaru oceniać tych Polaków tzw. „tutejszych”. Żyją w państwie, w którym za deklarację polskości ludzie byli zabijani, albo w najlepszym przypadku pozbawiani obywatelstwa, majątku, wszelkich praw i lądowali na bruku. Jeśli wciąż muszą być „tutejsi” to znaczy, że może czasy się zmieniły, ale prawdziwa władza na Litwie należy wciąż do tych samych tajniaków, tych samych zbrodniczych sił, tych samych twórców historii, którzy zalęgli się tam po 1945 roku.
Mojego przypuszczenia nie zmienił napis na najwyższym wileńskim budynku „Putin, Haga czeka na ciebie” (po angielsku) – za zbrodnie na Ukrainie oczywiście.
Tymczasem jest w Wilnie mnóstwo nowych budynków, szklanych domów, jest pięknie zagospodarowana dolina rzeki Wili, widać, że Litwini dbają o swoją kulturę i stolicę. Mają świetne warunki do uprawiania sportów wodnych i fajne ośrodki nad jeziorami. Szkoda tylko, że dają się ponosić nienawiści propagowanej przez antypolską sowiecką propagandę, która bezwzględnie wykorzystuje maksymę „dziel i rządź”. Sowieci wykorzystują do tego własną mniejszość etniczną na Litwie i wciąż wprowadzają ferment. Tragiczne jest, że owa sowiecka mniejszość przybrała polskie nazwiska i udaje Polki, albo Polaków… I to stąd prawdopodobnie bierze się niechęć Litwinów do Polaków. Młodych Litwinów, którzy z Polakami nigdy nie mieli styczności jest łatwo oszukać.
Litwa ma ponoć 2 mln ludzi + 1 mln, który wyjechał w poszukiwaniu lepszego życia za granicą. W stosunku do Polaków, czy Słowian są małym narodem, prawie plemieniem. I pewnie stąd bierze się ich wyjątkowe uczulenie na punkcie własnego języka. Mają prawo dbać o swój język i każdy człowiek to rozumie. Ale zupełnie nie rozumiem dlaczego ekspedientki w sklepie słyszą i rozumieją bandyckie języki, a nie rozumieją polskiego?
Najbardziej spodobało mi się to, że każdy Litwin ma możliwość bezpośredniego spotkania z prezydentem Litwy. Czyli każdy może poskarżyć się prezydentowi, jeśli zostanie skrzywdzony np. przez urzędników.
Gitanas Nausėda jest dostępny bez ochrony!
Drugie "najbardziej" to możliwość bezproblemowej uprawy konopi i pola tej konopi przez nikogo nie strzeżone. W sklepach można kupić wyłuskane siemię konopne. O wspaniałym czarnym chlebie litewskim chyba nikomu nie trzeba pisać.
Gdybym miała doradzać czy jechać na Litwę, odpowiedziałabym – jeśli musisz, to tylko z własnym przewodnikiem! Bo tamtejsi udający Polaków ruscy Żydzi są wyjątkowymi szowinistami.
A w ogóle, to jak na razie nie ma tam po co jechać, dopóki Litwini nie odzyskają słuchu i nie zaczną reagować na język polski. Trzeba poczekać z wyjazdem do czasu kiedy sławni Polacy związani z Litwą odzyskają swoje polskie nazwiska, od Mickiewicza i Kraszewskiego począwszy. Nie widzę powodu, żeby w obecnym czasie wydawać polskie pieniądze na utrzymanie ludzi, którzy darzą nas nieuzasadnioną nienawiścią. Nie wiem, czy komukolwiek w Polsce przyszłoby do głowy spolszczać nazwiska litewskie od prezydenckich począwszy?
Przy domu Mickiewicza przewodniczka powiedziała, że 3 narody uważają go za swojego poetę: jeszcze Litwini i Białorusini. Ja mam od razu problem – czy są jakieś dzieła napisane przez Mickiewicza po litewsku, albo białorusku? Bo sam podpisywał się po polsku, nie używał litewskiej końcówki Mickiewićius, ani imienia Adomas...
Uczulenie na Polaków i polskość w ogóle można zauważyć na każdym kroku, ale powalił mnie ksiądz w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie, kiedy tuż po mszy św. zaczął wyjaśniać dlaczego na pierwszym, oryginalnym obrazie, który jest na ołtarzu, nie ma napisu „Jezu ufam Tobie”. Wyjaśnił, że taka była pierwsza wersja obrazu, a poza tym każdy na całym świecie, może sobie dopisać te słowa we własnym języku…. To były najsmutniejsze słowa z ust katolickiego księdza w polskiej świątyni w Wilnie. Bo świadczą o wielkiej podległości nawet sług Kościoła wobec antypolskiej propagandy na Litwie, Nic bowiem nie zmieni faktu, że pierwszy napis był po POLSKU.
Tak więc małe lody w rożku pomogły nam odkryć wielki antypolski lodowiec na Litwie. Żeby wiedzieć jak go roztopić, trzeba wiedzieć skąd się wziął. Ja jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję – po rozmowie z młodą Litwinką, która nie miała problemu z rozmawianiem po polsku – że sytuacja nie jest beznadziejna, i że przede wszystkim polska dyplomacja powinna sobie poradzić z rosyjską propagandą na Litwie.
Mam też autorski pomysł, że Polska powinna dążyć do stworzenia Trójmorza w ten sposób, żeby na terenie wszystkich państw, które zechcą wejść do tej organizacji, możliwe było równoprawne używanie w handlu detalicznym walut wszystkich państw-uczestników bez konieczności wymiany w bankach. Współczesne kasy fiskalne są połączone z siecią internetową i mogą na bieżąco przeliczać waluty. Tak od dawna funkcjonują kasy w Szwajcarii, gdzie można płacić i frankami i euro. Złotówki, euro, korony czeskie, leje … Można by wprowadzić taki eksperyment na rok? Oczywiście bez oglądania się na to, co powiedzą przedstawiciele IV rzeszy Europejskiej z Brukseli, czyli Berlina.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4672
Byłem w Wilnie pod koniec lat 80-tych. Oczywiście na zawodach szachowych. Wieczorem, po meczu, potężnie popiliśmy z przeciwnikami. Wiadomo, Polacy i Litwini, żadnej butelce nie popuszczą. Opuściłem, w stylu angielskim, towarzystwo polsko-litewskie i udałem się na poszukiwania mojego hotelu. Dziwnym trafem pamiętałem drogę, mijałem fantastyczne kamienice i kościoły. Czułem się jak w Niebie. W końcu trafiłem do hotelu i spokojnie się tam przespałem. To były piękne dni :-)
Dziewczyna że żmudzkiej prowincji w takim Kownie może nie kojarzyć nic po polsku.
Chamówa na Litwie jest niekoniecznie nacjonalistyczną chamówą litewską, ale jest częściowo typową chamówą postsowiecką.
Kiedy zostaliśmy potraktowani po chamsku przez barmana w Wilnie, to słyszący chamówę barmana stojący nieopodal Litwin ochrzanił chamowatego barmana a nam starał się całą sprawę jakoś wytłumaczyć.
Co do oficjalnego traktowania mniejszości polskiej przez państwo litewskie, to oczywiście nie ma żadnego postępu w tej kwestii. I niech "nasz rząd" nie opowiada bajek, bo nadal nie ma przywróconych polskojęzycznych tablic.
Co do ogólnego wrażenia, to Litwa wygląda kiepsko. Smutno, zaniedbanie. Zastanawiałem się, gdzie jest porządniej, na Litwie czy na Białorusi... I naprawdę nie wiem.
Ano, chazarek nigdy nie był na Litwie, ale jak jechał przez Ukrainę to zamykał okna, aby mu ukry nie ukradły skarbów, które przemycał z kacapii. A na Białorusi dawał wziatki i przewoził szmugiel bez strachu :-)
Ja głosuję zawse swwoim portfelem, to jedyna i słuszna demokracja.
Polecam posłuchać mądroścci Victora Orbana w wywiadzie z Tucker Carlson.
https://gloria.tv/Nostra…
Zbudowanie tak szerokiej koalicji panstw naszego regionu, z ktorych każde w pojedynkę nie jest w staniesprzeciwić się hegemonii niemiec i rosji, jest najbardziej istotnym kierunkiem w naszej polityce międzynarodowej- o wiele bardziej niż wspieranie ukrainy- i jest najbardziej żywotnym interesem strategicznym Polski.
Potrzebna jest tylko mocna i zorganizowaną kampania dyplomatyczna, oraz prezydent , a nie Burczymucha i rząd a nie zarządca.
( juz piszę w odpowiedzi tym dyżurnym tutaj , ktorzy za chwilę beda mnie pouczac jakiego to rzadu oczekuję- NIE ewentualny rząd Tuska NIE będzie lepszy).
To nie chodzi chyba o naukę kazdego z tych i innych językow , ale o ułożenie właściwych z tymi krajami relacji. Nie zbuduje się tego bez konsekwentnie prowadzonej dyplomacji. Duda napiął się parę lat temu, zorganizował konferencje ewentualnych koalicjantów międzymorza, wygłosił nadete - jak to ma w zwyczaju przemowy, a następnie zapomniał o sprawie. Nie ma lepszej metody aby być później traktowany z buta, jeśli się jest niepoważnym.
I to jest zadanie dla pezydenta rządu I dyplomacji. Przekonanie "klientow" o korzyściach ograniczania dominacji Niemców i zabezpieczania się przed ekspansja Rosji nie jest w obecnej sytuacji zadaniem niemożliwym do wykonania. Najważniejsze jest chcieć i rozmawiać, rozmawiać I jeszcze raz rozmawiać. Na wszystkich poziomach dyplomacji
Baju, baju. Litewski jest dużo starszym językiem niż polski. Wywodzi się prosto z sanskrytu.
https://pl.wikipedia.org…
Wilno mnie nie powaliło, widać, że coś się robi, ale dalej czuć ducha postsowieckiego klimatu. Stary Rynek to samo, jedyne wrażenie zrobiła na mnie kaplica w Ostrej Bramie i jedna z uliczek.
Widać, że nie wiedziałeś co tam należy zwiedzać.
zobaczyłem i raczej się tam nie wybieram ponownie.
To nie wracaj, dużej straty nie będzie :-)
https://www.radiomaryja…
O wywiadzie dla RM i jakie oczywiste metody może zaproponować Litwie nasz rząd władzom Litwy (uprzejmie poprosić), żeby przestały się wygłupiać z szykanowaniem Polaków (tamtejszych i przyjezdnych jak moja wycieczka) mówi L. Szymowski: https://youtu.be/qaAESp5…
Jak nie zastosują się do prośby, to - wykonać! Towarzyszyć temu musi wielka medialna akcja pokazująca jak Litwini stosują rosyjską propagandę wobec Polaków na Litwie i jak tamtejsza rosyjska propaganda utrudnia przyjaźń polsko-litwską.
Rzeczpospolita Trojga Narodów - dr Ewa Kurek
W niedzielę 17.09.2023 na Placu Katedralnym w Wilnie miał miejsce rekordowy pokaz tańca - pary w strojach z epoki tańczyły poloneza, polskiego poloneza! To policzek dla rosyjskiej mniejszości i przypomnienie napaści ZSRR na Polskę, bo Wilno w 1939 roku było w granicach II RP. Chociaż z drugiej strony taniec to radość, a trudno taką rocznicę uznać za radosną, no chyba, że przez Rosjan.
Mam nadzieję, że impreza jest początkiem ocieplania stosunków litewsko-polskich i że sprzedawczynie w sklepach przestaną się wygłupiać. Może pojawią się polskie (nawet skromne) napisy wszędzie tam, gdzie powinny, a Polacy odzyskają POLSKIE NAZWISKA. Może zniknie antypolski lodowiec?
Wyjazd na Wileńszczyznę – o cichym umieraniu polskości cz.2