W ostatnich dekadach Europa traci na znaczeniu gospodarczo, politycznie i demograficznie. Gdy chodzi o ekonomię, prześcigają nas inne kontynenty. Tyleż ambitny ,co surrealistyczny plan dogonienia przez UE Ameryki w obszarze gospodarki i to w roku 2010 (sic!) zawarty w „Strategii Lizbońskiej” okazał się kawałkiem papieru, bo w międzyczasie Ameryka jeszcze zwiększyła przewagę nad Starym Kontynentem. Gdy pod koniec 2004 roku w Parlamencie Europejskim mówiłem moim kolegom- europosłom z Europy Zachodniej, że owa „Strategia” przyjęta podczas prezydencji portugalskiej (stąd „Lizbońska”) to przykład propagandy, a nie realizmu, oburzali się albo wzruszali ramionami. Oto exemplum funkcjonowania szeregu eurokratów i polityków z UE w swoistej „bańce”, do której nie dociera rzeczywistość.
Problem Europy z konkurencyjnością powiększył się znacząco w ostatnich kilkunastu latach z dwóch powodów. Po pierwsze: przyjęcie szeregu osłabiających gospodarkę regulacji ekologicznych czy innych, choćby Pakiet Mobilności ograniczający możliwość konkurencji firm transportowych na wewnętrznym rynku europejskim. Po drugie: Brexit, czyli wyjście z UE Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej łącznie z najmocniejszą w Europie giełdą w Londynie. Była to nie tylko strata dla image’a Unii Europejskiej w świecie i sygnał, że Europa, mówiąc kolokwialnie, „zwija się”, ale też dotkliwa strata gospodarcza, bo Wielka Brytania szukając dla siebie przestrzeni, zaczęła mocno inwestować w relacje z Azją, Oceanią i jeszcze bardziej z Ameryką.
Jedynym kontynentem, nad którym Europa powiększyła przewagę gospodarczą w ostatnich sześciu dekadach jest… Afryka. To nie rasizm, tylko stwierdzenie faktu, że „Czarny Ląd” – jak mówiono o tym kontynencie w czasach przed „polityczną poprawnością” - rozwijał się dość intensywnie w okresie kolonialnym, przy bezpośrednim zaangażowaniu Zachodu, a osłabił tempo rozwoju po zrzuceniu kolonialnego „jarzma”. Oczywiście różnie to wygląda w różnych krajach afrykańskich, ale dobrym przykładem jest choćby państwo, w którym obecnie jestem służbowo z ramienia Parlamentu Europejskiego – Demokratyczna Republika Konga (wcześniej Kongo – Leopoldville, Kongo – Kinszasa, a potem Zair). Była to jedna z dwóch najbardziej - obok RPA - zindustrializowanych kolonii (krajów) w Afryce, a teraz jest jednym z najbiedniejszych państw świata...
Najgorsze jest to, że Europa znajdująca się na gospodarczej równi pochyłej, na drodze, mówiąc Józefem Mackiewiczem „wielkiego ześlizgu” - nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (25.07.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1645
Nie, to dobrze zorganizowane miasto i kraj. Byłem tam.
PS. Ostatnio wypłynęły informacje że szefowa KE p. von der Leyen nie konsultuje swoich decyzji z komisarzami KE, tylko ze swoimi niemieckimi doradcami. Tutaj leży pies pogrzebany - da liegt der hund begraben :-)
Nie należy zapominać o Tel Aviv...
Polską już dawno się zajęto i dlatego na czele zarządu Polski są dwaj podstawiacze pleców do poklepania.
Stąd też taki nacisk i zachwalanie tego projektu, czyli gromadzenia wielkiej bazay danych o obywatelach dla „wielkiego brata”. Wszystko oczywiście pod patriotyczną przykrywką...
jeżeli masz smartfona, do tego konto, konta na portalach społecznych, to nie trzeba jakieś bazy danych, sam im dajesz wszystko na tacy.