Na apel premiera o włączenie się przez samorządy do pomocy w rozwiązaniu problemów opałowych zareagowano masowym wystąpieniem w demonstracji antyrządowej z udziałem „najwybitniejszych” czyli najbardziej wrzaskliwych przedstawicieli władz miejskich na czele. Przy okazji po raz kolejny okazało się, że niemal cały samorząd w Polsce jest nie tylko w opozycji do rządu, ale nastawiony wręcz wrogo do obecnych władz centralnych. Jest to jeszcze jeden powód, dla którego nie da się efektywnie rządzić krajem, niezależnie od oceny merytorycznej stanowisk obu stron. Organy władz samorządowych nie muszą wykazywać się poparciem dla władzy centralnej, ale też nie mogą toczyć z nią wojny i negować jej polecenia wydawane zgodnie z prawem.
Może budzić zdumienie fakt, że partia wygrywająca wybory parlamentarne ponosi klęskę w wyborach samorządowych. Przecież to jest ten sam elektorat, co nasuwa najrozmaitsze komentarze. Faktem jest niezbyt duże zaangażowanie PiSu w wyborach samorządowych.
Tymczasem zawdzięczając stosowanej konstytucji, a szczególnie naciskom UE organy samorządowe w Polsce zostały rozbudowane ponad miarę. Mamy zatem, poza bezpośrednimi zgromadzeniami mieszkańców osiedli czy wsi, decydującymi o wspólnych sprawach, aż trzy szczeble samorządu przedstawicielskiego na szczeblu gminy, powiatu i województwa, a także odpowiadających im uprawnieniami miast.
Zaniedbania nie dotyczą tylko problemu obsad personalnych. Zastanowienia i odpowiedniego rozwiązania wymaga koncepcja organizacji samorządu. Jak sama nazwa wskazuje musi istnieć stosowna więź łącząca ludzi zamieszkujących odpowiedni teren. W przypadku wsi, osiedli wyodrębnionych w jednostki administracyjne sprawa nie budzi zastrzeżeń.
Wątpliwości powstają przy ustalaniu przestrzeni objętej działalnością samorządu. Powszechnym sposobem jest pójście po linii najmniejszego oporu i ustanawianie samorządu zgodnie z administracyjnym podziałem państwa dokonanym przez władzę centralną. Wprawdzie ten podział nie musi uwzględniać specyficznych walorów terenu, wskazujących na celowość powołania na nim władzy samorządowej, zainteresowani mogą jednak ubiegać się o dokonanie takiego podziału administracyjnego który odpowiadałby niezbędnym warunkom dla ustanowienia samorządności.
Drugim warunkiem jest zapewnienie w maksymalnym stopniu możliwości osobistej znajomości osób wybieranych do organów przedstawicielskich samorządów. W epoce kształtowania się demokratycznych form reprezentacji społeczeństwa była to gmina, której wielkość umożliwiała bezpośrednie kontakty i zgromadzenia pieszo lub końmi. Ten tradycyjny podział na gminy pozostał do dziś mimo diametralnie różnych możliwości komunikacyjnych. Ponadto zakres działalności samorządu na tym stopniu przedstawicielskim jest znacznie szerszy, co wynika nie tylko ze zdobyczy demokracji, ale przede wszystkim z innego poziomu cywilizacyjnego.
Pisałem na ten temat kilkakrotnie, ostatnio 21.06.2019 r. (Atak na samorząd).
Zakres obowiązków w różnych dziedzinach, a przede wszystkim w szkolnictwie, opiece społecznej, służbie zdrowia, rozrywce, wyposażeniu infrastruktury mieszkaniowej, komunikacyjnej i wytwórczej wymaga odpowiednich sił wykonawczych. Tego nie mogą zapewnić tradycyjne gminy wiejskie.
Ze względu na ułatwienia komunikacyjne i szersze kontakty międzyludzkie obszar objęty działalnością samorządu przedstawicielskiego pierwszego stopnia może być znacznie większy aniżeli obecne gminy.
Poza względami merytorycznymi jest jeszcze dość istotny czynnik charakteru obecnych władz samorządowych. Wywodzą się one z dziedzictwa po PRL, które na szczeblu gmin nie podległo żadnej selekcji. Z reguły stanowiły one własność nomenklatury pezetpeerowskiej i zeteselowskiej z dodatkiem agentów bezpieki i innego szemranego towarzystwa żerującego na różnego rodzaju beneficjach. Ten system bez uszczerbku został przeniesiony do „IIIRP” i dzisiaj jest w dużej mierze kontynuowany przez spadkobierców. Zmiana organizacji samorządu i stworzenie nowego rodzaju lokalizacji umożliwi uwolnienie się od tego spadku.
W celu zapewnienia możliwości realizacji poszerzonych zadań współczesnego samorządu wskazane byłoby połączenie szczebla gminnego i powiatowego w jeden ośrodek, odpowiednio wyposażony w uprawnienia i środki wykonawcze. Zamiast 1 513 gmin wiejskich, 662 miejsko wiejskich i 308 powiatów wystarczyłoby 800-900 ośrodków „gminno powiatowych” o przeciętnej powierzchni 350 – 400 km2 umożliwiającej ułatwiony kontakt z zarządem.
Już dziś można eksperymentalnie połączyć kilka gmin wiejskich z ośrodkiem miejskim posiadającym warunki dla lokalizacji wspólnej władzy. Wysuwającym zastrzeżenia, że gminy miejsko-wiejskie będą bardziej dbały o interes miasta aniżeli wsi można przytoczyć przykłady istniejących już takich rozwiązań, a ponadto z racji liczby ludności w radach z reguły będzie przeważał element wiejski.
Odrębnego potraktowania wymaga samorząd wojewódzki. Z racji wielkości województw i ich ukształtowania nie reprezentują one żadnego naturalnego regionu charakteryzującego się specyfiką godną wyodrębnienia i uznania samodzielności. Są to po prostu wyznaczone odgórnie obszary, których zadaniem jest ułatwienie sprawowania administracji państwowej. Tak zresztą województwa były traktowane przed wojną, uwzględniono jedynie żądania traktatowe w stosunku do Górnego Śląska i tradycje Wielkopolskie.
Obecne województwa mają swój rodowód w wymaganiach UE dążących do stworzenia regionów administracyjnych jako konkurencji dla administracji państwowej. Rozbudowane ponad wszelką miarę „samorządy wojewódzkie” z „marszałkami” i stosowną (ale też i kosztowną) dekoracją, padają łupem bezwzględnej walki partyjnej o stołki i apanaże.
Nie mają one oparcia w jakiejś konkretnej i wyodrębnionej społeczności regionalnej, trudno nawet nazwać te twory „samorządem”, poza oczywiście reprezentowaniem swoich własnych interesów. Trzeba podkreślić że we współczesnej Polsce nie ma już prawie tradycyjnie wyodrębnionej ludności poza może fragmentem Kaszub czy Podhala, bowiem nawet na Śląsku rdzenni Ślązacy są już w zdecydowanej mniejszości.
Gdyby jednak chciało się udzielić praw samorządowych na przykład Kaszubom czy Kurpiom, to zasięg tego samorządu byłby znacznie mniejszy od obecnych województw.
W chwili obecnej w przedstawicielskich organach samorządu terytorialnego w Polsce, czyli w sumie w 2 878 radach i urzędach jest zatrudnionych 254 tys. ludzi, to niemal dwudziestokrotnie więcej niż przed wojną (administracja państwowa wzrosła „tylko” dziesięciokrotnie). Nic też dziwnego że takim „samorządowcom” wystarczy czasu na urządzanie demonstracji i wyjazdy (ciekawe na czyj koszt?).
Należy również przemyśleć organizację zarządzania miastami, a szczególnie zajmowanym przez nie obszarem w skali perspektyw rozwojowych. Klasycznym przykładem może służyć Warszawa, dotychczas nie wyodrębniona administracyjnie, tak jak to miało miejsce przed wojną. Ponadto w zasięg samorządnej administracji tej metropolii i stolicy państwa powinny wejść miejscowości podmiejskie których egzystencja jest ściśle związana z miastem.
Poza korzyściami merytorycznymi takie rozwiązanie powinno dopomóc w wyrwaniu miasta ze szkodliwych i niegodnych ani historycznej, ani współczesnej roli stolicy, wpływów posiadającego najwyraźniej mafijny charakter lobby stanowiącego połączenie pozostałości peerelowskich z grabieżczymi gangami zakotwiczonymi w niektórych partiach politycznych i innych organizacjach.
Wielokrotnie zapowiadana zmiana organizacji Warszawy ciągle nie może dojść do skutku. Dla obecnych władz państwowych ten stan rzeczy oznacza oczywistą porażkę, a parodystyczny zarząd miasta stał się ośrodkiem walki z rządem prowadzonej na poziomie rynsztokowym, a nawet dosłownie – kloacznym. Ma natomiast ten zarząd niewątpliwy sukces w postaci rekordowej liczby urzędników dochodzącej do 8 tys. osób, to już nawet nie 20 razy, a znacznie więcej od stanu przedwojennego.
Sprawa samorządów w Polsce musi być rozwiązana w kierunku uczynienia zeń organu służby lokalnej społeczności, ale też i znacznego wkładu w rozwój całej Polski. Niestety, fakty wskazują, że w obecnym stanie większość organów tej służby nie spełnia ani jednej ani drugiej roli dbając wyłącznie o swoje i swoich mocodawców interesy.
Zasadnicze zmiany w tej dziedzinie powinny nastąpić w jak najszybszym czasie , żeby chociaż częściowo nadrobić straty, jakie dotąd ponosimy z tytułu niewydolności, złej woli i zwykłej korupcji panoszących się w obecnych samorządach.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3960
Dno prezentowane przez partię Donka Kondonka to oczywiście błogosławieństwo dla PiSu, bo PiS po prostu nie musi robić nic, może zapomnieć o reformowaniu państwa i jakichkolwiek planach rzeczywistych dobrych zmian. Po co się narażać, skoro wystarczy dać takim Donkom Kondonkom gadać, a odwalą oni cały ciężar kampanii wyborczej za PiS, który w porównaniu z Donkami Kondonkami jawi się przynajmniej jako mniejsze zło.
Problem w tym, że dla Polski w dłuższej mierze jest to przekleństwem. Nie ma żadnej poważnej debaty o poważnych problemach kraju. Patologie Czeciej Erpe, mafie i kliki mają się w najlepsze! Nikt nawet ich nie tknie.
Socjalizm TAK, wypaczenia NIE :)
Tak to jest ciekawe. Moja mieścina to klasyczny przykład. PiS wygrywa zdecydowanie w wyborach do sejmu. Kiedy jednak przychodzi ludziom do ... konkretów czyli zagłosowania na znajome lokalnie mordy to PiS przegrywa.
Wytłumaczenie jest proste. PiSowska abstrakcja odnosi sukces. PiSowski konkret, znany na miejscu przynosi porażkę. Swoista schizofrenia ale właśnie u mnie lokalne środowisko PiS jest typowym układzikiem politycznym skupionym na robieniu kasy. Wchodzenie w układ z „wrogami” jest zupełnie naturalne. Ludzie nie widzą różnicy. Ten sam nepotyzm, przekręciki itp. Wygrywa ten kto indywidualnie się lepiej sprzeda, ma więcej twardego wiernego elektoratu. Przynależność partyjna jest drugorzędna. Za to przydają się bardzo ciągnące się jeszcze od PRLu znajomości - to zwarte, zorganizowane wsparcie.
Tymczasem zawdzięczając stosowanej konstytucji, a szczególnie naciskom UE organy samorządowe w Polsce zostały rozbudowane ponad miarę. Mamy zatem, poza bezpośrednimi zgromadzeniami mieszkańców osiedli czy wsi, decydującymi o wspólnych sprawach, aż trzy szczeble samorządu przedstawicielskiego na szczeblu gminy, powiatu i województwa, a także odpowiadających im uprawnieniami miast.
PiSowcy bez przerwy straszą że jeśli PiS przegra to wrócą TAMCI. Tylko że oni nigdy nie odeszli. Usadziwszy się w samorządach ciągle robią swoje. Tym bardziej że samorządy są jak sądzę dużo lepszym miejscem do tłuczenia kasy, robienia przekrętów, ustawiania swoich. I jakoś Polska działa. Nie upadła choć Tusk i klika wciąż w bardzo istotnej części rządzi.
W praktyce mamy dobrze działający układ. Dojenie jest nawet wygodniejsze niż kiedyś bo czarna robota i PR spada zwykle na rząd centralny.
Sytuacja zmienia się w wyborach lokalnych kiedy przychodzi do głosowania na ludzi o których się coś niecoś wie. Prywatnie i ogólnie. W mojej okolicy mieszka poseł PiS. Ludzie go znają. I PiS przegrywa lokalnie. Ale ten poseł, zwykle z dwójką na listach nie jest znany prywatnie poza moim terenem. A w TV go pokażą zwykle parę razy przed wyborami parlamentarnymi. No więc te swoje głosy tak czy siak zgarnie i posłem zostanie.
Tak działa ten abstrakt.
Rozdziel dwie sprawy. Dla każdego rozumnego człowieka zachowanie opozycji nie ma na celu żadnego "dobra obywatela". I większość tu piszących, przynajmniej ja, nie wspiera opozycji. Druga sprawa, to zachowanie rządzących. Unia wprowadziła embargo na węgiel od 10/08. Ten pajac Morawiecki "wyszedł" przed szereg i powiedział, że Polska nie będzie kupowała od marca. W Rosji zostało ponad 100 tys. kupionego i zapłaconego węgla przez polskie firmy. Czy ktoś tym firmom powetował straty z tego tytułu? Czy Morawiecki wyjął z własnej kieszenie pieniądze na to? Oczywiście, że nie. Ten bandyta jednocześnie podpisał pakt o likwidacji polskich kopalń. On powinien siedzieć. I proszę, nie mieszaj w to, tej beznadziejnej opozycji. https://businessinsider…
Cała narracja telewizora polega na tym, by spraw nie oddzielać wiec po latach prania mózgu nawet ludzie wykształceni oceniają PiS przez optykę PO. Z radością.
To jest tak proste, że trafia i zapada w politycznym prymitywie. Po to jest telewizja, nawet Zenek jest po to właśnie, by pozostać na zawsze w prymitywie i czekać aż zrobią. Wegiel przywiozą, ceny ograniczą, wiek obniżą, pozwolą palić syfem w piecach, pierwszą łopatę wbiją itp.
Nie ściemniaj :-)
"Trzeba palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana" – stwierdził w Nowym Targu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
No sam widzisz, że ściemniałeś :-)
Spoko. Widzę, że dla polaka syf to norma. Mnie to nie dziwi, na zdrowie.
Nie ściemniaj, Polak pisze się dużą literą niemiecki cieciu :-)
Nie, dużą jeszcze długo nie. Tyle razy pytałem i nikt nie napisał, co to znaczy być Polakiem. Były co prawda jakieś mizerne próby cytowania, ale najczęściej autorów sprzed wielu lat, nieprzystające do Boschy, Audi czy nawet Bossa, którym się niektórzy chwalą na całą klatę nie wiedząc, kto szył mundury wojenne.
A może wiedząc, co? To by było dopiero...
Więc wyjrzyj przez okno, przyjacielu, zrób bilans choćby aut na parkingu i zastanów się kto u kogo jest cieciem - jeśli już myślisz kategoriami cieciowania.
Według twojej teorii Polacy są cieciami u Niemców, bo jeżdżą niemieckimi samochodami, tyle że Niemcy nigdy by nie pozwolili aby Polacy cieciowali u nich, ty cieciujesz w Polsce z nadania Niemców. Czasami poklepią ciebie po plecach, bo robisz alles fiur Dojczland :-)
PS. Dzisiaj przeczytałem na niezalezna.pl że jakiś Niemiec, bodajże Hans-Georg Massen szef BfV - niemiecki odpowiednik brytyjskiego MI5, zarzuca Polakom nienawiść do Niemców. Gdyby tak było to Polacy by nie jeździli niemieckimi samochodami, a ty byś dla nich nie cieciował. Proste :-)
Hehehe - tak, nienawiść do Niemców jest wręcz oczywista, na tym forum też i to literalnie. Zabawa w tym, że obok tej nienawiści stoi Golf, prawie nówka, Niemiec tylko do kościoła jeździł. Więc bierzemy szmelc, taką szkodę całkowitą, kleimy z dwóch, klepiemy w garażu, potem wciskamy rodakowi jako prawie nowy, okazja jakich mało. Dobry Golf, dobry...
..."Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości – między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną"... Cytat wiesz z kogo? Polecam całość.
Podaj jakieś przykłady, bo gadasz po próżnicy. Mam krewnych w Niemczech i nie życzę źle Niemcom. Wielu moich znajomych pracowało w Niemczech. Teraz już nie pracują, bo nie opłaca się. Niemcom zależy na taniej sile roboczej, gotowi są z tego powodu najechać na Polskę, co skończy się dla Niemiec tragicznie, bo zawsze jest lepsza współpraca niż wojna :-)
To może przypomnę słowa pewnego, nieżyjącego już polityka "Wlewają w nas ten jad nienawiści i z lewa, i z prawa, tylko po to, abyśmy się żarli nawzajem, wyzywali się i bili się między sobą" Nic nie straciły na aktualności. Wychodzi na to, że daliśmy się im złapać :)
1. Zwiększenie zadań.
2. Przejęcie podatków czyli ograbianie lokalnych społeczności z ich pieniędzy.
3. Zapowiedź iż te społeczności lokalne w których PiS nie przejmuje władzy będą pozbawiane pieniędzy na inwestycje z budżetu państwowego i jest to realizowane.
Bieżący przykład to zachowanie się rządu wobec napływu uciekinierów z Ukrainy. Rząd cały ten problem spuścił na samorządy i zwykłych obywateli przypisując sobie ich pracę. Jak na razie pieniądze idą do zaprzyjaźnionych z PiS hotelarzy, tych samych którzy w czasie pandemii organizowali dla partyjnych celebrytów parteitagi pod szyldem gabinetów leczniczych.
Pan Bloger się myli, dla Polski będzie lepiej gdy władzy centralnej, zwłaszcza tej pisowskiej będzie jak najmniej.