Kabaret czyli The Show Must Go

Przy okazji sprawy ACTA ujawniło się wielu weteranów walk „nie o taką Polskę”. Za każdym razem wywalczyliśmy zupełnie co innego niż chcieliśmy. W czym w takim razie braliśmy udział?

Jednym z wyreżyserowanych spektakli dla mas były moim zdaniem w Polsce wydarzenia roku 68. Przeciwstawia się je zupełnie niesłusznie październikowi i wydarzeniom roku 70 na wybrzeżu. Rok  68 to rzekomo pierwszy zryw wolnościowy Polaków, walka o wolność słowa i inne imponderabilia,  natomiast październik i rok 70 to walka o „kiełbasę zwyczajniacką”. Od początku do końca to kłamstwa wpisane już do historii. O wolność i niepodległość walczono od zakończenia wojny. Za swoje przekonania ludzie byli torturowani, wieszani, rozstrzeliwani. Wielu ciał do tej pory nie odnaleziono. Za udział w wydarzeniach 68 można było oberwać co najwyżej kilka pałek po plecach. Oczywiście polski rok 68 był odpryskiem europejskiej rewolty młodych. W Polsce jednak ten zryw został skrzętnie zagospodarowany, skanalizowany i wpisany w dobrze wyreżyserowany spektakl. A ci, w czyjej obronie ofiarnie i bezmyślnie stanęliśmy rzeczywiście byli karani- na ogół wyjazdem z całym majątkiem za granicę, gdzie czekały mieszkania i ciepłe posady. W czasach gdy za próbę  ucieczki z komunistycznego raju wielu poniosło śmierć.

Nie do pojęcia jest dla mnie do dzisiaj dlaczego rozsądni ludzie bronili wtedy stalinowskich aparatczyków, wyrzuconych z pracy w ramach wewnętrznych rozgrywek stalinowskiego gangu. Wielce wzburzona koleżanka poinformowała mnie na przykład, że pracę w filmie straciła pani Różańska (żona „tego” Różańskiego) . „Nie wiesz co dla Polaka znaczy to nazwisko?”- zapytałam zdumiona „Dlaczego mam się nad nią rozczulać?”. Oczywiście, że wyrzucono ją za pochodzenie i to bardzo nieelegancko, bo po przyjściu do pracy zastała swoje biurko zajęte.
Trudno jednak  porównać jej traumatyczne przeżycia z przeżyciami ludzi, którzy wpadli w ręce jej męża.
Zdarzali się jednak wśród nich ludzie o wyższym poziomie samoświadomości. W liceum Żmichowskiej łaciny uczyła pani Preisowa.  Bardzo ją lubiłam bo była świetną nauczycielką i niezwykle inteligentną osobą. Miała dla mnie nieusuwalną wadę – była w partii. Pani Preis powiadomiła mnie pewnego dnia wielce wzburzona, że jej mąż został wyrzucony z pracy. Też zastał swoje biurko zajęte. Takie były widać maniery chamów. ( 68 rok jako walka chamów z Żydami  to koncepcja Jedlickiego- nie moja) „Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie”-  powiedziałam niezbyt uprzejmie. „Co racja, to racja”-  przyznała,  bo była osobą logicznie myślącą.

Ktoś opowiadał mi że profesor Buras patrząc na tabliczkę na drzwiach swego pokoju z napisem: „profesor doktor habilitowany Bronisław Buras” skomentował: „pięć słów i pięć kłamstw”. Nie biorę odpowiedzialności za tę piękną anegdotę, bo tego nie słyszałam. Nie jest jednak zupełnie nieprawdopodobna. Profesora spotkałam wkrótce po wydarzeniach marcowych w Kazimierzu Dolnym. Poszliśmy na kawę. Byłam dla niego postacią zupełnie anonimową Mógł mnie kojarzyć co najwyżej z upodobania do jego psa spaniela. „Tak jak zostałem profesorem, tak też przestałem nim być”-  powiedział. Nie wypadało mi drążyć tematu. Lubiłam go i jak na potrzeby mojego małego rozumku wykładał bardzo dobrze.

Jeszcze jedno autentyczne wydarzenie. Około 70 roku nocowałam (nie pamiętam dlaczego) na Hali Kondratowej i na prośbę dwóch starszych panów poszłam z nimi na Czerwone Wierchy. Jak się okazało jednym z nich był Wilhelm Billig. W skurczonym, nieśmiałym, uprzejmym staruszku nie rozpoznałam człowieka, którego miałam okazję oglądać z daleka, jako nadętego,  butnego, komunistycznego bonzę.
W 56 roku spędzałam z rodzicami wakacje w ośrodku Ministerstwa Łączności w Świdrze.
Wtedy na fali rzekomej demokratyzacji różne rządowe ośrodki otworzyły swe podwoje dla zwykłych obywateli. O ile pamiętam demokratyzacja wczasowa trwała dokładnie rok.
W ośrodku tym osobne skrzydło zajmował rodzina Billiga, a jego dzieci miały zabronione zabawy z polskim  plebsem. Od 56 do 68 roku Billig był natomiast pełnomocnikiem rządu do spraw wykorzystania energii jądrowej i nie zapisał się dobrze w pamięci zależnych od niego ludzi.
Miałam przewagę wieku i sprawności fizycznej, a na wycieczce byłam wyłącznie na prośbę zainteresowanych. W tych czasach nie spacerowałam (dla zasady) po Krupówkach, Giewoncie i Czerwonych Wierchach. Z bezczelnością osoby młodej zapytałam wprost: „Kim pan jest z zawodu, bo przecież jasne, że nie inżynierem czy fizykiem?” „Jestem filologiem klasycznym i wiem, że nie powinienem zajmować się techniką”- odparł Billig. Jego kolega wyszeptał mi potem  do ucha w schronisku: „jaki tam filolog klasyczny, to krawiec mężczyźniany”. Tak czy owak uszło z niego powietrze i przemówił ludzkim głosem. Nie wiem na ile ta dojrzałość, wynikła z upadku, mu wystarczyła. Nie śledziłam jego dalszych losów.

Wracając do wydarzeń roku 68. Byłam na ostatnim, historycznym przedstawieniu „Dziadów”. Bawiliśmy się świetnie. Na sali widać było gołym okiem klakę. Co pewien czas zrywali się w różnych miejscach panowie (wyróżniający się jednak wyglądem) i wznosili, a raczej prowokowali antyrosyjskie okrzyki, które sala  oczywiście z lubością podejmowała. Potem pomaszerowaliśmy pod KC i do Mickiewicza. Ktoś rozdał banany, którymi moi znajomi machali prowokująco. Był to podpis- zaliczali się do bananowców i byli z tego dumni. Nie byłam bananowcem, miałam złe pochodzenie. Cisnęłam swego banana do kosza choć wtedy był to rarytas. Wydawał mi się zgniły.

8 marca załatwiałam coś w bibliotece UW i byłam rano na dziedzińcu. Na własne oczy widziałam przedstawicieli ludu pracującego miast i wsi drzemiących w autokarach. Chyba jakaś wróżka im podpowiedziała co powie Michnik, jak zachowa się rektor i jak potoczy się spontaniczny protest.

Jestem bardzo kiepskim widzem teatralnym. Należę do osób, które mimo woli widzą liny, na których zstępuje z nieba anioł. Opery też słucham we własnym domu, z zamkniętymi oczami,  w pozycji horyzontalnej i za nic w świecie w słuchawkach( przepraszam za ekshibicjonizm), żeby nie widzieć, że primadonnie przekrzywiła się peruka.

Nieustannie jesteśmy statystami w cudzych spektaklach. Nawet jeżeli wydaje się nam, że gramy w nich główną rolę. Statysta to nic złego- pod warunkiem, że wie co robi i w czym uczestniczy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika HENRY

08-02-2012 [12:07] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

Całkiem logiczne, że 1968 nie pasuje do lat 1956, 1970, 1976, 1981 ;-)

Obrazek użytkownika remus

08-02-2012 [12:35] - remus (niezweryfikowany) | Link:

Jaka szkoda, ze nieodzalowany tow. Wieslaw tej wypowiedzi nie doczekal ...

Obrazek użytkownika HENRY

09-02-2012 [12:14] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

A tow.@remusowi się udało ;-)

Obrazek użytkownika ASPAL

08-02-2012 [12:42] - ASPAL (niezweryfikowany) | Link:

Byłem wtedy dzieciakiem,więc niewiele pamiętam z marca'68. To pomnę,że moja Mama mówiła do Ojca,że jej kierownika działu wyrzucono z pracy (pracowała wtedy CWF-ie na Jagiellońskiej,czy Chełmskiej...),a starsi chłopcy z podwórka chwalili się,że goniła ich milicja ale nie dopadła ich,bo,jak to mówili "mieliśmy charakter w nogach i psy odpadły"...

Obrazek użytkownika Bwana Kubwa

08-02-2012 [12:48] - Bwana Kubwa (niezweryfikowany) | Link:

Wyglądało to na teatralne przedstawienie kukiełkowe. Kukiełki podskakiwały w takt pociąganych sznureczków.

Obrazek użytkownika Gość one

08-02-2012 [13:04] - Gość one (niezweryfikowany) | Link:

ciekawie było przeczytać.pozdrawiam Panią

Obrazek użytkownika Gość

08-02-2012 [13:14] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

autorke bloga teatr cieni...
otoz:
- nie wyrzucano jedynie wysokich urzednikow, ale tez zwyklych mieszkancow Polski, z Legnicy czy Dzierzoniowa, i nie z apartamentow na Mokotowie, ale z malych mieszkan - takich wyrzucanych wowczas byla wikeszosc jednak
- wyjazdy "z majatkiem" i "na dobre posady" tez nie dotyczyly wiekszosci; wiem, ze np. adoptowanje córce Tuwima kazano oddac pieniadze za ukonczone w PRL studia;
- zasadnicza roznica miedzy 68' w PRL a na tzw. Zachodzie - w PRL wszechobecny jezyk antysemityzmu (przeciw ktoremu jakos nie slyszalam aby bardzo protestowano)

moze wiec warto pokazywac rozne perspektywy??

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2012 [17:39] - izabela | Link:

Byłoby warto, żeby ktoś kto widzi to inaczej przekazał swoją wiedzę. Wiem , że było dużo krzywd i inaczej wyglądały te wydarzenia w Warszawie przesyconej komunistycznym establishmentem, a inaczej na prowincji. Spuszczono ze smyczy demony w celu wewnętrznych porachunków, a oberwali najsłabsi- jak zawsze.

Obrazek użytkownika Gość

10-02-2012 [12:55] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

jak mawia moj przyjaciel (w 68 mial lat 17, zamieszkiwal wowczas, wraz ze starym ojcem-buchalterem - w kawalerce - w Sosnowcu) - "Polska to byl dla mnie wtedy jedyny kraj, gdzie mi nie pozwalano byc Polakiem" - ot, taki maniak z niego, zawsze czul sie Polakiem, na emigracji tez
tcyh opiwiesci, wlasnie ludzi z mniejszych miast - wysluchalam wiele, mam nadzieje, ze przynajmniej czesc zostanie spisana

Obrazek użytkownika amfetamina

08-02-2012 [19:33] - amfetamina (niezweryfikowany) | Link:

z tego co ja pamietam z "jatki 68" (na podstawie relacji starszych), to "wygrani" tylko tyle na tym stracili ze musieli zaplacic za wydrukowanie nowych banknotow uprzednio w kontrolowany sposob zniszczonych w Polsce.
Co do zwyklych mieszkancow Polski , to nie do konca jestem przekonany ze opierali sie temu wyrzucaniu... - na dodatek ktos musialprzeciez budowac "Ziemie Obiecana" a tymi z kibucow szkoda zawracac sobie glowe.
Ci co zostali, musieli splacac studia klepiac biede przez nastepnych 20 lat.
W latach 80-tych natomiast nikt nie wypominal nikomu studiow, wystarczylo nie podpisywac "lojalki"

Obrazek użytkownika Krzysztof Anders Nowak

08-02-2012 [13:19] - Krzysztof Ander... (niezweryfikowany) | Link:

Na Niezależnej lista blogerów zaczyna się dla mnie od Pani Izabeli Brodackiej Falzmann i szybko kończy na Panu Andrzeju Owsińskim.

Pozostać przyzwoitym i uczciwym w każdych okolicznościach przyrody, także tych mniej pięknych, to wyżyny człowieczeństwa.

Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2012 [17:35] - izabela | Link:

Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika z-k

08-02-2012 [15:42] - z-k (niezweryfikowany) | Link:

sądząc, że to chodzi o wolność. Dopiero rok potem koleżanka ze studiów dzielnie tropiąca wówczas syjonistów (nikt nigdy nie miał do niej o to pretensji) , następnie as dziennikarstwa na wielu placówkach zagranicznych a obecnie mama dwojga tuzów telewizyjnej propagandy wyjaśniła mi istotę sprawy, kończąc - ""wy polaczki pozostaniecie durnymi dziećmi, które zawsze można wepchnąć w maliny"

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2012 [17:34] - izabela | Link:

Właśnie o te maliny chodzi. Nie należy żałować, że się opowiadasz w słusznej sprawie. Ale jeżeli pomogleś gangsterowi? Ostatnio taksówkarz namawiany na udział  w marszu niepodległości powiedział mi: "no i co takiego wywalczyliście, w 68 wyjazdy ale nie dla Polaków, w 81 kasę i przywileje dla ubeków? Wy już lepiej o nic nie walczcie, bo wam nie wychodzi."

Obrazek użytkownika Gość

08-02-2012 [18:53] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

A ja na szczescie na poczatku lat 80-tych pilnie sluchalem wykladow pani prof (wtedy doc) Jadwigi Staniszkis. To, co najbardziej utkwilo mi w pamieci to teza (moim zdaniem sluszna) ze systemy polityczne w Polsce po 45 roku, a dokladniej ich elity moga sie zmieniac jedynie dynamicznie, czyli przez dramatyczne przejecia wladzy jak w 56, 70, 80 89 .... A spoleczenstwo potrzebne jest, aby zapewnic te dynamike, ktora steruja sily dazace do zmian. A jak sie juz zmieni to .... (moja teza) bedzie "po staremu".
I tu ma Pani racje.
Wszystkiego najwspanialszego

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2012 [22:47] - izabela | Link:

Cieszę się, że się Pan zgadza. Chciałabym z tych okruchów złożyć jakiś obraz. Czy to możliwe? Pozdrawiam

Obrazek użytkownika proxenia

08-02-2012 [19:13] - proxenia (niezweryfikowany) | Link:

Poznałam syna Billiga i jego ówczesną dziewczynę. Też Żydówkę. Oboje bardzo sympatyczni. No ale główna znajomość z nimi przypadła na okolice marca, wtedy hierarchie się zmieniały.
Piotrek był całkiem rosły - jak widać w przeciwieństwie do ojca. Podobno wyjechał później do Szwecji. Czyżby ojciec został w Polsce? Był rzeczywiscie krawcem, tak wieść (późniejsza) niosła. To właśnie Piotrek był na filologii klasycznej, ojciec zaczerpnął z doświadczeń syna.

8 marca na dziedzińcu pamiętam. W pewnym momencie uciekaliśmy przez murek przy Historii do budynków mieszkalnych przylegających do Krakowskiego. Tam wystawiono nam przez okna krzesełka, po nich przez mieszkania na Krakowskie. W tym "biegu przez płotki" słyszałam uderzenia pałek po plecach moich sąsiadów, mnie jakoś ominęły.
Wcześniej na dziedzińcu jeden z przedstawicieli "klasy robotniczej" (takich udawali przywiezieni autokarami zomowcy) zabierał jakiemuś cudzoziemcowi aparat fotograficzny. Biedak krzyczał coś w rodzaju "My law, my law!" Zomowiec na to "Ja ci dam loj!" i aparat zabrał, jego właściciela cokolwiek poturbowawszy.

Pamiętam z tych czasów (z widzenia) skromniutkiego, niepozornego Kuczyńskiego - kto by wtedy pomyślał, co z niego wyrośnie. Pamiętam też trochę innego płazu - mówiąc językiem red. Michalkiewicza.

Pani tekst jest głębszy, problemowy. Mój dopisek ot, taki, subiektywny i "przyczynkarski". Ale nie mogłam się powstrzymać - ech, dawne czasy.
Pozdrawiam!

Obrazek użytkownika izabela

08-02-2012 [22:45] - izabela | Link:

Proszę zauważyć jak pięknie zgadza się układanka. Zapamiętałam tego filologa klasycznego, mam bardzo dobra pamięć do takich pozornie nie znaczących wydarzeń. Dziękuję za uzupełnienie i serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika przybysz

08-02-2012 [23:16] - przybysz (niezweryfikowany) | Link:

I tylko żal, że taki tekst nie pojawi się w podręczniku historii Polski. Zamiast tego gimnazjaliści i licealiści otrzymają, po raz kolejny okrojoną, zakłamaną historię Polski według kloaki szechterów, kwaśniewskich i grossów. Mój pierwszy młodzieńczy Sylwester w 1968 roku, w Rzeszowie. Zapamiętałem drobną, pijącą dużo wina dziewczynę. Gdzieś koło północy zaczęła płakać, że za kilka dni wyjeżdża z Polski do Wiednia, a później do Izraela. Wyjeżdża bo jej mama mówi, że tam jest lepsze życie. A tutaj w Rzeszowie jej ojciec lekarz pracuje za marne, państwowe pieniądze. Jak dla mnie żyli świetnie. I wyjechali. I pewnie lekarz przydał się izraelskiej armii. Ale świnie i ludzie nikczemni spod znaku szechtera, goldberga, blumsztajna, itd. będą propagować przez kolejne sto lat teorię tzw. antysemickich czystek w Polsce roku 1968. No bo na tym można zarobić i szantażować kolejne pokolenia Polaków. Żydowscy kłamcy tę sztukę opanowali wspaniali. I kłamią, kłamią, kłamią. A tekst Pani Izabeli jak zawsze prawdziwy i znakomity. I tylko żal, że nie można go będzie przeczytać w polskich gazetach. Takich nie ma. Są tylko polskojęzyczne, gebelsowsko-stalinowskie gadzinówki - G.Wno, Newsweek, Wprost, Polityka, Przekrój i jeszcze kilka.

Obrazek użytkownika izabela

09-02-2012 [00:34] - izabela | Link:

Nie chciałabym kogoś skrzywdzić. Dziewczyna o której Pan pisze na pewno bardzo przeżywała konieczność wyjazdu. Ja też żegnałam na dworcu Warszawa Gdańska znajomych, którzy wyjeżdżali zrozpaczeni, bo zostawiali tu przyjaciół i całe życie. Ten los zgotowali im jednak towarzysze partyjni a nie społeczeństwo polskie. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika WJD

09-02-2012 [01:51] - WJD (niezweryfikowany) | Link:

Nie jestem w stanie znieść ogromu cierpień, zadanych im przez Niemców w czasie okupacji.

Jest to dla mnie nie do wytrzymania i fizycznie boli. A szczególnie dzieciaków mordowanych żal.

To samo identycznie czuję, jak myślę o mordowanych okrutnie na Wołyniu Polakach, a szczególnie umęczonych najmłodszych.

Po prostu nie mogę tego przeboleć.

Znam to jedynie z wiarygodnych źródeł, bo urodziłem się kilkanaście lat po wojnie.

Ale mam to przed sobą, jakbym na to patrzył osobiście i wczoraj.

Wobec takich wydarzeń, ekskluzywna emigracja jest igraszką.

Moi przodkowie i przodkowie mojej żony ratowali Żydów jak mogli. I w ogóle ratowali zagrożonych ludzi jako takich.

Nie możemy łatwo przeboleć okupacyjnych udręk.

A co dopiero powinni czuć sprawcy tych zbrodni ?? I ich potomkowie ?

Obrazek użytkownika Secesh

09-02-2012 [05:20] - Secesh (niezweryfikowany) | Link:

zadane Polakom prez Niemców. Możesz podzielić się swoimi doświadczeniami?

Obrazek użytkownika WJD

09-02-2012 [11:18] - WJD (niezweryfikowany) | Link:

Generalnie nie dzielę ludzi cierpiących na narodowości. Gdyby chcieć zważyć cierpienia zadane przez Niemców ludziom w okresie wojny w podziale na grupy, no to pełna zgoda z panem redaktorem Stanisławem Michalkiewiczem, że najbardziej z rąk Niemców ucierpiała grupa heteroseksualistów.

Natomiast Szanowna Autorka tego blogu pisze o ż/Ż/ydach. Stosowne jest i uprzejme komentowanie tematyczne, przynajmniej luźno.

Teraz odpowiadając, jak chodzi o me własne doświadczenia cierpień zadanych mi osobiście przez Niemców, to bezpośrednio dręczony fizycznie nigdy przez nich nie byłem. Nie było mi dane urodzić się w okresie okupacji i cierpień fizycznych. Jako urodzony kilkanaście lat po wojnie po prostu nie miałem styczności z Niemcami, aż do wyjazdów do Niemiec w latach 80-tych.. No a tam, to raz jeden napadli mnie lekko pijani niemieccy wyrostkowie - zresztą brali mnie początkowo za Holendra albo Jugosłowianina i w rezultacie obrzucili mnie tylko grubymi palikami a potem oddaliłem się od nich. A poza tym wielokrotnie słyszałem na popularnych festach niemieckie chóralne śpiewy pieśni hitlerowskich, zarówno antypolskie jak antyżydowskie wykonywane przez pijanych biesiadników. Jakiś tam typowe a wszaskliwe "fluchte polnische schweine", "jude raus", itp.

Oni tam po prostu mają taką powszechną tradycję i lubią śpiewać i przy tym pić dużo piwa. Tacy już są.

No i oprócz takich poznałem zarazem w Niemczech wielu bardzo przyzwoitych Niemców.

Z kolei jako rodzina, no to i owszem, straty ponosiliśmy.

Udręka była udziałem naszych rodzin, aczkolwiek nie przesadzajmy.

Generalnie absolutnie nie można jej przyrównać do cierpień polskich na Wołyniu z rąk Ukraińców czy cierpień żydowskich na terenach okupowanych z rąk Niemców.

Zarówno w rodzinie mojej, jak i rodzinie mojej żony oczywiście wojna zostawiła ślad. Np jeden z krewnych z linii mojej żony został za rozbrajanie Niemców wtrącony do obozu śmierci i przepadł. Wszystko było dobrze, ale do momentu, gdy kiedyś jeden z rozbrajanych Niemców błagał go o litość i nieodbieranie broni z uwagi na strach przed wysyłką na front wschodni. Krewny uległ tej presji, a tamten odwracając się z podzięką zapamiętał sobie twarz naszego krewnego. Ów krewny, nawiasem, był żołnierzem AK, zaś w jego mieszkaniu był mały magazyn broni i też na dodatek ukrywająca się rodzina żydowska. Niemcy nie wiedzieli kogo złapali, bo by nikt z tej części rodziny z życiem nie uszedł.

Inny z kolei - kuzyn tamtego - w pracy odezwał się nieuprzejmie do Niemców. Zapytali go żartując, czy gdyby był w wojsku i otrzymał rozkaz zabicia Niemców, to czy by go wykonał. Gdy bez namysłu odpowiedział twierdząco, został wydany gestapo, tam uznany za niebezpiecznego. Prawdopodobnie była to prowokowana wsypa kogoś ze współpracowników polskich lub niemieckich, jak to w pracy - konflikty bywają od początku świata.. Ale w tamtym czasie nie wylatywało się za karę z pracy tylko do obozu... Tak czy inaczej zginął szybko w Auschwitz.

Inny krewny - generał - w Sowietach pracował dla Armii Andersa. Tam udało mu się uratować tysiące Polaków i Żydów, jest też bohaterem bitew armii polskiej z Niemcami. Był kochany przez prostych żołnierzy, znany z siły fizycznej, elegancji, humoru i jak to w naszej rodzinie z "mocnej głowy", która pozwoliła mu dowcipnie uratować wielu ludzi w Sowietach. Lekko nie miał, tułał się, bo po wojnie nie mógł był powrócić z uwagi na czekający wyrok śmierci, podobnie jak inny bliski krewny, który z kolei siedział przez całą okupację w oflagu i też pozostał na obczyźnie. Opowiadał, jak będąc w oflagu, udzielał lekcji matematyki oraz rysunku. Na te lekcje uczęszczali zarówno Niemcy jak i Polacy.

Nigdy nie zrzekli się obywatelstwa przedwojennego i dlatego na emigracji żyli potem w biedzie.

Zaś krewny, który przebywał w Krakowie, znana przed wojną osoba w Polsce i na świecie - zaprzyjaźniony z JE prezydentem Mościckim i innymi osobami z kół rządzących przed wojną, też przeżywał przygody z Niemcami rozmaite i niebywale niebezpieczne. Nawet był wtrącony do gestapowskiego aresztu za stanowczą odmowę udzieloną żonie gubernatora dystryktu kradzieży polskich dzieł sztuki, cudem wyrwali go stamtąd sami Niemcy, bo na co dzień pracował w biurze niemieckim i "odwalał" techniczną robotę za Niemców i po prostu był im potrzebny i przez nich chroniony, aby pod pozorem tej pracy biura projektów budowlanych Niemcy obronili się przed posłaniem na front wschodni. To jest w ogóle ciekawa historia, bo ów krewny pracował w tym niemieckim biurze w ścisłym porozumieniu z władzami polskiego ruchu oporu i łatwo tam nie miał, nawet ciężko w pracy zachorował, miał atak serca i ledwo przeżył. Oprócz standardowych czynności jako tajne zadanie ratował potajemnie dla Polski zabytkowe obiekty i działa sztuki w Krakowie i to z dużym powodzeniem.

A po wojnie został niesłusznie oskarżony o "kolaborację z Niemcami" oraz o "współpracę z imperializmem amerykańskim". Mało go nie skazali. Wprawdzie w końcu z najwyższym trudem oczyszczony z zarzutów, dzięki wstawiennictwu kolegów z ruchu oporu /którzy ryzykowali życiem, bo przyznanie się do działania w ruchu oporu było po wojnie śmiertelnie niebezpieczne/, uniknął śmierci z rąk rządzących po wojnie w Polsce socjalistycznych i gestapowskich zbrodniarzy, ale przeżycia wywarły były potężny wpływ i zakończyły jego życie jakiś czas po okupacji.

W "podzięce" państwo polskie mianowało jedną z ulic w Krakowie nazwiskiem rodowym naszej rodziny, zaś małżonce owego krewnego ukradło w 1952 roku rodowe mienie skazując ją na śmierć głodową. Chodziło oczywiście o prześmiewcze perwersyjne socjalistyczne znęcanie się nad osobą zaliczaną do przedwojennych elit. W rezultacie tego maltretowania - będąc już po wojnie w starszym wieku - zachorowała na raka i zmarła.

Inny nasz krewny został przez Niemców wtrącony do katowni w Lublinie, ale było to pod sam koniec wojny i udało mu się cudem przeżyć.

Generalnie wszystkie osoby z naszej rodziny oczywiście miały wielki żal do Niemców za ich zbrodnie przeciwko Polsce.

Ale jeśli idzie o nasze rodziny, to trzeba ze smutkiem stwierdzić tę prawdę, że jeszcze gorzej jak przez Niemców w okresie okupacji, była nasza rodzina traktowana przez władze powojenne i to od zakończenia wojny aż do chwili obecnej. Tego typu opinie słyszałem z ich ust częstokroć osobiście - poparte silnymi ewidentnymi dowodami i nie mam powodów im nie ufać.

Wprawdzie powojenni władcy bezpośrednio już nikogo z rodziny nie zabili, ale przecież to już były nowe, bo powojenne standardy !

A tymczasem maltretowanie było przemożne a inwigilacja i ucisk znacznie większe jak za okupacji.

Wyraźnie słyszałem na własne uszy, że jeśli cierpieli za okupacji, to głównie z powodu podejmowanego ryzyka. Gdyby żyli spokojnie i nie ryzykowali walcząc potajemnie z okupantem, to ofiar rodzina poniosłaby znacznie mniej. Znam z opowiadań rodzinnych wiele kuriozalnych czy tragikomicznych perypetii z tym związanych, ale to już opiszę kiedyś w większym dziele.

To takie krótkie reminiscencje, bo przecież trzeba by grubych ksiąg, by dokładniej opisać historię wszystkich krewnych.

Mamy zamiar za jakiś czas w wolnej chwili już oficjalnie i w szczegółach opisać monograficznie dzieje przynajmniej części tych krewnych, którzy w Polsce byli powszechnie znani, aby dopełnić encyklopedycznych informacji. Bo obecnie dzieje tej rodziny są zupełnie sfałszowane przez powojennych socjalistów rządzących Polską od zakończenia wojny do chwili obecnej.

Np. w Wikipedii na temat naszej rodziny są zamieszczone liczne kłamstwa...

A teraz, w drodze rewanżu uprzejmie proszę, aby dla odmiany Waszmość raczył rzucić garść historycznych informacji o Swej Wspaniałej i Zacnej Rodzinie !!

Uprzejmie pozdrawiam

Obrazek użytkownika MW

09-02-2012 [13:14] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Perły..

Obrazek użytkownika Secesh

09-02-2012 [22:33] - Secesh (niezweryfikowany) | Link:

wybacz spoufałości, ale nawat ja, stary piernik wiem, że istnieje coś takiego jak netykieta, która podobno dopuszcza "tykanie się" współpiszących. To tyle wstępu.
Napisałeś się Acan zupełnie niepotrzebnie, bo mnie nie chodziło o okupacyjne historie rodzinne. Bądź łaskaw Acan, przeczytać jeszcze raz moje pytanie i zastanów się trochę nad nim.
Również pozdrawiam

Obrazek użytkownika Secesh

09-02-2012 [00:48] - Secesh (niezweryfikowany) | Link:

Razem po kryjomy paliliśmy sporty i obalaliśmy alpagi, razem jeździliśmy na obozy harcerskie, razem chodziliśmy się na prywatki, razem spędzaliśmy czas. Byli naszymi kolegami. Pojęcie Żyd nawet nie przechodziło nam przez głowę. Wiele lat później dowiedziałem się, że jestem zoologicznym antysemitą i wypiłem tę przypadłość z mlekiem matki.

Obrazek użytkownika WJD

09-02-2012 [01:05] - WJD (niezweryfikowany) | Link:

Delikatnie uczepię się tylko tytułu, bo poprawniej jest "Must the show go on".

Szanowna Pani, jasne, że socjalistyczne łajdaki z różnych frakcji walczyły ze sobą nie na żarty o władzę, ale dzisiaj panuje na ten temat wiele fałszywych twierdzeń.

Tu polecam wszystkim dostępne w internecie dzieła Janusza Szpotańskiego, pisarza, który za swoją twórczość literacką siedział w więzieniu z rozkazu Gomułki.

Rzeczywiście w roku 1968 wybuchła w reżimie walka między-frakcyjna, no ale tego nie można przyrównywać do niepokojów, jakie opanowały wtedy zachód. Przecież w Polsce pretekstem było zbieranie przez Żydów pieniędzy i złota na broń dla Izraela na wojnę z Arabami, którzy byli związani sojuszem s Sowietami. No i wtedy to słynne przemówienie Gomułki rozpoczęło rugowanie Żydów polskich. Ale zawsze były dwa rodzaje Żydów.

Ci, co współpracowali z jakimś reżimem i ci, co byli przez ten reżim niszczeni. wyemigrowali jedni i drudzy. No i wielu dawnych żydowskich aparatczyków, wyjechało w opinii późniejszych ofiar reżimu do znacznie lepszej sytuacji i z posiadanym od razu obywatelstwem a teraz mają za tamte gomułkowskie rugi roszczenia do Bogu Ducha winnych Polaków, którzy w ogóle nie rozumieją o co tamtym chodzi.

To trochę przypomina obecną Polskę, w której są Polacy współpracujący z reżimem i są tacy, których reżim wyniszcza na wszelkie sposoby.

Nawet w okresie okupacji niemieckiej w getcie warszawskim najgorszymi prześladowcami Żydów byli policjanci z policji żydowskiej.

Sytuacja tuż po okupacji była symptomatyczna. Oto wśród decydentów było mnóstwo Żydów, bardzo wielu pod zmienionymi nazwiskami, ale wśród ofiar "nieznanych sprawców" również było dużo Żydów. Taka ironia losu, Żyd przetrwał wojnę ukrywany przez Polaków a po wojnie częstokroć jego rodacy byli mu uprzejmie mówiąc nieżyczliwi.

W mojej rodzinie wielokrotnie zaistniały wspólne zdarzenia polsko-żydowskie. Udało się przechować w Polsce kilka rodzin żydowskich w okresie okupacji a jeden z członków rodziny uratował w Sowietach wiele tysięcy "nadliczbowych" Polaków i Żydów.

W kraju, to między innymi w dużej nieruchomości, którą w 1952 roku władza ukradła rodzinie bez żadnych powodów prawnych - i nie chce oddać do tej pory mimo gigantycznych starań /a w 2006r. wojewoda z PIS-u nielegalnie zbył ją na własność dzierżycielom łamiąc ustawę o gospodarce nieruchomościami/- w tej nieruchomości udało się przechować kilku Żydów i to nawet z dobytkiem. Zachowały się listy z podziękowaniami, rodzina nasza nie starała się o drzewka w Izraelu...

Otóż już po okupacji niemieckiej, a siedem lat przed ukradzeniem tegoż nieruchomego mienia, ówcześni prawowici właściciele wynajęli do administrowania dodatkowo rodzinę żydowską. Bo przez cały okres okupacji legalnym, uznanym przez Niemców administratorem, był Polak wynajęty do tego przez rodzinę jeszcze przed wojną. Wynajęcie na dodatkowych administratorów nieruchomości rodziny żydowskiej było z korzyścią dla obu stron, bo Żydzi tuż po wojnie po prostu potrzebowali jakiegoś legalnego umocowania i zarobku, nie wszystkim paliło się dla bezpieczeństwa zapisywać do partii albo uciekać z kraju. No a dla rodziny korzyść z żydowskich administratorów była taka, że z reguły Żydzi charakteryzują się dużą inteligencją, co wówczas w niespokojnych czasach też miało duże znaczenie.

I oto siedem lat przez ukradzeniem tego mienia, owa żydowska rodzina, w okresie rzekomo spontanicznych wystąpień i prześladowań antyżydowskich w Krakowie, została zamordowana przez "nieznanych sprawców". Zginęli męczeńsko porąbani okrutnie siekierami, zginęło nawet maleńkie dziecko żydowskie, tam na tej naszej rodzinnej nieruchomości, podczas pełnienia obowiązków.

Co więcej, też z dziejów naszej rodziny, od zakończenia wojny aż do późno-średniego Gierka bywały powtarzające się rewizje domowe, panowie z UBP nachodzili mieszkania z bronią w ręku, wszyscy pod ścianę, rewizja ! Szukali papierów z ukradzionej nieruchomości, złota, biżuterii, dolarów, polskich pieniędzy. No i też wiele ruchomości i pamiątek zginęło wówczas i nie zwrócili rodzinie tego do dzisiaj.

Dzisiaj mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że Polacy, którym udało się ratować Żydów w okresie okupacji, po zakończeniu wojny byli poważnie prześladowani jako potencjalnie groźni dla niewolniczego socjalistycznego ustroju.

I tak pozostało do dziś. Np. w sądach przegrywamy wszystko, choć za każdym razem wszelkie prawne atuty mamy po swojej stronie. Mamy kłopoty z pracą i nie z braku zdolności, rodzina dziaduje w sposób zupełnie niespotykany dla siebie od setek lat ! No cóż, aktualną ceną za nonkonformizm jest nędza.

A jakbym napisał parę słów o inwigilacji, jakiej nas poddają nieustannie nadal, to mało kto by w to uwierzył. I tym momencie opisuję dzień dzisiejszy! Z naszymi obecnymi prześladowcami odczuwalnie - tu w obecnej Polsce - współpracują nawet ludzie, będący w opinii wielu katolików prawdziwymi autorytetami moralnymi. Jak w tym przysłowiu: "Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, ale wtedy oni nas nie poznają"...

Członek naszej rodziny - wysoki oficer - który uratował tysiące Polaków i Żydów w Sowietach, nie wrócił do kraju po wojnie, bo zostałby aresztowany i zamordowany.

Na emigracji przynajmniej uszedł z życiem, choć mienie stracił na zawsze, jak i cała rodzina. Do końca życia, jak wszyscy pozostali członkowie rodziny, nie wyrzekł się nigdy obywatelstwa Polski przedwojennej.

To, do czego bym zachęcał Szanowną Panią, to dokładnie a klarownie opisać swoje dzieje z tamtych lat w książce. Bo artykuł w internecie jest ulotny a książka prztrwa.

Warto zaś pisać, jak było naprawdę, bo oto żyjemy w łajdackich czasach, gdy zewsząd wciskaja nam głupoty i kłamstwa nie do opisania i kolejne pokolenia mogą być przez to źle poinformowane.

Zaś "światowej sławy historyk" nie próżnuje.

Dużo Zdrowia, Dobrego Humoru i Ciepła !

Obrazek użytkownika izabela

09-02-2012 [07:59] - izabela | Link:

Historia prześladowań rodziny jest mi znana z autopsji. Ale raczej o Żydach. W szkole i na studiach miałam więcej przyjaciół Żydów niż Polaków. Nigdy i dla nikogo pochodzenie nie było problemem. I nadal nie jest. Nie zgadzam się jednak na zakłamywanie historii. Na przykład na traktowanie 68 roku w Polsce jako pierwszego zrywu wolnościowego. No może po wyniesieniu Gomułki do władzy.

Obrazek użytkownika MW

09-02-2012 [13:06] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Bardzo cenne..

Obrazek użytkownika Piotr M.

12-02-2012 [00:25] - Piotr M. (niezweryfikowany) | Link:

Nie lubie sie czepiac, ale to Szanowny Pan zaczal, czepiajac sie Izabeli.
Moim skromnym zdaniem tytul "The Show Must Go" jest zupelnie poprawny. W tytule utworu grupy Queen z 1991 roku bylo nawet "The Show Must Go On".
Natomiast zdanie "Must the show go on" aby bylo poprawne, wedlug mnie prosi sie o pytajnik.
Pozdrawiam i rowniez zycze Dużo Zdrowia, Dobrego Humoru i Ciepła !

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

09-02-2012 [10:31] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

Jak śpiewa Netrebko razem z Villazonem Traviatę w wersji strasburskiej 2005 to się jej nic nie przekrzywia.

Obrazek użytkownika tipi

09-02-2012 [10:52] - tipi (niezweryfikowany) | Link:

Ja wiem, że żyjemy w matrixie i jesteśmy kiepskimi statystami.... ale móże to co sie w tych dniach dzieje to jest próba wyjścia z matrixa. Może gdzieś jest Sion?
pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika edek 45

09-02-2012 [11:48] - edek 45 (niezweryfikowany) | Link:

Pani Izo! Po przegranym powstaniu Listopadowym - za udział w kórym powstańcy obiecywali chłopom uwłaszczenie - w przypadku zwycięstwa, Car Rosji Mikołaj jednym ukazem uwłaszczył chłopów pańszczyżnianych skutecznie odciągając ich od powstania.Po tej kolejnnej klęsce, - zakonczonej rzezią Pragi przez gen Suworowa, elity wreszcie zrozmiały, że odzyskanie Niepodległej to robota od podstaw i nastał czas pozytywizmu czyli uczenie patrityzmu od dziecka i to zarówna własnych dzieci jak i chłopów. Zaowocowało to zwycięstwem w Bitwie Warszawskiej, gdzie udział chopów i robotników stanowił 80% walczących. Wydaje mi się że obecnie też grozi nam wybuch niezadowolenia społecznego, tym razem ludzi młodych. Ludzi do których dociera wreszcie to, że są ciągle oszukiwani.I rozpędzą to towarzystwo wzajemnej adoracji - czyli jak mawia JKM - bandę czworga - na cztery strony świata, a los Ojczyzny wezną w swoje ręce. Oby!
Serdecznie Panią pozdrawiam.

Obrazek użytkownika danuta

09-02-2012 [12:24] - danuta (niezweryfikowany) | Link:

Po pierwsze, "edek 45", carski ukaz uwłaszczający chłopów, wydany w 1864 roku zrujnował powstanie STYCZNIOWE.
Po drugie - szkoda Twojego wpisu, jeśli jedynym jego celem miało być przemycenie załganej propagandy JKM ("banda czworga"). Jeśli ktoś miał do tej pory jakieś wątpliwości co do rzeczywistego miejsca tego Pana na scenie politycznej - i to od samego początku tzw. "transformacji" - to powinien się bardzo głęboko zastanowić po ostatnich protestach ws. ACTA. Próbował je przejąć Palikot i próbował je przejąć JKM. Dwie pozornie rożne wersje tej samej POkomunistycznej zarazy.

Obrazek użytkownika edek 45

09-02-2012 [13:00] - edek 45 (niezweryfikowany) | Link:

Szanowna Pani Danuto! Moim zamiarem nie jest przemycanie wypowiedzi JKM, chociaż często jest tak, że to właśnie On ma racje a nie koterie przypisanej jednej z "band czworga". Ale rozumię Panią bo czyż istnieje prawda obiektywna? proszę więc dalej żyć złudzeniami i czekać na "Godota"

Obrazek użytkownika Indi

09-02-2012 [12:20] - Indi (niezweryfikowany) | Link:

Pani, a także Państwa wpisujących się w komentarze poniżej, doświadczenia są na wagę złota. Te złudzenia, które Państwo mieliście, i te rozczarowania, które były udziałem Waszych pokoleń, dla nas, niedoświadczonych są skarbem.
Możliwe, że ma Pani rację, stosując to porównanie. Możliwe, a nawet niemal pewne, że są już sztaby, które pracują nad odpowiednim skanalizowaniem tego ruchu. Ale drodzy Państwo, ludzie szeroko pojętej prawicy i - że tak sobie pozwolę na odrobinę patosu ;) - patrioci starszego pokolenia, nie zostawiajcie młodych na pastwę kombinatorów! Walka o rząd dusz tych roczników, z których najmłodsze uzyskają prawa wyborcze za 2-3 lata, trwa. Pomimo Waszych doświadczeń i rozczarowań, nie zostawiajcie ich. Nie oddawajcie ich walkowerem na pastwę ludzi bez nazwiska. Oni to już czują, czują, że Wasze środowisko się wycofuje i czeka. A ich emocje są autentyczne. To, co środowisko prawicy zrobi teraz, jakikolwiek byłby wynik sprawy ACTA, będzie miało przełożenie na głosy tych młodych za kilka lat.

Pozdrawiam serdecznie :)